Oszustwo na programistę

17

paywall

7

Czemu linkujesz jak przeczytać nie można. A za taki chłam to nie opłaca się płacić!

4

@PdP: bądź tak miły i wklej treść tutaj.

2

Jak widać działa i ma się dobrze. Co rusz jakiś świeżak wrzuca post o bootcampie za miliony monet i gwarancji pracy. Hur dur 3-6-12msc i jesteś programistą od zera! Idioci chcą iść na skróty od samego początku a potem płacz, że jednak nie tędy droga :(

5

BTW ciekawy jest początek Gigantyczne kwoty wabią kolejne osoby [na bootcampy], które w najlepszym wypadku będą wykonywać czarną robotę dla programistów poniżej średniej krajowej

Ktoś wie co to jest czarna robota dla programistów poniżej średniej krajowej? Ja bym strzelał że bycie juniorem i to raczej normalne że zaczyna się od pensji poniżej średniej krajowej. Przynajmniej jak ja zaczynałem to to było normalne

3

czarna robota dla programistów poniżej średniej krajowej

Typowy chwyt dziennikarski, aby zwiększyć liczbę odwiedzin strony.
W Fakcie napisali by pewnie - "Niewolniczy wyzysk programistów za kromkę suchego chleba" :)

0
PdP napisał(a):

https://wyborcza.biz/biznes/7,179195,28140174,oszustwo-na-programiste-slono-zaplacisz-za-swoje-marzenia.html

PS:
Dla osób, które siedzą w branży to nic nowego

Koniec świata jest blisko. Wyborcza napisała prawdę. Idę się nawrócić.

7

Jeżeli kogoś marzenie, żeby zostać programistą krystalizuje się dopiero po przeczytaniu oferty bootcampu i dowiedzeniu się jakie są zarobki, to trzeba z nim jechać, bo nie jest to marzenie, a po prostu chęć łatwego zarobku. Takich to mi nawet nie żal.

Ja ciągle jestem w pierwszej pracy, g**no zarabiam, ale dla mnie liczy się exp, który dopiero potem spożytkuję na jakiś większy zarobek. Nie płaczę, że ktoś mnie oszukał, bo wiem jak działa rynek. To dopiero trzeba być platfusem, żeby iść na bootcamp nie wiedząc, że ludzie się zabijają o pierwszą pracę XD
To już na tyle świadczy o człowieku, że z pewnością potem przenoszą to na faktyczną pracę i jak o czymś nie wiedzą, to przecież to nie istnieje, bo w końcu o tym nie wiedzą.

3
szafran98 napisał(a):

Jeżeli kogoś marzenie, żeby zostać programistą krystalizuje się dopiero po przeczytaniu oferty bootcampu i dowiedzeniu się jakie są zarobki, to trzeba z nim jechać, bo nie jest to marzenie, a po prostu chęć łatwego zarobku. Takich to mi nawet nie żal.

Ja ciągle jestem w pierwszej pracy, g**no zarabiam, ale dla mnie liczy się exp, który dopiero potem spożytkuję na jakiś większy zarobek. Nie płaczę, że ktoś mnie oszukał, bo wiem jak działa rynek. To dopiero trzeba być platfusem, żeby iść na bootcamp nie wiedząc, że ludzie się zabijają o pierwszą pracę XD
To już na tyle świadczy o człowieku, że z pewnością potem przenoszą to na faktyczną pracę i jak o czymś nie wiedzą, to przecież to nie istnieje, bo w końcu o tym nie wiedzą.

Bo przecież pracujemy dla idei, a nie dla zarabiania pieniędzy :D
W moim przypadku główną motywacją w przejściu na IT było wynagrodzenie i uważam to za jedną z najlepszych decyzji w moim życiu. Jednocześnie uważam że praca w IT dla mnie w porównaniu z innymi (np. z automatyką) jest dużo nudniejsza.
Nie rozumiem co złego jest w chęci łatwego zarobku, przecież właśnie to jest najfajniejsze.

6

Ja bym jeszcze dodal oszustwo na Java Developera, poniewaz w wielu firmach zatrudnia się ludzi na to stanowisko tylko dlatego że jest modne, tytul jest chwytliwy, marketingowy, a tak naprawdę potem taki Java Developer robi za Biznes Analityka, Front-End Developera, Bazodanowca, Architeka, Devopsa, i na końcu programistę - nowoczesny informatyk.

Sam byłem tak wykorzystywany w firmach, tylko dlatego bo Java Developer, a bylem tzw. one-man-army.

3

@Mjuzik: Fajny jest łatwy zarobek, tylko trzeba posiąść odpowiednie umiejętności.
Ważne, żeby osoba, która zmienia branżę była świadoma, że to wymaga dużo zaangażowania.
Często więcej niż sobie ta osoba wyobraża.

1
KamilAdam napisał(a):

Ktoś wie co to jest czarna robota dla programistów poniżej średniej krajowej? Ja bym strzelał że bycie juniorem i to raczej normalne że zaczyna się od pensji poniżej średniej krajowej. Przynajmniej jak ja zaczynałem to to było normalne

"Mamy dla Ciebie tutaj takiego łatwego buga w backlogu na dobry początek poznania aplikacji" gdzie okazuje się iż naprawiało go już wielu, każdy po godzinie odpuszczał, bo w praktyce to jakiś czary mary CSS, który jak się naprawi pierwszym wynikiem z google'a -> stackoverflow to nagle wybucha pół aplikacji. Siedzisz więc nad bugiem 3 dni, podczas których męczysz bułę kilku developerom, a na końcu wynikiem Twojej 3 dniowej pracy jest zmiana jednej wartości w CSS, którą gdyby zobaczył nietechniczny menadżer parsknąłby śmiechem i czas trwania "poniżej średniej krajowej" wydłużyłby się o rok, bo co roku w korporacji jest ewaluacja (albo owulacja) podwyżek.

5
froziu napisał(a):

czary mary CSS

Wykryto redundancję. Wystarczy napisać "CSS".

1

@Mjuzik: Tak, pracujemy dla pieniędzy. Z kolei dla mnie najfajniejsze jest zgłębianie wiedzy, odkrywanie nieznanych wcześniej pojęć, a koniec końców możliwość, że wpadam na jakiś pomysł i jestem w stanie go urzeczywistnić, zamienić coś co narodziło się w mojej głowie na coś realnego. Taki trochę bob budowniczy i twórca. Dla mnie to jest najlepsze w programowaniu.

5

@szafran98:

Jeżeli kogoś marzenie, żeby zostać programistą krystalizuje się dopiero po przeczytaniu oferty bootcampu i dowiedzeniu się jakie są zarobki, to trzeba z nim jechać

co złego, że ktoś chce zarabiać, lepiej żyć, że mu chodzi o pieniądze?

kauczuk, złoto - czy tam inne gorączki, najlepiej zawsze wychodzili sprzedawcy łopat, chociaż Cejrowski kiedyś pokazywał hacjendy gości, którzy dorobili się przed erą syntetycznego kauczuku
za moich czasów był boom na studia dziennikarskie bo w erze po cenzurze a przed Internetem dziennikarz miał życie jak dev dzisiaj, szybko się skończyło, ale ja pamiętam czasy jak koledzy przebranżawiali się na dziennikarzy czy marketingowców - bo uwaga - tam były lepsze zarobki niż w programowaniu

Zresztą teraz - jest ogromny problem z lekarzami bo ludzie idą na specjalizacje gdzie mogą zarobić, a lekarzy niektórych specjalizacji brakuje i będzie brakować coraz bardziej

to że ktoś chce zarobić to nie jest niczym złym, że chce poprawić swój byt też nie - a jeśli jest to złe, to cały świat jest do naprawy

Z jednej strony byle strona z memami pokazuje, że w owocowe dni, karty jakieś itd to nic nie znaczą w porównaniu z kasą, wątek ile zarabiacie jest jednym z popularniejszych, pytania o kasę co i rusz
ale dla adeptów tylko pasja i szansa na pracę w młodym i dynamicznym :)

Ja ciągle jestem w pierwszej pracy, g**no zarabiam, ale dla mnie liczy się exp, który dopiero potem spożytkuję na jakiś większy zarobek.

To tak z mojego doświadczenia, bez rozpychania się łokciami (np zmiana pracy) to nie licz że ktoś to doceni
też kiedyś myślałem, wykaże się tu to mnie docenia - no jakoś nie pykło, trzeba było samemu się doceniać

5

Cieszę się, gratuluję. Natomiast musisz zrozumieć, że nie dla każdego to jest najfajniejsze w programowaniu. Dla mnie najfajniejsza jest wypłata, dzięki której mogę realizować cele totalne nie związane z IT. I wcale nie uważam, że dlatego że mam inne cele czy zainteresowania to trzeba z nim jechać, bo nie jest to marzenie, a po prostu chęć łatwego zarobku.

@Mjuzik:

Dla @szafran98 chodziło chyba raczej o sam fakt, że ludzie chcą zarabiać duże pieniądze bez większego wkładu własnego. Tylko dosyć dosadnie (słusznie) to określił :D Oczywiście, zarabianie dużych pieniędzy jest fajne i życzę tego każdemu. Tak samo jako samo pojęcie i sens pracy - Pracujemy głównie dla pieniędzy, pełna zgoda.

Niemniej, konkretne zarobki nie są dla każdego. Zanim się takowe osiągnie to trzeba "trochę" pozapier*alać, nabyć odpowiednie umiejętności i osiągnięcia - Nabrać wartości rynkowej. Niestety to nie jest proces kilku miesięczny (jak wiele osób sobie wyobraża idąc na bootcampo potobny twór), tylko kilku/wieloletni.

1
szafran98 napisał(a):

Jeżeli kogoś marzenie, żeby zostać programistą krystalizuje się dopiero po przeczytaniu oferty bootcampu i dowiedzeniu się jakie są zarobki, to trzeba z nim jechać, bo nie jest to marzenie, a po prostu chęć łatwego zarobku. Takich to mi nawet nie żal.

Ja ciągle jestem w pierwszej pracy, g**no zarabiam, ale dla mnie liczy się exp, który dopiero potem spożytkuję na jakiś większy zarobek. Nie płaczę, że ktoś mnie oszukał, bo wiem jak działa rynek. To dopiero trzeba być platfusem, żeby iść na bootcamp nie wiedząc, że ludzie się zabijają o pierwszą pracę XD
To już na tyle świadczy o człowieku, że z pewnością potem przenoszą to na faktyczną pracę i jak o czymś nie wiedzą, to przecież to nie istnieje, bo w końcu o tym nie wiedzą.

Ja poszedłem w programowanie tylko dla pieniedzy i nic wiecej. Jezeli jako trenerowi personalnemu by mi placili tyle co teraz to wolalbym byc trenerem personalnym i wyrywac kobiety na siłowni. Niestety jak to bywa w życiu zawsze jest cos za cos, więc siedzę dupogodziny nabawiajac sie garba. Taki trade-off, tylko dlatego ze większe siano.

Myślałem kiedyś podobnie jak Ty, ze idę robić dla idei, ale fakt, krótko jeszcze pracujesz, wiec masz prawo tak myslec.

Mnie management dość szybko uświadomił ze tutaj nie ma zadnej idei tylko biznes i chęć zarobienia jak najwięcej.

1
ledi12 napisał(a):

Cieszę się, gratuluję. Natomiast musisz zrozumieć, że nie dla każdego to jest najfajniejsze w programowaniu. Dla mnie najfajniejsza jest wypłata, dzięki której mogę realizować cele totalne nie związane z IT. I wcale nie uważam, że dlatego że mam inne cele czy zainteresowania to trzeba z nim jechać, bo nie jest to marzenie, a po prostu chęć łatwego zarobku.

@Mjuzik:

Dla @szafran98 chodziło chyba raczej o sam fakt, że ludzie chcą zarabiać duże pieniądze bez większego wkładu własnego. Tylko dosyć dosadnie (słusznie) to określił :D Oczywiście, zarabianie dużych pieniędzy jest fajne i życzę tego każdemu. Tak samo jako samo pojęcie i sens pracy - Pracujemy głównie dla pieniędzy, pełna zgoda.

Niemniej, konkretne zarobki nie są dla każdego. Zanim się takowe osiągnie to trzeba "trochę" pozapier*alać, nabyć odpowiednie umiejętności i osiągnięcia - Nabrać wartości rynkowej. Niestety to nie jest proces kilku miesięczny (jak wiele osób sobie wyobraża idąc na bootcampo potobny twór), tylko kilku/wieloletni.

Tylko hejt jest na firmy oferujące kursy, a nie na idiotów, którzy uważają że dostaną 5 cyfrową wypłatę po 3 miesięcznym kursie (tak swoją nigdy nie poznałem takiej osoby, tylko same trolle). Wrzucam screen jednej z firm z opisem ścieżki kariery. I teraz pytanie, czy firmy oferujące bootcampy oszukują ludzi, czy ludzie to idioci i nie potrafią czytać ze zrozumieniem.

screenshot-20220223142439.png

Przecież w stwierdzeniu z artykułu Ty też możesz zostać programistą i zarabiać kilkanaście tysięcy złotych jest sama prawda. Być może autor tego artykułu jest absolwentem takiego kursu i liczył na coś więcej niż juniorska pensja na początek :D

7

Państwo powinno przestać finansować bootcampy. Bo teraz ich cena jest sztucznie zawyżona przez dofinansowania z UP (bootcampy same o tym piszą, mają zakładki na stronach "jak złożyć wniosek o dofinansowanie"). Gdyby nie te dofinansowania, to mniej ludzi by było stać i firmy musiałyby obniżyć ceny (albo by wypadły z rynku, jeśli miałyby za duże koszty).

Chociaż niektórzy za nie płacą z własnej kieszeni. Co też jest dziwne, bo podobno zarabiają mało i marzą dopiero o pracy programisty, żeby dużo zarabiać, ale z drugiej strony są gotowi wydać taką furę kasy na kurs. Coś jest dziwnego w tym, a bootcampy zachowują się trochę jak przemytnicy uchodźców (tu też był problem, że ludzie wyprzedawali swoje majątki, bo mieli się dostać do Niemiec, a się okazało, że nie bardzo).

Moim zdaniem kursy byłyby spoko, jeśli ich cena nie byłaby tak absurdalnie wysoka (albo jeśli target byłby inny. Kursy dla programistów, którzy już pracują jako programiści np. "od regulara do seniora", jakby taki kurs kosztował ileś tysięcy, to miałoby to sens, bo z pensji programistycznej dałoby radę to opłacić. Ale jak to są kursy dla kasjerów z marketu, którzy zarabiają grosze i dopiero chcą zarabiać dużo i każe im się płacić ileś tysięcy...)

2

Problem z takimi kursami jest taki:

  1. Jak to poziom "od zera do codera", to na sieci masz lepszej jakości materiały, za darmochę, pomoc 24h na StackOverflow oraz Gitterze, mnóstwo filmów na YT i kodu na GitHubie. Także jak ktoś zna podstawy podstaw bo studiował np. bibliotekarstwo i zaliczył tam obowiązkowy kurs Javy to już może sam zaczynać.
  2. Kursy zaawansowane przykład DNA architekta od Aniserowicza. Wada takie kursu jest taka że prowadzący często sami nie mają pojęcia o czym mówią, o ile przez dłuższy czas nie pracowali w takim podejściu. Przykładowo pracowałem przez 3 lata z monorepo i dopiero teraz rozumiem jak, po co i dlaczego. Także takie kursy mają sens tylko jako przegląd tego co jest na rynku i "jak się teraz robi".

Jedyna kategoria kursów które uważam za pożyteczne to kursy specjalistyczne, celujące w konkretne umiejętności np. AWS super-duper master, czy też kursy security - zabezpieczanie aplikacji w chmurze AWS.

W każdym innym wypadku książka, dokumentacja i spora ilość czasu bije na głowę (pod względem efektów) każdy kurs.

Na koniec dodam że kursy typu DNA architekta i szkolenia DDD kupuje się bo firma ma budżet edu i np. nie ma co z nim zrobić, a żal nie wykorzystać. Pod tym względem tego typu szkolenia to trochę jak komunistyczny film propagandowy z PRL, można sobie obejrzeć jak powinno być, posłuchać o jakimś "programistycznym raju" i że jest tam cudownie i super. Po czym wraca się do szarej rzeczywistości. Taka droga kropo rozrywka. Poza tym anegdoty są zabawne, ciasteczka z kawą smaczniutkie no i nie trzeba pracować!

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1