Jak nie wypaść z branży IT?

1

W większości wcale się nie wymaga, żeby ktoś znał te wszystkie technologie, ale żeby z nimi współpracował i trochę rozumiał.

Dokladnie tak. Czasami ma się wrażenie, że nie szukają programisty tylko co najmniej pracownika NASA.

4

Mój brat, który pracuje w przemyśle dość daleko od IT, ostatnio trafił na ogłoszenie na analogiczne do swojego stanowisko, które poza wiedzą i doświadczeniem z przemysłu wymagało znajomości Weki, Statistica, R, C, C++, C# i Python.
Tak więc u nas jeszcze nie jest tak źle. ;)

3

Ja nie obawiałbym się, że wylecisz. Pracy jest nie do przerobienia, a nowe technologie się cały czas rozwijają. Natomiast rosnąca cały czas podaż pracowników będzie się zbliżała do poziomu popytu, co będzie raczej skutkowało spadkiem zarobków w IT, co się znowu przełoży na tańsze produkty, co się znowu przełoży na większą ilość nabywców, co się znowu przełoży na większe zapotrzebowanie na pracowników. W końcu kiedyś zostanie uzyskany jakiś balans. Rynek ustali jakieś średnie płace programistów, IMO na niższym poziomie niż obecnie. I będzie jak w każdej branży. Specjaliści nadal będą zarabiali bardzo dobrze, przeciętni przeciętnie, a słabi słabo. Ale o brak pracy bym się raczej nie bał.

1
PaulGilbert napisał(a):

Ja nie obawiałbym się, że wylecisz. Pracy jest nie do przerobienia, a nowe technologie się cały czas rozwijają. Natomiast rosnąca cały czas podaż pracowników będzie się zbliżała do poziomu popytu, co będzie raczej skutkowało spadkiem zarobków w IT,

Wyłącznie ilościowe porównywanie popytu i podaży na rynku IT nie ma sensu. Wraz ze wzrostem automatyzacji popyt będzie dotyczył ludzi, których pracy nie da się zautomatyzować, gdyż ich zadania są w niewielkim stopniu powtarzalne, i tych którzy meta-automatyzują na wyższych poziomach (automatyzują procesy automatyzujące). Innymi słowy, popyt będzie dotyczył tych mających najrozleglejszą wiedzę i posiadających wyjątkową umiejętność abstrakcyjnego myślenia. Jednocześnie zwiększająca się podaż oferuje głównie informatycznych wyrobników, przekwalifikowańców szukających swojego szczęścia w informatycznym Klondike. To 2 zupełnie odmienne grupy. Ilościowo wszystko może się zgadzać, popyt i podaż mogą sobie wynosić nawet i milion, ale ich część wspólna, czyli zdolność podaży do faktycznego zaspokojenia popytu będzie wynosiła 5-10%. Te pozostałe 95% podaży może i znajdzie pracę, ale poza IT (ścisłym IT) bo tak jak wzrastają wymagania w IT, tak będą wzrastać wymagania poza nim: IT rozleje swoje wymagania na pozostałe zawody: urzędnicze, handlowe, wytwórcze, usługowe. Te 95% nie będzie programistami czy architektami oprogramowania - będą sprzedawcami ze względnie wysokimi umiejętnościami informatycznymi, wypychając w ten sposób z rynku tych, którzy nie mają żadnych kompetencji w tym temacie.

4

Takie wynalazki jak silnik parowy czy elektryczność też miały zastąpić ludzi.

Postęp prowadzi do tego, że powstają nowe zawody w miejsce dotychczasowych, które z kolei są zastępowane przez nowe technologie. A i tak człowiek zawsze będzie gdzieś na końcu tej drabiny. Kiedyś człowiek kierował koniem wożąc towar - był zawód woźnica, obecnie kieruje TIRem - jest zawód kierowca. W przyszłości będzie siedział i wklepywał współrzędne - będzie jakiś zdalny operator/nadzorca transportowy.

Od epoki kamienia łupanego następowała ciągła ewolucja technologii, zwiększanie wydajności pracy, a jakoś nadal ludzie są niezastąpieni. Zmienia się tylko ciągle charakter prac.

2
PaulGilbert napisał(a):

Takie wynalazki jak silnik parowy czy elektryczność też miały zastąpić ludzi.

Postęp prowadzi do tego, że powstają nowe zawody w miejsce dotychczasowych, które z kolei są zastępowane przez nowe technologie. A i tak człowiek zawsze będzie gdzieś na końcu tej drabiny. Kiedyś człowiek kierował koniem wożąc towar - był zawód woźnica, obecnie kieruje TIRem - jest zawód kierowca. W przyszłości będzie siedział i wklepywał współrzędne - będzie jakiś zdalny operator/nadzorca transportowy.

To że tak było dotąd nie znaczy, że tak będzie dalej.
Każdy nowy zawód powstały w miejsce starego dzięki rozwojowi technologii wymaga więcej wiedzy, umiejętności, talentu niż ten wyparty. Bycie woźnicą było dużo mniej wymagające intelektualnie niż bycie kierowcą, a gdy koń już poznał drogę woźnica mógł sobie nawet spać. Od zawodowego kierowcy wymaga się nie tylko umiejętności prowadzenia samochodu, dużo bardziej skomplikowanej niż powożenia, ale znajomości przepisów ruchu drogowego, dużo większej wydajności, odporności na stres, orientacji w przestrzeni, wyobraźni (przy manewrach), również radzenia sobie w nieprzewidzianych sytuacjach. Zgoda, że wkrótce kierowców samochodów wyprą samochody autonomiczne, a nimi będą kierować zarządcy autonomicznych flot, ale zapominasz że nie każdy kto nadaje się na kierowcę będzie się na takiego zarządcę nadawał, tak jak nie każdy woźnica nadawałby się na kierowcę.

Do tej pory poruszaliśmy się w zakresach umiejętności dostępnych dla większości ludzi, wzrastał jednak czas potrzebny do przyuczenia. Powoli wychodzimy jednak z tej strefy, przeciętni ludzie będą mieli coraz większe problemy ze znalezieniem sensownej pracy na ich poziomie. To już jest obecne dziś tylko tego nie widać, bo jest zamaskowane przez szereg zawodów nie mających istotnego znaczenia, nie rozwiązujących żadnych problemów społecznych. Ich zadaniem jest jedynie wypełnić swoją rolę w systemie opartym na założeniu, że każdy musi pracować.

2

To już jest obecne dziś tylko tego nie widać, bo jest zamaskowane przez szereg zawodów nie mających istotnego znaczenia, nie rozwiązujących żadnych problemów społecznych. Ich zadaniem jest jedynie wypełnić swoją rolę w systemie opartym na założeniu, że każdy musi pracować.

Wypisz, wymaluj: urzędasy.

8

Warto jednak zwrócić uwagę na to, że na każdego urzędnika przypada 10 pracowników korporacji zajmujących się tworzeniem raportów o niczym i dla nikogo oraz organizacją spotkać w sprawie organizacji kolejnych spotkań.

3

Uslyszalem dzisiaj dosc interesujaca wypowiedz jednej osoby, ktora od dosc niedawna jest w IT, dlatego tez postanowilem podzielic sie swoimi wypocinami :P Owa osoba jest ambitna i probuje caly czas cos robic, wrecz przesadnie. Jak sam twierdzi ma taka obsesje, ze w momencie gdy przez kilka dni czegos nie pokodzi to wpada wrecz w stany depresyjne - Ze sie nie rozwija, ze musi itp. Zeby nie byc golo slownym, sam swojego czasu mialem podobne podejscie dlatego tez podjemuje temat.

Nie samym kodzeniem czlowiek zyje! Oprocz tego (niektorzy moga nie dowierzac), istnieja jeszcze inne rzeczy w zyciu. Czy cos sie stanie, gdy np. przez miesiac nie ruszymy dodatkowego kodu (praca po godzinach) ? Czy ktos nas za to skarci, wyda wyrok smierci ? Nie. Programowanie to tylko dodatek do zycia a jak wiadomo kazda ekstrema zawsze zle sie konczy. Po czasie sam dopiero zrozumialem, ze kluczem jest zdrowy rozsadek, tym bardziej, ze kodzenie to przede wszystkim kreatywne myslenie a robienie czegos na sile dla "zasady" ta kreatywnosc zabija. Lepiej raz przysiasc, gdy sie nabierze glodu niz na sile szukac "zadan", ktorych wykonanie i tak bedzie bezproduktywne. Oranie czegos codziennie na sile w ramach wyimaginowanej idei "rozwoju" nie sprawi, ze ktos sie utrzyma w IT a dodatkowo ucierpi na tym psychika. Pozdrawiam wszystkich i zycze udanego weekendu - U mnie dzisiaj i jutro wypad na rybki :)

5

Bawi mnie ta rozkmina o robotach zabierajacych nam prace, gdy aby zapelnic luki w fizycznych etatach kraje zachodu nieprzerwanie sciagaja imigrantow. Nawet Polska przyjela ich pare milionow ze wschodu. Dobry plytkasz/tynkasz zarobi z 8k, a na wlasnym wiecej. Nie ma nawet za bardzo perspektyw zastapienia takich zawodow fizycznych przez automaty, chyba ze nastapi jakas osobliwosc technologiczna.

0
renderme napisał(a):

Bawi mnie ta rozkmina o robotach zabierajacych nam prace, gdy aby zapelnic luki w fizycznych etatach kraje zachodu nieprzerwanie sciagaja imigrantow. Nawet Polska przyjela ich pare milionow ze wschodu. Dobry plytkasz/tynkasz zarobi z 8k, a na wlasnym wiecej. Nie ma nawet za bardzo perspektyw zastapienia takich zawodow fizycznych przez automaty, chyba ze nastapi jakas osobliwosc technologiczna.

Przecież oczywiście, że w budowlance jest wizja zmniejszenia zatrudnienia. Drukowanie domów już teraz jest tańsze niż budowanie. Tylko dopracować kwestie jakościowe i będzie git. Jeżeli chodzi o utrzymywanie (czyli remonty), to nie jest aż tak wielkim zagrożeniem, chyba że zacznie bardziej się opłacać drukować nowy dom niż remontować stary.

Rozkmina o robotach zabierajacych nam prace miała miejsce już od starożytności i nie polega na tym, że pracy nie będzie. Problemem jest to, że nowe technologie potrafią drastycznie zmienić popyt na kwalifikacje na rynku. I potem masz sytuację, że każdy chce programować ( ͡° ͜ʖ ͡°) Dla młodszego pokolenia to nie jest aż taki problem, ale co zrobić z takim 40 latkiem po zawodówce, jeżeli jego zawód przestał być aktualny.

Popyt na uchodźców w krajach europejskich ma związek z problemami demograficznymi.

4
part napisał(a):

Przecież oczywiście, że w budowlance jest wizja zmniejszenia zatrudnienia. Drukowanie domów już teraz jest tańsze niż budowanie.

Tylko deweloperzy są głupi i wbrew swoim interesom zamiast drukować nadal płacą krocie murarzom. ;]
A kładzenie płytek to jednak nie to samo co budowanie, a w artykule jakoś nie ma mowy o tym, aby pokrycia ścian też zostały wydrukowane.

Popyt na uchodźców w krajach europejskich ma związek z problemami demograficznymi.

Nie ma czegoś takiego "popyt na uchodźców".
A imigranci zarobkowi istnieją owszem, z powodów demograficznych. Konkretnie z powodu braku ludzi do wykonywania pewnych prac.

0
somekind napisał(a):

Tylko deweloperzy są głupi i wbrew swoim interesom zamiast drukować nadal płacą krocie murarzom. ;]
A kładzenie płytek to jednak nie to samo co budowanie, a w artykule jakoś nie ma mowy o tym, aby pokrycia ścian też zostały wydrukowane.

Nie są głupi, ale technologia jest świeża i nikt nie chce robić za królika doświadczalnego (szczególnie, że to może być chłam - na chwilę obecną są tylko obietnice producentów). Do tego dochodzą aspekty prawne. Zresztą ja podważałem teorię, że nie ma żadnych perspektyw na zastąpienie takich prac, a w perspektywie kilkudziesięciu lat jak najbardziej takie są.

Oczywiście jeżeli mówimy o prognozach na przyszłość, zawsze można podważać czyjąś opinię, bo nikt nam nie zagwarantuje jak będzie. Ale osobiście widzę potencjał w tej technologii.

0
part napisał(a):

Zresztą ja podważałem teorię, że nie ma żadnych perspektyw na zastąpienie takich prac, a w perspektywie kilkudziesięciu lat jak najbardziej takie są.

No, ale nie podważyłeś, bo napisałeś o budowaniu, a nie o wykańczaniu.

0

Czasami mam taką dystopijną wizję świata, że branża IT upada, zarobki robią się słabe i pracy brakuje. W efekcie coraz więcej osób zaczyna zajmować się nielegalną działalnością w sieci, która, po prawdzie, jest dziecinnie prosta. Wyobrażam sobie moich kolegów, jak piszą ransomewary i rozsyłają do ludzi, budują botnety, szukają luk w serwisach... ciekawa wizja.

Ps. napisanie na androida apki, która kompletnie zbrikuje telefon jest dziecinnie prosta.

4
renderme napisał(a):

Czasami mam taką dystopijną wizję świata, że branża IT upada, zarobki robią się słabe i pracy brakuje. W efekcie coraz więcej osób zaczyna zajmować się nielegalną działalnością w sieci, która, po prawdzie, jest dziecinnie prosta. Wyobrażam sobie moich kolegów, jak piszą ransomewary i rozsyłają do ludzi, budują botnety, szukają luk w serwisach... ciekawa wizja.

A mi trudno sobie wyobrazić. Większość programistów jakich znam nie zna się na security. A jeżeli chodzi o jakieś socjotechniki, to tym bardziej.

0

W sumie nawiązując jeszcze do tego tematu, zrodziła mi się refleksja.
Na różnych forach widziałem gdzieś żale, że ktoś jest programistą Java 5 lat, ale jego stack jest już przestarzały np. Java 6 EE. Tutaj ktoś też się żalił o to, że teraz gdzie nie pójdzie na rozmowę to go odrzucą, bo technologicznie nie przystaje do teamu.
Trochę dziwne, bo przecież Springa czy Java 11 by w 3 miesiące można ładnie ogarnąć, a ludzie rozpaczają.

Czy jest to mega problem dla osób rekrutujących? Bo na moją logikę, lepiej zatrudnić gościa, który ogarnia warsztat programistyczny, ale pisał w starej Javie niż gościa z 1 rokiem doświadczenia w nowych wersjach frameworków/bibliotek.

2
NeutrinoSpinZero napisał(a):

Trochę dziwne, bo przecież Springa czy Java 11 by w 3 miesiące można ładnie ogarnąć, a ludzie rozpaczają.

Chyba sam sobie odpowiedziałeś.
Ten z 5 latami doświadczenia chce więcej kasy i nie wykazuje chęci uczenia się. A ten z rokiem doświadczenia chce dwa razy mniejszą kasę i pewnie jeszcze ma chęć uczenia się

7

Czy jest to mega problem dla osób rekrutujących?

To zależy gdzie się rekrutujesz. Jak idziesz do miejsca gdzie sie robi soft "domenowy", gdzie ten Spring czy JEE to jest < 5% codebase, a cała reszta to logika domenowa, to to jest zupełnie nieistotne. Ale jak uderzasz w software house który trzepie taśmowo CRUDy, to wtedy ma to znaczenie, bo firma chce zebyś od 1 dnia juz mógł ładować CRUD za CRUDem.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1