Czy czujecie się w pracy kompetentni

5

Może trochę głupie pytanie, ale czy czujecie się w pracy kompetentni?
Czytałem kiedyś o syndromie oszusta w IT i mam wrażenie, że trochę wpadam w ten syndrom.

Takim tytułem wprowadzenia.

Moja sytuacja wygląda tak, że jestem samoukiem. Zawodowo programuję niecałe półtora roku (wcześniej programowałem w pojedynkę, na pół hobbystycznie - w sensie moje potworki były używane do napędzania pewnego biznesu, ale programowałem "obok" samej pracy i nie było to moje główne zajęcie). Można powiedzieć, że programowałem zanim to jeszcze było modne.
Skoro wszyscy się przekwalifikowuja to w sumie stwierdziłem czemu nie ja. Pewnym "fuksem" dostałem szansę na pracę od razu w sensownej firmie, bo byłem gotowy zejść z wynagrodzenia w zamian za to, że mnie "przyszkolą" do pracy z kodem enterprise i oduczą nawyków samouka - w zamian jak przeżyję to mogę zostać.

Przeżyłem i tym sposobem pominąłem etap JanuszSoftu.

W sumie nawet obiektywnie można powiedzieć, że dobrze mi idzie, mam do tego jakiś naturalny dryg (oczywiście z drugiej strony nie zostałem w rok seniorem). Doświadczenie z pracy hobbystycznej mocno pomaga bo wtedy robiłem dużo rzeczy z ciekawości/dla zabawy i zebrałem sporo ciekawego expa, które teraz procentuje w najmniej spodizewanych sytuacjach.
Mam też taki "skillset" umiejętności miękkich, że ze wszystkimi się dogaduję lubię brać na siebie odpowiedzialność, angażuję się i zazwyczaj tematy dowożę. Tymi sposobami bardzo szybko rośnie mój zakres obowiązków. Proces ten zaczął się już w starej firmie. Potem była zmiana miejsca pracy (wymuszona czynnikami zewnętrznymi bo sama firma chciała mnie zatrzymać i nadal mam tam drzwi otwarte). W nowej firmie proces jeszcze przyspieszył - dostaję samodzielne projekty, ogrom swobody i decyzyjności.

Rozmawiałem z przełożonym czy na pewno dobrze się dogadaliśmy na rozmowie rekrutacyjnej, bo traktują mnie jak zaprawionego w boju seniora. Dostałem feedback, że jest bardzo OK, od czasu zatrudnienia moja praca była analizowana przez architekta i decyzje o mojej "autonomiczności" są przemyślane, zdają sobie sprawę na jakim jestem poziomie technicznym i jak coś to zawsze można kogoś podpytać, gdybym napotkał na za gruby temat.

Nie zrozumcie mnie źle - bardzo mi taki układ i zaufanie odpowiada bo = progres moich umiejętności + bardzo szybko rośnie wypłata (łącznie w w ostatnich 12 miesiącach miałem ...5 podwyżek, których nawet jakoś specjalnie twardo nie negocjowałem). Tak się tylko zastanawiam czy na swoim stanowisku czujecie się kompetentni. Ja osobiście czuję, że ciągle gonię króliczka. Nie mam tak, że wszystko wiem i potrafię odpowiedzieć na pytania od ręki (a wielu seniorów, z którymi pracowałem tak miało) - często muszę pogrzebać, sprawdzić, doczytać nawet w nie tak bardzo specjalistycznych tematach. Czasami tak podskórnie czuję, że jeszcze wiedzą nie dorosłem do zakresu obowiązków jaki mam. Też tak macie?

PS. nie żeby mnie to jakoś bardzo stresowało. Nigdy nie zawyżałem swoich umiejętności i z przełożonymi gram w otwarte karty. To że czasami po godzinach musze się czegoś douczyć to jest dla mnie nawet plus bo lubię i i tak bym się czegoś po godzinach uczył. Presji w pracy na mnie nikt nie wywiera - wręcz ciągle się ją ze mnie zdejmuje. Wiem, że jak bym kiedyś finalnie nie dał rady to też mnie nikt kamienował bo póki co w obu firmach trafilłem na bardzo spoko ludzi. Bardziej mnie ciekawi czy to tylko moja percepcja czy wszyscy tak mają, że ciągle pracują na granicy swojej aktualnej wiedzy/możliwości.

17

Syndrom Miss. "Bo ja mam pieprzyk... i 2 kg nadwagi".

Nie szukaj dziury w całym kiedy jest dobrze.

Powieś sobie nad łóżkiem
If you are the smartest person in the room, then you are in the wrong room

9

Bardziej mnie ciekawi czy to tylko moja percepcja czy wszyscy tak mają, że ciągle pracują na granicy swojej aktualnej wiedzy/możliwości.

Jeśli siedzisz w pracy i się nudzisz bo już wszystko wiesz i robisz "od ręki" to czas zmienić projekt :)

0

Ja bym radził spokojnie wykorzystać czas na naukę własną, ie tylko to co w projekcie, a ze zmianą pracy poczekać trochę, aż do pełnych 2 lat expa.

1

szczerze mówiąc to po 1,5 roku myślałem, że wszystko wiem i już się nie rozwijam, po 2x dłuższym czasie wiem jak mało wiem i ile przede mną, także wszystko przed tobą i może czas wrzucać 'z głową' nową technologię do projektów

1

Programowanie to taka branza, ze nie da sie w niej wszystkiego nauczyc. Zawsze czesciowo jest sie w obszarze nieznanym/nowym. Masz kompleks samouka, myslisz, ze po studiach bylbys kozakiem. Nie bylbys. Ja tez mam ten kompleks. 1.5 roku to malo, ale widac w firmie widza, ze masz talent, a wcale nie jest latwo znalezc utalentowanego seniora z 10l doswiadczenia. Pewnie widza, ze skoro po 1.5 roku dobrze sobie radzisz, to po 3 bedzisz kotem, wiec w Ciebie inwestuja.

7

#humbleBrag

10

Jedyne co ci mogę doradzić, to że jako junior powinieneś raczej często rozmawiać o sposobach w który chcesz rozwiązań dany problem. Zanim zaczniesz go rozwiązywać. Nie powinno być tak że konsultacja z innymi programistami jest tylko gdy czegoś nie wiesz. Często nie wie się czego się nie wie, a rozmowa jest tania.

Jeśli starsi programiści wszystko co robisz tylko przytakują i na code review nic nie każą poprawiać/zmieniać to znak że pracujesz że słabymi ludźmi lub z takimi którym nie zależy.

0

@BraVolt, @Shalom: nie szukam dziury i robię ile mogę aby stan obecny utrzymać. Zmiany pracy też nie rozważam - ta zmiana która miała u mnie miejsce to był splot okoliczność trochę niezależnych ode mnie i firmy - coś jakby przeprowadzka od innego miasta, tyle że bardziej skomplikowana sprawa. Gdyby nie to to ciągle bym tam siedział bo super się pracowało. W nowej firmie też jest bardzo ok, więc jak nic się nie wydarzy to pewnie długo tutaj popracuję.

@boska_cebula: to ja właśnie tego etapu "wiem wszystko" chyba nigdy nie miałem. No może jak robiłem hobbystycznie - wtedy faktycznie wydawało mi się, że wymiatam, ale zderzenie z rynkiem było spore i już przed rozpoczęciem pracy wiedziałem, że to będzie długa droga.

@Crowstorm - po części pewnie masz rację, ale serio mam z tyłu głowy, że przez swoje "umiejętności miękkie" ludzie widzą we mnie więcej niż jest w środku. Są takie schematy, które się powtarzały w obu firmach, które sprowadzają się do tego, że mam wrażenie, że niektórzy uważają, że umiem coś czego nie umiem. Często na przykład lubię się podłączać do dyskusji, w których "wiem że nic nie wiem" po to aby się dowiedzieć, a potem ludzie ze mną ciągną temat jakby się w nim orientował. Sam wtedy nie wiem czy robią to na zasadzie "żółtej kaczuszki", czy faktycznie liczą na dyskusję.

@Darck - bardzo cenna rada, zwłaszcza że mam opory przed zawracaniem ludziom głowy. Na pewno nad tym będę musiał popracować. Na samym CR dostaję feedback i nie zawsze jest on na zielono. Czasami są to błędy, czasami alternatywna propozycja do rozważenia. Ale faktycznie raczej jest to "po fakcie" niż z mojej inicjatywy.

0

Jeżeli metodologia pracy w firmie jest odpowiednia, tj. piszesz testy, masz code review i tak dalej, to nie widzę problemu - ciesz się, że masz taką szansę na rozwój i to za dobre pieniądze, a zastanawianie się czy jesteś dobrym pracownikiem zostaw pracodawcy.

0

Mam tak cały czas, a doświadczenie mam ponad 2x dłuższe niż OP. Przy czym nawet moje soft skillsy nie są na wysokim poziomie, a na punkcie moich skillsów technicznych mam kompleksy. Nawet jakoś nie nadrabiam pracowitością xD (nawet tego posta piszę z pracy)

0

Hmm... Właściwie masz jakiś problem? Boisz się, że za dużo od Ciebie wymagają czy o co chodzi?

2

Już dawno temu Sokrates rzekł "wiem, że nic nie wiem". Dopiero po latach pracy dostrzegamy, że mamy braki i ciągle się musimy uczyć. Na pewno byłoby z Tobą gorzej gdybyś uznał, że jesteś najlepszy na świecie i możesz wszystko ;) To tak na studiach jest jak się wypełnia CV i wpisuje "Java: bardzo dobrze", a po X latach dopiero się człowiek w czoło puka jakie głupoty wypisywał :D

0

@Prędki_Lopez, a w zasadzie wszyscy.
Ogólnie nie mam z tym problemu, a nawet powie szczere, że sytuacja mi bardzo odpowiada. Za dużo chyba napisałem o sobie w pierwszym poście, żeby dać backgroun i chyba uciekło moje główne pytanie z tematu, tj czy też czujecie się niekompetentni:
Np w jakiej grupie byście siebie umieścili:

  1. Mam wysokie kompetencje i przez kolegów/przełożonych jestem traktowany jako ekspert
  2. Mam wysokie kompetencje, ale czuję się niedoceniony/nie wykorzystuję ich w pracy
    ...
  3. Mam niskie kompetencje i mam problem ze sprostaniem oczekiwaniom w firmie
    ...
  4. Coś tam

Ja ogólnie oceniam, że mam ~70% kompetencji do realizacji obowiązków jakie mam, a resztę nadrabiam (z różnym skutkiem) zaangażowanie, pracowitością i ogólnie jakimiś tam skilami miękkimi. Ogólnie nie ukrywam, że sporo czasu w pracy poświęcam na Google/Stacka i takie tam.

6
  1. Mam niskie kompetencje i mam problem ze sprostaniem oczekiwaniom w firmie

Ze swojej strony mógłbym w zasadzie dodać

  1. Mam niskie kompetencje, ale najwyraźniej tego się po mnie spodziewają

Chyba nie ma sprintu (a już na pewno miesiąca), żebym nie odwalił czegoś naprawdę głupiego i w ten czy inny sposób nie zrobił z siebie głupka, głównie na skutek niewiedzy i zapominalstwa.

Mam przez to pewien dysonans poznawczy, z jednej strony słyszę, że to normalne, to się zdarza, nie przejmuj się, nic się nie dzieje i tak dalej, a z drugiej nie widzę, by ktokolwiek inny choć trochę dorównywał mi niekompetencją.

3

Zasada Petera: w organizacji hierarchicznej każdy awansuje aż do osiągnięcia własnego progu niekompetencji.

3

@Spearhead: albo Zasada Petera wersja polska:

W organizacji się awansuje do czasu, aż nie dotrze się do poziomu, na którym stanowiska są obsadzane krewnymi i znajomymi ludzi z wyższych stanowisk.
(w szczególności dotyczy urzędów i firm państwowych)

2

W sumie odpowiem:
Czy jestem kompetentny to nie wiem, wciąż jest od cholery do nauki, taski zazwyczaj kończę, czasami coś odwalę.

Gorzej z miękkimi skillsami, jak mam powiedzieć coś na poważnie lub wytłumaczyć to jedyne co wychodzi z ust to jakieś chaotyczne wysrywy. Moim problemem jest to, że wiem mniej więcej co chcę powiedzieć i wychodzi na to, że moja usta chcą to wszystko powiedzieć jednocześnie.
Co ciekawe w obcym języku mam z tym mniejsze problemy, bo widać bardziej się mimo wszystko zastanawiam co powiem.

Reasumując, wyraźniej i składniej mówię po angielsku niż polsku.

1

Czuję się kompetentny w takim sensie, że zazwyczaj wiem, jak zrobić swoją robotę. Ew. wiem, jak szukać, żeby się nauczyć. Syndrom oszusta, albo coś pokrewnego, dopada mnie, gdy zaczynam się zastanawiać, jak naprawdę co działa. Niby miałem to na studiach, ale każdy z pobieżnie dotkniętych tematów to pięć grubych książek. Ciekawe jest to, co napisałeś, że masz poczucie że przez 'umiejętności miękkie' ludzie mogą Cię postrzegać jako lepszego zawodnika, niż w rzeczywistości. Też mi to po głowie chodziło, ale efektem takich oczekiwań jest czasem to, że stajesz na głowie, żeby do nich dorosnąć. Wydaje mi się, że jeśli się nie wypalasz, to masz fajną ścieżkę.

1

Myślę, że spokojnie znajdziesz ludzi z każdej grupy. Ja oceniam siebie jako:

Mam wysokie kompetencje i przez kolegów/przełożonych jestem traktowany jako ekspert

6

@onuc: i tu chyba trafiłeś w sedno moich problemów. Mam podobnie, że w zasadzie taski realizuję, jak któregoś nie umiem, to w 95% przypadków sam znajdę rozwiązanie / douczę się itd. Ale dokładnie jak Ty mam problem, że znajdując rozwiązanie na przykład na Stacku chciałbym wiedzieć czemu coś działa tak, a nie inaczej. Mam taką mnogość rzeczy do ogarnięcia, że trudno stać się "mocnym" we wszystkich tematach. Wiem, że poniekąd trzeba się z tym pogodzić i taka jest specyfika dzisiejszej pracy, ale trudno wyczuć ten punkt, kiedy wiedza jest zbyt płytka.

Ogólnie mam takie odczucie, że nasza praca wymaga bardzo szybkiego zdobywania podstawowych kompetencji w różnych zakresach, aby móc pewnych narzędzi używać. Zrozumienie tych narzędzi pojawia się jednak dopiero po kilku iteracjach, gdy w jakimś projekcie pojawiają się problemy wychodzące poza podstawowe zagadnienia. Zaczynasz wchodzić w temat i widzisz, że często można by w danych narzędziu się specjalizować. Nawet w tak podstawowych narzędziach jak baza danych - niby ją znam, ale na co dzień pracuje od niej bardzo daleko bo po drodze jest milion warstw abstrakcji. Umiem oczywiście posługiwać się konsolą, w miarę sensownie zakładać indeksy, zrobić explain zapytania, skorzystać z slow query loga itp, ale nadal jest tam milion rzeczy, których nie umiem. I tak będzie z każdą kolejną rzeczą. Najgorsze jest to, że wiedza nieużywana szybko się degeneruje więc, trudno "awansem" nauczyć się danej technologii na eksperckim poziomie, gdy nie stosuje się jej na co dzień, a z drugiej strony może się zdarzyć że nagle trzeba mieć wysoki level aby zrozumieć co się stało.

Może po prostu trzeba do tego podejść inaczej i poziom kompetencji sprowadzić do umiejętności rozwiązania problemu nawet z użyciem Internetu. Z jednej strony ma to sens bo aby wyszukać rozwiązanie i je dostosować do projektu trzeba mieć szeroką wiedzę ogólną + kojarzyć fakty/zależności. Z drugiej strony jak wtedy zdefiniować taki poziom kompetencji na przykład na rozmowie kwalifikacyjnej - przecież każdy będzie mówił, że umie rozwiązywać problemy.

Co do dorastania do oczekiwań innych to w 100% się zgadzam - pisałem już wyżej, że mnie to strasznie nakręca jak dostaję jakiś kredyt zaufania i wolną rękę. Potrafię wtedy nawet swój wolny czas poświęcać na zdobywanie potrzebnej wiedzy.

@viader - zazdroszczę, chciałbym kiedyś dojść do poziomu, gdzie powiem o sobie, że jestem ekspertem.

2

Wymyślasz sobie problemy. Dostarczasz, pracodawca zadowolony, jest dobrze. Jeżeli twoje zadania są wymagające, ale możliwe dla ciebie do zrealizowania to tylko się ciesz. Prawdopodobnie nigdy nie dojdziesz do poziomu, że powiesz o sobie "jestem ekspertem". Wydaje mi się, że sytuacja w której masz o sobie gorsze mniemanie niż ma pracodawca to właściwa sytuacja. Pokora bardzo pomaga w pracy. Oczywiście jak wszędzie trzeba poszukać złotego środka, bo pokora, to nie to samo co zaniżone poczucie własnej wartości. Trzeba w sobie budować możliwie realny obraz własnych możliwości - co wiesz, co jesteś w stanie w szybkim czasie ogarnąć, a gdzie twoje kompetencje są znikome. Trzeba też pamiętać, że technologie się zmieniają, a z "awansem" często wiąże się odejście od używania tego czego się nauczyłeś. Jeżeli kiedyś zostaniesz np. architektem, to prawdopodobnie przestaniesz pisać w pracy kod, co nie znaczy, że wiedza którą nabyłeś pójdzie w kompletną odstawkę.

0 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 0