Nie jest łatwo mieć wyzajączkowane na pracę, to jednak 1/4 naszego życia. Jakiegoś tam dystansu do pracy uczyłem się dobrych parę lat. Wg. samooceny, przeszedłem dość długa (momentami bolesną) drogę od "popychadła", któremu zależy na tym, co szef o nim myśli, jak się nazywa nazwa stanowiska na którym pracuję, czy mnie ktoś lubi, czy nie lubi itd. Do całkiem wyluzowanego pracownika. W tej chwili trudno mi sobie nawet wyobrazić sytuację, że ktoś lub coś naprawdę konkretnie mnie wkurzy w pracy. Jest to o tyle dziwne, że ogólnie bywałem dość porywczy. Nie wiem jak to nastąpiło, a nawet gdybym wiedział, to nic po radach typu "trzeba się wyluzować", bo ogólnie wszelkie rady są dość oczywiste i niby proste, ale co ci po radzie, że nie należy się denerwować, jak się denerwujesz?
Pewnie warto zastanowić się chwilę, czego się chce od życia. Mi akurat wyszło, że lubię widzieć efekty swojej pracy, zarabiać na tyle dobrze, żeby nie zastanawiać się czy mogę pójść do kina itp. mieć trochę satysfakcji i radości z pracy którą wykonuję. Jak już sobie uświadomisz w którą stronę chcesz iść i na czym ci zależy, a na czym nie, to jest dużo prościej na zarzuty z d. odpowiadać "sam sp...." w nieco tylko grzeczniejszej formie. Jak spojrzysz sobie na rzeczywistość, w której masz kasę, żeby nie pracować przez jakiś czas, masz możliwość łatwo zmienić pracę, która ci nie odpowiada, twoje życie w żaden sposób nie zależy od jakiegoś gościa, który cię wkurza, a najgorsza rzecz jaką są w stanie ci zrobić, to cię zwolnić, to czym tu się przejmować? Jakie niby zagrożenie stwarza dla mnie gość, który jedynie może przyśpieszyć moją decyzję o tym, żeby uciekać z tego miejsca? Skrzyczy mnie? Bez jaj, co mi szkodzi zupełnie spokojnie mu odpowiedzieć, żeby trzymał twarz zamkniętą, bo chociaż już wszyscy wiemy, ze sobie nie radzi na tym stanowisku, to niech chociaż próbuje udawać.
Nie wiem w jakim stanie jesteś, a ogólnie dojście do przyzwoitego poziomu asertywności proste nie jest. Może w tym pomóc psychoterapia. Ogólnie warto sobie posprzątać i poukładać życie, to niby dom to nie praca, a praca to nie dom, ale to się przenika i ciężko dobrze pracować mając rozpierduchę w życiu osobistym i ciężko mieć udane życie osobiste mając rozpierduchę w pracy.