Rozczarowanie po zmianie pracy

1

Cześć wszystkim,

jestem frontendowcem i od początku marca pracuję w nowej firmie - jedna z warszawskich korpo. Poprzednią pracę zmieniłem głównie dlatego, że byłem znudzony projektem i po prostu chciałem spróbować czegoś nowego.

Niestety obietnice z rozmowy mocno się różnią od faktycznego stanu. W obecnej pracy wszyscy piszą front end przez co kod ten pozostawia wiele do życzenia. Używany jest angular i react, jednakże react praktykowany jest w tej starszej wersji - pisanie klasowych komponentów, brak hooków mimo, że używana wersja reacta to umożliwia. Przychodząc tutaj było mówione, że będę miał możliwość nauki c# czy node.js a tak naprawdę technologie te nie są w ogóle używane. Mam wrażenie, że zamiast się rozwijać to się uwsteczniam.

Szczerze nie wiem co robić, czy rezygnować już po tak krótkim okresie czy też może poczekać. Nie widzę jednak chyba żadnej szansy na poprawę.

Byliście kiedyś w podobnej sytuacji? Jak to rozwiązaliście?

17

Ja w każdej nowej pracy czuję jakby było coraz gorzej. Z czasem nauczyłem się robić swoje. Firma nie płaci ci za rozwój tylko za wykonaną pracę. Zapomnij o misji i ratowania świata. Jak będziesz szukać pracy w super frameworkach i samych nowościach, to możesz się srogo rozczarować.

Daj się poznać jako profesjonalista i zrób swoje choć było w kodzie dużo kupy. Chciałbyś oddać samochód do mechanika, który rozbebeszy brykę a potem powie, że on to jednak woli naprawiać Ferrari a nie Ople? Albo - co gorsza - lekarz nie będzie kogoś leczyć, bo pacjent jest brzydki. Idąc tym tokiem myślenia zawód ginekologa powinien zaniknąć. W końcu nawet najpiękniejsza kobieta może być w jednym miejscu brzydka. Szkoda byłoby się rozczarować, prawda?

0
raven070 napisał(a):

Byliście kiedyś w podobnej sytuacji? Jak to rozwiązaliście?

Tak. Protokolem przeczekania roku i odejsciem. Ewentualnie (dla bardziej wprawionych graczy) znalezienie nowej pracy badz pozytywna odpowiedz na inna oferte rekrutacyjna i podwiniecie ogona w przeciagu miesiaca. Powiesz, ze sobie zrobiles urlop od kodzenia, nikt tego w cv nie zauwazy. Jesli robisz cos na boku to mozesz wkrecic ze bawiles sie w wolontariat, uczelnie, doktorat etc.

0

Oszukiwanie na rozmowach o pracę to dość znana praktyka w korporacjach, często ze złą renomą, gdzie programistów zatrudnia się na ilość, a kładąc mniejszą uwagę na jakość.

Przykład, projekt utrzymaniowy w dużej korporacji, pół zespołu w Indiach, pół w Polsce, management w USA/Anglii/Szwajcarii. Bardzo często idzie wyczuć, że praca programisty w takim projekcie to będzie czytanie dokumentacji, składanie requestów, calle, a programowania będzie tam może z 20 %. Nie każdy chce pracować w takim projekcie, więc w ogłoszeniu o pracę wpisuje się Springa, Jave, Reacta i... mikroserwisy.
Wtedy wzrasta prawdopodobieństwo dostania CV bootcampowiczów, ludzi chcących nabrać doświadczenia za te 4-5k netto, studentów 3-5 roków, czy ludzi chcących coś zdobyć doświadczenia w IT.
Takie projekty jakoś priorytetu nie mają, ale muszą być "ruszone", iść do przodu, stąd taki a nie inny target stąd taką politykę się stosuje (kłamanie, bajerowanie na rozmowach)

Programista z doświadczeniem, mający jakieś większe ambicje szybko się ulotni, albo będzie narzekał na pracę, ale wciąż pracował, bo znaleźć kolejną w dzisiejszych czasach już nie tak łatwo jak parę lat temu.

2
Jasnowidz napisał(a):
raven070 napisał(a):

Byliście kiedyś w podobnej sytuacji? Jak to rozwiązaliście?

Tak. Protokolem przeczekania roku i odejsciem. Ewentualnie (dla bardziej wprawionych graczy) znalezienie nowej pracy badz pozytywna odpowiedz na inna oferte rekrutacyjna i podwiniecie ogona w przeciagu miesiaca. Powiesz, ze sobie zrobiles urlop od kodzenia, nikt tego w cv nie zauwazy. Jesli robisz cos na boku to mozesz wkrecic ze bawiles sie w wolontariat, uczelnie, doktorat etc.

A potem nowy pracodawca poprosi o ostatnie świadectwo pracy i kłamstwo wyjdzie na jaw. To już lepiej powiedzieć że obiecano Ci greenfield a dostałeś utrzymanie. Albo trochę skłamać że projekt w node.js i C# który ci obiecano nie wystartował. Co akurat zdarza się dość często. Sam czekałem 9 miesięcy aż pracodawca zbierze wymaganie od klienta żeby projekt mógł wystartować.

0
raven070 napisał(a):

Byliście kiedyś w podobnej sytuacji? Jak to rozwiązaliście?

Co do rezygnowania z pracy, to masz dwie filozofie. Jesteś sobą, podążasz za głosem serca (zmieniasz pracę, szukasz nowej, w aktualnej składasz wypowiedzenie, w sumie raz się żyje i szkoda marnować czas na technologie, które Cię nie interesują). Druga droga to przeczekać rok i się zwolnić, a w pracy robić wymagane minimum, a resztę się dokształcać we własnym zakresie. (wbrew opiniom skakanie po firmach w okresach mniejszych niż rok jest niemile widziane, ponieważ świadczy o braku stabilności, oraz adaptacji do sytuacji w firmie).
Możesz rzucić monetą jak chcesz ;) Nikt tutaj też nie będzie za Ciebie decydował. Ja byłem w podobnej sytuacji do Ciebie dwa lata temu, też mnie okłamali na Javę, a miałem pisanie skryptów do Jenkinsa w Groovym. Ulotniłem się po 9 miesiącach. Teraz bym się nie zwolnił ze względu na pandemię.

4
kuba33 napisał(a):

Przykład, projekt utrzymaniowy w dużej korporacji, pół zespołu w Indiach, pół w Polsce, management w USA/Anglii/Szwajcarii.
Programista z doświadczeniem, mający jakieś większe ambicje szybko się ulotni, albo będzie narzekał na pracę, ale wciąż pracował, bo znaleźć kolejną w dzisiejszych czasach już nie tak łatwo jak parę lat temu.

Parę lat temu science, research, development. Obecnie polskie IT weszło na maintenance?
Wypaliłeś się bardzo szybko bo chciałeś mieć pasję i pracę. Przekonałeś się jak ogromna większość ludzi na Ziemi, że robota to robota, a pasja to jak sobie sam coś wykombinujesz.

Robota w IT jest nawet gorsza pod tym względem od pospolitej roboty, bo trzeba się rozwijać, uzupełniać wiedzę poza działkę "z roboty", przy szukaniu nowej okazuje się, że chcą przetrzepać z teorii jak przy aplikowaniu do F500 z Silicon Valley.

3

Dzięki wszystkim za odpowiedź.

Ze względu na panującą sytuacje, zdaję sobie sprawę, że o kolejną prace może być cieżko. Popracuje następne 2-3 miesiące i zdecyduję wtedy. Wydaję mi się nawet, że jeśli spędzę tutaj te kilka miesięcy i HR będzie miał jakiekolwiek zastrzeżenia do okresu pracy, to po prostu mam argumenty żeby to sensownie wytłumaczyć.

0
PerlMonk napisał(a):

Ja w każdej nowej pracy czuję jakby było coraz gorzej. Z czasem nauczyłem się robić swoje. Firma nie płaci ci za rozwój tylko za wykonaną pracę. Zapomnij o misji i ratowania świata. Jak będziesz szukać pracy w super frameworkach i samych nowościach, to możesz się srogo rozczarować.

Daj się poznać jako profesjonalista i zrób swoje choć było w kodzie dużo kupy. Chciałbyś oddać samochód do mechanika, który rozbebeszy brykę a potem powie, że on to jednak woli naprawiać Ferrari a nie Ople? Albo - co gorsza - lekarz nie będzie kogoś leczyć, bo pacjent jest brzydki. Idąc tym tokiem myślenia zawód ginekologa powinien zaniknąć. W końcu nawet najpiękniejsza kobieta może być w jednym miejscu brzydka. Szkoda byłoby się rozczarować, prawda?

Ty nie rozumiesz, on został oszukany. Poza tym to, że w kodzie jest kupa to wina zarządu, a z takim zarządem będą same problemy.

3

Niestety, ale z własnego i innych doświadczenia wiem, że rekrutacja często mniej lub bardziej wprowadza w błąd, bo rzeczywistość dość często rozmywa się z tym, co sobie wyobrażaliśmy. Działa to jednak w dwie strony ;) Pracownik często mówił, że jest "guru AWSa, ekspertem technologii X, evangelizer frameworka etc", a okazuje się sprytnym skoczkiem, który zanim dobrze wszedł w projekt to już aranżował sobie fuchę gdzie indziej. Rzadko jest tak, że wykorzystywana technologia w pracy jest technologią marzeń. Nawet przy "optymalnym" dla nas stacku okazuje się, że np. owszem jest c#, ale stary i do tego webformsy, a nie .NET core itp. Sztuką jest właśnie odnaleźć się w takim otoczeniu i postarać się je choć trochę ulepszyć.

Jaką masz szansę na to, że kolejna praca będzie jeszcze gorsza od tej? Jest to dość prawdopodobne. Nie twierdzę byś kisił się gdzie jesteś 10 lat w obawie przed kolejną firmą, która Cię oszuka, ale w dobie epidemii na pewno dobrze jest teraz zakasać rękawy, pokazać się z jak najlepszej strony i w najgorszym wypadku odejść jak już się uspokoi jako gość, który wymiata zamiast jako gość, którego odejście każdy przyjmie z ulgą.

0

@MisterMaster: Nigdzie nie napisałem o tym czy został oszukany. Tego nie możemy nawet zweryfikować.

3
raven070 napisał(a):

W obecnej pracy wszyscy piszą front end przez co kod ten pozostawia wiele do życzenia.

Czy sugerujesz że frontendowcy piszą gówniany kod?

8
bootcamp_z_czarnej_listy napisał(a):
raven070 napisał(a):

W obecnej pracy wszyscy piszą front end przez co kod ten pozostawia wiele do życzenia.

Czy sugerujesz że frontendowcy piszą gówniany kod?

Bardziej bym strzelał że przymusowe fullstacki piszą gówniany kod

1
KamilAdam napisał(a):
bootcamp_z_czarnej_listy napisał(a):
raven070 napisał(a):

W obecnej pracy wszyscy piszą front end przez co kod ten pozostawia wiele do życzenia.

Czy sugerujesz że frontendowcy piszą gówniany kod?

Bardziej bym strzelał że przymusowe fullstacki piszą gówniany kod

Tak jak piszesz. Jestem w teamie jedynym frontendowcem i praktycznie każdy fullstack dotyka frontu.

0

Jak to przechodzi code review, mają jakieś procedury odnośnie pisania kodu ?

2
raven070 napisał(a):

Tak jak piszesz. Jestem w teamie jedynym frontendowcem i praktycznie każdy fullstack dotyka frontu.

byłem przy czymś takim. To słaba opcja, przeważnie 3 rzeczy negatywne się dzieją (czasem kilka naraz).

  1. "fullstackowie" piszą gówniany kod w JS czy CSS i trzeba się przedzierać przez tony jakiegoś spaghetti, co jest bolesne. Bo wpieprzają bez pomyślunku.
  2. na frontendowcu jest szalona presja, że "czemu te widoki nie zrobione? to twoja działka". Czyli backend robi kilka osób, więc wszystko szybciej idzie, a frontendowiec jeden zbiera wszystkie ojebki "dlaczego tak wolno"

(zdarzało mi się połączenie 1. i 2., gdzie zrzucano na mnie tyle rzeczy, że nie dawałem rady czasowo, więc nadgorliwi backendowcy niby w dobrej wierze, bo niby chcieli mi pomóc, ale zaczęli mi się wpieprzać w kod i psuli mi zamysł, architekturę rozwiązań, wrzucali jakieś haki, nie reużywali kodu, który przygotowałem itp.).

  1. nie ma się od kogo uczyć, kogo spytać o pomoc (skoro nikt się nie zna na frontendzie), więc w rezultacie jest się zdanym na samego siebie. Co może być konstruktywne - bo dużo rzeczy można samemu rozkminić, poczytać coś w necie itp. jednak zajmuje to czas. Nie ma tego transferu wiedzy, który by był, gdyby było kilka osób na froncie. Ba, jeśli frontend jest robiony byle jak przez różne osoby, to nawet nie da się dopytać o kod zastany (np. "do czego służy moduł X?"), bo ktoś kiedyś naklepał kodzik w pośpiechu i nie pamięta po co nawet.
0

A co jest złego w klasowych komponentach w reactie?

Też miałem takiego gościa, co przyszedł i płakał że mało hooksów używam, to sam zaczął klepać.
Ale jak zaczął mieć 20+ linijek useState to jednak się ogarnął i nauczył się kiedy używać hooksów, a kiedy nie.

0

Opowiem ci przypowieść -

Jesteś młodym człowiekiem w okolicach 30-stki bez zobowiązań, kasa słabo pracuje, wszyscy znajomi zainwestowali kasę w nieruchomości i pod wynajem. Ciebie pośrednicy też męczą że już taniej nie będzie, sensownych możliwości trzymania kapitału nie widzisz, z drugiej strony za gotówkę nie stać cię na zakup. Co prawda są jacyś nawiedzeni i marudy co mówią że wskaźniki wskazują że to j*bnie niedługo no ale oni to powtarzają od kilku lat i kiszą hajs w skarpecie.

No i postanawiasz - udajesz się do pośrednika, przebierasz oferty znajdujesz swoje wymarzone M 40 za parę baniek i idziesz do banku negocjować kredyt. Bank jest super profesjonalny, masz dobry zawód więc problemu nie ma - spłata na 10 lat wydaje się rozsądna. Jest grudzień 2019 roku. Podpisujesz umowę i dopinasz wszystko.

Mijają 3 miesiące, wszystko j*bło, firma zredukowała twoje miejsce, kasę przepierniczyłeś na zakup swojego M, poduszki nie ma, rynek pracy stoi, wartość nieruchomości prawdopodobnie poleci w dół w następnych miesiącach, być może nawet latach. Jesteś załamany więc postanawiasz opisać swoje doświadczenia na pewnym forum. Niestety tam ci nikt nie potrafi pomóc bo wszyscy są tak samo umoczeni a marudy mają swoje dni chwały i wbijają szpile.

Całe szczęście wiele ludzi ma podobny problem co ty więc rząd postanawia im pomóc zawieszając raty, dodatkowo tnie stopy procentowe i masowo drukuje pusty pieniądz pomniejszając jego wartość. Mija kilka lat. Kryzys okazał się krótkotrwały, znalazłeś jeszcze lepszą robotę, dzięki całemu zamieszaniu twoje zobowiązanie wobec banku okazuje się być łatwiejsze do spłacenia i prawdopodobnie zamkniesz je w parę lat. Masz atrakcyjne mieszkanie którego wartość wzrosła, dodatkowy pieniądz z wynajmu i możesz napisać na pewnym forum jak wygrałeś życie

Jaki jest morał? Warto kupić los w kolekturze ;)

0

loza_wykletych napisał(a):

Kryzys okazał się krótkotrwały, znalazłeś jeszcze lepszą robotę,
Jaki jest morał? Warto kupić los w kolekturze ;)

Taki tips: kryzys z 2007 był odczuwalny jeszcze przez kilka ładnych lat, dlatego między innymi zbankrutowała Grecja, trzeba dodać, że tamten kryzys miał inne, łagodniejsze podłoże niż obecny ;)

0

Umiejętność wychwycenia tego typu ściemy na interwju nabywana jest z wiekiem.

Co do zasady - każda duża firma ma kod pisany w architekturze spaghetti-z-kaszanką. Nie ma innej opcji po prostu.

3

@Roman Mokrzan: a bo Ty masz takie doświadczenie, na pewno byłeś w Allegro, Netflixie i Amazonie :D Jak ja uwielbiam te "dowody anegdotyczne" :D

1

@Roman Mokrzan: Trudno było się dostać do tych wszystkich firm?

Jak wyglądała rekrutacja?
....

  • Niech Pan nam powie co Pan zrobił ostatnio na obiad?
  • Spaghetti
  • Dobry jest, bierzemy go.

...?

0

Jeśli w firmie nie chcesz pracować - bo nie tak wygląda jak cię informowano - to dlaczego chcesz ten fakt ukrywać przy następnej rekrutacji? Boisz się, że sytuacja się NIE powtórzy jak poinformujesz przyszłego pracodawcę?

0
Satanistyczny Awatar napisał(a):

Boisz się, że sytuacja się NIE powtórzy

title

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1