Zwolnienie dyscyplinarne - koniec kariery?

3

A to nie jest tak, że świadectwo pracy pokazuje się po podpisaniu umowy? Na pewno po rozmowie kwalifikacyjnej i po decyzji o przyjęciu.

1

Co do oświadczenia o nie karalności to rzadko w IT jest potrzebny. Może jakieś banki? Nikt w sumie nigdy ode mnie tego nie wymagał, ani nie pytał o to na rozmowie. Co nie zmienia faktu, że po za jakimiś specjalistycznymi działkami możesz z wyorkiem pracować.

Jesli chodzi o dysycyplinarke to niestety nie wiem jak to jest na UoP czy wszyyc swiruja z tymi swiadectwami pracy. Z drugiej strony HR to HR ja jak bedziesz wymiataczem to cie nie zwolnia chyba ze serio jakies krzywa akcje szkodzace firmie odwlailes ze dostales dyscyplinarke.

6

@PerlMonk: niekoniecznie, można prosić o wgląd w dokumenty na etapie rekrutacji.
Poza tym nawet trzymając się tej wersji, że papiery dajesz po podpisaniu - jeśli skłamałeś odnośnie swojej przeszłości (np. nie powiedziałeś o dyscyplinarce, podałeś nieprawdziwe dane dot. wykształcenia itp.) to moim zdaniem jest to podstawa do zwolnienia dycyplinarnego w chwili, w której takie kłamstwo wyjdzie.

I taka ciekawostka - pracodawca ma na to miesiąc. Ale miesiąc od chwili dowiedzenia się o okolicznościach, które uzasadniają takie zwolnienie. Czyli pracujesz sobie, po roku gdzieś się okaże że nie masz magistra (wcześniej np. ściemniałeś, że dyplom masz, ale zgubiłeś i musisz załatwić duplikat/wypis) to mimo, że już pracujesz rok - mogą Cię w ciągu tego miesiąca zwolnić.

7

Jak HR dostaje dokumenty i widzi: dyscyplinarka, to chyba zawsze powinno się czerwone światło zapalić. Za alkohol np? Za kradzież mienia? Tyle osób tu pisze, że nawet za grube przewinienia były "porozumienia". No to taki ktoś musiał grubo nawywijać. Jak jeszcze ukrywał to np. nie dostarczając świadectwa to lampka czerwona podwójnie. HR zapyta " matko bosko, a co to się stanęło" no i jak się naprawdę dobrze nie wytłumaczysz to masz drugą dyscyplinarkę z rzędu. Z takimi papierami ciężko potem o każdą odpowiedzialną pracę.

1

@cerrato: Z drugiej strony mogłeś mieć dyscyplinarkę za wysypanie bazy danych z klientami w telekomie a składasz papiery do firmy, która takich rzeczy nie robi, np. software house. Każdemu masz tak się chwalić?

4

No to najwyżej wyjaśnisz na spotkaniu, ale PRZED podpisaniem umowy.

Poza tym spójrzmy obiektywnie - jeśli ktoś odwalił taką mocną akcję, że dostał za to wylot bez pożegnania w trybie natychmiastowym, to znaczy że jest skrajnie niekompetentny i przez to wyjątkowo niebezpieczny dla nowego pracodawcy. W związku z tym myślę, że uczciwe i w porządku byłoby poinformowanie nowej firmy o mocnym ryzyku przyjęcia do siebie debila ;)

0

Zgadzam się, że na dyscyplinarkę trzeba grubo nawywijać. Ale skala winy jest różna w różnych dziedzinach. Możesz dostać dyscyplinarkę, bo nie dopilnowałeś jak twój kolega wynosi dane miliona klientów i łamie RODO. Za jednego klienta pewnie nic by nie zrobili. Czy to ma wpływ na bycie nauczycielem albo operatorem koparki?

0

Po pierwsze - raczej rozmawiamy tutaj o zatrudnieniu i dyscyplinarce w kontekście IT.

A po drugie - odpowiadając na Twoje pytanie to nie, nie ma to związku. Ale z drugiej strony - jeśli wiedziałeś, że kolega wynosi dane klientów i nie zareagowałeś, to czemu mam Ci wierzyć, że jak zobaczysz, że teraz inny operator koparki podprowadza paliwo i daje lewe faktury za naprawy koparki, to tym razem zareagujesz?

7

Lepiej nie mieć dyscyplinarki jak ja mieć. Jak jesteś karany to raczej nie powinno mieć znaczenia - chyba że będziesz uczył dzieci programowania i byłeś skazany za pedofilię albo wynosiłeś papier toaletowy z firmy w ciężkich czasach. To jest bardzo subiektywne i pewnie nikt ci nie powie, że cię nie przyjął, bo siedziałeś za gwałt albo zabójstwo. Tak, jak jesteś dobry to możesz więcej, ale jak przegniesz to skończysz z dyscyplinarką.

3

W Szwajcarii muszę regularnie donosić zaświadczenia o niekaralności, wypisy z rejestru długów. Swiadectwo pracy norma, że musi być. Do tego jeszcze pracując dla niektórych klientów podpisuje papierek, że mogą mnie skanować i są upoważnieni do odpytywania o mnie w urzędach (mniej więcej określone gdzie i co).
Jakbym miał coś słabego to w wielu miejscach nie mógłbym pracować (przez potencjalny dostęp do danych klientów). Ogólnie byłoby średnio z wyborem miejsc pracy, ale pewnie nie totalny dramat.
Staram się nie sprawdzać.

3

Wszystko chyba zależy od tego, jakie papiery dostałeś i gdzie te papiery poleciały. Jak po prostu zwolniono Cię za wypowiedzeniem ze strony pracodawcy, to w sumie nie ma się czym przejmować. Jak zatrudnisz się na B2B, to nikt nawet Twojego świadectwa pracy nie będzie chciał oglądać. Gorzej wygląda sprawa, jak nasrają Ci w jakichś dodatkowych papierach poza samym wypowiedzeniem, ale do tego trzeba by znać konkrety i najlepiej zapytać prawnika, a nie nerdów na forum ;).

1

@jarekr000000: ale co do tej Twojej Szwajcarii - tak jest wszędzie, czy Ty to musisz robić ze względu na tajne i wysoce magiczne projekty, w których uczestniczysz?

0
cerrato napisał(a):

Ty to musisz robić ze względu na tajne i wysoce magiczne projekty, w których uczestniczysz?

Za względu na kasiorę klientów tych szwajcarskich banków

Dyskrecja uber alles

3
  1. Nie robię specjalnie magicznych projektów
  2. Świadectwa pracy i papierki (strudia, kursy, certyfikaty) to norma, że są sprawdzane. Btw dzwonią do poprzednich firm i szefów, osób z referencji (tak - troche jest lekki WTF dla człowieka nieprzyzwyczajonego - po zmianie pracy już jesteś w nowej pracy i dostajesz info od HR, że rozmawiali z twoim starym szefem wszystko w porządku - masz pozdrowienia). Pewnie nie jest tak absolutnie wszędzie, ale wydaje się, że norma.
  3. Niekaralność itd. to raczej specyfika branż finansowo - ubezpieczeniowych - generalnie to bardzo duży procent IT tutaj.
1

Bzdura, nie przejmuj się tym. Nikt nie sprawdza papierów kandydatów i nie pyta o takie pierdoły. Byłeś człowieku kiedyś na rekrutacji? Pytał Cie ktoś tam, czy byłeś zwolniony dyscyplinarnie, albo czy jesteś karany?
Może się zdarzyć 1 taka sytuacja na 50 rekrutacji, a na pozostałych 49 możesz dostać inne pytanie, które Cie skreśli, np. jakieś techniczne, albo jakim typem ogórka jesteś.
To trochę jak pytanie, czy jakaś kobieta mnie zechce, bo mam bliznę na palcu u stopy.

1

W PL nie ma kultury sprawdzania referencji kandydatów. Działa to w dwie strony - z jednej mało kto o to pyta, z drugiej - większość firm na pytanie o referencje uderzy płaczem i zacznie krzyczeć RODO itp. Do tego są pracodawcy, którzy odejście pracownika, bez względu na powody, traktują jak zdradę i na wszelkie pytania o opinię będą podchodzić "no to ja mu pokażę".
Co do samych zwolnień dyscyplinarnych - co firma, to inne podejście, ale wszystkie mają na uwadze, że dyscyplinarka jest do zaskarżenia w sądzie pracy i w razie czego będzie trzeba przedstawić konkretne powody, dla których zdecydowano się na taki sposób rozwiązania umowy. Albo bardzo grube sprawy typu przyszedł nawalony i mamy wydruk z alkomatu, zgłoszona na policję kradzież na terenie zakładu pracy, bójka w pracy, notoryczne spóźnianie się poświadczone naganami. Z tego powodu, dyscyplinarki lecą na własne życzenie pracownika (ktoś się stawia), albo do głosu dochodzą emocje (w dużych firmach tego nie ma, bo sprawę zamykają HR'y, które mają to w dupie). W dodatku, większość ludzi decydujących o takich rzeczach, ma jakiś tam poziom empatii i nawet w sprawach kwalifikujących się na solidnego kopa w dupę, woli zaproponować rozwiązanie umowy za porozumieniem stron, bo po co komuś robić pod górkę w życiu.
W IT, nawet jeżeli dostanie się dyscyplinarkę nie jest to koniec kariery - żeby to ukryć, wystarczy podpisać umowę b2b i 99% firm nie zająknie się nawet jakimś świadectwem pracy, ograniczając się do wysłuchania przekonującego wyjaśnienia dlaczego poprzedni pracodawca nie chciał z delikwentem dalej pracować. Pozostaje jeszcze ostatni 1%, gdzie wszystko będzie zależało od tego jak bardzo potrzebują pracownika o takim profilu, jaka będzie konkurencja i na ile przekonująco opiszesz sytuację i uwiarygodnisz, że już więcej nie będziesz przychodził nawalony jak dzwonek do pracy.

2

W przypadku Polski opinia nie ma większego znaczenia. Nie zdarzyło mi się jeszcze aby ktoś pytał o referencje czy sprawdzał miejsca w których pracowałem. Ale można się potem nieźle zdziwić jak się szuka pracy za granicą. W mojej ostatniej rekrutacji musiałem przedstawić 3 referencje + faktycznie do wybranych osób dzwonili. Tak mnie to zdziwiło, że potem rozmawiałem z koleżanką pracującą dla Adeo w Norwegii - podobno tam mają to wpisane w ISO, że przed zatrudnieniem MUSZĄ zebrać opinie telefoniczne o kandydacie. Nie jest niczym niezwykłym, że dzwonią do miejsc, gdzie pracowałeś i wypytują - oczywiście już w czasie rekrutacji pytają o zgodę na to.

Zawsze jak odchodziłem z jakiegoś miejsca to robiłem to tak, żeby nie palić mostów (np. po rozwiązaniu umowy nadal pracowałem w projektach zanim nowa osoba się nie wdrożyła, utrzymywałem dobre kontakty z byłymi przełożonymi czy kolegami z pracy etc). Miałem też do tej pory tyle szczęścia, że nie pracowałem w "toksycznej" firmie, więc to przychodziło dość naturalnie. Nigdy nie spodziewałem się, że to się kiedyś tak "opłaci", ale widać dobro krąży ;-)

Oczywiście na dzisiaj ofert jest sporo i jak nie tu to gdzieś indziej, ale jednak zawsze może trafić się TA oferta i wtedy głupio zostać odrzucony bo 3 lata wcześniej zachowałeś się nie fair. Nigdy też nie wiadomo czy moda na referencje nie przyjdzie i do nas, a wtedy trudno będzie cofnąć czas.

2

Jeżeli ktoś dostaje dyscyplinarkę to jest na to jakiś powód i najczęściej brak oferty dla tej osoby jest z tego powodu. Jeżeli specjalnie popełniłeś błąd i to wyjdzie to pewnie będziesz miał problem ,ale na rynku jest takie ssanie, że nie powinno być problemu.

Co do bycia karanym to mnie raz spytali, powiedziałem, że jednak nie chcę aplikować bo coś tam. Na oferty, gdzie niekaralność była wymagana nie aplikowałem. Teraz to wylane, bo nie aplikuje nigdzie, poza tym nastąpiło zatarcie skazania. :)

5

Znałem osobiście gościa, który wyleciał dyscyplinarnie. Miał problem z alkoholem. Na poranne daily stawił się natrzepany, a potem jeszcze oddalił się samowolnie z biura na parę godzin by poprawić. Szef, przyuważywszy wreszcie jego nieobecność, targany niepokojem i tęsknotą połączył się z nim telefonicznie. Gwoździem do trumny była decyzja o posłusznym powrocie do biura po tym telefonie. Jak to pijak, wierzył, że jeśli się spręży i natęży, to jego stan będzie nie do rozszyfrowania. Komitet powitalny musiał jednak dysponować jakimiś nadludzkimi zdolnościami, bo mistrzowski kamuflaż przejrzano i wezwano policję. Policja zawiozła osłabionego pana programistę na komendę, gdzie wydmuchał wartość stałoprzecinkową o całkiem słusznej wysokości. Na deser miał jeszcze otrzymać sąd grodzki, bo to jest przy okazji także wykroczenie.

Jeśli pod wpływem tej historii ktoś z przerażeniem decyduje właśnie, że wprowadzi ostry rozdział alkoholu od pracy, to uspokajam, że bohaterowi nie przekreśliło to dalszej kariery w IT. Zanim wrócił do branży, zrobił sobie jednak przerwę w jakiejś mniej ambitnej profesji. Zdaje mi się, że świadectwo pracy dostarcza się tylko z ostatniego zakładu, więc można sobie popracować gdziekolwiek bądź (gdzie kandydatów przyjmują bez wybrzydzania), a potem grzeczniutko się zwolnić, i w ten sposób świadectwo mamy już "wyczyszczone". Tak że ogólnie polecam, zwłaszcza że pewnie nikt nie zauważy.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1