Ilość jednoczesnych projektów w pracy i czas trwania

0

Cześć
Ciekaw jestem jak u Was w firmach wygląda kwestia ilości projektów do których jesteście przydzielani jednocześnie?
Na ile (średnio) czasu jest Wam przydzielany nowy projekt?

Pytam, bo u siebie zauważyłem tendencję przydzielania człowieka do projektu (którego kompletnie nie zna) na np. tydzień do miesiąca z oczekiwaniem, że ma w nim stworzyć sporo zakontraktowanych zmian. Problemem jest wielkość projektu, poziom skomplikowania, użyte technologie (projekty pełnoletnie), brak testów, ograniczone możliwości konsultowania się z kimś pokroju lidera projektu.
Perspektywa zaznajomienia się ze skomplikowanym projektem w tydzień (jak działa itp) oraz technologiami sprzed 15-20 lat których nigdy na oczy nie widziałem i wykonanie w nim zmian (jedne bardziej inne mniej skomplikowane) jest dla mnie nieco stresująca i zastanawiam się czy macie na takie okoliczności jakieś ogarnięte ścieżki postępowania?

4

Obecnie 1 projekt, full time.
Min. w mojej nie tak długiej karierze 6 miesięcy.

Takie wrzucanie "ciał" do projektu to objaw niezdrowego podejścia kadry kierowniczej do programowania. Najprawdopodobniej managerowie nie mają zielonego pojęcia o tym jak się wytwarza oprogramowanie. Za to chętnie stosują (nieaplikowany do knowledge work) model taśmy produkcyjnej. Generalnie nie daj się w rzucić w kierat pod tytułem "to musi być zrobione na (arbitralna, losowa data) bo inaczej stracimy klienta (co prawie nigdy nie jest to prawdą)".

Jeżeli widzisz np. po 2 tyg że projekt nie idzie to po prostu uczciwie to zgłoś. A najlepiej już na początku podziel się swoimi wątpliwościami. Jeżeli zostaniesz zlany to "połóż lachę" bo to jednak problem mgr żeby tak przedzielić ludzi i dać im czas żeby mogli wykonać zadania i żeby projekt "dojechał" na czas. Generalnie staraj się nie przejmować i nie stresować, jeżeli nie możesz to poszukaj innej pracy.

3

W obecnej firmie pracowałem w dość krótkich projektach, po 3-4 miesiące, a obecny projekt zacząłem jakieś 2 miesiące temu i zapowiada się pracy na kolejny rok. Nie było za bardzo mowy o wdrażaniu bo wszystko co robimy to greenfield. Dodatkowo, jednocześnie ciągniemy jeden projekt, poza sytuacją gdy kończymy projekt A i zaczynamy B, ale taki okres trwa może z 2 tygodnie i faktycznie nie ma dużo pracy w jednym i drugim projekcie.
Nieco inaczej sytuacja wyglądała w poprzedniej pracy, trafiłem tam do projektu rozwijanego może nie 15, ale jakieś 3 lata i o dziwo miałem nawet wsparcie przy wdrożeniu, niestety dług technologiczny był tak duży, że osoba która była w projekcie od początku, nie potrafiła odpowiedzieć na niektóre pytania "po co to tu jest?". Mimo to po tygodniu były ode mnie oczekiwane rezultaty, o które podobnie jak w Twoim przypadku było ciężko. Dodatkowo, odbiło sie to na mojej ocenie rocznej ;) fakt, że zgłaszałem na bieżąco problemy i uwagi niestety nie pomógł.

Co do utartej ścieżki w takich sytuacjach - miałem co prawda tylko jeden taki przypadek, ale po prostu chwile później złożyłem wypowiedzenie i zacząłem nową pracę, według mnie to najlepsza opcja ;)

1

Od doświadczonych programistów często się wymaga szybkiej implementacji nowych funkcjonalności nawet po 2-3 tygodniach pracy. Nieraz wchodziłem do projektu trwającego 2-3 lata gdzie było kilkadziesiąt mikroserwisów i biznes analityk, scrum master po tygodniu mnie cisnęli abym już latał bugi, czy rozwijał nowe funkcjonalności. Oczywiście jest to sytuacja patologiczna, nie ma się co stresować. Po prostu niektórym się wydaje że to jest praca jak na taśmie, że siadasz, widzisz kod i ot tak naprawisz buga czy piszesz nowy kodzik. Często to o czym mówię to w Polskich firmach miało miejsce. To gdzie wdrażano mnie w nowy projekt jak dziecko i w ogóle byłem mega zadowolony to firmy z kapitałem skandynawskim, angielskim, niemieckim które rozwijają własny produkt. Tam częściej idzie trafić na normalne podejście do programisty gdzie aż nie ma takiego "ciśnienia".

1
RequiredNickname napisał(a):

Cześć

Ciekaw jestem jak u Was w firmach wygląda kwestia ilości projektów do których jesteście przydzielani jednocześnie?
Na ile (średnio) czasu jest Wam przydzielany nowy projekt?

Pytam, bo u siebie zauważyłem tendencję przydzielania człowieka do projektu (którego kompletnie nie zna) na np. tydzień do miesiąca z oczekiwaniem, że ma w nim stworzyć sporo zakontraktowanych zmian. Problemem jest wielkość projektu, poziom skomplikowania, użyte technologie (projekty pełnoletnie), brak testów, ograniczone możliwości konsultowania się z kimś pokroju lidera projektu.

Zakomunikuj mendżmentowi, że nie znasz tej technologi i potrzebujesz czasu i wsparcia. Jak ktoś oczekuje od ciebie, że będziesz robił takie rzeczy w tak zwanym międzyczasie to daj im do zrozumienia, że to się nie uda. A to są projektu w Cobolu, że to aż stare technologie? Brak testów w takich projektach to normalka - w tamtych czasach nie było mody na takie rzeczy (a jednak jakoś powstawały całkiem skomplikowane systemy, które nadal żyją)

Perspektywa zaznajomienia się ze skomplikowanym projektem w tydzień (jak działa itp) oraz technologiami sprzed 15-20 lat których nigdy na oczy nie widziałem i wykonanie w nim zmian (jedne bardziej inne mniej skomplikowane) jest dla mnie nieco stresująca i zastanawiam się czy macie na takie okoliczności jakieś ogarnięte ścieżki postępowania?

Stres jest nieodzowną częścią ludzkiego życia im wcześniej nauczysz sobie z nim radzić, tym lepiej. Występuje, zwłaszcza gdy coś robimy pierwszy raz albo działamy w nieznanym środowisku. Co do reszty - jak już wsponiałem - nalzey komunikować do "góry" jak wygląda sytuacja. Ważne, żeby umieć rozmawiać, i jasno przedstawiać sytuację wtedy kierownik może reagować w odpowiedni spób - np uczulić testerów, żeby bardziej zwrócili na cos uwagę.

3
RequiredNickname napisał(a):

Perspektywa zaznajomienia się ze skomplikowanym projektem w tydzień (jak działa itp) oraz technologiami sprzed 15-20 lat których nigdy na oczy nie widziałem i wykonanie w nim zmian (jedne bardziej inne mniej skomplikowane) jest dla mnie nieco stresująca i zastanawiam się czy macie na takie okoliczności jakieś ogarnięte ścieżki postępowania?

Tak. Nazywa się to postępowanie zmianą pracy.

8

@RequiredNickname: Brzmi jak polski software house, oszczędzający na wszystkim i obiecujący mało płacącym klientom, bo innych nie może znaleźć, gruszki na wierzbie a potem Ty się martw co z tym zrobić

0
Marcys32 napisał(a):

Po prostu niektórym się wydaje że to jest praca jak na taśmie, że siadasz, widzisz kod i ot tak naprawisz buga czy piszesz nowy kodzik. Często to o czym mówię to w Polskich firmach miało miejsce. To gdzie wdrażano mnie w nowy projekt jak dziecko i w ogóle byłem mega zadowolony to firmy z kapitałem skandynawskim, angielskim, niemieckim które rozwijają własny produkt. Tam częściej idzie trafić na normalne podejście do programisty gdzie aż nie ma takiego "ciśnienia".

W jednej firmie pierwszego dnia dostałem różne prezentacje z chmurkami i strzałkami obrazujące, jak firmowe serwisy ze sobą gadają. Następnego dnia dostałem taski do klepania. Było za to dużo Scrumu. W kolejnej firmie Scrumu jest mniej, mam za to opiekuna wprowadzającego w domenę. Obie firmy z PL.

Co głównego pytania - wszystko zależy od zarządzania. Ale jeśli trafisz do fabryki tasków i outsourcingu, to jest większe prawdopodobieństwo, że wrzucą losowego człowieka do losowego projektu na utrzymanie, bo klient marudzi i zgłasza błędy.

0

W jednej kontraktorni w której pracowałem w ciągu półtora roku pracy byłem przerzucany między 3 projektami. Ogólnie źle się to odbiło na mojej psychice bo w każdym projekcie był tzw. pożar i wszyscy robili wszystko na asap. Nawet MR nie było bo taka była presją biznesu i Calle co 3 godziny ile zrobiliśmy. Wypitych kaw, wypalonych papierosów, straconych nerwów mi nikt nie zwróci. Także rozumiem Twój stres, myślę że wyjścia masz dwa. Albo zakomunikować stanowczo żeby zwolnili z tempa albo się zwolnić.

0

Wytrzymałem trochę ponad rok w takiej firmie i potem pół roku musiałem odpoczywać w stabilnym i nudnym projekcie ale mega luźnym w innej firmie. Ogólnie na takie firmy nie ma rady :p. Jak nie chcesz sie zajechać to trzeba nauczyć się mówić NIE i wyceniać x2/ x3 w technologiach które sie zajmuje an codzien.

3
RequiredNickname napisał(a):

Ciekaw jestem jak u Was w firmach wygląda kwestia ilości projektów do których jesteście przydzielani jednocześnie?

U mnie nie wygląda, bo nie ma projektów. I generalnie polecam pracę dla firm produktowych, wtedy jest po prostu oprogramowanie do utrzymania i rozwijania, a nie jakieś "projekty".

Perspektywa zaznajomienia się ze skomplikowanym projektem w tydzień (jak działa itp) oraz technologiami sprzed 15-20 lat których nigdy na oczy nie widziałem i wykonanie w nim zmian (jedne bardziej inne mniej skomplikowane) jest dla mnie nieco stresująca i zastanawiam się czy macie na takie okoliczności jakieś ogarnięte ścieżki postępowania?

Nie spieszyć się, bo to niczego nie daje.

1
somekind napisał(a):
RequiredNickname napisał(a):

Ciekaw jestem jak u Was w firmach wygląda kwestia ilości projektów do których jesteście przydzielani jednocześnie?

U mnie nie wygląda, bo nie ma projektów. I generalnie polecam pracę dla firm produktowych, wtedy jest po prostu oprogramowanie do utrzymania i rozwijania, a nie jakieś "projekty".

Tylka taka robota z czasem jest do bólu nudna.

3

@UglyMan: wszystko ma swoje wady i zalety, a to czy coś jest nudne zależy od wielu czynników. Możesz pracować nad jednym produktem i mieć ciekawe wyzwania albo nad wieloma projektami z których każdy to prosty CRUD tylko dla innego klienta. Jednocześnie może być ktoś dla kogo pisanie takich CRUDów wcale nie nudzi i to zwyczajnie lubi.

Jeden produkt wcale nie musi oznaczać braku projektów, bo pojawiajace się nowe wymagania mogą być na tyle duże że są de facto projektem, tylko domena się nie zmienia.

0
UglyMan napisał(a):

Tylka taka robota z czasem jest do bólu nudna.

Dlaczego niby nudna? Ciągle robię coś nowego.
To raczej kolejne "projekty" crudów w software housach są nudne.

0

Jestem początkujący, jestem w projekcie, który trwa już 4 miesiąc. Generalnie jest słabo, w sumie z kilkoma osobami zostaliśmy wrzuceni do IMO poważnego projektu, bez żadnej osoby czuwającej nad nami i technologie też wybrane tak na odwal się, całkowicie nieprzemyślany projekt. W sumie nie wiem co robić, czy zostać jeszcze, bo pandemia, czy uciekać, bo rozwój zerowy, od miesiąca klepię jsony i xmle, aby pasowały pod napisane kilka funkcji ;/

3

Ja mam "na głowie" teoretycznie absurdalną liczbe projektów - prawie wszystki to jakieś serwisy w jednej firmie. W wielu różnych technologiach - choć zasadniczo javopodobne.
Sam chciałem - pracuje nad trzymaniem tego w ruchu i jeśli się nie pali (ostatnio się nie pali) to robię jakieś nowe ficzery.
Bardzo często mam kontekst switche - często mijają godziny zanim wkręcę się w projekt i przypomne sobie o co w nim chodziło. Czasem trochę to frustrujące - zwłaszcza jak się trochę popielegnowało kawałek kodu, a po kilku miesiącach wraca się do niego i okazuje się, że team od klienta w pierwszej kolejności przestawił wszystkie testy na Ignore - bo im nie działały (a na CI jakoś problemu nie było ). Po ich przywróceniu testów naprawienie błędu z produkcji często jest oczywiste. Zaletą tego układu (tej obory) jest możliwość walki z prawdziwymi pokładami gnojowicy z produkcji.

0

TL;DR
Zmień pracę

Jeden produkt/projekt na raz. Zwykle to są produkty, nad projektem pracowałem tylko raz, ale tylko jednym na raz. Z miejsca gdzie mnie traktują jak zasób bym "uciekł". Podczas pracy nad tym projektem, kolega siedział nad nim i drugim i było to frustrujące zarówno dla niego jak i dla reszty zespołu bo go nie ma a jest potrzebny bo tam się pali itp. To nie działa. A jeszcze przerzucanie to tu to tam... to też nie działa.
To nawet w jednym ogromnym monolicie słabo wychodzi (i tak samo w mikroserwisach), gdy z jednej "części" nagle Cię ktoś prosi o pomoc w czymś dla Ciebie nie znanym co działa i jest napisane inaczej.

0

Kwestia zmiany firmy nie wchodzi w grę (póki co) tzn. chcę dać szansę i zobaczyć co będzie potem + jest plan żeby o tym ogólnie pogadać.
Ktoś pisał, że przesadzam z wiekiem technologii więc jako ciekawostkę wspomnę, że są to między innymi strutsy i ejb w wersji 2.x ;)

0

W SH miałem zazwyczaj tak, że prowadziłem 1 aktywny projekt + utrzymanie w 2-4 innych.Te utrzymaniowe to tak ~25-30% pracy. W projektach utrzymaniowych zazwyczaj byłem 1 osobą więc tam odpowiadałem za wszystko. W projekcie głównym byłem liderem. Osoby bez funkcji liderskich miały zazwyczaj przydział do 2 projektów aktywnych i jakieś drobne zadania suportowe.

1
RequiredNickname napisał(a):

Kwestia zmiany firmy nie wchodzi w grę (póki co) tzn. chcę dać szansę i zobaczyć co będzie potem + jest plan żeby o tym ogólnie pogadać.

Ktoś pisał, że przesadzam z wiekiem technologii więc jako ciekawostkę wspomnę, że są to między innymi strutsy i ejb w wersji 2.x ;)

Ale jakie ma to znaczenie? Kod to kod. Fetyszyzm nowości dla nowości ma niewiele sensu jeśli i tak pracuje się przy systemach zamawiania dostaw kartonu do fabryki pudełek.

4

Byłem ostatnio zaangażowany w SH w właściwie 3 projekty nowe na raz + utrzymaniowe 3 + support klienta + wsparcie juniorów + jakieś nowe tematy bo klienci. Wpłynęło to negatywnie na mnie i jakości kodu jaki tworzyłem. Niekończąca się pętla - byłem zły na siebie bo szybko trzeba dać jakiś ficzer pisany byle jak i tylko z uwzględnieniem happy path. Mimo rozmów z managementem nic to nie wnosiło - ta sama odpowiedź. W konsekwencji brak załogi więcej projektów, żeby świecić przed prezesem wynikami i jak pięknie radzimy sobie na rynku. Skończyło się papierem. Zdałem sobie sprawę, że nie tędy droga.

1

Pracuje już trochę bo 8 lat może mało może dużo zależy jak patrzeć, ale zawsze biznesowi powtarzam że im większa ilość projektów w utrzymaniu rozwoju, liczba mikroserwisów tym spada jakość kodu w każdym i prawdopodobieństwo bugów jest coraz większe. Ogólnie to powinno być że jeden projekt się rozwija w tym samym czasie bo też takie przełączanie się pomiędzy projektami to często koszt 1h lub więcej na tzw. przełączenie myślami pomiędzy kontekstami czy zadaniami które realizuje projekt. Dodatkowo przez te lata zauważyłem że jak zespół 5 osobowy programistów ma pod sobą więcej niż 5-7 mikroserwisów to robi się też bałagan. Pracowałem w projekcie gdzie na 5 osób przypadało 25 mikroserwisów i to był chaos.l, patologia. O tym co kolega wyżej wspomniał że takie przełączanie się co chwilę pomiędzy wieloma projektami mikroserwisami to także męczące psychicznie jest.

1

@Marcys32: jest to prawda znana od wielu dekad na całym świecie. Inną prawdą znaną w kraju jest, że taki model janusz biznesu jest tutaj popularny.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1