Czy IT to tylko programowanie?

0

Cześć,

Piszę ten post na podstawie analizy rynkowej, rozmów ze znajomymi oraz własnej obserwacji. Od już dobrych kilku lat w prasie oraz mediach ciągle słyszymy "Brakuje programistów" bądź "Programowanie - żyła złota, róg obfitości, Mekka i Medyna w jednym". W związku z tym wyrosły nam jak grzyby po deszczu liczne szkoły programowania, kursy i szkolenia mające zachęcić przysłowiowe sprzątaczki do zmiany zawodu w kierunku programisty. Motywacją są jak zwykle mityczne zarobki, praca przy komputerze i stukanie w klawiaturę jak wytresowana małpka. Wszystko fajnie, dobrze że ludzie chcą coś zmienić w życiu, ale z drugiej strony coraz trudniej jest iść w kierunku programowania ze względu na rosnącą liczbę przyszłych kandydatów - wzrost wymagań, przebieranie w kandydatach, bywa że na jedno miejsce przypada nawet sto CV itd. Odnoszę trochę wrażenie że za 2-3 lata liczba programistów zaczynających swoją karierę będzie nieadekwatna do ich zapotrzebowania na rynku (mówię o tych co zaczynają lub chcą się przebranżowić). Branża jest stosunkowo młoda, nie jest niczym dziwnym znaleźć doświadczonych koderów w wieku 30+ oni raczej są jeszcze stosunkowo młodzi i nie planują przejścia na emeryturę - Ci co startują w podobnym do nich wieku nie mają już raczej szans dogonić ich, zawsze będą o krok do tyłu. Coraz więcej ogłoszeń dotyczy specjalistów, a nie juniorów. Ma to swoje uzasadnienie w panującym od paru miesięcy kryzysie/pandemii. Ale problemy już były przed pandemią. Dziś aby zostać juniorem nie wystarczy mieć paru zrobionych kursów, ogarniać podstawowe zasady języka - dziś po prostu pracodawcy mogą sobie przebierać w kandydatach. Prawa rynku - jak mawiają - ich święte prawo.

Można zwrócić uwagę że inne gałęzie w IT są po prostu pomijane, uznawane za niezbyt ciekawe, nie dające mitycznych 15k. Z tym że z drugiej strony, człowiek dzięki temu że wszystko co chodzi i pełza poleciało kodować, ma szansę tam umocnić swoją pozycję i znaleźć sensowną pracę za przyzwoite pieniądze bez jakiegoś ogromnego zabijania się w swojej niszy. Według mnie boom na programowanie wyrósł za sprawą dobrego marketingu. Od dawna trąbi się - programowanie w szkole, programujące kobiety, niektórzy dorabiają do tego jakąś filozofię i magię, a to zwykła działka jak każda inna z dobrze podkręconą reklamą.

W IT pojawia się coraz więcej ścieżek rozwoju (Administrowanie siecią, bezpieczeństwo, analityka, Systemy ERP i wiele innych mniej lub bardziej znanych) że każdy kto ma głowę na karku, chęci do pracy i garść dyscypliny coś znajdzie - o dziwo nawet za przyzwoite pieniążki i bez konieczności zabijania się nie wiadomo jak. Niestety ciągłe nawijanie jakby tylko programista był kimś nie wiadomo jakim przynosi dla całej branży lekko patologiczny obraz że niby nie ma pracy i jest "przesyt Informatyków". Praca jest - tylko jak 90% osób rzuca się w jeden temat, to niech później nie lamentują ze nie mogą znaleźć roboty.

2

Programowanie to tylko jeden z wielu obszarów rynku IT. Jednocześnie chyba też jeden z niewielu gdzie wiedzę można zdobyć siedząc w domu jako samouk. Jako wieloletni administrator mogę powiedzieć, że w tej dziedzinie ogromne znaczenie ma doświadczenie, a tego nie zdobędziesz robiąc sobie jakieś niewielkie wirtualne sieci w domu. W prawdziwym świecie masz różnego rodzaju serwery (różne sprzęt, systemy i różne funkcje), systemy backupu, wirtualizacje, sieci złożone z tysięcy komputerów. W dużych organizacjach często jest potrzeba mocnej specjalizacji bo np. instalacja i utrzymanie oprogramowania antywirusowego może wymagać osobnego etatu.

0

Nic nie widzę tego co tu pisze ta na rynku .

2

Nie zgadzam się. Jest boom na programowanie bo zarobki są dużo wyższe niż w innych zawodach (z bardzo niewieloma wyjątkami), również znacząco wyższe niż w innych działkach IT. Bo się programowanie najłatwiej outsorcuje i jest ciągle zapotrzebowanie na zachodzie.

Ten wpis wniósłby coś jeśli pokazałby jak wyglądają średnie zarobki w tych innych branżach IT i jak głębokie są one (ile pracowników w Polsce w stosunku to kochorty programistów)

1

Mam np. do czynienia z wdrożeniowcami od systemów FK-KP. Praca dobrze płatna, ale też trzeba mieć duże doświadczenie i nie tylko z IT, ale po prostu umieć się dogadać z księgowymi/kadrowymi i praca wiążąca się z częstymi wyjazdami. Sam przez lata zajmowałem się też "computer forensic", a tego to już w domu na pewno się nikt nie nauczy bo oprócz doświadczenia w IT to trzeba mieć też trochę pojęcia o procedurach karnych.

4

Branża jest stosunkowo młoda, nie jest niczym dziwnym znaleźć doświadczonych koderów w wieku 30+ oni raczej są jeszcze stosunkowo młodzi i nie planują przejścia na emeryturę - Ci co startują w podobnym do nich wieku nie mają już raczej szans dogonić ich, zawsze będą o krok do tyłu.

Powiem krótko: hehe.

Niestety ciągłe nawijanie jakby tylko programista był kimś nie wiadomo jakim przynosi dla całej branży lekko patologiczny obraz że niby nie ma pracy i jest "przesyt Informatyków

A ja widzę co innego. "Programować może każdy" - głosi niejedna reklama. Po drugie: w firmach zespoły programistów traktowane są w najlepszym razie jak zło konieczne. Takich najlepiej w ogóle wyrzucić a oprogramowanie brać od dostawców zewnętrznych. 16 GB RAM? Nowy monitor? A po co to komu? Zarząd potrafi chodzić z piekącymi odbytami jeszcze tydzień po zakupie nowego monitora.

Nie można programować po trzydziestce? Programista to nie wiadomo kto? W tego typu bajki wierzą głównie ci, co nie grzeszą logicznym i perspektywicznym myśleniem tak potrzebnym w programowaniu. Ale spokojnie, nawet jeśli dadzą nabrać się na reklamy bootcampów, ich ograniczone rozumki nie ogarną programowania. Zresztą, brak kultury i elokwencji wychodzi wychodzi u niektórych nawet na tym forum.

Czy IT to tylko programowanie? Nie. Od tego powinna się zacząć odpowiedź i właściwie na tym skończyć.

2

Ja bym wolał od twórcy tematu większych konkretów, bo ja nie wiem czy jemu chodzi o to, o co ja myślę, że chodzi. Chciałbym się rozeznać trochę, więc przygotowałem kilka pytań pomocniczych. Proszę o odpowiedzi tak/nie:

  • czy administrator automatyzujący sobie jakieś procesy pisząc kod to programista?
  • czy analityk obrabiający dane w R to programista?
  • czy finansista piszący sobie czasem toole w VBA to programista?
  • czy osoba klepiąca dashboardy w Tableau i wykorzystująca w "formułach" (nie wiem jak to się fachowo nazywa) jakieś obliczenia to programista?
  • czy osoba obsługująca ETL i budujaca flow obrabiajace dane to programista?
  • czy osoba wykorzystująca drag & dropowe technologie tworzenia algorytmów i je odpalająca to programista?
  • czy osoba budująca moduły do SAPa w ABAPie to programista?
  • osoba pracująca w jakich modułach SAPa to osoba pracująca w IT, a w jakich nie?
1

@ToTomki: To sprawdza się do dyskusji, że języki programowania to tylko narzędzie i tak należy je traktować. Przykład z mechanikiem: widzieliście, żeby ktoś mówił "lubię używać kluczy dynamometrycznych"? Ja nie baudzo. Z reguły słyszymy głosy, że ktoś lubi naprawiać samochody. A w IT? "Lubię programować". Tacy ludzie czasem nawet nie umieją powiedzieć jakie problemy rozwiązali. A taki administrator czy analityk z marszu powiedzą o problemach jakie rozwiązali przez ostatnie parę dni.

1

Odnoszę trochę wrażenie że za 2-3 lata liczba programistów zaczynających swoją karierę będzie nieadekwatna do ich zapotrzebowania na rynku (mówię o tych co zaczynają lub chcą się przebranżowić).

Przecież już jest tak, że chętnych na stanowiska dla niedoświadczonych / mało doświadczonych programistów jest bardzo, bardzo dużo w porównaniu do zapotrzebowania.

Co więcej, jak do niedawna widywałem oferty "junior coś-tam" to normą było wymaganie "jakiegokolwiek" albo powiedzmy rocznego doświadczenia na podobnych stanowisku. Teraz nie są niespotykane oferty na stanowiska juniorskie gdzie minimum to 2-3 lata doświadczenia. Przypuszczam, że raczej prędzej niż później stanie się normą, że osobę z 3-letnim doświadczeniem bierzemy na juniora i za rok-dwa myślimy o awansie. Czy to dobrze? Z jednej strony o wiele lepsze niż wygłupianie się z zatrudnianiem 2-3 letnich señorów, z drugiej - jak się wstrzeliło w taki moment, gdzie granice się przesuwają to już trochę słabe że lata lecą, a kariera stoi sobie w miejscu.

W IT pojawia się coraz więcej ścieżek rozwoju (Administrowanie siecią, bezpieczeństwo, analityka, Systemy ERP i wiele innych mniej lub bardziej znanych) że każdy kto ma głowę na karku, chęci do pracy i garść dyscypliny coś znajdzie - o dziwo nawet za przyzwoite pieniążki i bez konieczności zabijania się nie wiadomo jak. Niestety ciągłe nawijanie jakby tylko programista był kimś nie wiadomo jakim przynosi dla całej branży lekko patologiczny obraz że niby nie ma pracy i jest "przesyt Informatyków". Praca jest - tylko jak 90% osób rzuca się w jeden temat, to niech później nie lamentują ze nie mogą znaleźć roboty.

Ja proponuję zainteresować się security i devops (wiem, że to metodyka pracy a nie nazwa stanowiska, niemniej nie przeszkadza to nikomu nazywać stanowiska związane z administrowaniem i infrastrukturą "devops coś-tam"). Nie mam pojęcia, czy jest tam przesyt, niedosyt, czy w sam raz kandydatów, niemniej jednak nieczęsto miewam styczność (zawodowo) z np. devopsami i pentesterami. Na ogół albo ich nie ma, albo jest ich zbyt mało i są tak zarobieni, że i tak to my (tzn. programiści) zajmujemy się opsowaniem, sekórity na pół gwizdka. Ewentualnie jak już znajdą czas i z nimi pracujemy, to wychodzi na to że chyba nie do końca ogarniają swoją specjalizację. Kiedyś osobiście prowadziłem za rączkę pentestera-specjalistę, który najwyraźniej nie wiedział co oznaczają kody HTTP 404, 400 i 200 oraz którego przerastało wystukanie poprawnego URLa na podstawie dokumentacji API, żeby do niego uderzyć. Także myślę, że próg wejścia tam może być wciąż dość niski :D :D :D

4
KostkaSpustoszenia napisał(a):

Piszę ten post na podstawie analizy rynkowej, rozmów ze znajomymi oraz własnej obserwacji. Od już dobrych kilku lat w prasie oraz mediach ciągle słyszymy "Brakuje programistów" bądź "Programowanie - żyła złota, róg obfitości, Mekka i Medyna w jednym". W związku z tym wyrosły nam jak grzyby po deszczu liczne szkoły programowania, kursy i szkolenia mające zachęcić przysłowiowe sprzątaczki do zmiany zawodu w kierunku programisty.

Myślę że mylisz tutaj przyczynę ze skutkiem. To co ja widzę w ostatnich latach to właśnie szkoły programowania które nakręcają ten boom. Dodatkowo sporo body-shopów czyli firm outsourceing'owych zależy na tym, żeby mieć pod ręką tanich i wymiennych juniorów których można sprzedać jako mid'ów lub seniorów (tak z takim czymś też się spotkałem; czyste oszustwo). Organizują one różnego rodzaju szkolenia i zachęcają do nauki programowania, nie wspominając oczywiście że te wymarzone 15k (teraz to już chyba 20k w wawie; inflacja :P) dostają jedynie najlepsi...

Z drugiej strony jak mawiali starożytni panta rhei, jeden z moich kolegów programistów został SRE, 2 kolejnych postanowiło zająć się security aka cyberbezpieczeństwo. Widać wiec że ludzie przechodzą do innych działów, nie wspomnę o sporej ilości programistów którzy obejmują stanowiska kierownicze aka leader i kierownik lub wyżej architekt czy szef działu.

Ci co czytali książkę Taleb'a The Black Swan więdzą że ciężko jest przepowiedzieć przyszłość. Aczkolwiek jako pesymista podejrzewam że rynek się przesyci i stawki spadną, co spowoduje spadek zainteresowania programowaniem. To samo miało miejsce w US, gdzie po fali strachu przed outsource'ingiem (tutaj ciekawy artefakt z tej epoki: https://www.amazon.com/Job-Went-India-Pragmatic-Programmers/dp/0976694018/ref=cm_cr_arp_d_product_top?ie=UTF8) liczba programistów gwałtownie spadła, a zaraz po tym był znowu boom wywołany chmurą i FAANG'ami i Ci co zostali mogli liczyć na extra $$$.

Na koniec warto zobaczyć sobie prezentacje pana Seligi z Konfitury prawie żadna z jego przepowiedni ("rosja i białoruś zabierze polsce robotę") się nie sprawdziła. Okupacji Krymu nikt nie przewidział...

1

kursy i szkolenia mające zachęcić przysłowiowe sprzątaczki do zmiany zawodu w kierunku programisty.

Akurat prowadzę regularnie szkolenia i jeszcze nie miałem możliwości prowadzenia zajęć dla sprzątaczek. Wydaje mi się, że jest to spowodowane trochę ceną zajęć. Większość osób z jakimi mam styczność sama się uczy, robi postępy są to ludzie, którzy mają pracę, nie raz niezłe wykształcenie i jestem pewien, że dali by sobie radę nawet bez mojej pomocy.

Motywacją są jak zwykle mityczne zarobki, praca przy komputerze i stukanie w klawiaturę jak wytresowana małpka.

Pewnie tak, ale każdy kto trochę programował musi sobie najpierw odpowiedzieć czy to go ciekawi na tyle, aby być w stanie tworzyć kod, podejmować próby rozwiązywania problemów, zadawać właściwe pytania, doczytywać coraz więcej i polegać na tym w praktyce i tak w kółko. Nie spotkałem się z przypadkiem, by ktoś robił to na siłę (może dlatego, że nie mam wiążących umów). Są osoby, które oczywiście próbują, ale na szczęście one mogą szybko zorientować się czy to zajęcie jest dla nich. Ci co zostają w dużym stopniu kierują się nie kasą, a tym, by praca cieszyła, i nie stresowała i dawała powód do satysfakcji z tego co się robi. Przed prowadzeniem zajęć nie spodziewałem się, że to będzie główna motywacja ludzi, ale może jest tak dlatego, że trafiłem na osoby, które zwyczajnie stać na zajęcia ze mną.

Odnoszę trochę wrażenie że za 2-3 lata liczba programistów zaczynających swoją karierę będzie nieadekwatna do ich zapotrzebowania na rynku (mówię o tych co zaczynają lub chcą się przebranżowić)

Ja nim poszedłem do pracy miałem blisko 4 lata styczności z różnymi projektami + ciekawymi książkami, do których wracałem po szkole. Jak jeszcze ktoś doda do tego studia, język obcy i pokaże, że zna się na tym co robi to niemal w każdej dobrej firmie go przyjmą, ponieważ właśnie takie umiejętności najbardziej się ceni - z drugiej strony czy to jest tak wiele? Ukończenie technikum moim zdaniem wymaga większego zaangażowowania, robienia dodatkowych papierów itp Ponadto niektóre zawody obarczają człowieka dużą odpowiedzialnością, także ja nie wiem czemu matrwisz się o przyszłość IT skoro Twoją konkurencją są ludzie, którzy ścigają się w tym kto nauczy się najmniej, aby zdobyć byle jaką pracę.

3

Od kilku lat ciągle słyszę że na juniora firmy mają 100 CV a na seniora nie mają w ciągu roku ani jednego, ani odpowiedzi z linkedin ani odpowiedzi na ogłoszenia. Z midami z kilkuletnim doświadczeniem też jest ciężko. Musi być jakaś czarna dziura, która wsysa tych wszystkich Juniorów, którzy składają te CV. Stawki też poszybowały w górę w porównaniu do tego jak zaczynałęm 10 lat temu. Co z tego, że w wymaganiach są technologie z księżyca jak projekt trzeba kimś zrobić więc przyjmuje się tego który najlepiej wypadnie i oczekuje dolnej granicy widełek, w firmach też wewnętrzne bootcampy dla takich osób. I mamy Indie i Chiny wielkości kontynentu od których odwracają się przedsiębiorcy z różnych względów i coraz bardziej przychylnie patrzą na Wschodnią Europę. Nie sądzę, że dożyję czasów, w których zmniejszy się ssanie na programistów.

3
KostkaSpustoszenia napisał(a):

Można zwrócić uwagę że inne gałęzie w IT są po prostu pomijane, uznawane za niezbyt ciekawe, nie dające mitycznych 15k.

I bardzo dobrze, dzięki temu np. w sieciach nie masz dużej konkurencji, a zarobki z 0 doświadczeniem to okolice 5k netto w lepiej płatnej firmie, a mając te 5 lat doświadczenia się ma okolice 20k na b2b bez bycia wybitnym. Także ja tam kibicuje idźcie wszyscy na programistów im mniejsza konkurencja tym lepiej dla mnie :P

1
Bonanzaa napisał(a): I mamy Indie i Chiny wielkości kontynentu od których odwracają się przedsiębiorcy z różnych względów i coraz bardziej przychylnie patrzą na Wschodnią Europę.

Z tym odwracaniem się od Indii, to chyba duża przesada:
https://www.economist.com/business/2020/07/23/indian-it-consultancies-struggle-against-technological-obsolescence

2

Boom na programistów trwa juz od 2015, a rynek nadal nie jest przesycony bootcampowiczami, ba powiem nawet wiecej, za swoje 5 lat nie widziałem ani jednego w swoich zespołach. Chyba to o czymś świadczy. :)

0

Żeby się skończył, albo chociaż ograniczył boom na programowanie to trzeba wypromować inne stanowisko w IT, bardziej przystępne i mniej oblegane. I spamować o nim na stronach o newsach technologicznych albo w artykułach na ten temat na WP albo onetach.

A tak bardziej na serio to nie ma co się dziwić, że programowanie w IT jest tak rozchwytywane przez kandydatów. Już nawet nie chodzi mi o tę magiczną kasę z click-baitowych artykułów, ale głównie fakt, że do programowania nie jest konieczne kierunkowe wykształcenie albo inne papiery i wielu ludzi nauczyło się tego w domu. Ktoś tu wspominał o security. Da się tam w ogóle dostać bez studiów informatycznych? I nie zdziwiłbym się gdyby jeszcze konieczna była kierunkowa specjalizacja. Nie wiem czy do security w ogóle da się wbić papierów ale jeśli tak to poprawcie mnie. Może jak ktoś już siedzi w IT kilka lat to przejście tam jest możliwe, ale niezbyt widzę możliwość ogarnięcia tych tematów w domu przed kompem, tak jak programowania. No chyba, że jest się pro hakerem, tym co ogarnął temat w swojej piwnicy, ale to są zapewne jednostki.

Jako, że nie siedzę jakoś mocno w temacie sam bym się chętnie dowiedział jakie stanowiska w IT są do ogarnięcia na własną rękę, u siebie na chacie tak jak w dużej mierze programowanie (abstrahując od dzisiejszego progu wejścia).

1
tm_ napisał(a):

A tak bardziej na serio to nie ma co się dziwić, że programowanie w IT jest tak rozchwytywane przez kandydatów. Już nawet nie chodzi mi o tę magiczną kasę z click-baitowych artykułów, ale głównie fakt, że do programowania nie jest konieczne kierunkowe wykształcenie albo inne papiery i wielu ludzi nauczyło się tego w domu.

No chyba właśnie problemy juniorów pokazują że jest zupełnie odwrotnie i bez studiów jest obecnie praktycznie niemożliwe wejście do IT? Bo studenci idą inną ścieżką (praktyki w trakcie studiów) i nie muszą się martwić "portfolio w githubie".
Kiedyś jak samouków na rynku było jakieś 10% to faktycznie dało się w ten sposób dostać pracę, ale teraz?

0

Miałem na myśli to, że teraz jeszcze jest to możliwe, co prawda jest to cholernie trudne ale da się. Furtka wciąż jest otwarta, ledwo bo ledwo ale jednak.

A poza tym są zawody, do których bez papiera nie ma się szans - lekarz, adwokat, konstruktor, robotyk/automatyk. Być może niedługo będzie do nich dopisać również programistę ale dzisiaj jeszcze się da (level hard i rośnie coraz bardziej).

2

Ta furtka zawsze będzie otwarta, ale teraz na jednego samouka który teoretycznie może umieć wiele, przypada od razu 10 bootcampowców którzy mają papiery z kursu i rozpychają się łokciami. Więc realnie szanse na wejście od tej strony są żadne. Naprawdę prościej jest iść na jakiekolwiek studia z informatyki i po 2 latach szukać praktyk. Jak ktoś tego nie może połączyć z pracą zawodową no to sorry ale według mnie nie ma szans nauczyć się do poziomu dającego zatrudnienie jeśli nie ma na to czasu. Studenci po 2 latach mają nabite setki godzin klepania zadań i projektów uczelnianych, jak z tym można konkurować? Nawet bootcampowcy mają lepsze papiery na starcie niż samouk który sobie pisze do szuflady.

1

@The Pontiff: Nie zauważyłem umiejętności przydatnych w pracy u 95% osób rozpoczynających pracę w trakcie studiów IT. Na pewno nie ma co porównywać do 3 - 6 miesięcznego kursu 2x w tygodniu bo tam to jest wyciąganie kasy, ale ktoś kto ma czas bo np. nie pracuje albo jest na lajtowych studiach może spokojnie po roku/dwóch latach po przyswojeniu materiału stricte programistycznego przebić to co oferują studenci IT tłukący całki, algorytmy i procesory. I mam wrażenie, że wszyscy pomijają tutaj januszsofty, do których nie przyjdzie żaden dobry programista i biorą chętnych za miskę ryżu

1

Po pierwsze ja piszę o realiach wejścia do IT. Studenci mają praktycznie zagwarantowane praktyki choćby w Comarchu i tym podobnych firmach, samouk musi prosić na kolanach żeby ktoś w ogóle spojrzał na jego CV. W przypadku studenta jest założenie że generalnie nic nie umie, ale studiuje więc ma odpuszczone. Samouk musi na wejściu być na poziomie regulara zeby kogokolwiek zainteresował.

Po drugie nie spotkałem nigdy w życiu samouka który ma faktycznie wiedzę taką jak student na poziomie regulara. Zwykle tacy ludzie wiedzą coś z jakiegoś wąskiego obszaru który ich interesował, ale mają luki nie do przeskoczenia bo nie uczyli się czegoś, co ich nie interesowało, wydawało się zbędne albo za trudne. Np. samouk ma na pewno zerową wiedzę z procesów wytwarzania oprogramowania (mimo że może zna agile), z algorytmiki typu drzewa i grafy, pewnie niewiele wie o sieciach (na poziomie TCP i UDP). Student ma tylko teoretyczną wiedzę, ale jak dojdzie już po roku - dwóch do poziomu regulara to przeskakuje łatwo każdego samouka bo nie ma takich dziur.

Czas samouków minął według mnie wraz z latami 90. Wtedy klepacze w turbo pascalu i C mogli spokojnie informatyzować polskie firmy w pierwszych januszsoftach, teraz to wszystko jest już zbyt skomplikowane żeby wiedzieć czego się uczyć samemu. Jedyne pole działania to frontend gdzie studia są faktycznie niepotrzebne, ale tam jest 1000 osób na jedno miejsce, tak że powodzenia.

0

Aha przekonanie że studenci na studiach tylko klepią całki i zadania z fizyki jest całkowicie nieuzasadnione, tak klepią non stop całki i zadania z fizyki, ale poza tym muszą znaleźć czas na milion projektów i zadań z IT. Np. na pierwszym semestrze (!) mieliśmy wyczerpujący kurs UNIX-a ze wszystkim awkami, sedami itd., obliczenia symboliczne (projekt na upraszczanie wzorów), na drugim roku np. projekty typu rozproszony edytor tekstu dla wielu użytkowników jednocześnie z lockowaniem fragmentów tekstu (to jest projekt jednoosobowy), cały kurs Javy, programowanie systemowe (kernel itd.). Pomijam setki zadań na 10 minut typu napisz program sortujący listę dwukierunkową albo zadania z obliczeń numerycznych. To są dopiero dwa lata. Naprawdę samouk robi więcej przez dwa lata?

2

Piszecie tu o umiejętnościach technicznych, ale umieć to pokazać też trzeba. Ostatnio mam wrażenie, że właśnie to bywa na rozmowach ważniejsze, niż znajomość frameworków. Może i paniom z HR można wciskać kit, ale to też trzeba umieć. A z tego, co czasem tu widzę (i sam tak robiłem), taki osoby traktuje się z bardzo dużym dystansem (cóż za eufemizm). Z technicznymi trochę inna sprawa, ale też da się wykazać marketingowym bełkotem i sprzedać najgorszą kupę.

4
The Pontiff napisał(a):

Np. na pierwszym semestrze (!) mieliśmy wyczerpujący kurs UNIX-a ze wszystkim awkami, sedami itd.,

Ech, czyli jednak dalej każdy skrypt devopsa będzie wyglądał jak przywołanie demona X-poziomu w czasie gdy umysł autora błądził po planie astralnym z komentarzami umieszczonymi w losowych miejscach dodanych przez późniejszych hermeneutyków tego dzieła.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1