Workation to ściema. Dużo osób za zgodą przełożonych jedzie na urlop.
W tym roku mam do wyboru Sycylię i Teneryfę, jeśli jako rezerwista w ogóle załapię się na wyjazd. Co bardziej polecacie i kiedy?
Przez 2 tygodnie udało się zwiedzić wulkan Teide (bez szczytu), góry Anaga, kręte drogi w Masca, kilka miasteczek na północy i plaże na południowym zachodzie. W dni powszednie podróże do supermarketów i centrów handlowych. Jazda samochodem wymaga doświadczenia, bo Hiszpanie są bardzo nerwowi i nie przestrzegają ograniczeń prędkości. Zakręty są strome. Jak zwalniasz przed zakrętem, to trąbią i krzyczą. Autobusy też jeżdżą i korzystają z nich głównie miejscowi. W sklepach, zwłaszcza na północy, nie dogadasz się po angielsku. Chcemy kupić maskę. Pytamy o "mask". Sprzedawca - nie rozumiem. Bo u nich to "maskarada". Gdzie indziej chcemy kupić "water". Musimy palcem pokazać. Kierowcy też nie znają angielskiego. Dziwne?
Jeśli macie jakieś pytania na temat wyspy, to chętnie odpowiem.
Biorę znów pod uwagę Teneryfę, bo nie wszystkie plany udało się zrealizować. Polecam tam jechać na co najmniej miesiąc.