Nowa praca z wymaganym ang = stres

0

Hej, obecnie pracuję w międzynarodowym zespole, ale cały team jest PL. Po angielsku jedynie piszemy jakiekolwiek dokumentację lub wiadomości do biznesu. Cały speaking jest po polsku.

Powoli myślę o zmianie pracy i w sumie sporo ofert 20k+ jest zza zagranicy i tam już pewnie ang mówiony będzie.

Odczuwam straszny stres przed tym. Miałem jakieś konwersację po ang na rozmowach rekrutacyjnych kiedyś i przechodziłem, blogi tematyczne też czytam regularnie po ang i luzik. Mam coś w głowie powiedzieć to też luzik.

Ale staje m język w gardle i wsio zapominam jak mam z kimś gadać.

Miałem angielski kilka miechów przez Skype w 2020, ale w sumie koleś sporo gadał i czuję, że się aż tak nie rozgadałem.

Pewnie poradzicie mi poszukać nowego nauczyciela, ale może jakieś inne rady? Mieliście podobne problemy? Jakieś programy do słówek ? Kanały na yt, cokolwiek?

Może po prostu próbować rozmów rekrutacyjnych po ang i tyle ?

Jakoś od zawsze nauka języków nie była moją super mocną stroną.

3

@Bambo: Stres jest wskaźnikiem, że nie mówisz płynnie po angielsku. Pewnie pełna płynność w pracy przyjdzie po pierwszej pracy w 100% po angielsku. Żeby mówić trzeba znać słowa, odpowiednie końcówki i podstawową gramatykę. Trzeba je zapamiętać tak dobrze, aby przychodziły do głowy automatycznie kiedy chcesz coś powiedzieć i rozumieć kiedy je słyszysz z akcentem. Żeby ćwiczyć mówienie, trzeba mówić, żeby ćwiczyć rozumienie, trzeba słuchać. Chyba nie ma na to lepszej rady. Gdyby był na to złoty środek to już dawno byłby w internecie. Co Ci pomoże zapamiętać to sprawa indywidualna, jeden bez nauczyciela nie ruszy książki, inny nie potrzebuje nauczyciela. Ja miałem lekcje angielskiego tylko w liceum, ale później nauczyłem się sam i se normalnie pracuję 100% po angielsku.

2

Też raczej język nigdy nie był moją mocną stroną (po części przez w jak powaloną machinę szkolną mnie wrzucili, gdzie nigdy nie miałem podstaw angielskiego przez to), do czasu obecnej pracy praktycznie nie miałem potrzeby mówić po angielsku więc i praktyki nie było. Ale nauczyłem się na tyle, żeby na rozmowie opowiedzieć ze 3 zdania o sobie czy o jakiejś technicznej książce i wystarczyło, wskoczyłem w projekty gdzie codziennie trzeba było jakoś brać udział w rozmowach z ludźmi z UK i na początku głównie słuchałem jak inni gadali, odpowiadałem ewentualnie tylko "yes/no", ale potem bardzo szybko zacząłem większość rzeczy rozumieć i mówić coś więcej. Teraz właściwie załatwiam z klientem dużo spraw i codzienni rozmawiam o projekcie i przyszłych zadaniach.
Nawet na wyjazdach służbowych (jak jeszcze były...) widzę, że np. pierwszego dnia po przylocie na Wyspach raczej tak ciężko jest, a 2 dni później idę jak do siebie, smalltalk w biurze itd.

Więc no nie ma rady - trzeba praktykować ;)

Jak nie chcesz tak na pałę wskakiwać jak ja, to najlepiej znaleźć jakiegoś native'a, który nie będzie mówił po polsku. Są nawet serwisy gdzie się możecie umawiać na takie rozmowy online, i np. ktoś z Tobą rozmawia po angielsku, a Ty w zmian mu oferujesz, że może poćwiczyć polski z Tobą, może ktoś rzuci nazwą takiego portalu.

10
Bambo napisał(a):

Cały speaking jest po polsku.

:D

Pewnie poradzicie mi poszukać nowego nauczyciela, ale może jakieś inne rady? Mieliście podobne problemy? Jakieś programy do słówek ? Kanały na yt, cokolwiek?

Ja po prostu się nie przejmuję, tylko wychodzę z założenia, że oni tam nie są tacy głupi, i jakby chcieli sobie posłuchać pięknej angielszczyzny, to by sobie poszli od Opery Londyńskiej, a nie zatrudniali programistę z Europy Środkowej. Nie muszą mnie rozumieć, wystarczy, że przelewy robią na czas.

0

To właśnie a propoS pięknej angielszczyzny to uwierz mi, np. w Wielkiej Brytanii rozstrzał akcentów i ludzi z różnych stron świata jest tak szeroki, że pewnie już pierwszego dnia wpasujesz się w średnią ;)
Pracuję teraz ze szkocką firmą, gdzie pracują też Anglicy i nieraz zdarzało się, że Anglicy Szkotów nie rozumieli na spotkaniach i absolutnie nikt się tym nie przejmuje ;)
Z resztą regularnie jak tylko ktoś od nas wspomni, że trochę słabo mu ten angielski idzie to powtarzają, żeby się nie przejmować, bo ważne, że idzie zrozumieć sens zdania

1

Sporo ludzi się denerwuje w nowej sytuacji. To normalne. @Bambo Gdybyś był antytalentem w dziedzinie języków (jakaś choroba albo jakakolwiek inna ułomność), to nie wydusiłbyś z siebie ani słowa po angielsku, więc nie będziesz najgorszy. Reszta to kwestia wprawy.
Warto przed rozmową przypomnieć sobie standardowe formułki w stylu: spędzanie wolnego czasu, coś o sobie itp. Ja kiedyś miałem z tym problem, bo nawet po polsku nie wiedziałem co mam opowiedzieć, więc to nie angielski był przeszkodą :D . Zawsze można rzucić żartem, że ma się stack overflow albo coś. To nie jest egzamin, że zdobywa się punkty. Wystarczy się dogadać i będzie z górki.

2
Bambo napisał(a):

Cały speaking jest po polsku.

Ale że co jest po polsku?

2

Ja się nie znam na temacie komunikacji, może trzeba głównie ćwiczyć język, może nie głównie. Chciałbym za to tylko podkreślić dwie rzeczy:

To, co Ty napisałeś, @Bambo :

Ale staje m język w gardle i wsio zapominam jak mam z kimś gadać.

oraz to, co napisał @PerlMonk :

Ja kiedyś miałem z tym problem, bo nawet po polsku nie wiedziałem co mam opowiedzieć, więc to nie angielski był przeszkodą :D .

Tzn. nie mówię, że masz koniecznie problem z rozmowami z ludźmi, ale można pójść bardziej w kierunku "jakiej informacji werbalnej / niewerbalnej mój rozmówa oczekuje" oraz "czy potrafię przekazać mu tę informację (w języku, który obaj znamy)".

Poruszyłbym też inną kwestię, bardziej filozoficzną: moim zdaniem to nie tak, że ktoś wymaga od Ciebie (czy kogokolwiek) perfekcyjnej nauki angielskiego, żeby móc we wszystkich hipotetycznych sytuacjach się porozumieć. Chodzi o to, że angielski jest językiem, czy: sposobem, którym możesz porozumieć się z Twoim rozmówcą w danej rozmowie, w danej sytuacji (tj. angielski akurat w Twoim przypadku; ogólnie mógłby być to każdy język wspólny dla obu stron). Pamiętaj tutaj, co już wyżej napisałem, że takim sposobem jest też komunikacja niewerbalna. Jeśli coś powiesz nawet źle gramatycznie, ale rozmówca będzie widział, że się starasz, to być może nawet postara się Ci pomóc. Obu stronom, tak zakładam, chodzi o udaną komunikację.

To tylko takie moje spostrzeżenia – może nie wszystko ma sens. :)


UPDATE: Przeformułowałem parę fragmentów.

1

Byłem w podobnej sytuacji jeszcze nie tak dawno temu. Niby czytanie/słuchanie było ok, ale jak dochodziło do rozmów to była tragedia. Ja rok temu zacząłem sobie 1-2 godzinki tygodniowo lekcji z nativem (pierwszy lepszy jaki znalazłem i fajne miał opinie). Po ok 8-9 msc uznałem, że już troszkę się wygadałem i chyba czas rzucić się na głęboką wodę. Znalazłem pracę (3msc temu) gdzie wszystkie spotkania i komunikacja są po angielsku. Na początku był mocny stres (zwłaszcza przed pierwszymi daily) i też raczej unikałem rozmów, ale później jak usłyszałem jak niektórzy mówią to poczułem sporą ulgę i nie stresuję się zbytnio, bo jednak ostatecznie chodzi o to, aby się po prostu dogadać.

No i teraz w sumie stres się zmienia bardziej w ekscytację, że w końcu ten krok zrobiłem i licze, że po roku-dwóch będzie o wiele lepiej. :) Dlatego jedyne co Ci mogę polecić to weź sobie jakieś lekcje z nativem (ale takie abyś ty głównie mówił), po jakimś czasie jak uznasz, że nie jest najgorzej, rzucaj się na głęboką wodę i idź do pracy gdzie angielski jest używany jako główny język.

Co do kanałów na YT ja jakiś czas temu słuchałem sobie filmów od Rock your english. W pare minut fajnie tłumaczy daną kwestię.

2

Mów do siebie po angielsku, opowiadaj sobie historie po angielsku, o tym co robisz w pracy, nad czym siedzisz w danej chwili, co masz zrobić itd. starając się nie zacinać na zbyt długo. Wymowa jeśli będzie w miarę konsekwentna ale niekoniecznie występująca w naturze obszarów gdzie English is a native language jest mniejszym problemem niż gdy się zacinasz na długie chwile.

Do tego

1

Nie każdy będzie zarabiał 20k+ w zagranicznych firmach, jak widać umiejętności programistycznie nie wystarczą, jeżeli język leży. Co ci można poradzić? Ucz się angielskiego. Bezsensowny wpis, to jak pytanie juniora jak podnieść swoja umiejętności - poświęcić czas oraz uczyć się.

3
Bambo napisał(a):

Hej, obecnie pracuję w międzynarodowym zespole, ale cały team jest PL. Po angielsku jedynie piszemy jakiekolwiek dokumentację lub wiadomości do biznesu. Cały speaking jest po polsku.

Nie pracujesz w międzynarodowym zespole. No chyba, że i pani Grażynka na kasie w Płońsku w Biedronce też pracuje w międzynarodowym zespole.

Pracujesz w międzynarodowym zespole = kolega obok był na obiedzie, chcesz go zapytać co dziś dobrego serwuje bufet to pytasz po angielsku bo on polskiego nie zna (nie licząc podstawowych słówek jakie w Polsce trzeba znać: piwo, wódka, panienki, o kur...)

Dziwię się programistom, którzy doskonale rozumieją, że przez samo obejrzenie kursu 2xspeed na YouTube nie nauczą się technologii.
A angielskiego to by chcieli się uczyć "w firmie PL, speeking PL i wszyscy są Polakami)

specjalista 2021 = soft skills + angielski + wiedza domenowa + umiejętność programowania

Niestety (dla nich) większość programistów uznaje tylko czwartą pozycję: programowanie i jeszcze więcej programowania

Żadne kursy/bootcampy nie nauczą programować przez 3 miesiące, żadne lekcje 2h w tygodniu nie nauczą angielskiego.
Idzie się do firmy gdzie nie ma możliwości porozumiewania się po polsku bo polskiego nie znają albo idzie się do formy z "polskim speekingiem" bo w międzynarodowej koro to wiadomo: niczego się nie nauczysz i same nudne crudy.

2

Tak jak napisał @BraVolt - dopóki nie zaczniesz rozmawiać codziennie po angielsku dopóty nie nauczysz się komunikatywnego języka. Uczyłem się angielskiego przez 3/4 mojego życia - w tym czasie przecież grałem w gry po angielsku, oglądałem filmy po angielsku, czytałem dokumentację itp.

Potem trafiłem do prawdziwie międzynarodowego zespołu gdzie byłem jedyną osobą polskojęzyczną. Po sześciu miesiącach takiej pracy powiedziałbym, że skoczyłem z B2 na C2. Co najważniejsze - angielski przestał mnie "męczyć".

Więc rada jest taka - szukaj fuchy w tym języku bo inaczej możesz się nigdy nie nauczyć.

0

Potem trafiłem do prawdziwie międzynarodowego zespołu gdzie byłem jedyną osobą polskojęzyczną.

Okres zdania – mowa u dziecka od 2. do 3. roku życia
Między 2. a 3. rokiem życia następuje rozkwit mowy dziecka. Dziecko zaczyna budować zdania. Początkowo tworzy zdania proste, złożone z dwóch, trzech wyrazów, następnie przechodzą one w dłuższe, cztero- lub pięciowyrazowe wypowiedzi. Pierwsze zdania są twierdzące, jednak wkrótce pojawiają się także zdania pytające i rozkazujące. Dziecko używa wielu rzeczowników; czasowniki początkowo używane są w formie bezokolicznika. Przypadki zwykle stosuje niepoprawnie

Okres swoistej mowy dziecka – rozwój mowy dziecka od 3. roku życia
W tym okresie rozwój mowy malucha ciągle postępuje. Słownictwo jest coraz bardziej rozbudowane, rozwija się umiejętność tworzenia zdań złożonych. Pojawiają się neologizmy. Dziecko 3-letnie potrafi już się porozumieć z otoczeniem; jego mowa jest już w dużym stopniu ukształtowana, jednak często pojawiają się jeszcze błędy.

Dziecko 4-letnie
Potrafi rozróżniać przeszłość i przyszłość, zadaje mnóstwo pytań

Uwagi
Rozwój mowy zależy od różnych czynników. Psychofizyczny rozwój dziecka oraz wpływ środowiska odgrywają w kształtowaniu się mowy największą rolę. Opóźnienia we wchodzeniu w poszczególne etapy rozwoju mowy nie powinny przekraczać 6 miesięcy – w innym przypadku konieczna jest konsultacja z logopedą.

Trzy/czterolatki nie chodzą na intensywne kursy, nie korzystają z podręczników. Ich rozwój umysłowy nie pozwala na "programowanie" na poziomie: dużo/mało, większe/mniejsze.

Jednak już typowy czterolatek w przedszkolu deklasuje mową większość uczących się latami ale nie używającymi języka (bo w pracy nie ma potrzeby speekingu)

Więc albo Bardzo Mądry Pan(i) Programist(k)a zacznie pracować w naprawdę międzynarodowej firmie i nie będzie - jak dziecko - mieć opóźnień w nauce większych od 6 miesięcy albo co? Trzylatek jest zdolniejszy od programisty?

Używasz języka obcego to się go szybko uczysz. Dla malucha język rodziców jest "obcy" i też się musi uczyć od mama, baba, dada.

Uczycie się języka? Macie z tym problem? Jest ciężko? A maluchy dają radę i mają po 3 latach nauki (powiedzmy 1,5 od czasu kiedy nauczyły się chodzić) dużo lepsze efekty.

PS
Klucz do sukcesu to "myślenie po angielsku".
Nie bardzo da się "myśleć po angielsku" gdy od czasu do czasu trzeba się wykazać popularną umiejętnością-minimum: czytanie dokumentacji

0

Szukasz roboty w zespole międzynarodowym i tam już ćwiczysz angielski. Jak boisz się odrzucenia to idź do szkoły językowej i zrób CPE, będziesz miał jasną ścieżkę: "Zrobię CPE a potem poszukam roboty"

4

Tak jak powiedział Wojciech Seliga, jak nie nauczysz się po angielsku to dzielisz sobie zarobki trzy/cztero-krotnie.

1

Dzięki wszystkim za odpowiedzi, nawet nie wiecie jak mi to pomogło i trochę wsparło na duchu :)

Do czasu kredytu na chatę cisnę tu gdzie jestem i na późne lato/wiosnę będę kombinował. Do tego czasu oczywiście ang i założenie bloga. Nie wiem czy to coś daje, ale zawsze pisanie postów również po ang pewnie sporo mi da.

Oczywiście to nie jest tak, że nie potrafię nic powiedzieć. W głowie sobie gadam na luzie wszystko co chcę przekazać - czasami po prostu używając prostszych zwrótów, ale przekaz jest bez problemu zachowany. Muszę po prostu poćwiczyć mózg, aby mięć dostęp do tych zasobów językowych również w sytuacjach stresowych i w rozmowie po prostu z innymi ludźmi. Jak mówię, na codzienne mam 8h kontaktu z j.ang, ale w piśmie i czytaniu. Przez to często zdarza mi się myśleć po robocie w j.ang. Zawsze coś.

I pytanie jeszcze - znacie takie stronki gdzie poszukam native do rozmówek za PLN albo wymianę za naukę polskiego bądź np naukę programowania w j.ang XD ?

1

Angielski za PLN to np. preply, korzystam i wydaje się ok.

1

Dodam tylko, że miałem identyczną sytuacje ;) pierwsze tygodnie były stresujące, a największy strach był przed rozmową z Hindusami, bo co drugie zdanie leciało ode mnie "Say again please". Z czasem jednak jest tylko lepiej i stres mija całkowicie.

Co mogę polecić by się podszkolić - korepetycje z native speakerem, albo drugi sposób - ostatnio szukałem partnera do side projektu, bo samemu po prostu tracę zapał. Na reddicie znalazłem kogoś chętnego do współpracy z naciskiem na pair programming. W efekcie, odpalamy sesje w Live Share w VS Code i po 30 minut jeden programuje, a drugi na bieżąco robi review, podpowiada, itp, a potem zmiana. Jako, że gość jest z USA to całkiem niezła praktyka wychodzi.

2

Weź sobie 3-4 godziny konwersacji w szkole językowej tylko koniecznie z native speakerem i będzie po problemie.

2

Początkowo jeśli nawet masz dobrze wyuczony język angielski np. ze szkoły, to i tak będziesz się stresował, że np. użyjesz złego czasu, czy nienajtrafniejsz wybierzesz możliwe tłumaczenie danego słowa. I chyba każdy tak ma. Mnie pomogły spotkania face to face z Amerykanką (native speakerem), która zupełnie nie mówiła po polsku, za to po angielsku miała niesamowicie piękny akcent i czystość wymowy. Pochodziła z zachodniej części Stanów.
Przy takich spotkaniach nie masz innej opcji i musisz się przełamać i gadać. Wtedy dopiero sobie zdasz sprawę nad czym musisz rzeczywiście pracować jeszcze a co jest już ok. Mnie na przykład zaskoczyło, że spodziewałem się, iż mam zbyt mały zasób słownictwa, a tu się okazało, że problemem była raczej moja wymowa, akcent (np. Ty mówisz o zupie a druga strony myśli, że o mydle).
Polecam wybrać na rozmówcę białego Amerykanina urodzonego i mieszkającego od dziecka w Stanach i uczyć się amerykańskiego akcentu, bo ich akcent jest moim zdaniem najłatwiejszy do zrozumienia dla świata. Anglicy niestety często bełkoczą.
Może to się wydawać męczące na początku, ale jeśli będziesz się starał naśladować akcent amerykański bardzo wiernie, to momentalnie sam zaczniesz zauważać ile błędów w wymowie popełniają ludzie mówiący po angielsku latami i z wielką płynnością.

3

Serio wielkie dzięki za odp. Dużo mi dało. Już wystawiłem ogłoszenie, że mogę pouczyć czegoś z programowania w zamian za native englisha + eTutor.
Temat i tak się odsunął w czasie, bo dostałem dziś dobrą pracę w polszy XD

1

@Bambo:

Temat i tak się odsunął w czasie, bo dostałem dziś dobrą pracę w polszy XD

Skoncentruj się więc na nowej pracy, ale pamiętaj nie zaniedbać angielskiego. Później może Ci się już nie chcieć tak jak teraz.

2

@Silv:
Dzięki za motywacje. Na pewno nie będę zaprzestawał angola. Ja im dłużej pracuję tym mam większe chęci do wszystkiego :D

2
Bambo napisał(a):

@Silv:

Dzięki za motywacje. Na pewno nie będę zaprzestawał angola. Ja im dłużej pracuję tym mam większe chęci do wszystkiego :D

Nie martw się, za trzy lata przejdzie.

3

Jak wyjedziesz kilka dni za granicę, to przestaniesz się przejmować słabym angielskim. Będziesz bardziej myślał o tym, jak sobie załatwić nocleg na kolejną noc, a nie o tym, że mówisz słabo po angielsku.

Ogólnie wydaje mi się, że mówiąc po angielsku drugi Polak bardziej stresuje się będąc przy Polakach, jak go ocenią. W sytuacji, gdzie faktycznie musisz się porozumieć w obcym języku, a nie rozumiesz, po prostu mówisz kilka razy to samo/innymi słowami albo prosisz o powtórzenie. Albo porozumiewasz się w inny sposób, nawet na migi.

Tym niemniej nawet przy Polakach można ćwiczyć angielski - przecież możesz pogadać z kimś znajomym po angielsku ot tak, albo możesz nawet samemu ćwiczyć sobie angielski mówiony mówiąc jakieś historyjki. Niekoniecznie ci to poprawi wymowę czy poprawność, ale będziesz miał przynajmniej flow. Jeszcze też jest możliwość jakichś kursów/konwersacji z profesjonalistami.

0
LukeJL napisał(a):

Ogólnie wydaje mi się, że mówiąc po angielsku drugi Polak bardziej stresuje się będąc przy Polakach, jak go ocenią.

Wut.. przy Polakach (jeśli coś np. czytam czy cytuję na głos po angielsku, bo przecież nie rozmawiam z samymi Polakami po angielsku) to ja się poprawną wymową kompletnie nie przejmuję i mówię z premedytacją najgorzej jak się da :-)

Podobnie acz w mniejszym stopniu jeśli w rozmowie nie uczestniczy żaden “native” i każdy gada z mniej czy bardziej złym akcentem. Byle by dało się zrozumieć.

4

Ja jestem jedynym polakiem w firmie obecnie. Po dwóch miesiącach powiedzieli mi, że język się mi znacząco poprawił. Stresowałem się bardzo na początku, teraz to nawet mi się podoba bo uczę się angielskiego. Co więcej poprosiłem innych, żeby mi zwracali mi uwagę jeśli mówię niepoprawnie itd. Pamiętaj, że jesteś człowiekiem który wychowany był w innym języku i to normalne. Jeśli to normalni ludzie to rozumieją itd. Poza tym łatwiej jest nauczyć się angielskiego niż bycia inżynierem więc nie stresowałbym się. Wg. mnie próbuj - zawsze mogą powiedzieć, że powodem nieprzyjęcia jest angielski i wtedy wiesz co masz poprawić.

0

A jak to jest, przyjmują Cię do pracy (na rekrutacji sprawdzają angielski i wspominasz że nie jest za dobry), wiadomo okres próbny to czy za słaby angielski może być powodem nieprzedłużenia umowy ?

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1