Pytanie o referencje. Czy to jest normalne?

0

Powiedzcie mi czy często zdarza się Wam w procesie rekrutacyjnym pytanie o kontakt do waszych współpracowników? Właśnie zadzwonił rekruter, który powiedział, że potrzebuje telefonów do "kolegów z moich poprzednich prac", najlepsze, że jeszcze przed rozmową techniczną więc nawet nie wiadomo czy w ogóle będzie o czym rozmawiać. Może dojść do tego, że jak ktoś wyśle 15 odpowiedzi na oferty pracy to będzie musiał zatrudnić kilku kolegów do pracy on-call. Czy to jest normalne? Czy często spotykacie się z prośbami o numery telefonów do współpracowników? Ja osobiście miałem w przeszłości tylko jeden taki przypadek, ale już po przejściu rekrutacji, ale jak się okazało to firma nie była tego warta. A co jak ktoś nie lubi ludzi? Podzielcie się swoimi wrażeniami i doświadczeniami.

2

Moim zdaniem jest to bardzo nieprofesjonalne zachowanie z ich strony. Nigdy bym nie podawał jakiś kontaktów do nikogo i nikomu. Tym bardziej dla ludzi z pracy z którymi łączyć mnie mają tylko kwestie wykonywania pracy i brania za to pieniędzy, biznes. Jakieś referencje telefony to przesada. Pomyśl sobie jakbyś lekarza którego zatrudniasz do swojej przychodni chirurgicznej i zapytał się go o numer do jego kolegów z roboty, bo chcesz się o nim dowiedzieć jak się w pracy wcześniejszej sprawował to by Cię wyśmiał. Dziwne że w IT się robią jakieś takie trendy. Może za niedługo będą chcieli wiedzieć czy jesteś sam czy masz rodzinę albo jakieś choroby? To tylko pytanie retoryczne

13

Na pewno nie podawaj żadnych namiarów do ludzi bez uprzedniego skonsultowania z nimi.

1

Ogólnie to radzę uważać jak coś tego typu się pojawia, bo zdarzyło mi się raz że zadzwonili z pracy gdzie aplikowałem do roboty gdzie pracowałem aktualnie jeszcze w procesie rekrutacji kiedyś bez mojej wiedzy. Też chodziło o referencje.

1

Na twoim miejscu bym im powiedział że nie wchodzi to w grę nie wiadomo do końca co oni z tymi numerami zrobią..

8

Zupełnie normalne i wiele razy byłem proszony o referencje. Niemniej należy wcześniej spytać swojego referenta czy jest taką rolą zainteresowany.

1

Ja raz dalem ogolnodostepny numer na recepcje (byl tez na stronie firmy wiec nic tajnego). Za drugim razem zapytalem szefa czy moge dac jego numer (przy czym on juz wiedzial ze zmieniam prace).

4
Bonanzaa napisał(a):

Powiedzcie mi czy często zdarza się Wam w procesie rekrutacyjnym pytanie o kontakt do waszych współpracowników? Właśnie zadzwonił rekruter, który powiedział, że potrzebuje telefonów do "kolegów z moich poprzednich prac", najlepsze, że jeszcze przed rozmową techniczną więc nawet nie wiadomo czy w ogóle będzie o czym rozmawiać.

A może mu nie o referencje chodzi lecz o bazę kontaktów? :)

1

To trochę zależy od kultury firmy - referencje najczęściej spotyka się w tych bardziej "niemieckich" firmach. Z dziwniejszych niż referencje rzeczy niektóre firmy oczekują są też zdjęcia i daty urodzenia w CV :)

2

Na zachodzie to standard. Chociaż jak juz wspomniano wyżej nigdy nie podawaj referencji do kogoś kto nie wyraził na to zgody.

1

W wielu skandynawskich firmach referencje od 2-3 osób to wymóg formalny. Nawet często w procesach rekrutacyjnych mają to jako warunek konieczny i muszą to być referencje werbalne.

1

IMO norma, zwłaszcza od pewnego stanowiska.

3

@hadwao: to niezła komuna jak roboty nie dostaniesz bez znajomości. A można dać numer do mamy i taty czy ktoś to sprawdza?

5

Jak ostatnio sam chciałem dodać referencje to rekruterzy twierdzi, że RODO i nie mogą przyjąć.
Czyli "co kraj, to obyczaj".

9

@Bonanzaa: czy ja wiem czy komuna. To wynika z natury samych skandynawów - oni tam bardzo mocno cenią pracę grupową, wsparcie w zespole itp. Ogólnie tam relacje w zespołach są zupełnie inne i dlatego oprócz twardej wiedzy sprawdzają właśnie w czasie takich rozmów, czy byłeś komunikatywny, nie stwarzałeś problemów, wywiązywałeś się z obiecanych terminów, byłeś lubiany etc. Sam pytasz "a co jak nie lubię ludzi" - a co ma być? Po prostu nie nadajesz się do pracy w takim zespole. Nie wiem skąd się bierze przeświadczenie, że pracodawca powinien brać pod uwagę tylko kompetencje techniczne. Sam prowadzę zespoły i szczerze mówiąc wolę osobę komunikatywną z brakami technicznymi niż osobę wyskilowaną technicznie z brakami komunikacyjnymi.

0

Sam pomysł jest całkiem fajny, tylko moim zdaniem występuje w nim kilka potencjalnych zagrożeń, o których jeszcze nikt chyba nie wspominał:

  1. Niestety ludzie w Polsce bywają złośliwi, zazdrośni i zarozumiali, również i wsród programistów i to nawet często. Wyobraźcie sobie, że aplikujecie do firmy w której chcecie pracować, a szefowi firmy/ team leaderowi z której odchodzicie nie podoba się to, pomimo że fajnie Wam się tam pracowało.
    Może okazać się, że szef firmy/team leader (pomimo że teoretycznie dobrze go znacie), jest bardzo złośliwy i będzie chciał zrobić Wam na złość, więc nagada takie rzeczy rekruterowi, że odrzucą Was przy rekrutacji, pomimo że okażą się być nieprawdziwe? :D
    Co zrobilibyście w takiej sytuacji? Oskarżylibyście go o pomówienie i latali po sądach? Wątpię, bo i tak bardzo ciężko będzie to udowodnić ;)

Oczywiście jest to skrajny przypadek, ale może zdarzyć się. To samo może stać się nawet wśród współpracowników, z którymi teoretycznie fajnie pracowało Wam się.

Co do Skandynawii, to tak jak napisał @hadwao i dodam coś jeszcze:

W Szwecji można bez problemu sprawdzić, gdzie mieszka każda osoba, ile zarabia, z kim mieszka, i jakie ma auta zarejstrowane dla siebie.
Następujące strony umożliwiają sprawdzenie tego (dochód można sprawdzić za niewielką opłatą, z tego co widzę)

Pomijam już fakt całkowitego braku prywatności, ale i ludzkiej zawiści np. w Polsce, gdzie ludzie potrafią wyzywać innych od złodziei i wyzyskiwaczy, bo więcej zarabiają i lepiej radzą sobie w życiu :D
Mając takie dane, jest to idealne narzędzie dla wszelkiej maści złodziei, albo i nawet porywaczy.
Nigdy nie ma pewności, że wykorzystując taką wiedzę z tych ww. stron + Google Street View, złodziej/porywacz nie pokusi się aby włamać się do domu, zwłaszcza jeśli dana osoba jest bardzo majętna.

2

@stvtro: ciekawostka taka- w UK ktoś pytany o opinie o Tobie w ramach procesu rekrutacyjnego nie może się o Tobie wypowiadać negatywnie. Może co najwyżej powiedzieć że nie chce się wypowiadać na Twój temat.

Poza tym raczej nikt nie podaje w referencjach przełożonych z aktualnej pracy, chyba że wiedzą że odchodzisz i chcą Ci pomóc.

0

@Aventus: Dobry pomysł, tylko wiesz, po prostu nie mam pewności, czy dana osoba nie nagada na mnie jakiś głupot, które nigdy nie miały miejsca w rzeczywistości. Zwyczajnie nie ufam innym osobom, z wyjątkiem tych, których znam wiele lat i przyjaźnię się z nimi naprawdę.

0

W Szwecji można bez problemu sprawdzić, gdzie mieszka każda osoba, ile zarabia, z kim mieszka

@stvtro: O kierwa, znalazłem se osoby z którymi pracowałem. To tylko pokazuje że nie warto czerpać z tych wzorców

1

@Bonanzaa:

to niezła komuna jak roboty nie dostaniesz bez znajomości.

o_O Ale jakich znajomości? Przecież ci ludzie się nie znają. Chodzi tutaj o prostą rzecz: liczba lat doświadczenia O NICZYM nie świadczy, szczególnie jak ktoś miał UoP i ciężko go "zwolnić". Podobnie w dużych korpo masz masę ludzi którzy realnie nic nie robią, ot dupogodziny nic więcej. Ale w CV mogą sobie wpisać ze byli project leadami i czego to nie zrobili. I nie, nie wyjdzie na rozmowie, bo przecież ci ludzie byli w danym projekcie więc mogą ci o nim opowiedzieć bez problemu. A tak można zadzwonić i zweryfikować czym dana osoba sie zajmowała.
Dochodzą też kwestie kompetencji miękkich -> zanim kogoś zatrudnisz fajnie byłoby dowiedzieć się jak się z tym człowiekiem pracuje, a to bardzo trudno wyczaić z samego interview, bo ludzie umieją się dobrze maskować.

A można dać numer do mamy i taty czy ktoś to sprawdza?

Zwykle proszą cię np. o maila służbowego do danej osoby i potem z nia już ustalają kiedy i jak się zdzwonią. Niemniej wiem o sytuacjach kiedy poproszono bezpośrednio o numer telefonu a ktoś podał fejkowy numer telefonu, gdzie kolega udawał jego poprzedniego szefa :D Próbować można, ale jest ryzyko wpadki, bo ludzie mogą się znać albo mieć wspólnych znajomych...

0

@Shalom: Jak dajesz telefon do osób z tej samej korporacji robiących takie same dupogodziny to co to za weryfikacja? Osoby mogą już nie pracować w firmach które mam w cv więc argument o mailach służbowych odpada. Czyli można dać numer taty i brachola.

2

@Bonanzaa

  1. Zwykle proszą cię o kontakt managera/leada a nie kolegi z biurka, niemniej i takie pewnie przejdą.
  2. To nie ma znaczenia gdzie te osoby teraz pracują. Korporacyjny mail służy szybkiej weryfikacji danych. Jak mówisz ze dajesz namiar na swojego managera jana kowalskiego a podasz maila [email protected] to moze wzbudzić podejrzenie :D
  3. To nie jest background check dla służby kontrwywiadu xD Wiadomo że możesz ściemniać i kombinować, tylko po co? o_O Jest ryzyko wpadki bo np. twój nowy manager pracował w tej firmie i zna tam ludzi. Szczególnie jak to to samo miasto, to w ogóle wszyscy się znają. Pracowałem w Krakowie kilka lat, studiowałem tam i praktycznie w każdej większej firmie w mieście kogoś znam.
  4. Nie bardzo rozumiem czemu to jest dla kogoś problem. Jeśli ktoś był dobrym pracownikiem, to nie ma się czego obawiać...
0

@Shalom: Każdy punkt który wymieniłeś jest nie w temacie pierwszego komentarza.

2

Pytanie się obecnego pracodawcy jak sprawuje się ich pracownik jest jak pytanie się poprzedniego partnera twojego partnera o opinię.

Ja w każdej pracy mam kilku dobrych ziomków i w razie czego ich mogę poprosić o to, żeby odebrali telefon. Natomiast nie podawałbym kontaktu do aktualnej pracy. Tak jak @Zing wspomniał. Aktualny szef powie coś w stylu, że "nigdy nie sprawiałeś problemów", żeby cię zatrzymać i to może być red flag.

Jeżeli ktoś uważa, że ma karierę bez żadnych zgrzytów i wszyscy go lubią to chyba nic nigdy nie dowiózł bo ludzie mogą czuć urazę z wielu różnych powodów, wliczając w to również możliwość że się im przyśniliście w jakimś koszmarze. Niby to był tylko sen, ale niesmak pozostał.

0

według mnie referencje to jakiś dziwny twór, bo niczego właściwie nie zapewnia, o ile rekruter nie zna osoby referującej

sam nie chciałbym być pytanym o referowanie kogoś, bo pewnie bym kłamał/naginał rzeczywistość na jego korzyść.

1

@Bonanzaa: Niestety stereotypowy obraz 'informatyka' jest taki, że stroni od ludzi i nie potrafi z nimi rozmawiać. Niektórzy mało, że nie potrafią rozmawiać z 'normalsami' to nie potrafią nawet rozmawiać ze innymi 'informatykami'. Co w pracy zespołowej się absolutnie nie sprawdza.

Sam nigdy nie byłem w sytuacji jaką opisujesz. Niemniej z doświadczenia wiem, że umiejętności miękkie są bardzo cenione. Jeśli słabo współpracujesz w zespole, słabo się komunikujesz, odpowiadasz na mejle jednym słowem lub wcale, piszesz niezrozumiałe dla innych mejle czy mema, niezrozumiałą lub wcale dokumentację to Twoje notowania lecą w dół.

Niemniej sa to tylko umiejętności. Da się tego nauczyć. Nauczyłeś się programować to nauczysz się rozmawiać i pisać. Jest tylko kwestia włożonego wysiłku i treningu. Podobnie jak w programowaniu - wyznaczasz sobie cel, dzielisz go na małe kroki, które codziennie realizujesz.

Trzymam kciuki :-)

2

@Marcin Badtke: Dziękuję za słowa otuchy bo już myślałem, że nigdy nie nauczę się odpowiadać na maile. A myślisz, że referencje od taty przejdą, żebym mógł dostać taką pracę?

1
twoj_stary_pijany napisał(a):

Pytanie się obecnego pracodawcy jak sprawuje się ich pracownik jest jak pytanie się poprzedniego partnera twojego partnera o opinię.

Czy ja wiem, jak już dasz wypowiedzenie to jaką korzyść twój pracodawca będzie miał z naginania rzeczywistości na twoją niekorzyść? Poza tym rekruterzy też nie są głupi, jak dostaną trzy referencje z czego jedna z obecnego miejsca pracy i tylko ta ostania będzie nafaszerowania jakimiś sugestiami to albo to zleją albo będą drążyć.

3

jaką korzyść twój pracodawca będzie miał z naginania rzeczywistości na twoją niekorzyść?

Ten niewdzięczny gnojek, ja mu płaciłem prawie 4k brutto, a on sobie wymyślił, że mu tu źle. Miał do tego nadgodziny (oczywiście - płatne w kopercie) i miał możliwość pracy w weekendy, a tego nie docenia. Nawet po pół roku przestałem mu potrącać z pensji za wypitą kawę i nie musiał pytać o zgodę na pójście do toalety.
Za kogo się on uważa, żeby odchodzić z mojej firmy. Zresztą on nic nie umie i myśli, że gdzieś indziej będą go chcieli. Tylko pytał o podwyżki, zamiast dać coś od siebie i np. robić więcej godzin. A szczytem było jak chciał drugi monitor. Czy on myśli, że firma ma maszynkę do drukowania piniąców?
I jeszcze jakieś chore rzeczy w stylu testów, backupów i przepisywania dobrze działajacego kodu sobie wymyślił. I kto ma za to niby płacić? Nie będę tracić czasu moich wszystkich 3 programistów na takie głupoty, trzeba pisać kod i sprzedawać klientom, bo z tego jest kasa, a nie z przepisywania w kółko czegoś, co od prawie 20 lat działa bez problemów.

0

@cerrato:
Wydaje mi się, że to strasznie skrajny przypadek. Jak ktoś ma takiego szefa to niech go nie podaje w referencjach, tylko spróbuje namówić kolegę z biurka czy bezpośredniego przełożonego, jeśli ktoś ma mało doświadczenia to może nawet nauczyciela ze szkoły czy studiów, albo po prostu może wyłożyć kawę na ławę i powiedzieć, że jego były szef to kawał uja. To nie jest tak, że musisz podać N referencji i każda ma sypać komplementami na twój temat jak z karabinu.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1