W jaki sposób chcielibyście, żeby kontaktował się z Wami rekruter?

4

Nie wymagam cudów. Wiem że żaden rekruter nie będzie spędzał godziny na analizowanie mojej osoby bo zwyczajnie się to nie opłaca. Ale nic mnie tak nie denerwuje jak to że dostaję "ofertę" pracy na linkedin jako senior w Javie czy .NET z którymi nie mam najmniejszego związku, i w profilu jest ewidentnie czarno na białym czego używam. A wszystko przyklepane copy pastą jak to bardzo zainteresowała ją/jego moja osoba. Inny żart to wiadomość z linkiem do otwartych stanowisk w danej firmie, a tam 50 pozycji od elektryka po księgową. Rekruter nawet nie wie na co mnie rekrutować, ot mam sobie wybrać. Na takie wiadomości przestałem odpowiadać bo jak dla mnie to zwykły spam.

Linkedin jest spoko, wiadomo że to największa baza kontaktów i CV w jednym. Ale jeżeli ktoś napisze na maila którego trzeba się postarać znaleźć to naprawdę miło i od razu ma moje zainteresowanie, ale to zdecydowana rzadkość.

Co do samej formy kontaktu - napisałeś/aś na Linkedin, to używaj go do rozmowy, zamiast dawać lakoniczny opis stanowiska i "proszę podać numer to zadzwonię". Czy serio nie da się widełek i innych konkretów napisać po ludzku? W tym momencie dla mnie rekruter zmienia się w telemarketera. Interesuje mnie co firma ma do zaoferowania, co się w niej robi, jakiego stacku używa itd, a nie to jak dobrze ma gadane rekruter. To oferta pracy nie sprzedaż odkurzaczy.

Szanujmy swój czas.

1

Imho, najlepszym kanałem komunikacji jest LinkedIn. Aczkolwiek jeszcze żaden rekruter nigdy nie zachęcił mnie do zmiany pracy, zawsze to ja wybierałem sobie ofertę z tych dostępnych w internecie. Nasuwa się więc pytanie czy rola rekrutera nie powinna ograniczać się do wystawiania ogłoszeń?

Inna sprawa, trochę z innej beczki. Zastanawia mnie czemu rekruterzy inaczej patrzą na osoby które poszukują pracy nie będąc nigdzie zatrudnionym? Gdy jakiś czas temu zrobiłem sobie przerwę od pracy, wówczas praktycznie w ogóle nie dostawałem żadnych propozycji. Teraz, gdy mam zajęcie dostaje kilka wiadomości tygodniowo. Być może autorka tematu wyjaśni mi na czym polega różnica, a może to tylko moje mylne wrażenie?

2

Dla mnie obojętnie jaki sposób, nie mam wygórowanych wymagań, LinkedIn jest najlepszy moim zdaniem, a potem rozmowa telefoniczna.
Jedyne co mnie odstrasza to jak w ofercie jest napisane że zespół pracuje w 2 tygodniowych Sprintach w dynamicznym zespole, wtedy z automatu odrzucam ofertę bo wiem że w tej pracy nie będę pracować, tylko zap...
A jestem na etapie rodziny więc potrzebuje normalnej roboty, reszta jest bez znaczenia, byle pieniądze się zgadzały.

3

Tak na prawde jak oferta jest z solidnymi widłami to nikt nie bedzie sie burzyl jak mu maila wyslesz, ale spam z jakmis 12k brutto UOP dla lidera branzy to moj mozg wypiera

2

Myślę, że główny problem to że oferty są zwyczajnie słabe i choć zaszufladkowanie firm które korzystają z headhuntingu (a potem w ofercie wspomina się je anonimowo itd) jako firm złych, z przykrymi warunkami pracy i niemiłą atmosferą to banał (i można od takich znaleźć wyjątki) - to jednak u mnie taki stereotyp zawsze się sprawdzał.

Jak byłem juniorem szukałem byle czego i kilka rekruterów bawiło się nawet w bycie kimś rodzaju mojego agenta. Nie powiem, bardzo mi to pogłaskało ego co dla nieopierzonego jeszcze wtedy młodego gostka było fajne. Wtedy dodało mi to pewności siebie i było to ciekawe że ktoś dla ciebie szuka pracy i stara się o to - teraz wydaje mi się to być bardzo patologiczną sytuacją gdzie ktoś próbuje wpychać niedoświadczonego łebka gdziekolwiek byleby dostać prowizję za pośrednictwo.

No i wracając z dygresji - co z tego, skoro żadna z tych ofert nie doszła do skutku. Tu nie byłem wystarczająco dobry - headhunter szukał na siłę byle czego żeby mnie gdzieś wepchnąć, tam kultura firmy mi się nie podobała, a z kolei gdzie indziej rozmowa była niemiła i miałem złe wrażenia...
Ostatnio z ciekawości znowu się oglądam za firmami i niestety, ale problem jest taki że Wy nie wiecie jak dopasować oferty do kogoś. I to nie jest wcale wasza wina, nasza branża jest dość specyficzna i każde stanowisko może się bardzo różnić pomiędzy różnymi pracodawcami. Nie wiecie czy firma gada głupoty i czy ich projekt ma ręce i nogi, albo nie chcecie nawet tego wiedzieć ;)

Z góry olewam wszystkie wiadomości od rekruterów, uważam że jeżeli firma nie umie sama złapać kandydata to jest coś z nią nie tak. Na tym etapie sam zgłaszam się do firm które mnie interesują i są ciekawe albo po znajomości i raczej tak to leci. A choć osobiście nic do żadnego z was nie mam (bo praca to praca), to uważam że jesteście zbędni i żerujecie na prowizjach. Ale pośrednik/handlarz to drugi najstarszy zawód świata i raczej zostanie z nami na zawsze więc po co mam się w to mieszać.

2

Może rynek headhunterski rozrósł się zbyt znacznie, bo ludzie zauważyli tendencje wzrostową jeśli chodzi o stanowiska w naszej branży.
Jestem w trakcie zmiany klienta i ostatnio przez pare miesięcy dostawałem bardzo dużo ofert, co mogłoby się wydawać spoko, bo nawet czasowo się to zgrało. Jednak dużo ofert było z innego języka programowania, nie powiem nawet ile zaproszeń zaczynało się od złego imienia..
Poza tym jak już oferta okazała się w porządku to wysyłałem CV, ale potem albo kontakt się urwał, albo to projekt nie doszedł do skutku (WTF??), albo jeszcze inne bajeczki.
Poza tymi ofertami wysłałem jedną góra dwie aplikacje standardowymi kanałami - mam dość specyficzne podejście do szukania pracy, szukam dobrych firm i potem patrzę czy nie mają jakichś ciekawych wakatów - wysłałem i odpowiedź była dużo szybsza, poprosili mnie kulturalnie o moje wymagania finansowe oraz inne ważne elementy. Zaraz była rekrutacja i podpisanie umowy. A headhunterzy dalej chyba gdybają o mojej osobie, albo może i nie.
Nie bez powodu LI jest porównywany trochę z tinderem.
Wniosek jest taki, że rynek headhunterski to jest masówka i raczej mało zwracają uwagę na to żeby dopiąć wszystko od początku do końca - przynajmniej z moich doświadczeń.

3

Tak w ogóle to chyba musimy ochłonąć bo Pani Rekruter porzuciła temat i wątpię ze dalej go czyta, a tym bardziej bierze sobie nasze rady do serca ;D a szkoda bo większość postów traktuje o bardzo prostym i normalnym podejściu do rekrutacji - brak marketingu i bullshitu, a w to miejsce po prostu konkretne informacje i ludzka rozmowa z kandydatem :)

Btw. Miałem ze 2-3 rekruterki które rzeczywiście były mega przesympatyczne, czułem ze zależało im na znalezieniu dla mnie oferty i nawet jednej się udało ;) aż miło wspomina się takie rozmowy.

3
TomRiddle napisał(a):

To czego totalnie nie chcę czytać i nie interesuje mnie w zupełności. Im więcej tego shitu, tym większa szansa że oleję ofertę:

  • Domena w której działa firma. Chciałbym wiedzieć że tworzą e-commerce, ale nie interesuje mnie czy sprzedają bułki, łódki, podłogi czy coś innego

Ja mam z kolei odwrotnie, technologie interesują mnie o wiele mniej, niż produkt, który miałbym tworzyć. Po co marnować życie na jakieś g***, ale napisane w najnowszych technologiach? Nie odpisuję na wiadomości, w których szczegółowo opisane są technologie, ale nie ma ani słowa o produkcie. Jeśli produkt jest super, mogę go pisać nawet w COBOL-u czy w perlu.

Druga sprawa: jeśli ktoś wdepnął w jakąś branżę (np. fintech), przychodzą tylko oferty z tej działki. Mam już gotowy szablon z odpowiedzią, co myślę o B2B, fintechu, online gamblingu, ad sense i e-commerce.

0

No jeśli firmy prowadzą rekrutację po kryjomu, to znalezienie ich oferty na własną rękę jest niemożliwe...

Tylko, że ja nie mam czasu przeważnie na pierdoły i przeglądanie ofert - mam od tego ludzi - hrowców, sami się znajdują i jeszcze ktoś inny im za to płaci.

2

Mam konto na LinkedIn gdzie występuję ze zdjęciem w wersji apolitycznej bez kota. Kilka razy w tygodniu dostaję przeróżne oferty współpracy od różnych firm, również tych bardzo znanych w których wszyscy chcą pracować. Niestety niektóre te oferty nie są dopasowane do mojego dotychczasowego doświadczenia, co skłania mnie do wniosków, że niektórzy head hunterzy rozsyłają zwyczajny spam do losowych osób. Inne z kolei przychodzą z takimi śmiesznymi widełkami, że ręce opadają.

Na wszystkie oferty starałem się odpisywać i rzeczowo informować o błędach w ofercie, jeżeli występują. Niestety zazwyczaj takie wiadomości pozostają bez echa i nikt mi jeszcze nie podziękował za feedback. Dlatego teraz po prostu odpisuję, że nie planuję zmian w karierze zawodowej, aczkolwiek zaczynam poważnie rozważać implementację odwróconego Tindera czyli piszą do mnie gorące laski, a ja je ignoruję.

1
  • asynchronicznie
  • bez sciemniania (wiemy ze kazda firma jest najlepsza na swiecie i jest liderem w swojej branzy)
  • finanse (nie bede sie bawil w rekrutacje by sie dowiedziec na koncu ze dostane polowe aktualnej stawki)
  • nazwa firmy albo chociaz przyblizona lokalizacja, szkoda ciagnac temat jesli przez lokalizacje nic z tego nie bedzie, chociaz teraz po Covidzie mzoe byc inaczej).
  • konkrety

Nie lubie jak rekruter pisze do mnie -> ja sie zgadzam na rozmowe przez telefon i pierwsze pytanie jakie dostaje, to czemu chce tam pracowac/aplikuje :P Zawsze odpowiadam zgodnie z prawda ze jeszcze nie wiem czy chce, i rozmawiamy bo osoba rekrutujaca odezwala sie do mnie pierwsza.

Szanuje rekruterow i zawsze odpisuje, chocby to mialo byc tylko "dziekuje, nie jestem zainteresowany" i to pomimo, ze w calej karierze tylko raz mialem prace dzieki staraniom rekruterki.

5

Kurcze, dyskusja się rozrosła - i ogromnie Wam za to dziękuję! :) Wiecie, to też nie jest tak, że ja jestem od razu po studiach, bez doświadczenia w rekrutacji i dopiero testuję rynek. Rekrutuję od kilku dobrych lat, prowadzę swoją firmę, piszę bloga i prowadzę też szkolenia dla rekruterów. Te wszystkie kwestie, o których najczęściej wspominaliście, dla mnie są totalnie oczywiste. Napisałam kilka artykułów o tym, dlaczego trzeba zamieszczać widełki - i każde moje ogłoszenie, czy wiadomość takie widełki zawiera. Truję klientom non stop, jakie to jest ważne i że prowadzę rekrutacje tylko pod warunkiem zgody na publikowanie widełek. Podobnie jeśli chodzi o konkrety - technologie, projekt, czas pracy - to wszystko kandydat dostaje w pierwszej wiadomości, bez zbędnego lania wody. I naprawdę jestem w szoku, że tyle osób tu o tym napisało, bo to znaczy, jak dużo w świecie rekrutacji musi się jeszcze zmienić. Nie prowadzę 10 czy 20 projektów dla różnych klientów, ale mam kilku stałych, z którymi współpracuję już od jakiegoś czasu i głównie dla nich realizuję projekty. Nie zależy mi na masówce. "Kilku" programistów już wyrekrutowałam i nawet jak chcą zmienić pracę po jakimś czasie, to najczęściej do mnie wracają - i to jest super.

Ale nie o to mi w tym wszystkim chodziło. Wasze odpowiedzi pokazały mi jedną ogromnie ważną rzecz - że oprócz tych podstawowych standardów, jak widełki, technologie - konkrety, to pozostałe kwestie są totalnie różne i indywidualne. I ta dyskusja to świetnie pokazała. Dla większości z Was LinkedIn jest spoko źródłem, ale dalej zaczynają się schody - dla jednych pisanie na "ty" jest ok, dla innych nie do przyjęcia. Inni koniecznie chcą od razu znać branżę/produkt, a dla innych to nie ma znaczenia. Jeszcze inni od razu po LinkedIn chcą krótkiej rozmowy przez telefon, a jeszcze inni mówią, że telefon to największe zło :)

Błędy, które wskazaliście są faktycznie nie do przyjęcia - bo wielokrotne mylenie imienia, czy totalnie niedopasowane technologie, są objawem pewnego rodzaju ignorancji.
Nie mówię, że jestem święta, ale jednak wysokie standardy rekrutacji są dla mnie ważne i one nie powinny być czymś wyjątkowym, tylko powinny być czymś zupełnie normalnym.

Ale interesuje mnie jeszcze jedna rzecz - bo mam wrażenie, że w innym momencie mogę zderzać się ze ścianą. Dostajecie ode mnie wiadomość - i w niej jest to wszystko, czego oczekujecie - a więc widełki, firma, technologie (które Was dotyczą) i inne konkrety. Ale Wy akurat nie szukacie pracy, albo stawka jest taka sama, jaką macie obecnie i nie jest to dla Was konkurencyjne. - Odpowiadacie mi w takiej sytuacji? Piszecie, że dziękujecie, ale nie teraz? Czy odpuszczacie?
Bo średnio na 10 wysłanych wiadomości - naprawdę z konkretami, dostaję ok 2-3 odpowiedzi, że ktoś jest zainteresowany, albo dzięki, ale nie teraz i zostańmy w kontakcie na przyszłość.

1

Problem w tym, że ja np. wchodzę na LI tylko jak szukam pracy nowej i wtedy odpowiadam na bieżąco. Jeśli nie szukam to nie loguje się na LI, a wszelkie powiadomienia mam wyłączone. Jak już się zaloguje raz na kwartał to mam kilkaset ofert. Nie sposób odpowiedzieć nie tracąc godzin wiec po prostu się usuwa takie maile. Niemniej na pewno jak nie odpowiadam to nie odczytałem w okresie rekrutacji.

4

Najlepszy sposób kontaktowania się ze mną w sprawie pracy, to umieszczenie na nofluff ogłoszenia. Jak będę chciał zmienić pracę to wejdę i poczytam. Szanse na odpowiedź rosną jeżeli:

  • są podane widełki
  • jest podana jawnie nazwa firmy, bez lider branży. Wole pracować w małej firmie wytwarzającej oprogramowanie, niż w super banku.
  • podany jest w sensowny zakres technologii / umiejętności, bez błędów w nazwach, bez przypadkowości i ozdobników typu "nowoczesne". Idealnie z podziałem na must have i nice have
  • jest podany zakres obowiązków, zasady pracy (godziny, home office, miejsce)

Mam pracę za rynkową stawkę, żeby zacząć zastanawiać się nad zmianą roboty musiałbym dostać ofertę +20% i pracę w super firmie, albo przy super projekcie. W skrócie - nie ma szans.

3

Bukiet róż z uperfumowanym bilecikiem. Szczególnie moją uwagę zwróciłoby dodatek elementu damskiej bielizny.

1

Mimo wszystko LinkedIn.
Jak szukam roboty to po prostu zaznaczam ptaszka open-to-job-offers.
Poza tym wejdę na jakiś portal w stylu nofluffjobs/bulldogjob

1

Od siebie dodam, że gdy otrzymuję komunikację od rekrutera, rozjusza mnie dopisek na końcu: "a może zna Pan kogoś kto byłby zainteresowany".

4

@robiehr: ja tam mając > 10 lat doświadczenia nie uważam że headhunterzy to natręci - takie po prostu mają zadanie żeby znaleźć łosia który nawet nie wiedział że zmienia pracę

natomiast denerwuje mnie to że moje pierwsze pytanie jest "jaka stawka dla osoby z moim doświadczeniem" i oczekuję konkretnej kwoty którą pracodawca oferuje mi konkretnie (czasem headhunterzy szukają osoby z 2-3-4 letnim doświadczeniem i takąż też mają stawkę, jeśli oczekują że wezmą na nią osobę z 10 letnim to jest bezczelność)

na 20 rekruterów do których zwróciłem się z tym pytaniem:

  • 4 wróciło z odpowiedzią na odpierdziel (np. widełki od 0 do nieskończoności)
  • 1 wrócił z odpowiedzią która wyglądała na faktycznie skrojoną dla mnie
  • reszta nawet sobie nie zawracała głowy odpowiadaniem na pytanie (a jedna odpowiedziała że stawki nie są jawne XD)

BTW> jak się zostaje freelance rekruterem?

0
robiehr napisał(a):

Ale interesuje mnie jeszcze jedna rzecz - bo mam wrażenie, że w innym momencie mogę zderzać się ze ścianą. Dostajecie ode mnie wiadomość - i w niej jest to wszystko, czego oczekujecie - a więc widełki, firma, technologie (które Was dotyczą) i inne konkrety. Ale Wy akurat nie szukacie pracy, albo stawka jest taka sama, jaką macie obecnie i nie jest to dla Was konkurencyjne. - Odpowiadacie mi w takiej sytuacji? Piszecie, że dziękujecie, ale nie teraz? Czy odpuszczacie?
Bo średnio na 10 wysłanych wiadomości - naprawdę z konkretami, dostaję ok 2-3 odpowiedzi, że ktoś jest zainteresowany, albo dzięki, ale nie teraz i zostańmy w kontakcie na przyszłość.

Kiedyś tak odpowiedziałem i nigdy więcej. Bycie w kontakcie na przyszłość nie oznacza dedykowanej wiadomości co tydzień.

Odpowiadanie, że teraz zarabiam więcej, uważam za ryzykowne. Zarówno od strony bezpieczeństwa fizycznego mieszkania, jak i ochrony majątku. Im mniej ludzi wie, ile zarabiam, tym mniejsza szansa, że politycy dowalą mi kolejne 9% podatku za klikanie w konkuter.

4

Ja akurat odpisuję, ale nie widzę nic dziwnego w nieodpisywaniu. Dla Ciebie LinkedIn to narzędzie pracy. Dla przeciętnej osoby wiadomość na LinkedInie to ten sam poziom komunikacji jak wrzucenie ulotki z ogłoszeniem o odkupieniu mieszkania czy prezentacji garnków do skrzynki pocztowej. Czytasz wszystkie ulotki? Ja na ogół przeglądam chociaż na szybko, ale nie zawsze. Na ogół ludzie je wywalają.

4

@robiehr:

Ale interesuje mnie jeszcze jedna rzecz - bo mam wrażenie, że w innym momencie mogę zderzać się ze ścianą. Dostajecie ode mnie wiadomość - i w niej jest to wszystko, czego oczekujecie - a więc widełki, firma, technologie (które Was dotyczą) i inne konkrety. Ale Wy akurat nie szukacie pracy, albo stawka jest taka sama, jaką macie obecnie i nie jest to dla Was konkurencyjne. - Odpowiadacie mi w takiej sytuacji? Piszecie, że dziękujecie, ale nie teraz? Czy odpuszczacie?
Bo średnio na 10 wysłanych wiadomości - naprawdę z konkretami, dostaję ok 2-3 odpowiedzi, że ktoś jest zainteresowany, albo dzięki, ale nie teraz i zostańmy w kontakcie na przyszłość.

Dostajemy takich wiadomości czasem naprawdę wiele, więc lepiej założyć, że ludzie nie mają czasu odpisywać. Trzeba cierpliwie wysyłać, i jeżeli kogoś zainteresuje wiadomość - na pewno odpisze.

Ja również preferuję kontakt tylko przez Linkedin. W danym dniu kiedy ma się ochotę można przejrzeć wszystkie zgłoszenia, i jeżeli coś zainteresuje odpowiedzieć. Kontakt od razu telefoniczny od każdego katorga i rozpraszanie/burzenie rytmu dnia - ja swój numer schowałem po jakimś czasie.

Proszę, nie dzwońcie bez ustaleń, nawet jeżeli macie skądś numer :). Linkedin to naprawdę wystarczające narzędzie.

4

Kuriozum telefoniczne to była jedna sytuacja gdzie sekretarka w ówczesnej robocie mnie woła, bo telefon do mnie. Nie mogła przełączyć, bo pracowałem w tak corowym schowanym w piwnicy dziale, że nigdy nie gadaliśmy z klientami czy kimkolwiek z zewnątrz no i to było lata temu przed pandemią. Lecę do sekretariatu ciekaw kto dzwoni i po co. Okazuje się, że to HH, wyłapał mnie gdzieś i zobaczył, że pracuje w X. Że nie podałem telefonu, a bardzo chciał porozmawiać głosowo to przez firmę się dobijał, a ja przy sekretarce rozmawiałem o szczegółach nowego projektu etc. Na ofertę się nie zdecydowałem, a potem wszyscy już żyli normalnym trybem ;p

0

Klasycznie:
telefon 1 min. -> umówienie na rozmowę tel/skype/osobistą

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1