Mam juz troche doswiadczenia oraz wpisow w resume, ale w nowej firmie spotkalem sie z dziwna sytuacja. Mianowicie jest w niej pelno ludzi, ktorzy dzialaja na zasadzie pijawek w kwestii proszenia o pomoc. Zawsze sie taki znajdzie, ale tutaj chodzi o ilosc takich osob. Dodatkowo wielu z tych cierpi na chroniczne odpychanie zadan od siebie albo ze zwlekaniem z zabraniem sie za nie. Lubie pomagac innym i nie mam nic przeciwko poswiecaniu codziennie jakiejs chwili czy dwoch - ale obecna sytuacja jest wg mojej oceny patologiczna.
Ma poczatku nie chcialem byc nie-kolezenski, ale uwazam, ze kazdy developer zanim przyjdzie po pomoc powienien chociaz sprobowac rozwiazac problem samemu (przeczytac docs, dokumentacje projektu, sprawdzic firmowe wiki czy chocby poszukac gotowych bibliotek albo snippetow na SO). Tutaj niestety ma miejsce sytuacja, gdy ktos "rozsiada sie w fotelu" i jak dziecko zadaje ciagle pytania "i co dalej? i co powinienem zrobic teraz? to jakbys to teraz zrobil?". Do tego najczesciej jest to laczone z druga strategia - rozwiazujesz jeden problem - z rekawa natychmiast wyciagany jest kolejny.
W firmie panuje atmosfera, ze "trzeba sobie pomagac", "team work" i "we're all friends here".
Obserwowalem zachowania niektorych osob, ktore tez cierpia z tego samego co ja powodu, to zaobserwowalem strategie typu: "nie odzywac sie / nie odpisywac" albo "mnozyc problemy zeby tylko nie zajac sie tematem" oraz "odpowiedziec raz, a na kazde kolejne pytania uzywac strategii numer jeden czyli zerwanie kontaktu". Przyznam, ze wydaje mi sie to niezbyt eleganckie - choc sprawdzilem i faktycznie dziala.
Zeby bylo smieszniej w firmie jestem midem, a czesto zdarzaja sie akcje, ze liderzy technologiczni wysylaja ludzi po pomoc do mnie czy taski po seniorach laduja na mnie, bo ty dasz rade. (Nie jest to humblebrag - nie jestem wymiataczem i jestem sfrustrowany ta sytuacja)
Zauwazylem tez, ze taka pomoc jest niezbyt oplacalna, gdyz na spotkaniach zespolowych - nigdy zaden z tych ktorzy uswiadczyl pomocy nie wspomnial, ze cos zostalo zrobione z czyjas pomoca - tylko jest "zrobilem, rozwiazalem, zaimplementowalem". Poprawnie mnie jesli sie myle, ale wydaje mi sie, ze jesli owa pomoc zjadla pomagajacemu 2 godziny w ciagu dnia, ktore moglby poswiecic na swoje zadania czy najzwyklejsza nauke - to wypadaloby chociaz o tym wspomniec, zeby zasygnalizowac "gorze", ze ow pomagajacy mogl tego dnia nie miec 100% efektywnosci.
Czy spotykacie sie z takimi sytuacjami - jesli tak - to jak sobie z nimi radzicie?
Sorki, bo wyszedl elaborat - nie mniej jednak dzieki, ze doczytales/doczytalas do tego miejsca:)