Były w kilku wątkach pytania, dlaczego w sytuacjach B2B nie chcą spółek np zoo.
Dociera do mnie, że takie myślenie jest kształtowane w sumie słusznym myśleniem "osobowym".
Dla potrzeb dotacji unijnych, ale i "zwykłych" umów o kredyty bankowe coraz częściej wymagana jest od firm dokumentacja w sztukach osób, lub w osobo-etatatach.
Nie ma to nic wspólnego z ujęcie ZUS czy US, ale nadaj patrzymy przez "sztuka człowieka", i bitubowca trzeba wliczyć. Zdrowe myślenie. Idzie za tym pewno słownictwo, i zrozumiała niechęć do naciągania rzeczywistości na spółki zatrudniające jednego człowieka
Statystyka unijna nie robi żadnych wstrętów na jedną sztukę osoby świadczącą usługi etatowe rozliczane fakturą 1) - to nie skarbówka.
- tfu, B2B w ujęciu typowego programisty mnie śmieszy samo w sobie, zwłaszcza jak to się łączy dość często z życiową lekką nieporadnością, np trzeba wskazać "biznesmenowi" programiście, "to pójdź do swoich kadr i się spytaj a nie pytaj na forum"