Kariera w management? Czy bycie developerem jest konieczne?

0

Dzien dobry wszystkim :)
Jak w tytule. Chcialbym sie poradzic- jezeli planuje kariere bardziej w management niz dev, to dobrym pomyslem jest pojscie w kierunku inzyniera systemowego/PMa czy lepiej wpierw pare lat pracowac jako dev a pozniej zostac PMem
lub Leadem, skoro czesto leaderzy, managerowie nie programuja juz? Programuje sobie dla hobby, znam sie na tym w jakims stopniu ale czy do kierowania zespolem wymagane sa te lata bycia devem? Dodam ze mam 2 oferty pracy: programista C++ za fajna stawke oraz PM za jeszcze lepsza. osobiscie lepiej odnajduje sie w zarzadzaniu niz programowaniu przez X godzin.
Bede bardzo wdzieczny za odpowiedz. :)

14

o nie, kolejny co linii kodu nie napisał i będzie mnie poganiał

7

Miałem nietechnicznego managera i nie najlepiej to wspominam. Skille w zarządzaniu to jedno a wiedza czym się zarządza to drugie.

0

Nie nie, Panowie. Nie mam tu na myśli poganiania ani dyrygowania kimkolwiek. Rzecz w tym, że wiem iż mając juz doswiadczenie w kodowaniu i wypracowaniu sobie juz jakiejs stabilnej pozycji cięzko jest wrocic sie na gorzej wynagradzana pozycje, gdzie praktycznie startujemy od 0 patrząc na kontakt z klientem, opracowywanie wymagań, reprezentowanie grupy itd. Nie mam tu na mysli żadnego Scrum Mastera ani innego wynalazku a jedynie osobe ogarniajacą projekty pod kątem niesoftwarowym. No i tez ciekaw jestem czy macie jakies doświadczenia, spotkaliście sie z jakąs informacja, aby to managerowie mniej zarabiali od developerow.

1

Co do zarobków to raczej nie chodzi o to że są niższe, tylko masz mniej openingów. Tak patrząc na moją firmę - 1 PO na 7-8 devów, project managerów jest może jeden na 30 osób i zajmują się głównie budżetami i koordynacją między projektami, produkt robi pozostałe rzeczy. PMowie mają średnio koło 10 lat doświadczenia.

Wydaje mi się że to rozumiesz, ale nie myl sobie stanowiska "X manager" z line managementem, czyli bezpośrednim zarządzaniem ludzi. Jako nowy project manager masz mniej więcej taki sam autorytet jak scrum master (a i są scrum masterzy którzy skaczą na stanowisko project managerów), nie masz pod sobą żadnych ludzi i nie możesz im za bardzo kazać czegoś zrobić. Istnieje niezerowe prawdopodobieństwo że większość dnia będziesz prosił ludzi o updatey, siedział na nudnych spotkaniach i przesuwał kreski w ganttach.

0

Właśnie to mam na myśli. PM jako osoba, która ustala z klientami wymagania, zajmuje się cyklem projektu, motywuje team oraz zbiera feedbacki od ekipy. Scrum master kojarzy mi sie z poganianiem ludzi, niezbyt wdzieczna robota, troche taki bat.

1

W moim poprzednim korpo wymagane było, by menedżer w pionie technicznym miał przeszłość techniczną. Mogłeś być nietechniczny jak działałeś w jakimś HR i innym takim.

spotkaliście sie z jakąs informacja, aby to managerowie mniej zarabiali od developerow.

W moim poprzednim korpo, jak i w obecnym, innym korpo w którym pracują moi znajomi, awans na menedżera nie wiąże się od razu z bezpośrednią podwyżką. Także jeśli jako deweloper zarabiałeś mniej od innych deweloperów, to bezpośrednio po awansie również będziesz od nich mniej zarabiał. Tym nie mniej w dłuższej perspektywie, dla tych menedżerów co wytrzymali dłużej, widełki były wyższe niż dla programistów - mniej więcej takie same jakie miał architekt, który był zakamuflowanym menedżerem tylko, że musiał bardziej ogarniać technicznie, ale za to miał mniej kontaktu z osobami, dla których techniczne podstawy to zamierzchła przeszłość.

1

Chcialbym sie poradzic- jezeli planuje kariere bardziej w management niz dev, to dobrym pomyslem jest pojscie w kierunku inzyniera systemowego/PMa czy lepiej wpierw pare lat pracowac jako dev a pozniej zostac PMem
lub Leadem, skoro czesto leaderzy, managerowie nie programuja juz?

Ale to są zupełnie różne stanowiska (w sensie PM i Leader) więc chyba nie wiesz o co pytasz. Nie można być leaderem ludzi technicznych, samemu będąc nie technicznym. Polecam memy Leader vs Boss leader vs boss. Oczywiście jest bajzel w nomenklaturze i co firma jest inaczej, ale jest raczej tak:

  • Jest jakiś PM (Project Manager, Product Manager) czy PO (Product Owner) który gada z biznesem co w aplikacji ma być zrobione, teoretycznie powinien świetnie znać produkt i dziedzinę problemu. Czyli jak robimy apkę dla hoteli to najlepiej żeby przepracował X lat w hotelach. Czasem jest ich kilku. Trudno powiedzieć żeby byli czyimiś szefami, ale to oni pilnują budżetu na projekt
  • Jest Leader zespołu który jak mówiłem jest techniczny, czasem wciąż programuje, a czasem tylko zarządza zespołem i planuje jak zrobić to co chce PM/PO (i czasem to on podpisuje urlopy)
  • Jest jeszcze osobno Line Manager (taki Nad Leader) on zarządza ludzmi między zespołami, podpisuje urlopy i podwyżki.

Czasem Leader i Line Manager to były te same osoby. Czasem robilią też oni robotę PMów, ale wtedy po prostu nie ma osobnych PMów tylko UberKierownik od wszystkiego

Podsumowując - Możesz być PMem bez bycia Devem, ale trudno powiedzieć że będziesz czyimś kierownikiem (raczej jest to rzadkie) no i powienieneś znać dziedzinę problemu bo to ciebie będą bytać o wszystko programiści (a dużo tych danych? a w często te dane będą się pojawiać? a jakie są dozwolone opóźnienia? a jak się pomylimy to ktoś umrze?)

1

Siłą rzeczy poganiać tak czy siak będziesz, mniej lub bardziej, bo jako product owner (taką rolą jesteś zainteresowany sądząc po ostatniej odpowiedzi) jesteś rozliczany z tego co zostanie dowiezione (albo efektu tego co zostanie dowiezione).

W organizacjach gdzie jest wydzielony produkt (większość w miarę nowoczesnych firm IT) takie klasyczne zadania project managerów jak zbieranie wymagań, wizja i strategia, stawianie milestoneów, priorytetyzacja tasków i kontrolowanie progressu leży po stronie produktu, budżetowanie i ogarnianie zależności między innymi projektami wrzuca się gdzieś line managerom (zwykle średniego albo wyższego stopnia) albo jakimś osobnym rolom typu program manager, a poprawę procesów jeśli w ogóle jakaś jest to albo rola PO albo scrotum masterów/adżajl kołczów.

Niby project managerów nie ma, ale inne role pełnią te same funkcje.

2

W jednej firmie spotkalem sie z zakresem obowiązków PM/POa jako System Engineer a w innej juz jako normalnie PM. Team Leader- wiem, to osoba stricte techniczna, najbardziej doswiadczona w grupie. I dlatego zastanawiam sie czy PO/PM są wgl potrzebni w dzisiejszych realiach skoro Tech Lead moze przejąć ich obowiązki tak? —

Podstawowym zadaniem tech leada (dla uproszczenia w ramach pojedynczego zespołu, organizacje są różne i czasami jesteś tech leadem projektu gdzie wyzwania są trochę inne) są:

  • sprawienie żeby developerzy w zespole byli zadowoleni i zmotywowani
  • mentoring tak żeby każdy czuł się komfortowo z praktykami i narzędziami i jakoś się rozwijał
  • poprawianie technicznych procesów w zespole
  • komunikowanie technicznych problemów do PO i innych zespołów zanim staną się dużymi problemami
  • chronienie zespołu przed poganiaczami
  • rozwiązywanie konfliktów technicznych (najlepiej przez konsensus)
  • patrzenie z szerszego punktu widzenia na organizację (np projekty które się gdzieś dzieją) i informowanie o tym zespołu jeśli jest coś ciekawego
  • patrzenie dalej w przyszłość pod kątem rozwoju architektury, tak żeby wizja biznesowa i techniczna się pokrywały
  • reprezentowanie zespołu na zewnątrz jako pierwszy punkt technicznego kontaktu
  • jakieś ad-hoc analizy wykonalności i estymaty
  • wiedza o całej domenie technicznej w zakresie odpowiedzialności albo umiejętność szybkiego uzyskania takiej wiedzy
  • umiejętność jakiegoś zgrabnego odpowiedzenia na pytania z d**y jak ktoś z managementu wdzwoni cię w połowie dnia na niezapowiedziane spotkanie

i pewnie zapomniałem jeszcze o kilku.

To jest w c**** roboty. Jedna z pierwszych rzeczy której się uczysz to jest delegowanie zadań albo ich odrzucanie, stawianie blockerów w kalendarzu i używanie osobistego task trackera. Jeśli dorzucisz na to jeszcze rozmawianie bezpośrednio z biznesem i sterowanie wizją, to taki tech lead nie będzie mieć czasu żeby cokolwiek developować, przez co stanie się oderwany od rzeczywistości, automatycznie będzie nieskuteczny w połowie punktów powyżej, a więc przestanie być tech leadem. Takie 30-50% czasu spędzonego wraz z zespołem machając łopatą to minimum żeby mieć pojęcie o tym jak cały proces działa i jakie są problemy.

Do tego trochę nie zgodzę się że team/tech lead to zawsze osoba najbardziej doświadczona - możesz być najlepszym developerem, ale nie mieć chęci albo umiejętności żeby pokryć te wymagania które wypisałem wyżej. Jako tech lead twój indywidualny wkład w projekt stawiasz na drugim miejscu, a działanie zespołu w całości na pierwszym - wrzucenie na tą pozycję na pałę najlepszego developera niekoniecznie jest dobrym wyborem, to musi być osoba która jest ogarnięta, ale niekoniecznie najlepsza jako developer, o ile jest w stanie jakoś sensownie to wydelegować.

0
Dawid Bodziony napisał(a):

Dodam ze mam 2 oferty pracy: programista C++ za fajna stawke oraz PM za jeszcze lepsza. osobiscie lepiej odnajduje sie w zarzadzaniu niz programowaniu przez X godzin.

Skoro tak to bierz PMa

Dawid Bodziony napisał(a):

spotkaliście sie z jakąs informacja, aby to managerowie mniej zarabiali od developerow.

W Polsce wchodząc na justjoinit czy nofluffa łatwo zauważyć że PM mają niskie stawki w porównaniu do programistów. Oczywiście firma firmie nie równa i zdarzają się wyjątki np. pracowałem w firmie gdzie PM miał 40k zł msc a najlepsza pensja w teamie oscylowała w okolicy 20k zł natomiast tak to wygląda głównie w Polsce na dosyć specyficznym rynku. Jak spojrzysz na zarobki PMów za granicą np. w Niemczech to ciężko znaleźć by w tej samej firmie software developerzy raportowali wyższą pensję niż managerowie i za granicą manager prawie zawsze lepiej zarobi niż klepacz kodu.

0
Dawid Bodziony napisał(a):

No i tez ciekaw jestem czy macie jakies doświadczenia, spotkaliście sie z jakąs informacja, aby to managerowie mniej zarabiali od developerow.

tak, w mojej poprzedniej pracy branch manager zarabiał 18k zł brutto na UOP bez KUP, a project manager 15k zł brutto (też bez KUP) - na rękę mniej niż znaczna część devów pod nimi
nie wiem czy można być managerem na b2b

1

Panowie, wszystko spoko, ale nikt tutaj nie wspomniał o jednej, dla mnie kluczowej kwestii. Mianowicie jako programista np. Java jest tak, że w prawie każdym projekcie robisz coś nowego, dotykasz nowych technologii, nowych języków, frameworków, bibliotek, często także wraz ze zmianą projektu masz zmianę domeny biznesowej. Jako programista jesteś prawie przez cały okres swojej "kariery" dość mocno eksploatowany kognitywnie. Nie dość, że musisz nadążać za rynkiem trendów, dostosowywać się do zmian to ciągle pracujesz dość mocno umysłowo. Ja po paru latach kodzenia nigdy nie miałem tego samego w następnym projekcie, zawsze było wszystko nowe np. teraz mam jako Java Dev pisać trochę kodu w Kotlinie trochę w Javie. Nieraz pamiętam mnie wrzucano na web-development na Angulara i musiałem jako Java Dev uczyć się czegoś nowego, także po godzinach, aby później developować apkę w pracy... To nie jest łatwe i to nie jest dla każdego. Myślę, że bycie programistą jest spoko, ale także jak też widzimy wymaga to dużego poświęcenia, także wolnego czasu i często... życia prywatnego.

Teraz strona bycia PM'em. Jako Project Manager nie masz takiej presji na ciągłe dokształcanie się, ciągły wysiłek kognitywny, naukę nowych frameworków, trendów. Project Manager bazuje często na wiedzy uniwersalnej, ponadczasowej, często jest to po prostu obsługa ludzi, rozmowa, załatwienia, negocjacje, umiejętności miękkie, angielski C1 biznesowy. Są to rzeczy, które jako zestaw, arsenał umiejętności praktycznie pokrywają Ci się w każdym projekcie.

Sam jest w trakcie przebranżawiania się po 4 latach bycia devem na managera właśnie z tego względu, że chcę pracować 8h, bez dokształcania się po pracy, a jak już to max raz/dwa razy w tygodniu, ale nie jestem w stanie wytrzymać trochę psychicznie tej presji, która aktualnie jest na wielu programistach w projektach, na rynku pracy.
Dla mnie, jako faceta, który ma rodzinę, dzieci, posada managera wydaje się o wiele bardziej przyjazna i sprzyjająca work-life-balance.

To tylko moje 3 grosze.

5

@kevin_sam_w_domu:

na managera właśnie z tego względu, że chcę pracować 8h,

Niezły żart :D Chyba nie spotkałem takiego manager, który by pracował tylko 8h... No ale może ktoś spotkał ;)

ale nie jestem w stanie wytrzymać trochę psychicznie tej presji, która aktualnie jest na wielu programistach w projektach, na rynku pracy.

Jak się przebranżowisz, to dopiero zobaczysz co to presja :P

4
kevin_sam_w_domu napisał(a):

Dla mnie, jako faceta, który ma rodzinę, dzieci, posada managera wydaje się o wiele bardziej przyjazna i sprzyjająca work-life-balance.

no chyba co kto lubi, ja osobiście się nie widzę w roli managera i widzę to zupełnie odwrotnie. W pracy programisty przy zmianie projektu / firmy przez pierwsze parę tygodni może być ciężej bo trzeba się nauczyć nowych rzeczy, ale wtedy zazwyczaj dostajemy taryfę ulgową - nikt nie oczekuje że od razu wszystko będziemy wiedzieć a potem jest zazwyczaj zupełny luzik. Nigdy się nie dokształcałem po pracy, jeśli już to w godzinach pracy. Tzn. owszem po pracy dokształcam się ale w rzeczach zupełnie oderwanych od pracy.
Za to z moich obserwacji praca managera to życie w ciągłym stresie, naciskanie od góry żeby wyrabiać się z terminami, żeby ciąć koszty, naciskanie z dołu żeby dostać podwyżkę, lepszy sprzęt, lepszy projekt, w niektórych firmach odpowiedzialność za działanie całego projektu, dopilnowanie wszystkiego podczas releasu na produkcję, czasem dostępność w weekendy i po pracy. Czasem lizanie czterech liter klientów, jakieś negocjacje budżetów, robienie prezentacji, przemów. W obecnej pracy nawet mój team lead spędza w pracy dosłownie 17h dziennie a i tak go cisną. Wygląda to mało ciekawie i totalnie nie moja broszka.

2

Ogólnie to takich project managerów jest coraz mniej, zazwyczaj jest jakiś functional manager + ileś leadów pod nim, do tego PO lub analityk.

Jeśli chodzi o to czy manager musi mieć doświadczenie techniczne to nie - istnieją firmy gdzie PM nie musi mieć technicznego backgroundu, ale jest to raczej rzadkie.

Jeśli chodzi o programowanie to im niżej stoisz tym bardziej szczęśliwy jesteś i masz większą szansę na work-life balance.

0

Dla mnie praca jako manager wydaje się bardziej korzystniejsza, to nie jest tak że ludzie którzy pracują na tych stanowiskach nie wiedzą co robią, tak samo dość sporo programistów idzie w managerke. Ja tu widzę plusy, przede wszystkim zarabianie na IT nie pisząc ani linii kodu, głównie na umiejętnościach miękkich które są ponadczasowe, uniwersalne.

Jako programista nigdy nie pokrywa Ci się to co robisz w jednej pracy z tym co będziesz robić w kolejnej, nie każdy ma ochotę non stop się uczyć i poznawać nowe rzeczy. A presja wśród programistów na bycie dość atrakcyjnym na rynku jest spora, taki programista musi coraz więcej umieć aniżeli kiedyś.

0

To może pytanie z innej beczki, mam nadzieję ze spotkam się z pozytywnymi opiniami. Co byście wybrali: ofertę pracy bardziej managerską- system engineer 9 kontakt z klientem, tworzenie wymagan do programu, pilnowanie cyklem tworzenia systemu, koordynacja obowiazkow programistów, ) za 7.5 tys zł netto UoP na start, czy zaczynanie od 0 komercyjna scieżkę jako programista C++ za 5 tys netto UoP? Niestety, ale zakres obowiązków bardziej jest mi bliższy w tej pierwszej ofercie. 😥 Byłbym wdzięczny za wasze przemyślenia.

0

@Dawid Bodziony: Odpowiedz sobie sam co chcesz robić w przyszłości, co cię bardziej jara... nie słuchaj randomów z neta, natomiast merytoryczne odpowiedzi dostałeś wyżej za i przeciw czy lepiej być koderem czy menadżerem. To tak jakbyś nas zapytał czy robić sobie 3 dziecko czy nie xD

0

A jeżeli ktoś decyduje sie przejść z deva na tech/ team leadera, jak wtedy prezentują sie jego obowiązki? Bo spotkałem sie z relacjami iż w niektorych miejsach calkowicie taka osoba traci kontakt z kodowaniem, a z kolei inne osoby twierdza ze po prostu przejmuje pod opieke team i biega miedzy czlonkami tej grupy i pomaga im. Byłby ktoś w stanie podzielić sie opinią ze swojego doświadczenia? :)

0

Powiem jako manager.

Masz różne rodzaje managerów, i teraz w zależności co Cię buja to masz z grubsza tak

  • tech lead - zależnie od firmy albo odpowiada za faktyczny tech i wybór kierunku w którym projekt ma się rozwijać albo to taki pseudo-manago który rozlicza urlopy innych devów, którzy siłą rzeczy wchodzą takiej osobie w *upę bo tak, wiadomo kto bliżej koryta też bardziej żre

  • line manager - głównie kadrowe sprawy, odpowiedzialność za rozwój devów czy innych ekspertów IT (jak testerów), ustaleni budżetów w tym szkoleń dla ekipy na rok wprzód. Zapomnij raczej o luźnym podejściu do budżetowania w Polsce. Ma to swoje zady i walety

  • dev manager - z moich doświadczeń to osoba odpowiedzialna za delivery informatycznej części projektu, ma wincy do powidzenia w sprawach rozwoju devów, więc im bliżej tego typa jesteś tym lepiej się rozwiniesz. Albo nie. Polityka>

  • project manager - bóg-kierownik. Co bóg powie to jest prawdą bo tylko bóg odpowiada za ostateczny rezultat projektu. Polityka w pełnej krasie, choć zależy na kogo się trafi. Poleca unikać typów z MBA bo takie osoby nistrikee patrzą na człowieka tylko na swoje premie, bo też wiedzą że ich czas jest policzony w danym projekcie, łaska pańska na pstrym koniu jeździ.

Co kto lubi ogólnie

5

W życiu bym nie chciał
To rozwiązywaniu problemów z ludźmi, a to gorsze od najgorszego buga
Ten chce urlop
Tamten podwyżkę
Kolejny narzeka na projekt
Inny kogoś tam wkurzył
I tak dzień w dzień, a idź pan w uj z taką robotą

Komp może i wkurzy, ale za zawsze można mu obić monitor albo klawiaturę, a z ludźmi, chociaż dupa poszarpana, ale zawsze proszę pana

3

"chociaż dupa poszarpana, ale zawsze proszę pana" tego nie znałem, pożyczę, dzięki.

Miałem w życiu dwa epizody z menadżerką. Jeden git, drugi sraken pierdaken faken maken.

Dobry - była kaska, jasne warunki pracy i współpracy, jasne bonusy za osiągi, tak dalej. Rozwijałem ekipę, rozmawialiśmy, nawet z paroma ludami na priva przeszliśmy jak ludzie po prostu, do dziś kontakt i normalna relacja bo przecież jako kieras nie byłem bogiem tylko po prostu szeregowym oficerem kopro.

Sraken faken - dostałem jasno nie-wprost info, że trzeba cisnąć na terminy, mniejsza z robolami. Jak chiński generał - nie myli sie, najwyżej 8000 chińskich żołnierzy zginie ku chwale. Oczywiście nikt nie powiedzial otwarcie typu rozkaz że mam kłamać i obiecywać gunwo na wierzbie i śliwki na jarzębinie natomiast tak to wyglądało. Były nadgo, było sranie projektowe, były kłótnie z podwykonawcami, straszenie się prawnikami, nie wprost ale "motywowanie" pracowników żeby jednak ebali po godzinach ku chwale, mielenie studentów na maintenance... dałem se siana, wolę jednak patrzeć na swoje chłopskie ryło w lustrze z jakąś tam chłopską godnością.

Choć nie powiem, ale niektórzy w czymś takim sraken faken się akurat odnajdują.

A, wypada wspomnieć bardzo wulgarne przepychanki z dyrektorem sprzedaży (poziom ala dresiarskie przepychanki na ulicy), skurwolem jakich mało, ale robił Cyfrę (słowo klucz) to go tolerowali. Wuj z tym, że rotacja, ku chwale generała.

Wniosek mam taki, że ogólnie łatwo się zarządza jak się ma podstawy w tego typu pracy plus "normalne" warunki pracy i możliwość decydowania kogo biorę do projektu, kogo nie.

Jak nie ma siopy za to są terminy i pływający scope projektu to sorry, ale wolę klepać kod w swojej piwnicy, pić browce i mieć wyjebkę na problemy pierwszego, drugiego i trzeciego świata bo fakturę i tak wystawię.

0

Kierownik to nie kolega
Musi umieć manipulować, rozbudzać, wygaszać oczekiwania
Studzić emocje (czasami)

Bywa że kierownicy są z ludźmi, ale czasami muszą kogoś zwolnić, opierdzielić
Zawsze to lepiej jak jest dystans, który stwarza pozory obiektywizmu

To jest całkiem inna klasa problemów,

1
ref napisał(a):

Kierownik to nie kolega
Musi umieć manipulować, rozbudzać, wygaszać oczekiwania
Studzić emocje (czasami)

Bywa że kierownicy są z ludźmi, ale czasami muszą kogoś zwolnić, opierdzielić
Zawsze to lepiej jak jest dystans, który stwarza pozory obiektywizmu

To jest całkiem inna klasa problemów,

Nie mogę się z tym zgodzić Panie Kolego Devie.

Przede wszystkim - kieras to praca za którą ktoś płaci, ergo sponsor, właściciel biznesu czy inny zarząd, dyro tak dalej.

Można być kierasem z roli, a nie być śmieciem jako człowiek. Można też inaczej.

Owszem, kieras czasem musi zastosować "fire spell" tak zwany, natomiast może to zrobić jak człowiek albo jak patałach. Wybór osoby. Ludzie pamiętają.

Dla dyrektorów sprzedaży natomiast wierzę, że jest osobne miejsce w piekle, tuż obok obrońców pedofilii, ale to dygresja.

0

Szanowne Panie, manager to osoba decyzyjna, potrafi podejmować szybkie, trafne decyzje. Nie boi się ryzyka, brania odpowiedzialności .Nie wydaje mi się żeby Pani @Dawid Bodziony prezentowała taką postawę, bo jest niepewna czy poradzi sobie w tej roli a główną motywacją są większe zarobki oraz zainteresowanie lekką pracą. Osoba na wysokim stanowisku powinna być opowiedzialna, zaangażowana w projekt oraz w relacje z pracownikami, aby być przykładem dla podwładnych. Natomiast Pani @Dawid Bodziony poprzez pytania które zadaje sugeruje zainteresowanie tą rolą ze względu na pieniądze i małą odpowiedzialność. Nie sądzę żeby taka osoba zyskała szacunek wśród podwładnych i sprawdziła się w tej roli.

0

"Team leader" to wg was pozycja bardziej managementiwa czy techniczna? Co częściej spotykacie?

0
chart napisał(a):

"Team leader" to wg was pozycja bardziej managementiwa czy techniczna? Co częściej spotykacie?

Powiedziałbym że zależy od wielkości zespołu i jest to liniowe 10% czasu lidera na każdego podwładnego. Czyli jak masz 5 osób to 50% managujesz i 50% jeszcze kodujesz i zajmujesz się rzeczami technicznymi. Jak masz 10 podwładnych to 100% czasu managujesz i już powoli trafisz wiedzę techniczną. Jak masz więcej niż 10 osób to potrzebujesz podliderów żeby to ogarnąć

2
Dawid Bodziony napisał(a):

Dodam ze mam 2 oferty pracy: programista C++ za fajna stawke oraz PM za jeszcze lepsza. osobiscie lepiej odnajduje sie w zarzadzaniu niz programowaniu przez X godzin.
Bede bardzo wdzieczny za odpowiedz. :)

W kryzysie bierz C++, nawet jak będzie się waliło to po prostu powiesz że się kompiluje i fajrant. A w przypadku PM będziesz musiał przed górą non-stop wymyślać jakieś pokraczne scenariusze dlaczego w sytuacji gdy wszystko wokół się wali to ty nie wykręcasz wyników +10% a twoi koledzy wcale nie uprawiają quiet quitting.

No i jeszcze zgodnie z sprawdzoną niemiecką tradycją zarządzania w kryzysie będziesz pewnie jeszcze musiał zwolnić po drodze cały swój zespół tylko po żeby na końcu zwolnili ciebie. O ile nie jesteś chasydem to raczej nie dla ciebie.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1