Zadania rekrutacyjne - wezwanie do bojkotu

3

"30 minut bo to jest optymalny czas żeby stwierdzić czy ktoś umie to co potrzeba czy nie" - chłopie, jak prowadzę rozmowę kwalifikacyjną na reguara to 30 minut rozmawiamy o samym Stream API i equals/hashCode — Pinek 2021-05-06 20:49
@Pinek

Jestem za tym by bojkotować takie teoretyczne rozmowy i proponować w zamian wykonanie jakiegoś zadania.

Programista aplikacji webowych to gość, który przepisuje potrzeby biznesowe na kod, a nie kto rozwodzi się nad implementacją narzędzi jakie używa.
Znajomość odpowiedzi na zagadnienia teoretyczne nie pokazuje w jaki sposób ktoś będzie pisał kod. Te regułki o hash codach, garbare collectora i kolekcjach można wykuć.

1

Na Java Developera dają zadania rekrutacyjne ponieważ jest sporo chętnych, a jest duże grono osób zdolnych siedzieć tydzień po robocie i robiąc coś za darmo aby wysłać to zadanie do firmy.

Z mojego punktu patrzenia to jest praca, jakby nie było i powinno być to wynagrodzone, nawet jakimś bonem grzecznościowymi o wartości 100 zł do 1000 zł w zależności od pozycji, z czystej grzeczności za chęć wzięcia udziału w rekrutacji.

4

@kevin_sam_w_domu: Patrzysz na sprawę jednostronnie.

Przede wszystkim - nie powinno się być wdzięcznym za to, że ktoś łaskawie wyraził zainteresowanie pracą w naszej firmie. A biorąc pod uwagę ilość kandydatów, to wręcz przeciwnie - kandydat powinien być wdzięczny, że firma dała mu szansę się wykazać. Tak czy siak - rekrutacja jest prowadzona dla obu stron, więc nie wiem, czemu akurat firma ma być wdzięczna, że ktoś odpowiedział na ogłoszenie.

Może to taki kandydat powinien jakiś bon grzecznościowy przesłać do firmy w podziękowaniu za poświęcony czas, za możliwość wykazania się, za ocenę własnych umiejętności, za zaznajomienie z procesem rekrutacyjnym itp? :P

9

Pisałem wcześniej, że lubię zadania rekrutacyjne, bo sprawdzają faktycznie to co pracownik będzier obił, ale po tym co się dzisiaj wydarzyło to chyba mnie przekonaliście.
Dostałem zadanie na stworzenie aplikacji w skrócie polegającej na:

  • podłączeniu się ws po dane
  • mapowaniu i agregowaniu danych
  • zapisie do bazy
  • stworzeniu silnika wyszukiwania
  • wystawieniu resta na ten silnik

Zrobienie tego z porządną architekturą szacuję na 2 - 4 tyg. licząc pełne dni robocze.
Zrobienie tego byle jak, byle działało na 2 - 4 dni robocze.

Ponadto zadanie nie jest abstrakcyjne tylko faktycznie pasujące do tego czym się firma zajmuje, tak że w zasadzie (może nie samo rozwiązanie) ale sposób implementacji architektury mogą uzyć u siebie.

Po rozwiązaniu zadania obiecują 2 rozmowy mimo że 1 krótki wywiad z HRką już był. (HRka na początku wspomniała o zadaniu, ale obiecała, że zajmie 2 godziny).

6

Powiem szczerze, że jeszcze rok-dwa lata temu moja opinia byłaby diametralnie różna od obecnej. Obserwacje z rekrutacji na juniorskie stanowiska frontendowe w 2021 roku całkowicie zmieniły mój pogląd na sprawę zadań rekrutacyjnych.

Ostatnio obserwuję mocny przechył rekrutacji w kierunku zadań rekrutacyjnych. Niby spoko, na początku to nawet lubiłem, bo można było pokazać, co się umie i dostać feedback. Ale teraz jak się dostaje np. trzy zadania rekrutacyjne, do każdego po 3-4 strony wymagań, czas na tygodniu mocno ograniczony (a coraz częściej nie pytają o to, kiedy wysłać zadanie, tylko nim po prostu rzucają zakreślając termin), a ilości godzin na dobę nie da się aż tak bardzo naciągnąć, no to wychodzi, że zawsze z jakiejś rekrutacji trzeba zrezygnować. A z tych zadań, które wykonałem, jeszcze mi się nie zdarzyło, aby otrzymać jakiś feedback inny niż "podjęliśmy decyzji o zakończeniu rekrutacji"/"zdecydowaliśmy się na przyjęcie innego kandydata" - niby rozumiem, że tych prac do sprawdzenia jest sporo, ale napisanie paru zdań komentarza nie powinno przerastać osoby, która się podjęła zorganizowania rekrutacji, a dla mnie jako kandydata byłaby naprawdę cenną "nagrodą" za zarwanie kilku nocek prywatnego czasu z rzędu, który mógłbym poświęcić na rozwój własnych projektów albo naukę kolejnych technologii. Mam potem wątpliwości, czy ktokolwiek to w ogóle sprawdzał. W efekcie chyba faktycznie przestanę uczestniczyć w rekrutacjach, gdzie żądają zadań, bo to się mija z celem i czuję się trochę robiony w balona.

Można oczywiście potraktować zadanie rekrutacyjne jako kolejny projekt, na bazie którego można następnie zbudować coś własnego do portfolio. I tak to końcowo zacząłem traktować, więc nie jest to całkowicie bezproduktywne. Ale pod kątem samego procesu rekrutacyjnego jak dla mnie to jest jednak słaba forma selekcji, przynajmniej przy obecnym podejściu rekruterów do tematu.

Najwięcej mi chyba dawały takie konkretne rozmowy z wiedzy o językach, z krótkimi zadaniami do wykonania czy też jakimiś problemami postawionymi do rozwiązania. Niestety, w ostatnim czasie prawie nie miałem okazji w takich uczestniczyć, bo ciągle tylko zadania, zadania, zadania. Nawet taka prosta rozmowa z HR daje więcej, niż "bez-feedbackowe" klepanie taska rekrutacyjnego, bo przynajmniej można poćwiczyć angielski i autoprezentację.

0

@MasterMathiasso: to może od branży/technologii zależy, ja widzę przechył w leetcode’y znowu.

2

Nie lubię zadań domowych, ale zauważyłem, że nastąpiła większa tendencja do ich dawania (mam kilka lat doświadczenia, raczej nie senior). Osobiście jestem w stanie zaakceptować zadania na około 1-1.5h na hackeranku, bądź w trakcie rozmowy - algorytmiczne, code review. Natomiast tutaj wiele zależy od prowadzącego rozmowę, bo łatwo można się zestresować i wyłączyć myślenie. Też już taki przypadek miałem.

0

Znów się dałem HRce nabrać i robię już 4 godzinę zadanie rekrutacyjne, które miało zająć 2 godz, a jestem dopiero w 1/3. (mam plus minus napisaną domenę, jeszcze trzeba infrę dla bazy, dopisać testy, dockera i doszlifować).
Po tych 4 godzinach mam 350 linii kodu.
Dojechać do końca? Wysłać co mam (nie działające i bez testów) i napisać, że więcej nie? Nie wysyłać tylko odpisać, że rezygnuję?

0
LitwinWileński napisał(a):

Znów się dałem HRce nabrać i robię już 4 godzinę zadanie rekrutacyjne, które miało zająć 2 godz, a jestem dopiero w 1/3. (mam plus minus napisaną domenę, jeszcze trzeba infrę dla bazy, dopisać testy, dockera i doszlifować).
Po tych 4 godzinach mam 350 linii kodu.
Dojechać do końca? Wysłać co mam (nie działające i bez testów) i napisać, że więcej nie? Nie wysyłać tylko odpisać, że rezygnuję?

Jak się przymierzam do rekrutacji to staram się oszacować potrzebne siły, ewentualną nagrodę i szanse na wygraną. Czyli odpowiedź zależy od tych rzeczy:

  1. Ile godzin potrzeba na rekrutację (w Twoim przypadku ile Ci zostało tego zadania oraz ile czasu stracisz na kolejne etapy)
  2. Co zyskujesz w porównaniu z obecną pracą
  3. Jak oferta wygląda na tle rynku: stawka rynkowa, rynkowa + 20%, rynkowa + 50%, itp. Ile jest podobnych ofert dostępnych dla Ciebie
  4. Jak szacujesz szanse na dostanie tej roboty. Mówię tutaj o tym, że dostępne oferty często wpadają w schematy. Przykładowo do startupu ze Stanów zwykle są ze 4 rozmowy z osobami z zespołu, jeśli przynajmniej jedna osoba będzie na "nie" to odpadasz. Generalnie zauważyłem, że im więcej jest etapów tym gorzej, bo trzeba spełniać bardziej wygórowane wymagania. No i jeszcze wynik zależy od czyjegoś widzimisię.
  5. Ile rozmów w firmach bez zadania rekrutacyjnego byłbyś w stanie doprowadzić do etapu oferty w tym czasie

No i pewnie jeszcze kilka innych czynników by się znalazło.

5

Ja zauważyłem, że im bardziej dziadowska firma tym większa szansa na to, że dadzą zadanie rekrutacyjne :D

Do tej pory się godziłem, ale przy kolejnych rekrutacjach obiecuję wam, że będę to bojkotował, także jestem z wami :)

7

Bitpanda - wyślemy Panu zadanko na 2h.

Dostaję 4 zadania, jedno na godzinę a pozostałe 3 gdzieś tak po 5-6h na jedno.

Zniechęcili mnie bardziej, niż spadki na krypto.

9

Bo takie zadania mają za zadanie odsiać niezdecydowanych. Jak ci zależy na pracy, to zrobisz, choćbyś miał to tydzień robić.

Przynajmniej tak mi się wydaje, że to ma tak działać. Sprawdzanie nie tyle skilli, co zaangażowania kandydata w proces rekrutacyjny.

Tylko że firmy zapominają, że nie są jakimś guglem (no bo faangi mogą robić sobie długie rekrutacje, a ludzie i tak będą się pchać), i większość programistów po prostu zrezygnuje z robienia takich długich zadań rekrutacyjnych, może co najwyżej najbardziej zdesperowani programiści z najkrótszym stażem zrobią do końca (bo im będzie najbardziej zależeć, żeby dostać pracę).

0
zarejestrowany_troll napisał(a):

Bitpanda - wyślemy Panu zadanko na 2h.

Dostaję 4 zadania, jedno na godzinę a pozostałe 3 gdzieś tak po 5-6h na jedno.

Zniechęcili mnie bardziej, niż spadki na krypto.

To jest Twoja estymata, może inni kandydaci zrobili zadanie w ustalonym czasie. A może specjalnie zakres był niejednoznaczny, aby dopytać co jest wymagane, a co nice to have? :)

Byłoby to bardzo dziwne, gdyby aż tak niedoszacowali zadania, które sami wymyślili i najpewniej rozwiązali, aby mieć przykładowe rozwiązanie dla reviewerów. Po drugie, ktoś musi potem sprawdzić to zadanie, na co zwykle schodzi dużo czasu. Z reguły daje się jakiś prosty problem na szybkie sito - czy kandydat umie kodować i komunikować się np. poprzez code review.

Oczywiście najlepiej założyć, że głupia firma wymaga robienia za darmo, pewnie jeszcze na produkcje sobie to wrzuci :D

1

Osobiście preferuje zadania do domu, najlepiej gdy firma była na tyle elastyczna, aby sama dała wybór - live coding lub zadanko. Na live codingu często brakuje mi czasu, wynika to głównie z tego, że jest presja czasowa i czasem mogę popełnić głupi błąd, a wtedy sam siebie nakręcam. W domu robię zadanko tak jakbym je zrobił w pracy, w końcu w pracy nikt nie patrzy ci na klawiaturę. Wydaje mi się że to kwestia preferencji i tyle, wolę poświęcić te 6h na zadanie niż 1-2h na live coding, ale nie mieć presji na sobie przy rekrutacji.

6

zadania domowe są ok o ile dostajemy wynagrodzenie za czas poswiecony na ich zrobienie. ja zawsze o to pytam i widzę, że coraz więcej firm godzi sie na cos takiego. imo uczciwe podejście

3

Robiłem dziś rekrutacje przez devskillera.
Z ABCD całość opierała się o jakichś kruczkach jak się zachowuje jakąś biblioteka, albo adnotacja w springu.
Z części praktycznej zadanie opierające się na dwóch bibliotekach których nigdy na oczy nie widziałem.
Ręce opadają. Myślałem że to jakiś algorytm do rozwiązania będzie.

1

Może faktycznie zadania to nowe podejście, ale na tzw. spławianie kandydata.
Jest rekrutacja, po wstępnym interview miało być interview techniczne, ale rekruter nie odzywa się 2 tygodnie. No spoko, może był na wakacjach.
Ale zamiast interview technicznego jest pomysł na zrobienie zadania. Czy to taka zawoalowana forma powiedzenia "panu już dziękujemy" ?
A jak ktoś zrobi zadanie to znowu podziękujemy (oczywiście bez feedbacku o zadaniu) albo nie podziękujemy. Może kandydat pomyśli że mu kiepsko poszło, źle napisał i sam sobie da spokój?

Dlatego obstawiam że jako doświadczony praktyk - zadanie trzeba najpierw wycenić i postawić sobie limit godzin. Jak wycena będzie za wysoka to trzeba podziękować

12

Firma Skygate - gorszej formuły rekrutacji nie widzialem. Pierw jakis test abcd później główny test, też abcd który ma trwac 1h~. trzeba być na kamerce samemu gdzie cie nagrywaja i do tego w losowych momentach robi screenshoty twojego pulpitu :D Wysmialem ich i zrezygnowałem z buta

0
Descendant napisał(a):

Firma Skygate - gorszej formuły rekrutacji nie widzialem. Pierw jakis test abcd później główny test, też abcd który ma trwac 1h~. trzeba być na kamerce samemu gdzie cie nagrywaja i do tego w losowych momentach robi screenshoty twojego pulpitu :D Wysmialem ich i zrezygnowałem z buta

Jak jestes na kamerce to niby jak ci robia screen shota ? masz zrobic telefonem i im wysylac ?

2

Kolejny śmieszny przykład - zadanie które "nie powinno zająć więcej niż kilka godzin". W treści - trzy bardzo ogólne wymagania biznesowe, prośba "nagraj film z uruchomienia" i opis że "im więcej napiszę tym lepiej". Już to ostanie mi zalatuje podejrzanie, ale dałem sobie limit 1 roboczodzień na zrobienie (ile zrobię tyle wyślę).
Przyszedł feedback - brak dokumentacji, podstawowa architektura. No tylko że dokumentacją miał być film, a architektura to miał być framework (wziąłem dwa żeby pokazać że umiem oba) i jego architektura (a to nie rekrutacja na architekta)
Możliwości nieporozumień jest kilka:

  • firma oczekuje wyceny niższej niż 1 dzień, ale kalendarzowo dają tydzień czasu
  • lubią ludzi piszących dokumentację, bo film o który prosili im nie wystarczy
  • czytając między wierszami mam wrażenie że preferują ilość od jakości
  • chyba ludzie sprawdzający "zadania" nie poświęcają na to zbyt wiele czasu, co powoduje że nie oceniają na podstawie własnych wymagań do zadania (nie wiem czy rozumieją mój kod i algorytm a pilnuję się żeby robić clean code)
  • pisząc mętne wymagania oczekiwali że będę zadawał pytania i doprecyzowywał taska, a nie robił go bez zastanowienia
    Podsumowując - zadanie nie nauczyło mnie niczego nowego(technicznie), straciłem weekend na pisanie.

Inna firma - dostałem linka do zadania z jakiegoś portalu z pogróżkami że muszę się zalogować i je wykonać w 75 min oraz nie mogę przerwać wykonywania zadania bo czas biegnie nadal. Jako że miałem trochę rzeczy na głowie zadanie leżało prawie tydzień aż będę miał gwarantowany spokój przez 1,5h w jednym bloku. Biorę się w końcu do taska, myślałem że coś będę musiał zakodować, rozwiązać jakieś zagadki, a okazało się że dostałem jakąś ankietę wielokrotnego wyboru i proste pytania z teorii w typie kopiuj-wklej z google-a. Test 15 pytań zrobiłem w 8 minut. Mam wątpliwości czy ta firma naprawdę szuka seniora, czy to tylko pierwszy etap sita.

1
Przebrzydły Kontestator napisał(a):

Kolejny śmieszny przykład - zadanie które "nie powinno zająć więcej niż kilka godzin". W treści - trzy bardzo ogólne wymagania biznesowe, prośba "nagraj film z uruchomienia" i opis że "im więcej napiszę tym lepiej". Już to ostanie mi zalatuje podejrzanie, ale dałem sobie limit 1 roboczodzień na zrobienie (ile zrobię tyle wyślę).
Przyszedł feedback - brak dokumentacji

To niech zapłacą, to będą mieli dokumentację.

BTW kandydat oczywiście ma umieć pisać dokumentację, a wchodzi się do projektu i się okazuje, że ta dokumentacja to żart i nikt o nią nie dba. W firmach często pisze się dokumentację tylko w początkowej fazie projektu. A wchodzisz do projektu, który ma z rok i czujesz się jak archeolog, kiedy przeglądasz dokumentację, która dawno przestała być aktualna.

podstawowa architektura.

Podstawowa, czyli jaka? Jak to jest jednorazowa robótka, na którą chce się spędzić maks kilka godzin, to się nie pisze tego w taki sposób, jakby to miało być utrzymywane latami. To nawet mogłaby być lampka ostrzegawcza dla niektórych, że kandydat przekombinował rozwiązanie.

3

Jestem juz setki lat na rynku i NIGDY nie widzialem zeby ktos czytal dokumentacje. Jedyne co to robilo sie dokumentacje ja sie tworzylo wlasne API zeby klient mogl z tego korzystac ale dokumentacja dla wlasnego kodu ? po co ? kazdy widzi co robi dana funkcja a te trudniejsze maja komentarze.

2

Napisałem to w innym temacie:
Przez rozwiązywanie niektorych zadan rekrutacyjnych zacząłem wymagac pieniądzy za czas poświęcony na ich rozwiązywanie. Ostatnio dostałem zadanie do napisania obliczającej prowizje bankowe i mogłem je wykonać w dowolnej technologii. Wybrałem dowolna technologie i dostałem negatywny feedback, później przeanalizowałem to zadanie nie dało się tam niczego spieprzyć. Mogę się domyślić, że chodziło o napisanie aplikacji mobilnej, ale było przecież napisane w dowolnej technologii. Przez ludzi, którzy nawet nie potrafią opisać poprawnie zadania. Pracowałem w kilku branżach inżynieryjnych, w żadnej z nich nie spotkałem się z zadaniami rekrutacyjnymi. Poza tym programista to nie jest jakaś elita zawodów. W Niemczech regularnie widzę różne oferty pracy prostych zawodów typu: malarz, tynkarz za dużo większe pieniądze i to do tego z zakwaterowaniem. Także jak ktoś mi mówi, że chce zadanie to ja się pytam ile za nie zapłaci.

3

Takie zadania są dobre jak jesteś juniorem. Wtedy możesz się poduczyć na takim zadaniu. Jak już coś umiesz, to robienie tego typu zadań jest żenujące. I im bardziej zadanie jest zbliżone do tego, co masz w pracy, to tym większy poziom żenady i tym bardziej powinni płacić za ich robienie. Bo np. zadania na algorytmikę jeszcze są ciekawe, bo to jakieś wyzwanie i sprawdzenie, czy się jest dobrym. Zadania typu "jak w pracy" to po prostu praca domowa jak w szkole.

Ostatnio dostałem zadanie do napisania obliczającej prowizje bankowe i mogłem je wykonać w dowolnej technologii.

We frontendzie czasem dają zadania typu "napisz apkę, która tworzy komponenty React i łączy się z wybranym API, a potem wyświetla dane z API w jakiejś tabelce i pozwala na przeglądanie". Albo "masz tu apkę React/Redux i dopisz parę rzeczy, żeby zaimplementować ficzery z listy (i tu długa lista wymagań)".

Czyli coś, co nie jest jakoś specjalnie trudne, za to jest w cholerę nudne i za co normalnie się ludziom płaci.
To chyba sprawdzanie poziomu desperacji kandydata (bardziej zdesperowani kandydaci = mniejsze wymagania finansowe).

5
LukeJL napisał(a):

Jak już coś umiesz, to robienie tego typu zadań jest żenujące.

Nawet się zgodzę, że to może być żenujące. Tylko, że wychodząc z tego założenia, to jakakolwiek forma rekrutacji jest żenująca. Czy rozmowa o doświadczeniu, czy testy, czy pytanie o języki i technologie - po co to wszystko, skoro coś umiesz! Jak ci debile z drugiej strony mogą tego nie wiedzieć? Powinni od razu przyjąć i tyle, CV przecież nie kłamie.

5
somekind napisał(a):

Tylko, że wychodząc z tego założenia, to jakakolwiek forma rekrutacji jest żenująca. Czy rozmowa o doświadczeniu, czy testy, czy pytanie o języki i technologie - po co to wszystko, skoro coś umiesz!

No ja osobiście lubię rozmowy techniczne, nawet jak ktoś mnie odpytuje z podstaw albo jak mi zadaje pytania dotyczące totalnych szczegółów technicznych, nawet jak nie znam odpowiedzi. Bo wtedy jest jakaś rozmowa i czuję, że nie tylko ja coś daję z siebie, ale i że firma specjalnie wydelegowała programistów, żeby się oderwali od swoich obowiązków i ze mną pogadali. Czyli każdy coś daje od siebie i bierze udział w zabawie. Firma sprawdzi czy się nadaję, ja sobie pogadam albo czegoś się dowiem, czego nie wiedziałem.

Natomiast zadania rekrutacyjne "do domu" to trochę na zasadzie mam robić przez 5-10 godzin zadanie, żeby potem przyszedł programista z firmy i popatrzył kilka minut i ocenił, wielki znawca. Czyli low effort ze strony firmy, a wymagania duże. Taka praca za darmo. Mogę to robić, ale jak mam jakiś zysk pozamaterialny (np. zadanie jest ciekawe i czegoś się nauczę z niego).

1
LukeJL napisał(a):

Natomiast zadania rekrutacyjne "do domu" to trochę na zasadzie mam robić przez 5-10 godzin zadanie, żeby potem przyszedł programista z firmy i popatrzył kilka minut i ocenił, wielki znawca.

Nigdy chyba nie miałem tak długiego zadania - oprócz może jednego razu, gdy mi się zeszło dużo więcej, ale tylko dlatego, że robiłem w nieznanej dla siebie technologii.
Sensowne zadania to jest bardziej godzina, maksymalnie 4h, większe niczego nie wnoszą.

Czyli low effort ze strony firmy, a wymagania duże.

To nie jest mały wysiłek ze strony firmy, trzeba to pomnożyć przez każdego kandydata.
A poza tym, to nie jest kilka minut - później jest 1-2h rozmowy na temat tego kodu (o ile oczywiście wyprodukowany kod jest podstawą do jakiejkolwiek dyskusji).

Taka praca za darmo. Mogę to robić, ale jak mam jakiś zysk pozamaterialny (np. zadanie jest ciekawe i czegoś się nauczę z niego).

To nie jest praca za darmo, to jest inwestycja w znalezienie lepszej pracy.

6
renderme napisał(a):

Ostatnio sporo słyszę o dawaniu ludziom na rekrutacjach zadań, których wykonanie trwa wiele godzin, a nawet dni. Czasami takie rozwiązania mają nawet charakter produkcyjny, czasem jakiejś potrzebnej, pobocznej funkcji.
Z zasady jestem wolnorynkowcem, wierzę jednak, że świadomość społeczna i solidarność grupy zawodowej jest ważnym czynnikiem w kształtowaniu etosu danego zawodu.
Jakiś czas temu udało się przeforsować podawanie widełek w ofertach, poddając ostracyzmowi zatajanie wynagrodzenia. Wciąż jest to legalne (i dobrze), ale oferty takie wykluczane są z wielu prywatnych forów, a także kojarzone są ze złymi praktykami. Taką perspektywę udało się osiągnąć dzięki solidarności grupy zawodowej.

Wierzę, że podobnemu ostracyzmowi powinna być poddana praktyka zadawania czasochłonnych zadań do wykonania za darmo.
Jeżeli jako grupa zawodowa zgodzimy się na taką patologię, to w zasadzie znajdziemy się poziom niżej niż tynkarze, bo jakoś nie spotkałem się z praktyką, żeby ktoś mówił do tynkarza: "zrób Pan jedną ścianę za darmo, a potem zobaczymy".

Uważam, że jeżeli zadanie jest na kilka dni, to jest to de facto ukryte zatrudnienie na okres próbny, a zatrudniony ma roszczenie wobec pracodawcy o odpowiednie wynagrodzenie.

Czyli najpierw dostajemy zadanie na kilka dni, robimy, a w kolejnym miesiącu piszemy maila do firmy z pytaniem, gdzie wynagrodzenie za okres próbny i ekwiwalent za pracę na własnym sprzęcie :D

A jak nie dostajemy przelewu, to donos do PIP, że pracowaliśmy na UoP na okres próbny bez potwierdzonej na piśmie umowy, pracodawca nie wyposażył nas w odpowiednie narzędzia i nie dostaliśmy wynagrodzenia XD

Plus jeszcze wnosimy powództwo o ustalenie istnienia stosunku pracy i zaległe wynagrodzenie :)

4

Ostatnio szukałem dodatkowego zajęcia. Do domu dostałem zadanie rekrutacyjne. Ale nie kodowanie tylko review napisanego kodu. Zajęło mi to około godzinke. Bardzo fajny sposób na pierwszą weryfikacje.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1