Grube ryby

2

Gdzie szukać poważnych klientów?

Zastanawiałem się ostatnio nad robieniem jakichś dodatkowych zleceń aby w przyszłości całkowicie zrezygnować z etatu/b2b.
Jednak gdzie szukać poważnych zleceniodawców z dużym budżetem?
Jeszcze kilka lat temu, gdy zaczynałem przygodę z programowaniem to szukałem ich na forach i stronach typu useme.
Jednak były to zlecenia na max 10-15k, więc trochę grosze.

14

Nie znam się, więc się wypowiem - IMO poważni klienci chcą mieć poważnych wykonawców - i będą brać pod uwagę bardziej firmy informatyczne niż pojedynczego developera.

2

A kto powiedział, że zamierzam wykonywać te zlecenia sam?

To bez znaczenia. Odpowiedź na twoje pytanie brzmi: marketing szeptany / akwizycja. Albo masz renomę i sami wysyłają ci RFP albo siedzisz na telefonie i dzwonisz do firm pytajac czy czegoś nie mają i może zapiszą sobie numer i podeślą RFP następnym razem. Możesz też patrzeć na jakieś publiczne zamówienia.

1
Shalom napisał(a):

A kto powiedział, że zamierzam wykonywać te zlecenia sam?

To bez znaczenia. Odpowiedź na twoje pytanie brzmi: marketing szeptany / akwizycja. Albo masz renomę i sami wysyłają ci RFP albo siedzisz na telefonie i dzwonisz do firm pytajac czy czegoś nie mają i może zapiszą sobie numer i podeślą RFP następnym razem. Możesz też patrzeć na jakieś publiczne zamówienia.

A o jakich firmach dokładnie mówisz? Z jakiejś konkretnej branży?

3

Jak wyżej, poważni klienci raczej nie zlecają nic pojedynczym developerom, ani nawet losowej grupie developerów. Musisz mieć raczej marke i dobre portfolio, czyli być po prostu software housem. Zresztą nawet wtedy zdobycie klientów nie jest znowu takie łatwe, a software house'y często mają od tego biura sprzedażowe w Europie czy Stanach i sprzedawców którzy się na tym znają.

8

Jednak gdzie szukać poważnych zleceniodawców z dużym budżetem?

Na tym polega problem, że molochy mają na pęczki firm, którym mogą wysyłać zapytania ofertowe.

  1. Znajdujesz osoby decyzyjne i nawiązujesz kontakt
  2. Trzeba dostać się do grupy firm informatycznych, którym wysyłają zapytania ofertowe (bez renomy, znajomości, dużego stażu i portfolio projektowego firmy bez najmniejszych szans)
  3. Stajesz do przetargu, wyceniasz i modlisz się, aby cię wybrali. Tu bez znajomości spadają tylko ochłapowe projekty, których nie były w stanie (albo po prostu nie chcieły) połknąć firmy z topki.
  4. Robisz i budujesz portfolio.

Dlatego lepiej zacząć od małych/średnich firm z PL lub jak znasz dobrze inne języki to za granicą. Tu jest trochę łatwiej bo nie ma przetargów, ale trzeba potrafić stworzyć potrzebę u klienta.

Mówiąc krótko, musisz zostać handlowcem. Bez tego ani rusz.

4

Jak nie masz znajomych TPsie, Orlen, poczcie polskiej itp tudzież w dużej korporacji musisz zacząć od małych rzeczy i budować biznes i rosnąć organicznie (chyba że znajdziesz inwestora, który pomoże ci wystartować) - mało która firma płaci z góry, np musisz mieć 150 -200 tys żeby zrobić projekt, żeby ci zapłacili za 6 miesięcy (o ile w ogóle). Poza tym musisz sobie odpowiedzieć czy chcesz byś software house, czy firmą produktową. SH to się decydujesz na wyszarpywanie z rąk projektów za psie pieniądze balansując na krawędzi opłacalności i bankructwa. W firmie produktowej jest trochę inaczej - inaczej biznes się skaluje. Jak bym miał kontakty to bym szedł w kontraktornie. Aktualnie firmy szukają albo rozwiązań gotowych, albo chcą je budować sami a do tego potrzebują programistów na 3 miesiące do roku - najlepiej nie na etat. A co do sprzedaży to jest wiele dróg - targi, konferencje branżowe, armia sprzedawców z dużym budżetem, kontent marketing, polecenie, zimne telefony, znajomości (to działa najlepiej w europie). Najważniejsze jest dotarcie do odpowiednich osób w firmie i przekonanie ich do swojej firmy (i nierobienie tego ceną, bo to jest samobójstwo).

A co do zagranicy to np Skandynawowie wybiorą swojego choćby mieli zapłacić dwa razy drożej.

5

Jednak były to zlecenia na max 10-15k, więc trochę grosze.

Ale z drugiej strony 15k dla pojedynczego programisty, który ogarnie to w 2-3 tygodnie to już jest niezła stawka. Nie możesz tego porównywać z jakimiś zamówieniami za setki tysięcy czy miliony, bo tam musisz mieć ludzi (i to nie Szymka i Łysego do pomocy oraz Monikę od grafiki, tylko naprawdę solidną ekipę), tematy będą się ciągnąć miesiącami czy latami i sumarycznie może się okazać, że wcale nie masz dużo więcej niż przy tych "groszowych" zleceniach, za to masz pełno rzeczy na głowie plus nieporównywalnie większe obciążenie psychiczne: Ty musisz opłacić pracowników, Ty musisz się zmieścić w budżecie, jak nie wyrobisz to bez mrugnięcia okiem dowalą Ci kary umowne, jak coś będzie źle działać to ponosisz pełną odpowiedzialność itp.

Nie zawsze więcej oznacza lepiej.

3

Jeździsz regularnie na konferencje, cony, meetingi i temu podobne spędy branżowe i o zgrozo rozmawiasz z ludźmi przy tostach z awokado lub lepsza opcja robisz prelekcje o tym jaki jesteś zajebisty i jakie zajebiste pomysły pomogły ci rozwiązać jakieś zajebiście złożone problemy i masz potem po prelekcji branie jak wędkarze łowiący na dynamit.

Tak się najłatwiej [s]nawiązuje odpowiednie w branży znajomości[/s] tworzy networking owocujący często angażami do naprawdę grubych zleceń.

Szpanujesz na Linkedin jaki jesteś owsom git majonez i że jesteś CEO czy jaką tam masz funkcję w nie mniej owsom firmie i zapraszasz każdego CEO z branży jak popadnie do znajomych, czy jak to się tam nazywa.

0
cerrato napisał(a):

Ale z drugiej strony 15k dla pojedynczego programisty, który ogarnie to w 2-3 tygodnie to już jest niezła stawka.

To były raczej zlecenia na 2msc.

Satanistyczny Awatar napisał(a):

Jeździsz regularnie na konferencje, cony, meetingi i temu podobne spędy branżowe i o zgrozo rozmawiasz z ludźmi przy tostach z awokado lub lepsza opcja robisz prelekcje o tym jaki jesteś zajebisty i jakie zajebiste pomysły pomogły ci rozwiązać jakieś zajebiście złożone problemy i masz potem po prelekcji branie jak wędkarze łowiący na dynamit.

Tak się najłatwiej [s]nawiązuje odpowiednie w branży znajomości[/s] tworzy networking owocujący często angażami do naprawdę grubych zleceń.

Szpanujesz na Linkedin jaki jesteś owsom git majonez i że jesteś CEO czy jaką tam masz funkcję w nie mniej owsom firmie i zapraszasz każdego CEO z branży jak popadnie do znajomych, czy jak to się tam nazywa.

Na linkedin już tak robię :D

4
MasterOf napisał(a):
cerrato napisał(a):

Ale z drugiej strony 15k dla pojedynczego programisty, który ogarnie to w 2-3 tygodnie to już jest niezła stawka.

To były raczej zlecenia na 2msc.

Ale robiłeś po godzinach, więc obstawiam, że nie wyrabiałeś tyle godzin ile na etacie. To naprawdę dobra stawka jak za pojedyncze małe projekty. Ja bym na twoim miejscu skupił się na pozyskiwaniu tego typu zleceń, organizowaniu pracy i wystartowania z zespołem, aby uwolnić swój czas etatowy. Potem to już sam będziesz wiedział co robić.

https://bartekmajewski.pl/sprzedaz/swiat-nie-potrzebuje-kolejnego-software-houseu/
Tu wrzuciłem artykuł dla wszystkich chytrych programistów, którym wydaje się, że jak dobrze programują, to będą dobrze prowadzić firmę. Tworzenie przedsiębiorstwa nie ma nic wspólnego z tym co nauczyliście się kodując. Zachęcam do spróbowania, ale nie nastawiałbym się z góry na sukcesy.

1

Jest jeszcze jedna droga... Ja to nazywam wrogim przejęciem. ALE PROSZĘ TAK NIE ROBIĆ

  1. Zatrudniasz się w dużej firmie/korpo
  2. Zostajesz team leaderem/kiero/menago
  3. Robisz sobie dobry PR wśród zespołu
  4. Tworzysz umowy na lepsze stawki w zamian za lojalność
  5. Oznajmiasz zarządowi, że za miesiąc papiery złoży X osób i albo składają zamówienie na ten zespół w twojej firmie albo zostaną sami z tym całym syfem.

To baardzo trudna droga. Pracowałem w firmie gdzie tak właśnie zaczynali. Z miejsca wystartowali z kilku osobowym zespołem, projektem, i wjazdem na salony.

2

@Szekel: To, co napisałeś to prawie że porada w stylu "wywozisz kierownika w bagażniku do lasu, przewiercasz mu kolana wkrętarką Makita 18V i domagasz się 15% wpływów od klientów".

Nawet, jakby to się udało (chociaż podejrzewam, że wiele firm jest zabezpieczonych różnymi umowami, zakazem konkurencji, poza tym póki u nich pracujesz, to takie coś dałoby się podciągnąć pod działanie na szkodę firmy i odpowiednio ścigać) to nie dość, że jest to moralnie karygodne, to takiej ekipie i tak bym nie ufał. Bo skoro już raz w taki chamski sposób wystawili obecnego pracodawcę za trochę lepszą stawkę, to prawdopodobnie, gdy pojawi się okazja, tak samo nie będą mieli oporów przed zrobieniem takiego numeru względem mnie. A może nie zmienią pracy, ale robiąc u mnie odsprzedadzą konkurencji jakiś kod, albo listę klientów? Skurwiel zawsze będzie skurwielem.

Zresztą to, co napisałeś sprawdzi się tylko chwilowo. Firma postawiona pod ścianą może i zgodzi się na taki model "współpracy", ale na pewno będzie równolegle szukać ludzi do zatrudnienia i jak tylko będzie mogła, to podziękuje za świadczenie usług. Wtedy ekipa sprytnych ucieczkowiców zostanie na lodzie, jeśli wcześniej sobie nie znajdą innych klientów. A ogarnianie innych tematów kiepsko widzę, bo skoro dotychczas w tamtej firmie pracowali na pełen etat, to teraz powinno im to pochłaniać podobną ilość czasu. Kiedy by mieli realizować dodatkowe zadania?

2
cerrato napisał(a):

@Szekel: To, co napisałeś to prawie że porada w stylu "wywozisz kierownika w bagażniku do lasu, przewiercasz mu kolana wkrętarką Makita 18V i domagasz się 15% od wpływów od klientów".

Tylko mówię, że znam taki przypadek. Nie powiedziałem, że tak powinno się robić. Ja mam takie same odczucia jak przykład, który przytoczyłeś.

Gorzej, że pracowałem w takim miejscu i standardowym sposobem na motywację pracowników był mobbing. Także ryba psuje się od głowy.

1

Moje doświadczenia są takie, że takich klientów trudno znaleźć. Tacy klienci muszą znaleźć Ciebie. Czyli ogólnie tak samo jak z poszukiwaniem pracy - zazwyczaj nie dostaniesz takiej stawki aplikując jaką dostaniesz jak pracodawca "aplikuje" do Ciebie. I żeby była pełna jasność ja nie mówię, że masz być przekozakiem i hiper specjalistą tylko po prostu jak masz dobrą opinię i stack w którym akceptuje się zlecenia robione po godzinach/przez małe grupki freelancerów to robiąc dobrą robotę prędzej czy później sensowni klienci pojawią się sami. Tak samo jak robisz dobrą robotę to nawet będąc dobrym midem odstaniesz ciekawe oferty pracy bo ktoś kto z Tobą pracował Cię poleci.

2

SZCZUPAK TO JEST KRÓL WODY JAK LEW JEST KRÓL DŻUNGLI

1

Odpowiedź jest jedna- znajomości.

3
odebra napisał(a):

Odpowiedź jest jedna- znajomości.

Eeee, nie jesteś na czasie - to się teraz nazywa "networking".

0

Mając dużego expa możesz szukać w małych firmach ze średnim budżetem na pracownika w bogatym kraju ciesząc się z pogarszającej się pozycji polskiej waluty. Będąc magikiem w jakiejś poszukiwanej działce typu security/telekomunikacja mógłbyś samotnie obsługiwać nawet dużych graczy bo software housy takich ludzi nie mają.

2
Bonanzaa napisał(a):

ciesząc się z pogarszającej się pozycji polskiej waluty. Będąc magikiem w jakiejś poszukiwanej działce typu security/telekomunikacja mógłbyś samotnie obsługiwać nawet dużych graczy bo software housy takich ludzi nie mają.

Rok temu PLN/EUR w przedziale 0.225 - 0.230, obecnie w przedziale (niesamowite!) 0.225 - 0.230. Przed wiosenną pandemią i w jej trakcie w przedziale 0.220 - 0.235 (nie licząc krótkoterminowych peeków w rytmie pandemicznych decyzji FED)

5

Ja to idę na rynek, siadam w restauracji, patrzę kto ma np. zegarek marki Omega i mówię...

...pssst, a może CRUDzika?

0
Szekel napisał(a):

Jest jeszcze jedna droga... Ja to nazywam wrogim przejęciem. ALE PROSZĘ TAK NIE ROBIĆ

  1. Zatrudniasz się w dużej firmie/korpo
  2. Zostajesz team leaderem/kiero/menago
  3. Robisz sobie dobry PR wśród zespołu
  4. Tworzysz umowy na lepsze stawki w zamian za lojalność
  5. Oznajmiasz zarządowi, że za miesiąc papiery złoży X osób i albo składają zamówienie na ten zespół w twojej firmie albo zostaną sami z tym całym syfem.

To baardzo trudna droga. Pracowałem w firmie gdzie tak właśnie zaczynali. Z miejsca wystartowali z kilku osobowym zespołem, projektem, i wjazdem na salony.

Jest jeszcze pokojowa delegacja. Na żonę/babcię zakładasz poboczną działalność i robisz wszystko tak samo do punktu 5. Zamiast punktu 5 idziesz do działu odpowiedzialnego za zlecenia i oznajmiasz że znasz firmę dostarczającą X programistów za 20% mniej.

I tak należy robić.

2

Mnóstwo firm powstało z "wykradzionych" projektów.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1