czy rekruterzy mają czarną liste?

0

Ostatnio dostaje sporo powiadomien na maila "w ostatnim tygodniu x osób odwiedziło twój profil na Linkedin". Troche mnie to niepokoi, bo nic nie mam na tym linkedinie (nie mam dośw komercyjnego). Moje projekty trzymam w CV, tzn link do githuba i do strony na darmowym hostingu. Troche sie boje, ze trafie na jakas czarna liste rekruterow z Linkedina i juz nigdy nie znajde prace, mimo, ze bede miala wiecej projektow na githubie. Ktos sobie zdecyduje, "ta osoba wielokrotnie wysylala nam cv w przeszlosci i zostala wtedy odrzucona" i trafie na czarną liste tej firmy, i zostane odrzucona po samym nazwisku. Czy moje obawy są zasadne? Czy masowe wysylanie cv wiaze sie z takim ryzykiem?

0

W USA podobno ceni sie tych co uderzaja do firmy wielokrotnie. A jak jest w PL to now wiem, bo tu wszystko stoi na glowie.
Nawet nie mozesz dac pieniedzy komu chcesz bo zacznie Cię za to scigac policja.
https://www.google.com/amp/s/wiadomosci.wp.pl/bartoszyce-dziecko-wreczylo-nieznajomemu-plik-pieniedzy-mama-kazala-pomagac-potrzebujacym-6401360136030337a%3famp=1

1

Tia zwłaszcza w czasie rynku pracownika i niedoborach w IT..

0

@lambdadziara: Nie rozumiem, jak łączysz dostawanie powiadomień na LinkedInie z wysyłaniem CV?

1
lambdadziara napisał(a):

Ostatnio dostaje sporo powiadomien na maila "w ostatnim tygodniu x osób odwiedziło twój profil na Linkedin". Troche mnie to niepokoi, bo nic nie mam na tym linkedinie (nie mam dośw komercyjnego). Moje projekty trzymam w CV, tzn link do githuba i do strony na darmowym hostingu

Przyszło CV. Fajnie. Może w końcu kogoś uda się sprzedać klientowi? :)
Nie masz doświadczenia. OK Nie szkodzi.
Masz coś wklejone na GitHub, no spoko, ale rekruter(ka) ciągle pełna nadziei traktuje cię jak poważnego kandydata do pracy. Dzielnie szuka na LinkedIn.
Zonk! Na LinkedIn pusto. Nadzieja umarła. Następne CV...

Naprawdę jest rynek pracownika w IT ale bez przesady. Za GitHub i tylko GitHub na rozmowy o pracę nie zapraszają.

0
BraVolt napisał(a):

Naprawdę jest rynek pracownika w IT ale bez przesady. Za GitHub i tylko GitHub na rozmowy o pracę nie zapraszają.

Zapraszają, nawet dają prace (bez wcześniejszego doświadczenia komercyjnego). Wszystko zależy od tego, jaki poziom reprezentujesz na tym Githubie.

4

@lambdadziara: Nie wiem ale ja mam czarną listę rekruterów i firm.

0

@Pyxis
Uściślę, piszę z warszawsko korporacyjnego punktu widzenia.

Jak chce się znaleźć coś z ogólnie podpadającego po szeroko rozumianą branżę IT to w Warszawie bez doświadczenia, bez wykształcenia szukają nawet w wakacje.

0

Przecież już był całkiem podobny temat zakładany przez Ciebie. "Czepiałaś" się świata, że nie możesz znaleźć pracy, a ani razu nie wkleiłaś linka od githuba, nie napisałaś czegoś więcej o zrobionym projekcie, poza wypisaniem kilku słów kluczowych o parserach i automatach.

To nie jest ani nasza, ani rekruterów wina, że spóźniłaś się z szukaniem praktyk - tak jest najłatwiej wejść w branżę jako student.
Dodatkowo ukrywasz przed światem swoje umiejętności, których tak zaciekle bronisz.
Pokaż nam co umiesz, pokaż te projekty. Może są spoko, ale źle je sprzedajesz?

1

Nie jest wcale łatwo. Do mnie rekruterzy piszą często na LinkedIn. Rozmowa, angielski przechodzi. Rekruter zadowolony. Ma przedstawić klientowi CV i po tym cisza. Albo zwrotka, że klient do dalszych etapów zaprosił inne osoby. Więc generalnie mimo doświadczenia (w moim przypadku ponad 2 lata) nie jest łatwo.

0

@ szydlak
Jak myślisz? Co mają inni zaproszeni na następny etap a tobie tego brakuje?

0
BraVolt napisał(a):

@ szydlak
Jak myślisz? Co mają inni zaproszeni na następny etap a tobie tego brakuje?

Może inaczej. Ja wcześniej pracowałem w innej branży. I po 30tce zmieniłem. Ale generalnie to jestem po infie (nawet po inżynierii oprogramowania). Ale też nie jest tak, że w ogóle się nikt nie odzywa. Z reguły jak uderzam do jakiegoś software house to mam odzew. I dostawałem propozycje ale nie zadowalającą finansowo.

Np ostatnio miałem od rekruterki ofertę do Capgemini. Wysłałem CV. nawet na stronie ich się zarejestrowałem. (Wydawało mi się, że wymagania spełniam idealnie). Ale odzewu zero. A oferta pracy długo wisiała.

0

Źle cię zrozumiałem, że nie dostajesz odzewu na kontynuowanie rekrutacji. Dostajesz propozycje ale to tobie nie podoba się oferta.

Po pierwsze grubej kasy jest tylko jedno miasto, do dobrej pozostałe dwa miasta.
Po drugie o kasie jaką dostajesz, czy dużo czy mało, nie decyduje software house ani język programowania itd. tylko klient dla którego software house pracuje.

Najtłustsze koty ulokowały się w Warszawie. Czyli jak mówią - Punkt pierwszy: klient ma zawsze rację (i kasę). Punkty 2, 3, 4 mają brzmienie - Patrz punkt pierwszy.

0

Ja na programistę Java dostałem pytania:

  • Co to jest tunelowanie portu
  • Co to jest forwardowanie portu

Gdyby wcześniej powiedzieli przygotowałbym się z sieciówki, a tak to odpowiadałem yyyy forwardowanie to jest yyyyy przekierowanie yyyy
:-D

3

Czarne listy istnieją. Nie wpada się na nie za niewiedze, wpada się na nie najczęściej jak się jest bucem przy rozmowie.
Oczywiście żadna firma nie przyzna się, że je ma.

2

oczywiście, że czarne listy istnieją. Trafaia się tam za to, że albo jest się bucem, jak wspomniano wcześniej, albo za zrobienie ich w ciula np poprzez umówienie się na rozmowę i nie przyjście. Zgodzenie się na umowę po czym kontakt cichnie itp.

0

Tylko że to są wykluczenia z powodów "soft" i raczej mają zastosowanie do starszych programistów a nie do szukających bezskutecznie jakiejkolwiek szansy na rozmowę o pierwszą pracę.

0

Czarną listą bym tego nie nazwał. Raczej szeroko pojęty ostracyzm.

Czarne listy, które krążą miedzy firmami to niebezpieczny margines (który chwała najwyższemu zdarza się rzadko) – przy RODO, gdyby taka historia wyszła na światło dzienne, no to firma by miała z pewnej części ciała jesień średniowiecza.

Zresztą dane kandydata, jeżeli się nie zgodzi na dłuższe zatrzymanie w bazie danych, musisz skasować po 6 miesiącach (do czego firmy w lwiej części się stosują).

Natomiast, jeżeli zrobisz na rekruterze wrażenie (nieważne czy pozytywne, czy negatywne) zostaniesz zapamiętany. Możesz tez być pewien, że osoba która przeprowadzała z tobą rozmowę o prace, podzieli się swoimi wrażeniami z kolegami z pracy.

Jeżeli jesteś asocjalnym bucem w trakcie rozmowy o prace, to nawet za rok osoba czytająca twoje CV pomyśli sobie „acha, to ten...”

Jeżeli wysyłasz 7 rożnych CV, na 7 rożnych pozycji, po 20 razy każde (nie ściemniam, właśnie jedna osoba tak robi, mam ochotę ja zaprosić na rozmowę, wydrukować wszystkie 7 CV i zapytać, które jest prawdziwe!) to sam sobie zamykasz drzwi i gwarantujesz, ze zostaniesz zapamiętany. Zapamiętany dobrze!

Sam profil na GitHub przy braku komercyjnego doświadczenia może być dobra przynęta, wszystko potem zależy jak wypadniesz na rozmowie z CTO/Technical managerem. Niemniej na start nie liczyłbym na rewelacyjne pieniądze.

Niedobory w branży IT owszem, są odczuwalne, ale co jest lepsze: nie mieć pracownika, czy mieć pracownika na którym nie możesz polegać, którego nie jesteś pewien a przy tym zachowuje się jak primadonna i kosztuje cie niemałe pieniądze?!

Co do LinkedIn-a: algorytm na wyszukiwanie maja ustawiony tak, ze na pierwszy ogień idą ci kandydaci, u których na boolean search zgadza się najwięcej opcji/najczęściej się powtarzają.

Jeżeli na LinkedIn faktycznie nie masz nic, a ktoś ciągle buszuje na twoim profilu: pewnie chodzi o tytuł twojego stanowiska + miasto w którym mieszkasz i 5-7 firm, które właśnie szuka na gwałt kogoś dla jednej i tej samej firmy...

0

Waldemar, nie do końca się zgodzę. Światek programistów jest mały, ludzie mają dobrą pamięć. Nie wszystko co zostało usunięte z zapisów bo rodo i inne znika z pamięci.
Programiści rozmawiają ze sobą o firmach i projektach, rekruterzy też się częściowo znają.
Umowy nieformalne o niekonkurowaniu zleceniodawca-outsourcing były są i będą.

Normalny koder nie będzie mieć problemów z żadną czarną/szarą listą. Jest rynek pracownika

1

@rrowniak: odnośnie fragmentu "Kiedyś jeden prawnik tłumaczył, że nie można rozciągać tego "celu" na "przyszłe" rozmowy rekrutacyjne (na zasadzie "teraz nie poszło ale może w przyszłości się odezwiemy")" - jak najbardziej można, pod warunkiem, że kandydat wyrazi zgodę na takie przechowywanie.

Inaczej mówiąc, jeśli składam moje CV w ramach danej rekrutacji, to po jej zakończeniu moje CV MUSI trafić do kosza/niszczarki. Ale jeśli firma uważa, że w przyszłości mogą być zainteresowani współpracą, to mogą mnie zapytać, czy wyrażam zgodę na dalsze trzymanie danych w celu przyszłych procesów rekrutacyjnych. Oczywiście, nie muszę się na to zgadzać - w takim przypadku CV jest likwidowane, a wszystkie ślady po mnie w ich bazach znikają. Ale jeśli wyrażę zgodę, to moje namiary i 20 lat mogą sobie trzymać na swojej liście rezerwowej.

1

@lambdadziara: w ten sposob nie trafisz na czarna liste. Ale niektore firmy maja wewnetrzne czarne listy dla osob ktore po rozmowie dostaly feedback typu: tej osoby prosze wiecej na rozmowe nie zapraszac bo ... Przy czym to sie bardzo rzadko zdarzalo i dotyczylo raczej charakteru/zachowania niz wiedzy technicznej.

2

Ale niektóre firmy maja wewnętrzne czarne listy [...] dotyczyło raczej charakteru/zachowania niz wiedzy technicznej

Kilka lat temu pomagałem znajomej lekarce w przychodni, w której pracowała. Mieli problemy z komputerami, a że się znamy, to się zgłosiła do mnie. Działamy sobie, przeglądamy dokumenty i rzuciło mi się w oczy, że niektóre kartoteki (w wersji papierowej) mają w lewym górnym rogu mały napis GP. Zapytałem, o co chodzi. Trochę się zmieszała i nie powiedziała, ale po krótkim naleganiu z mojej strony się przyznała - w ten sposób lekarze i pielęgniarki oznaczają problematycznych pacjentów, na których trzeba zwrócić uwagę/którzy robią kłopoty. A samo GP to skrót od głupi pacjent :D

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1