Rekrutacyjne WTF jakie Was spotkały

6

WTF tym razem związany ze mną. Nie wiem co to było, bo mało kiedy stresuje się rozmowami. Mam rozmowę techniczną na python deva, zadania/pytania bardzo proste. Coś we mnie pękło i nie potrafiłem dosłownie się wysłowić + w mojej głowie nastała pustka. Dosłowny hard reset. W zadaniach popełniłem bardzo głupie błędy, wręcz śmieszne. Po całej rozmowie doszło do mnie co się od****** i byłem wręcz zażenowany :D Co prawda ostatnie dni nie były dla mnie łaskawe i prawdopodobnie punkt kulminacyjna przypadł na rozmowę. No trudno. Odpowiedzi jeszcze nie dostałem, ale wątpię, żeby była pozytywna (mimo, że było widać stres). Mieliście tak kiedyś?

4

Przepracowałem w nowej firmie zaledwie trzy tygodnie i teraz zrobił się wysyp zaproszeń na LI. Pewnie znów tylko świrują pawiana.

7

Ponad pół roku temu złożyłem CV do pewnej znanej firmy ubezpieczeniowej na A. Weryfikacja techniczna polegała na ocenie własnych umiejętności w skali od 0-10, niestety chyba byłem zbyt skromny i mi podziękowali dzień po tej "rozmowie". Ostatnio rzuciłem CV do outsourcingu, gdzie również się z tym spotkałem przy wysłaniu maila z CV, ale po rozmowie wstępnej.
Nie wiem czemu ma to służyć ze strony firmy, ale mi np. służy do filtracji słabych ofert.

Muszę zacząć uderzać bezpośrednio do firm, ci pośrednicy z Linkedina to zaczyna się robić strata czasu.

22

Taka uwaga z "drugiej strony" barykady. Aktualnie jesteśmy w firmie na etapie rekrutacji (ale nie stanowiska programistyczne - więc nie piszcie do mnie na PW, żebym kogoś po znajomości gdzieś wcisnął ;) ).

Ludzie przesyłają zgłoszenia. Jakiś mail albo kontakt przez formularz na portalu ogłoszeniowym. Na ogół wygląda to tak, że przesyła 2-3 zdania z szablonu plus CV. I teraz kilka rzeczy, które od razu obniżają ocenę kandydata w oczach pracodawcy:

  • Mail w stylu [email protected], [email protected] czy [email protected]. Naprawdę, założenie normalnego maila w postaci [email protected] nie jest raczej czymś, co powinno kogokolwiek przerosnąć, a od razu wrażenie pisania z idiotą się zmniejsza
  • Skoro wysyłasz CV, to chociaż postaraj się je jakoś nazwać. Większość zgłoszeń ma załącznik o nazwie CV.PDF. Jeśli chce je jakoś zapisać, to muszę tracić czas i zmieniać nazwy. Czy to tak trudno, żebyś wysyłając swoje CV nazwał je CV - Jan Nowak.pdf?
  • Dobrze, że chociaż jest to CV w PDF, bo wiele osób potrafi podesłać plik Worda
  • Jeśli nie-do-końca ogarniasz ortografię, interpunkcję i tematy pokrewne, to skorzystaj ze słownika. Dodatkowo - możesz dać komuś do sprawdzenia przed wysyłką
  • Nie pisz mi o swoich zainteresowaniach, bo naprawdę - mam to głęboko gdzieś. A jak już, to wymyśl coś ciekawego, a nie wpisywane z tyłka "podróże, muzyka, filmy, sport" - bo takie coś to oznacza, że zainteresowań nie masz. Równie dobrze możesz podać piwo, masturbacja, oglądanie meczów - aczkolwiek ten drugi wariant przynajmniej się jakoś rzuca w oczy i wyróżnia kandydata ;)
  • Teraz to zabrzmi śmiesznie, ale czasami ktoś wysyła CV w imieniu kogoś innego - np. z konta ilona.nowak@.... przychodzi zgłoszenie w imieniu Piotra Nowaka. Wygląda to śmiesznie. Jeśli ktoś jest na tyle niesamodzielny, że nie umie sam ogarnąć rekrutacji we własnym imieniu tylko prosi o to mamę/dziewczynę/żonę/brata, to nie wiem, czy się nadaje na pracownika
  • Poszerzając poprzedni punkt - mieliśmy w pracy faceta po 40-tce, którego zwolniliśmy, bo się nie nadawał. Dzień później z rana przyszła do firmy jego mama, żeby porozmawiać z Szefem i prosić o przemyślenie tematu i jego ponowne zatrudnienie. Serio :/

I zaznaczam - to wszystko co napisałem powyżej to nie są moje fantazje, ale realne kwiatki, które spotkałem podczas ogarniania kilku rekrutacji.

5
cerrato napisał(a):

Taka uwaga z "drugiej strony" barykady. Aktualnie jesteśmy w firmie na etapie rekrutacji (ale nie stanowiska programistyczne - więc nie piszcie do mnie na PW, żebym kogoś po znajomości gdzieś wcisnął ;) ).

Aż mi się przypomniała sytuacja, kiedy kumpel pokazał jaką CVkę dostał:

  • dziewczyna
  • mail z końcówką w stylu @buziaczek.pl
  • zdjęcie w bikini
    Aplikowała na JS developera :)
3

@cerrato: Chyba jedyny cel wpisania hobby to podanie tematu na rozluźnienie.
Jak szukacie drętwiarzy co lubią siedzieć w boksikach to proponuję wysyłać oferty z jakimś od razu konkretnym dopiskiem,
np. "nasze projekty są skomplikowane" (autentyk), "wyróżniamy się wydajnością" (czyli morda w kubeł i zapier...).

2

Pytanie do osób ktore piszą o tym że hobby w CV nie powinno być. Macie na rozmowie gości ktorzy mają podobne doświadczenie, podobne wykształcenie, znajomośc języków obcych etc.
Jeden z nich ma w CV że interesuje się inwestowaniem i giełdą, a drugi nie, a wy szukacie ludzi do tworzenia softu dla domu maklerskiego. Czy w tym przypadku te hobby też nie ma znaczenia?

2

Jak rekrutowałem ludzi to zwracałem uwagę na hobby, ale dokładnienie tak jak pisał @cerrato jak to była książka, muzyka, film to raczej był to minus. Natomiast jak ktos miał jakieś ciekawe hobby, albo chociaż coś w stylu "granie w piłkę w A klasie", czy czytanie książek z zakresu fantasy to zawsze był fajny temat na przełamanie lodów na początku rozmowy.

8

Zawsze myślałem, że te historie o odrzuceniu kandydata ze zbyt wysokimi kwalifikacjami nie dotyczą IT, ale właśnie się dowiedziałem, że się myliłem. Mam nadzieję, że to z jakiegoś innego powodu, na przykład kandydat zażyczył sobie zbyt dużo kasy, a rekruterki nie potrafią negocjować, bo jeżeli rzeczywiście gość z polecenia odpadł, bo jest zbyt dobry, to straszna lipa. Firma to międzynarodowa korporacja, nie jakiś lokalny krzak.

9

@Afish: Z drugiej strony to jest fakt, niezależny od branży.

Człowiek z określonymi kwalifikacjami, wykształceniem, doświadczeniem itp. będzie chciał pracować w miejscu do nich pasującym - zarówno w zakresie obowiązków, jak i wynagrodzenia. Jeśli przyjmie się gdzieś, gdzie będzie miał nudne zadania i kiepską wypłatę, to raczej taką pracę będzie traktował jako zapchanie dziury i przeczekanie do czasu znalezienia czegoś lepszego. A raczej żadna firma nie jest zainteresowana przyjmowaniem pracownika na kilka miesięcy, z czego połowa tego okresu to jest wdrażanie, zaznajamianie ze środowiskiem pracy itp.

Zresztą zastanów się - jakbyś szukał kogoś do pracy w charakterze magazyniera i zgłosiłoby się 3 kandydatów:

  • koleś po zawodówce, pracował 4 lata na magazynie, umie obsługiwać widlaka
  • ktoś po liceum, ma prawo jazdy C+E, D, uprawnienia na suwnice, koparko-ładowarki i kurs spawacza
  • facet po doktoracie, którego wywalili z uczelni w związku z redukcją etatów

to którego z nich byś wybrał do prostej i mało wymagającej pracy fizycznej?

A teraz pomyśl sobie o jakimś wymiataczu typu @jarekr000000 czy @Shalom, który ma siedzieć i pisać jakieś przeróbki opensourcowego CMS'a w PHP. Myślisz, że by byli zadowoleni i zostali w takiej firmie na dłużej? Żeby tak się stało, wysokość wypłaty musiałaby oscylować w okolicach wysokości PKB Ugandy ;)

2

@cerrato: Nie porównuj pracy fizycznej z pracą w IT, bo ta pierwsza nie daje możliwości nauki od lepszych, a ta druga daje (pomijam jakieś kwestie nauczenia się jazdy wózkiem widłowym). Jeżeli jesteś szczery w trakcie rekrutacji (i nie ściemniasz, jaki to projekt jest cudowny) i trafia się dobry kandydat, to go po prostu bierz i wyciągnij z niego jak najwięcej.

Człowiek z określonymi kwalifikacjami, wykształceniem, doświadczeniem itp. będzie chciał pracować w miejscu do nich pasującym - zarówno w zakresie obowiązków, jak i wynagrodzenia

No to skoro dajesz mu taką stawkę, jak on chce, dodatkowo nie ukrywasz, jak wygląda projekt, to wszystko jest okej. Każdy pracownik może odejść, ale wykręcanie się tym przy kontrakcie terminowym jest januszsoftowe.

12

Praca fizyczna to nie tylko praca bez żadnych kwalifikacji, Panie Elito

13
Afish napisał(a):

@cerrato: Nie porównuj pracy fizycznej z pracą w IT, bo ta pierwsza nie daje możliwości nauki od lepszych

No praca w Amazonie szans na naukę faktycznie nie daje, bo się tylko tyra po magazynie i pakuje, ale w pracy stolarza, hydraulika, murarza, czy spawacza trzeba się uczyć od lepszych, bo tam też istotna jest technika pracy, sposoby na obejścia różnych problemów, i nawet wzorce projektowe są.

1

@somekind: Ja się odnoszę do przykładu z magazynierem, bo tam w moim wyobrażeniu nie ma jak się uczyć (poza właśnie nauką jazdy wózkiem, ale na to i tak trzeba mieć uprawnienia, jeżeli chce się to robić zgodnie z prawem). Jeżeli chcemy analizować inny przykład, gdzie można się spokojnie rozwijać i uczyć od lepszych, to podtrzymuję moją argumentację, że jak najbardziej powinno się zatrudnić lepiej wykwalifikowanego gościa. Nie ma znaczenia, czy to IT, czy rzemiosło (edycja: w sumie jeszcze dodam, że dla mnie IT to też zwykłe rzemiosło, ale to już offtop), czy dowolna inna praca fizyczna pozwalająca na naukę od lepszych od siebie.

1
Afish napisał(a):

@cerrato: Nie porównuj pracy fizycznej z pracą w IT, bo ta pierwsza nie daje możliwości nauki od lepszych,

Dobry monter pomp ciepła i piecyków gazowych wraz ze stażem zarobi więcej niż przeciętny programista w Javie, a jest monterem więc praca fizyczna.

2

może dyskusja w wątku ladies & gentelmen

3

@cerrato: ehh przez tych co lubią filmy/muzykę, teraz mam problem, bo widze ze moje zainteresowanie filmami będzie źle postrzegane. Prawie 2 tysiące obejrzanych filmów, tak w proporcji ~1500 typowe filmy, ~500 filmy amatorskie, naukowe, pochodzące z różnych mało znanych festiwali/pokazów. Znajoma robi podśmiechoojki ze mnie, bo zawsze złośliwie pyta - "a ten aktor to gdzie jeszcze grał?" Żeby było śmieszniej, znam osoby, co w hobby mają film, a nie wymienią chociażby dwóch filmów z Harrisonem Fordem, nie wiedzą kto jest reżyserem pierwszego Parku Jurajskiego, nie mówiąc już o pojęciach stricte filmowych.
[edit]
ofc do tego dochodzą klasyki praktycznie od początku kinematografii jak "Podróż na księżyc" z 1902, "Metropolis" itd.

5

skoro dajesz mu taką stawkę, jak on chce, dodatkowo nie ukrywasz, jak wygląda projekt, to wszystko jest okej. Każdy pracownik może odejść

Tak, ale sytuacja jest inna w wypadku wykwalifikowanego pracownika, któremu się nagle życie posypało i bierze cokolwiek, żeby nie paść z głodu. Taki człowiek zgodzi się na zaproponowane warunki, bo woli mieć pewną (ale kiepską) pracę niż możliwość znalezienia czegoś lepszego w bliżej nieokreślonej przyszłości. Może znajdzie za 2 dni, a może będzie się pół roku bujać. Ale kredyt sam się nie spłaci, samochód trzeba zatankować, dzieciaki ubrać i nakarmić. Dlatego - bierze to, co się uda złapać, ale nie będzie się czuł w takiej pracy spełniony - ani zawodowo, ani finansowo, więc bardzo mocno prawdopodobne jest, że przy najbliższej okazji się ulotni.

przykład, gdzie można się spokojnie rozwijać i uczyć od lepszych, to podtrzymuję moją argumentację, że jak najbardziej powinno się zatrudnić lepiej wykwalifikowanego gościa.

Tylko jest ryzyko, że taki wykwalifikowany pracownik właśnie stanie się taka najbardziej kompetentną osoba w firmie. Czyli będzie robił za niańkę, uświadamiał innych ludzi, do tego robił nieciekawą pracę za niesatysfakcjonujące pieniądze. Naprawdę, uważasz, że w takich warunkach ten ktoś będzie się czuł szczęśliwy i będzie chciał zostać w firmie na lata?

Praca fizyczna to nie tylko praca bez żadnych kwalifikacji, Panie Elito

Nigdzie nie napisałem, że pracownik fizyczny jest gorszy czy zasługuje na mniejszy szacunek. Dałem jedynie przykład z magazynierem jako ilustrację sytuacji - żeby pokazać ładnie i wyraźnie, o co chodzi z osobą zatrudnioną poniżej swoich kwalifikacji. Gdzie tam wyczytałeś jakąś pogardę czy stawianie mnie w miejscu elity to nie wiem :/

może dyskusja w wątku ladies & gentelmen

Dokładnie, chciałem napisać to samo. Jeśli chcemy ciągnąć temat - stworzyłem nowy wątek i wszystkie dalsze wypowiedzi w tym temacie proszę w nim zamieszczać.

Zatrudnianie pracowników na stanowiska poniżej ich kwalifikacji

33

Mam dwa lata doświadczenia w Javie, rozmowa na mida. Pytania teoretyczne to typowe Java, Spring, Hibernate, wszystko umiem więc przechodzimy do części praktycznej. Miałem zakodzić coś w jakimś notatniku online, to kodzę, jak przestawałem coś pisać na 10s by coś sprawdzić jakąś składnię (bo to był serio notatnik bez żadnego podpowiadania czy nawet kolorowania składni) to gościu (szef JanuszSoftu) od razu się czepia że nie umiem z palca pisać switch-case, wypisać importów do Mockito albo nie wstawiłem gdzieś średnika. Potem razu otrzymałem feedback (bo firma bardzo ceni sobie czas kandydatów) że znam teorię, ale mam problemy z praktyką bo co prawda dobrze napisałem programy, ale musiałem się wspomagać googlem, więc mnie weźmie do przyuczenia na staż za 3k UZ na trzy miesiące (bo jak mnie wpuści na produkcję to mu wszystko zepsuję), a potem zobaczymy. Dodam że w ofercie widełki 14-18k xD

5

Na rozmowie kwalifikacyjnej zapytali mnie o zainteresowania.
WTF! Jestem programistą przecież.

14

Rekrutuje na 900

Przechodzę rekrutacje wyśmienicie.
Dostaję 870
Mówię, że zgadzałem się na 900, dostałem 870 więc dla sprawiedliwości chce 930.
Nie ma możliwości ale mogą zaakceptować 900
Czekam do terminu, nie akceptuje - piszę, że potrzebuję kilka dni.
Kilka dni mija - nie akceptuje
Babka dzwoni i proponuje 930

Debile :D

3

Ostatnimi czasy brałem udział w 3 procesach rekrutacyjnych na mid/mocny junior python deva. Dwa z nich skończyły się pozytywnie. Dzisiaj mowa o tym trzecim, który rokował (słusznie) na wtf'a już od pierwszej rozmowy z hr.

Dając lekki background -> Na 2 udanych ofertach wołałem jedna stawkę, natomiast przy trzeciej zawołałem 20% więcej.

Dzwoni pani z trzeciej firmy. Typowy pierwszy etap każdej rekru do firmy czyli nawijanie makaronu itp. Nadszedł moment oczekiwań. Powiedziałem, że chce tyle i tyle na co od razu usłyszałem niepewność w głosie. W tym momencie Pani potwierdziła, że rozumie "ALE GDY BY SIĘ OKAZAŁO", że mam wiedzę zwykłego juniora (W tym momencie zapaliła mi się czerwona lampka, bo ona już przecież wie :D) to zaproponują mi inne stanowisko. Lekko zmieszany zaakceptowałem.

Przychodzi dzień rozmowy technicznej. Typowe zadania na dopierdolke/mocną rozkmine w stylu przerobienie zawiłego stringa na jeszcze bardziej zawiły/zagnieżdzony dziennik, który musi spełniać pewne warunki. Pan sprawdzający nie do końca jasno określał co potrzebuję + jego ton wydawał się typowo passive/aggressive, jak by tam za karę siedział a ja sam był jakimś rozwydrzonym dzieciakiem. Wszystkie zadania zrobiłem poprawnie i otrzymałem założony wynik. Na pytaniach wiadomo, zrobiłem trochę baboli i spaliłem 2/3 na 10 zadanych. Szczególnie z Django, bo się kompletnie pod takowe nie przygotowałem z teorii więc jak najbardziej mogę mieć pretensje tylko do siebie, ale samą rozmowę potraktowałem mega lajtowo, bo już miałem zaklepaną ofertę w innym miejscu.

Po kilku dniach dostaję info od HR z jakąś dziwną tabelką określającą poziom zaawansowania i wnioski Pana, który mnie odpytywał. Oczywiście nie było dla mnie zaskoczeniem, że klasyfikowałem się najniżej a więc junior, którym miałem już być od początku :D

6

Miałem kiedyś rozmowę w trakcie, której dostałem zadanie algorytmiczne do zrobienia. Niezbyt trudne, ale też wymagało pomyślenia. Byłem pewien, że je zrobię. Zacząłem dobrze, w pewnym momencie złapałem lekką blokadę nad jedną rzeczą i musiałem chwilę pomyśleć - wiecie jak jest ;) W tym czasie rekruterzy zaczęli wypytywać, podpowiadać. Nie lubię pracować pod presją, a zrobiło się takie zamieszanie, że już nie wiedziałem o czym jest zadanie. Poddałem się - zrezygnowałem z rekrutacji w trakcie. Po rozmowie zrobiłem 15 minut przerwy na kawę i skończyłem to zadanie w dwie minuty... To nie była weryfikacja umiejętności programistycznych, a umiejętności pracy pod presją. Co poniektórzy rekrutujący powinni przejść lekkie szkolenie z umiejętności miękkich.

13

Ostatnio trochę rekrutacji miałem, ale chyba muszę pare dni odpocząć, bo już powoli nie wyrabiam nerwowo. Akurat jestem na takim etapie, że już nie junior ale jeszcze nie mid, a lat na karku przybywa, anyway...
Dzwoni Pani i pyta czy chcę startować na mid java dev, oczywiście się zgadzam, bo mi na takim stanowisku zależy. Rozmowę techniczną i z managerem miałem w poniedziałek. Bardzo fajni ludzie, super mi się rozmawiało. Dzisiaj dostaję feedback od Pani headhunterki, że no... niby fajnie, ale jak na senior developera to jeszcze za mało wiem, no i lipa... Czyli startowałem na seniora nawet o tym nie wiedząc!

9

Zostalem zaproszony na rozmowe do pewnego urzedu. Ogloszenie o prace skierowne dla ludzi z malym doswiadczeniem w IT. Rozwijanie oprogramowania, branie udzial projektach i kilka ogolnikow z ktorych nic nie wynikalo. Wchodze do glownego budynku gdzie miala sie odbyc rozmowa. Na wejsciu zostalem przeswietlony czy nie wnosze broni itp. Ide dalej korytarzem. Podchodze do drzwi, pukam, nikt sie nie odzywa. Naciskam na klamke a tam w srodku ludzie juz na mnie czekaja. Puste krzeslo na srodku 2 stoly na przeciw. Scena jak z komisji wojskowej, jeden nawet byl w mundurze. Prosze usiasc p_agon! Na poczatek dostaje test i 20 minut do rozwiazania przed nimi.. Test zywcem sciagniety na sztuke z internetu, pytania od podstaw sieci po OOP. Oddaje test kilka minut po czasie. Nagle pytaja czy znam jezyk angielski. Odpowiadam, ze tak.. nie zweryfikowali go O_o. No i jak sie panu zyje w naszym miescie? O_o Sam pan mieszka? O_o a co tam u rodziny O_o czy chcialby pan wyrobic pozwolenie na bron? O_o Widzimy, ze rozumie Pan nasz dialekt, dlaczego odpowiada Pan czystym niemieckim(Hochdeutsch) O_o i kilka takich bardzo niezwiazanych pytan o moja osobe. Na koniec kaza sie wpisac na liste, co dziwne na liscie jest rubryka do wpisania numeru ubezpieczenia O_o Pozegnalismy sie i mam taki mindfuck od kilku dni. O co w tym chodzilo. Fikcyjna rekrutacja?

9

Miałem w sumie dwa WTF, pierwszy był też trochę z mojej strony, w obu przypadkach dostałem i wziąłem robotę bo byłem "przyciśnięty"

Pierwsza, na żuczka juniora web developera w agencji robiącej dla sporych firm (np. popularne farby ścienne) - ja 0 expa komercyjnie, skille z technikum i prywatne projekty. Przychodzę, odstrzelony jak szczur na otwarcie kanału (w garniturze) - to WTF dla rekrutera - i co dostaję?
Test na inteligencje - taki typowy test IQ jak z gazetki, kolorki, wzorki (WTF)
Potem faktycznie typowe spoko pytanka na bardzo podstawowym poziomie z baz, requestów itp - profeska

Chciałem 2100 netto, dostałem propozycję stażu za 1000, wynegocjowałem 1500 bo chciałem zacząć - po 3 miesiącach dostałem 2100, po pół roku kolejnym 2500 i że nie rozmawiamy o podwyżce przez rok (WTF xD), gdzie robiłem normalnie całe projekty fullstackowo, hulały na produkcji itp. A i kasa pół UoP a pół na śmieciówce ale owocowe środy xD

Po jakimś czasie, rozglądałem się za pracą rzucając 3k (pomyślałem, o cholera, ale będzie kasy jak lodu xD)
Idę na interview, gadam z założycielem (nie programistą) opowiadam co robię, pokazuję projekty, ale nic technicznego praktycznie.
Po rozmowie zero odzewu, no trudno. Po miesiącu telefon "Chcemy zaoferować pracę", wziąłem, pełne UoP, 3k netto, obowiązki na 4 stanowiskach pod koniec podwyżka 200zł (dwieście, nie dwa tysiące).

21

Kilka tygodni temu szukałem nowej pracy i trafiłem na ciekawą ofertę związaną z C++ i cloudem na którą wysłałem swoje cv. Po dwóch dniach oddzwania Pani z HR że idealnie wpasowuję się w wymagania i dodatkowo jeszcze zaproponowała abym kandydował na stanowisko devopsa jako że miałem styczność z infrastrukturą. Odmówiłem, pozostaliśmy przy C++ i umówiliśmy rozmowę techniczną na następny dzień. Przychodzi czas rozmowy, wchodzę na linka do spotkania i na spotkaniu pojawiają się dwie osoby - PM i Delivery Manager. Chwilowa gadka o głupotach po czym przystępujemy do konkretnej rozmowy, w trakcie której pytają mnie o zarządzanie zespołem, jak bym się zachował w danej sytuacji, jak rozmawiał z klientem, dlaczego chcę zmienić karierę itp, zdziwiły mnie trochę te pytania i zacząłem dopytywać czy na pewno to jest ta rekrutacja na którą miałem się pojawić. Okazało się, że mieli zapisane że rekrutuje się na PMa(!), mimo że na nic takiego się nie zgłaszałem. Na szybko zaczęli wyjaśniać i rzeczywiście pani się pomyliła, miała być przeprowadzona rekrutacja na devopsa(!) a nie na PMa. Przemilczałem sytuację i kontynuowałem rozmowę. Dwa dni po rozmowie przychodzi odpowiedź i jest tak jak się domyślałem - negatywna, nie dostałem się na stanowisko Scrum Mastera(!). No nic, może innym razem.

10

Dla odmiany - WTF na korzyść kandydującego. Napisała do mnie Pani HRówka z ofertą, wyglądało to całkiem sensownie, umówiliśmy się na rozmowę telefoniczną. Podczas tej rozmowy padło pytanie o oczekiwania finansowe, powiedziałem 15k na B2B. Pani odpowiedziała mi, że zatrudniają tylko na UoP, ale jeśli nie jest to dla mnie przeszkodą, to przeliczy stawkę i przekaże informacje dalej. Zgodziłem się, czekam na e-maila. Po paru dniach przychodzi... i wyczytuję w nim:

Przeliczyłam sobie, że 15 tysięcy na B2B po opłaceniu ZUS i dochodowego to wychodzi około 11.5 tysięcy na rękę. Przy umowie o parę, 11500 netto to około 16250 brutto. Taka kwota jest dla nas ok i chcielibyśmy kontynuować z Panem proces rekrutacyjny.

Ostatecznie nie zdecydowałem się na współpracę z tą firmą, choć nie będę ukrywał, że powodem nie było wynagrodzenie. ;)

2

Zaczynam się zastanawiać nad zmianą pracy, więc odpowiedziałem na kilka ofert na Linkedinie. Pierwszy lekki wtf to fakt, że mniej więcej połowa ofert jest na stanowisko seniora, gdzie moje doświadczenie to jakieś 3.5 roku :) W każdym razie, po pierwszej rozmowie mam odczucia mocno mieszane:

  • kilka pytań ze "znajomości Springa", typu jaką metodę trzeba nadpisać gdy masz klasę A, która implementuje/rozszerza interfejs/klasę B, gdzie B to coś Springowego. Kompletnie nie rozumiem co takie pytanie weryfikuje, czy pamiętam nazwy metod z interfejsów Springowych?
  • dostałem również kilka pytań, na które gośc z którym rozmawiałem nie znał odpowiedzi. I nie mówie tutaj o trudnych rzeczach o których można szerzej dyskutować, a o jakiś podstawach, typu spy vs stub, czy Subject vs BehaviorSubject. Po udzieleniu odpowiedzi raz usłyszałem no chyba tak, ale nie jestem pewien, więc wierze Ci na słowo
  • no i na koniec, udzieliłem odpowiedzi na pytanie, słysze feedback ze źle, że to trzeba inaczej. Akurat nie byłem tego pewien, więc nie dyskutowałem, ale po doczytaniu w dokumentacji, okazuje się że jednak moja odpowiedź była poprawna
11

Przesłuchanie. Projekt norma - Java, spring mid.
Gość który mnie przesłuchiwał, mowi ze on od baz danych, ale rozumie programowanie. Mysle, Ok dziwne, ale jedziemy.
Pytał mnie z poczuciem wyższości o takie rzeczy jak PLV, hierarchiczne profile.
Bazami się nie zajmuje, wiec większość rzeczy była mi obca.
Wzbudzalem tym jego pogardę, raz na 5 minut rzucał tekstem typu „Programista powinien zaczynac od baz danych, później isc w jakieś inne struktury”

Zadal ze springa jedno pytanie. Czym jest Bean.
Z Javy pytanie o OOP.
Odpowiedzi nawet nie słuchał.

0 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 0