Cześć
Jak w temacie - zaproponowano mi taki układ, że jakaś część wynagrodzenia będzie widniała na umowie o pracę a pozostała część w ramach umowy zlecenia obok tej UOP. Czy ktoś z Was spotkał się z takim układem? Co z tego wynika dla pracownika (czy są jakieś negatywne skutki takiej formy współpracy które może odczuć pracownik)?
czy są jakieś negatywne skutki takiej formy współpracy które może odczuć pracownik
Kontrola skarbówki za 3,2,1...
Jesteś pewien, że ten sam pracodawca a nie przypadkiem inna spółka ;p.
A co do konsekwencji dla pracownika to pewnie próbują przygrać w ch na składkach.
Tutaj masz artykuł na ten temat. Nie widzę na stronie daty jego napisania, ale już z samej treści są namiary na paragrafy, którym można się przyjrzeć.
Zasadniczo nie jest to zakazane, ale jest kilka szczegółów, na które warto zwrócić uwagę. Podstawowy i najważniejszy - praca, którą wykonasz na zlecenie nie powinna się pokrywać z zakresem obowiązków, które wykonujesz w ramach etatu.
O ile jest to dość proste w sytuacji, w której w ciągu pracy na etat jesteś programistą, a zlecenie masz na bycie kierowcą albo wprowadzanie dokumentów do systemu księgowego, to jeśli masz robić coś związanego ze swoim stanowiskiem pracy - mogą być problemy. Oczywiście, w tej branży jest to wszystko płynne. Czy programista na etacie a tester to jest już wystarczająco inny rodzaj czynności? A może w ramach etatu pracujesz np. nad jakimś systemem ERP dla klienta, a w ramach zlecenia masz rozwijać jakiś wewnętrzny system obsługi zgłoszeń, wykonywany w innej technologii niż ERP i z którym (jako programista) nigdy wcześniej nie miałeś styczności pracując w tej firmie na etacie?
W każdym razie - znam parę firm, które tak robią, żadna z nich kontroli nie miała, więc nie wiem, jak by się zachowali urzędnicy podczas sprawdzania takiego układu. Moim zdaniem jak już kombinujecie, to sobie odpuśćcie te wszystkie zlecenia i po prostu bierz kasę pod stołem ;)
Największy w Polsce prywatny operator pocztowy ( ;) ) przez wiele lat tak działał i nie krył się z tym. Minimalna była w głównej spółce, a zlecenie w jakiejś firmie krzak pod Warszawą. Teraz z tego, co wiem, się wycofali, bo zyski były minimalne po oskładkowaniu umów o zlecenie.
No ale to jest zupełnie inna sprawa, bo formalnie miałeś dwa osobne podmioty. Wprawdzie wszyscy wiedzieli o co chodzi, a pewnie były one też ze sobą jakoś powiązane, ale jednak były osobnymi firmami, z innymi numerami NIP itp. Mimo, że było to naciągane, to jednak zgodne z przepisami, a przede wszystkim - inne od sytuacji, o której pisze autor wątku.
to chyba coś podobnego gdy przechodzimy z UoP na B2B w tej samej firmie? Też bodajże muszą być inne obowiązki czy stanowisko jeśli chcemy skorzystać z małego zusu
null null napisał(a):
Największy w Polsce prywatny operator pocztowy ( ;) ) przez wiele lat tak działał i nie krył się z tym. Minimalna była w głównej spółce, a zlecenie w jakiejś firmie krzak pod Warszawą. Teraz z tego, co wiem, się wycofali, bo zyski były minimalne po oskładkowaniu umów o zlecenie.
Aaa, czyli firma na I... Oni mają ciekawą strukturę biznesową ;) Na twoim miejscu bym uważał - bo oni sobie poradzą (najwyżej utną jeden z łbów w tej hydrze) ale czy to sobie poradzisz?
Jedyny profit z takiego układu jest dla pracodawcy aka cebulaka niezależnie jak duża to firma jest, bo nie płaci pełnej składki od twojej potencjalnie wyższej wypłaty na UoP.
Ty profitu żadnego w tym układzie nie masz żadnego, a wręcz straty, bo chcąc głupi kredyt to ta umowa zlecenie do niczego się nie liczy, podobnie niższe składki na emeryturę odkładasz. Premii rocznej liczonej od % wypłaty też pewnie nie płacą.