Zatrudnianie pracowników na stanowiska poniżej ich kwalifikacji

4

Żeby nie robić offtopu - ten wątek jest kontynuacją rozmowy, która zaczęła się w rekrutacyjnych WTF od tego posta - Rekrutacyjne WTF jakie Was spotkały

2

Kontynuując wątek: nawet cegłę na budowie można źle podawać. I znam takich co się tego uczyli od lepszych.
Ryzyko zatrudnienia kandydata z wyższymi kwalifikacjami niż potrzebne jest duże. Duże jest prawdopodobieństwo, że taki ktoś się zwolni (byłem w sytuacji, że wylądowałem na stanowisku, które byłe dla przeciętnego studenta bez doświadczenia, po 3 miesiącach szukałem pracy co zajęło mi rok) @Afish jak możesz z kogoś wyciągnąć więcej jak nie masz projektów dla niego - robisz strony na WP to jak masz z niego wyciągnąć więcej.

2

Jest jeszcze element społeczny - osoba wyraźnie odstająca umiejętnościami/ambicjami/doświadczeniem ma niewielkie szanse na integrację z resztą otoczenia. A jeśli jego specyficzne umiejętności nie są potrzebne, to po co brać kogoś z kim mogą być problemy? Przecież po to są rozmowy kwalifikacyjne żeby - poza resztą - ocenić czy dana persona wpasuje się jakoś w obecny zespół.

0
UglyMan napisał(a):

@Afish jak możesz z kogoś wyciągnąć więcej jak nie masz projektów dla niego - robisz strony na WP to jak masz z niego wyciągnąć więcej.

Jeżeli nie masz projektu dla niego, to zmieniasz całą sytuację, bo tu jest mowa o zatrudnieniu gościa do konkretnego projektu.

Aczkolwiek nie widzę przeszkód w trzymaniu takiego pracownika nawet bez projektów. Zawsze może on zrobić firmową konferencję, prowadzić warsztaty, występować na konferencjach, prowadzić rekrutacje, możliwości jest mnóstwo, tylko firma musi chcieć. W ostateczności gość odejdzie, ale to nic nie zmienia, bo jak nie ma projektu, to słaba osoba pewnie też odejdzie (albo zostanie zredukowana).

dziobu napisał(a):

Jest jeszcze element społeczny - osoba wyraźnie odstająca umiejętnościami/ambicjami/doświadczeniem ma niewielkie szanse na integrację z resztą otoczenia. A jeśli jego specyficzne umiejętności nie są potrzebne, to po co brać kogoś z kim mogą być problemy? Przecież po to są rozmowy kwalifikacyjne żeby - poza resztą - ocenić czy dana persona wpasuje się jakoś w obecny zespół.

Tu już dorabiasz ideologię. A jak się dobrze zintegruje, to też go nie przyjmujemy? Argumentem odrzucenia kandydata były zbyt wysokie kwalifikacje, nie brak dopasowania do zespołu. Mówieniem, że osoba zbyt dobra będzie miała małe szanse na integrację tylko utwierdzasz jakieś stereotypy o informatykach.

2
Afish napisał(a):
UglyMan napisał(a):

Aczkolwiek nie widzę przeszkód w trzymaniu takiego pracownika nawet bez projektów. Zawsze może on zrobić firmową konferencję, prowadzić warsztaty, występować na konferencjach, prowadzić rekrutacje, możliwości jest mnóstwo, tylko firma musi chcieć. W ostateczności gość odejdzie, ale to nic nie zmienia, bo jak nie ma projektu, to słaba osoba pewnie też odejdzie (albo zostanie zredukowana).

A co z kasą? ktoś robił jakieś analizy (nie pomnę teraz gdzie to było) polskiego rynku software housów i doszedł do wniosku, że ok 80% jest o jedną niezapłaconą fakturę od bankructwa.
Po co go trzymać jak na siebie nie zarabia? Nie mieć projektu rozumie to, że mają robotę dla klepacza formatek w html i to wszystko.

0
UglyMan napisał(a):

Po co go trzymać jak na siebie nie zarabia? Nie mieć projektu rozumie to, że mają robotę dla klepacza formatek w html i to wszystko.

A po co wtedy trzymać mniej wykwalifikowanego pracownika z tą samą stawką? No po nic, kwalifikacje nie mają tutaj wpływu.

Znowu mówisz o czymś innym - ja mówię o sytuacji, gdy firma nie przyjmuje pracownika do istniejącego i zarabiającego projektu, bo ten kandydat jest zbyt wykwalifikowany. Nie dlatego, że nie jest dopasowany kulturowo, nie dlatego, że projekt pada, tylko dlatego, że gość jest zbyt dobry.

9

Jeżeli nie zatrudniamy kogoś, bo jest za dobry to jednoznacznie też przyznajemy, że jesteśmy za kiepscy.
I nie jest to nieznana mi sytuacja...

3

jest za dobry to jednoznacznie też przyznajemy, że jesteśmy za kiepscy.

Nie, raczej wskazujemy, że pracownik nie jest dopasowany do zadań, które się u nas wykonują.
To jakby kupować TIRa, żeby przewieźć szafkę do babci. Można, ale nie ma to sensu. Należy dobierać rozwiązania do potrzeb.

1
cerrato napisał(a):

jest za dobry to jednoznacznie też przyznajemy, że jesteśmy za kiepscy.

Nie, raczej wskazujemy, że pracownik nie jest dopasowany do zadań, które się u nas wykonują.
To jakby kupować TIRa, żeby przewieźć szafkę do babci. Można, ale nie ma to sensu. Należy dobierać rozwiązania do potrzeb.

Jeśli TIR kosztuje tyle samo co normalny samochód i zajmuje tyle samo miejsca co normalny samochód to nie widzę problemu. Równać w dół jest łatwo.
Z drugiej strony doktora nauk humanistycznych bym nie zatrudnił do pracy fizycznej. Ale to moja czysta wredota

0
KamilAdam napisał(a):
cerrato napisał(a):

jest za dobry to jednoznacznie też przyznajemy, że jesteśmy za kiepscy.

Nie, raczej wskazujemy, że pracownik nie jest dopasowany do zadań, które się u nas wykonują.
To jakby kupować TIRa, żeby przewieźć szafkę do babci. Można, ale nie ma to sensu. Należy dobierać rozwiązania do potrzeb.

Jeśli TIR kosztuje tyle samo co normalny samochód i zajmuje tyle samo miejsca co normalny samochód to nie widzę problemu. Równać w dół jest łatwo.
Z drugiej strony doktora nauk humanistycznych bym nie zatrudnił do pracy fizycznej. Ale to moja czysta wredota

Porównanie do tira nie jest trafione, bo proces rekrutacji kosztuje czasem bardzo dużo.

2

Porównanie do TIRa nie jest trafione, bo TIRy przeważnie kiepsko kodują i nie radzą sobie ze współbieżnością.

3

Jestem w stanie wyobrazić sobie 2 sytuacje gdzie ktoś jest za dobry do roboty:

  • Patologiczny bezpośredni przełożony, który nie chce zatrudnić kogoś lepszego od siebie
  • Nadmiar kompetencji jest tak duży, że właściwie jest pewne, że ktoś chce się załapać na kilka miesięcy i zacznie myśleć o zmianie pracy zanim dostanie pierwszą pensję

Z sytuacją #1 się spotkałem (nie w stosunku do siebie). Pewności oczywiście nie mam, ale pan mastahaka był bardzo czuły na swoim punkcie.

Osobiście za to, zatrudniłem się w firmie, która miała wysokie wymagania, oferowała dobrą kasę a robota okazała się banalna do porzygu. Do tej pory uważam, że to była najgorsza decyzja w mojej karierze. Skończyło się na tym, że podziękowano mi za współpracę, bo zwyczajnie nie byłem w stanie osiągnąć przyzwoitej wydajności.

0

Wątek mówi o kwalifikacjach, a kwalifikacje w IT != umiejętności. Można mieć papier po studiach, a on i tak niekoniecznie przekłada się na poziom kodu, sposób myślenia i rozwiązywnia problemów.

Zbyt duże kwalifikacje prawdopodobnie są problemem w korpo gdzie kasa, podwyżki, bonusy leci z automatu wg jakiiś wytycznych, wzorów takich jak przepracowane lata czy tytuły.

1

@Afish: ale wiesz faktycznie z pewnego źródła że kolegę odrzucili bo był "za dobry"? Dość dziwna sytuacja.

Generalnie faktycznie można się spotkać z odrzucaniem kandydatów overqualified - np. CERN ma jasne wytyczne w swoich ofertach i odrzuca kandydatów zarówno ponizej jak i powyżej wymaganych kwalifikacji. Jeśli w ogłoszeniu jest napisane że potrzeba Bachelora to Master/PhD nie przejdzie. Wynika to trochę z kwestii formalnych -> pensje i warunki umowy są odgórnie ustalone względem "poziomu" stanowiska i muszą być spójne z zatrudnioną osobą.

1

A ja znowu nie jestem zaskoczony o tyle, że firma może być bardzo mocno "projektowo" zarządzana. Jak mają wziąć takiego mózgowca i posadzić nurkowania w szambie, gdzie na poprawki brak jest woli politycznej (bo poganiacz stoi i pogania, a człowiek musi być w projekcie bo Excel), to odrzucenie takiej kandydatury wcale mnie nie dziwi, bo taki człowiek sam by zaraz uciekł. Przy czym - nie znam specyfiki branży bankowej.

8

W sumie może pan Seliga miał racje mówiąc o tym, że A-playerzy zatrudniają lepszych od siebie, ale B i C playerzy już nie, bo boją się o swoją "pozycje"

0

Niech ktoś zapoda fragment Wojciech o graczach A i graczach B ;)

1

@Wawer0123:

przekonałeś ;)

5

;)
202658071_3108681792746272_8065135046852934382_n.jpg

0

@Afish

Zawsze może on zrobić firmową konferencję, prowadzić warsztaty, występować na konferencjach, prowadzić rekrutacje, możliwości jest mnóstwo, tylko firma musi chcieć.

Ja bym powiedział że to trochę działa w dwie strony - obie strony muszą chcieć aby coś z tego było, jednakże cały czas umyka mi obraz o kim ty właściwie piszesz

Kim jest dla ciebie ta osoba "ze zbyt wysokimi kwalifikacjami"? bo czasem to będzie po prostu dobry oraz doświadczony engineer, a innym razem world class.

Bo dla mnie to jest spektrum i po prostu komuś może nie podchodzić pomysł że ma robić jakieś pierdoły i czekać aż znajdzie się coś do roboty, więc jeżeli faktycznie nie ma, to po co z kimś takim grać w gierki?

W ostateczności gość odejdzie, ale to nic nie zmienia, bo jak nie ma projektu, to słaba osoba pewnie też odejdzie (albo zostanie zredukowana).

Może zmienić, bo gdy ktoś go zapyta o opinię o firmie

dziwna, zatrudnili mnie i przez 2 miesiące robiłem/am jakieś szopki, a dla nich odrzuciłem/am ofertę z Appla.
A, i ekspress do kawy nie działał

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1