Studia wojskowe; informatyka

0

Hey! Co myślicie o studiach wojskowych i związaniu się z WP z perspektywy programisty?

4

Kicha, lipa, dno, muł i słabe pieniądze. Dostaniesz może z 5k po 10 latach pracy jako człowiek-orkiestra, 1-man army. Wielka odpowiedzialność, małe pieniądze. Lepiej uderzaj za granicę, albo przynajmniej do normalnej firmy.

19

Najgorsza decyzja w życiu.
Żeby zostać oficerem i programistą - musisz iść na WAT. Tam będziesz 5 lat użerał się z idotycznymi widzimisię tępych poruczników i innych oficerów. Nie dość, że musisz wstawać o 5:45 na zaprawę, masz apele, zajęcia wojskowe, przepustki na wyjścia, to jeszcze masz normalne studia politechniczne.
Chcesz zrobić sobie projekt do CV? Sorki, ale oficer stwierdził, że trzeba pograbić liście wokół akademika albo, że korytarz musisz sprzątnać, bo zauważył na nim włosek.
A może w wakacje chciałbyś pojechać na jakiś fajny wyjazd albo pójść na staż? Tu też sorki, ale staż odpada zupełnie. Najpierw dopiero w maju dowiesz się, kiedy masz urlop - np. dwa tygodnie w lipcu i dwa tygodnie we wrześniu. A poza tym przez całe wakacje będziesz chodził na g**no-wykłady o kablach PKL i sprzęcie z lat 70 w Zegrzu i na próby defilady, bo w sierpniu jest promocja i ktoś musi stać 2 godziny na słońcu przy 40st. w mundurze wyjściowym. A jak jesteś na 3-4 roku, to prowadzisz unitarkę młodym, więc masz czas zapieprzony na maksa, zero jakiejkolwiek przerwy i śpisz ze 3 godziny, bo musisz jeszcze ręcznie pisać plany pracy na zajęcia, bo wojsko jest takie technologicznie rozwinięte. Chyba, że dopiero się dostałeś i to Twoja tzw. unitarka - wtedy przygotuj się na coś ala Kawaleria Powietrzna Lite (filmiki są w necie).
A co potem?
Potem rzucają Cię np. do miasteczka typu Gołdapu, jak masz pecha albo do COC, NCK w Legionowie (w najlepszym przypadku) zarabiasz tyle samo, co gość po logistyce albo zarządzaniu, bo on też ma podporucznika. Żeby coś konkretnego zarobić w IT - musisz znaleźć drugą robotę w cywilu (więc robisz na dwa etaty). Aha no i musisz też dostać najpierw pozwolenie na taką robotę. Potem mówisz sobie, że nie jest tak źle - dowiadujesz się, że są dodatki w wojsku dla informatyków. Szkoda tylko, że to 1000zł.
I potem, żałujesz, że nie zrezygnowałeś i nie poszedłeś do cywila, gdzie w rok pracy osiągasz pensję pułkownika, na którą dymałbyś 15 lat.
Aha, i jak zrezygnujesz w trakcie studiów z wojska, to musisz je spłacić. Za całe 5 lat inż+mgr liczą sobie ~100 000 zł. :)
Wojskowa Akademia Techniczna, to najgorsze miejsce dla programisty chcącego pracować tak, jak ON chce, gdzie chce i zarabiać na tym fajne pieniądze. Uwierz mi - patriotyzm i obietnica pewnej emerytury nie są tego warte. ;)

Jeżeli dalej masz jakiekolwiek pytania w tym temacie, to wal. Myślę, że będę w stanie odpowiedzieć Ci na każde z nich. :)

1

@Vaversky obawiam że raczej słabo, bo stawki są ustalone i dość słabe. Ale jeśli chcesz programować dla wojska i zarabiać sensownie to może https://nato.taleo.net/careersection/2/joblist.ftl ?

1

Aaa i pracując w normalnej firmie, jest spora szansa że dostaniesz służbowego kompa takiego jak chcesz (najnowszy mak czy jakoś Dell xps), do tego będą mieli fundusze na szkolenia, kursy, imprezy integracyjne. W polskich urzędach (bo tak traktuje cały ten wat i prace jako informatyk dla wojska) nie dostaniesz nic, a jak będziesz się upominac o takie rzeczy to Cię wysmieja. Poza tym bieda, na wszystkim się oszczędza, a przetargi są i tak po znajomości ustawiane.

1

Nawet nie próbuj. Jeżeli chcesz pracować z wojskowym sprzętem, ale nie chcesz żyć o chlebie i wodzie, na jakimś zadupiu, za psie pieniądze, to rekrutuj się do firm zajmujących się takimi rzeczami jak np. Lockheed. Samym patriotyzmem człowiek nie przeżyje :)

2

Jeszcze takie małe przypomnienie o tragedii, która się ostatnio wydarzyła. Gdybyś był jeszcze ciekawy, co informatycy/programiści studiujący na wojskowych studiach robią, jak jest +30 stopni w cieniu.
https://wiadomosci.radiozet.pl/Polska/WAT.-Student-zmarl-po-cwiczeniach-w-upale.-List-do-redakcji
I tacy właśnie idioci dowodzą Tobą lub potem Ty musisz dowodzić nimi.

0

Gadałem z gościem, który po pierwszym roku WATu przeszedł na PWr na W8. Straszny dzban (wiecie, że nie lubię takich określeń wobec osób, które nie mogą tego przeczytać, więc informuję, że powiedziałem mu to w oczy nie raz bo tłukliśmy w parze assemblera i inne pierdoły). Ja bym unikał, brzmi fajnie, ale w rzeczywistości wojsko (zwłaszcza teraz) obrywa po kieszeniach, często nie możesz przy obiedzie z rodziną powiedzieć co robisz, itp. Może pentesting? Może ctfy na podszkolenie i poczucie adrenalinki? Hackathony to też wielki rigcz.

4

Jeśli będziesz miał pecha (czyli na ~95% :D) to w wojsku będziesz użerać się z postkomunistycznym betonem i brakiem rozumu na każdym szczeblu.
Najważniejsze będą kwity, zaraz po tym bezmyślna znajomość na pamięć różnych przepisów i instrukcji, z których będziesz odpytywany przed każdą służbą dyżurną.

Pieniądze, jak już wspomniano, nie są za dobre - mocny junior potrafi szarpnąć tyle co major po 12 latach służby, mając kilka lat doświadczenia zarobisz więcej niż dowódca jednostki w stopniu pułkownika. Z drugiej strony na jednostkę do której prawdopodobnie trafisz to pieniądze będą dobre - w sam raz na zakupy w jedynym sklepie w okolicy.
I oczywiście lubisz las, prawda? :D

Jeśli trafisz do słabego zespołu, który z jakichś przyczyn chciałbyś zmienić to albo zapomnij albo walcz o to latami wysyłając miliony kwitów do MON z prośbą o przeniesienie. Tu oczywiście będziesz miał ciężko jeśli nie masz dobrych pleców, bo:

  1. jeśli będziesz miał dobrą opinię u przełożonych to mogą nie chcieć pozbyć się ciebie z jednostki i nie zaopiniują pozytywnie wniosku,
  2. jeśli będziesz miał złą opinię to również nie zaopiniują ("bo nie zasługujesz")
    Istnieje oczywiście możliwość, że będziesz im tak bardzo nie pasować, ze będą się chcieli ciebie pozbyć ale na to trzeba sobie szczególnie zapracować.

Moim zdaniem nie warto. Nie zarobisz, nie dorobisz, namęczysz się psychicznie. Po przejściu na emeryturę też nie będzie łatwo wejść na cywilny rynek bo IT w wojsku to głównie administracja LAN i obsługa drukarek.

Nie można również zapomnieć o tym, że "to nie ty jesteś od myślenia". Czy będziesz szeregowym, podoficerem, czy nawet oficerem to zawsze nad tobą będzie ktoś inny.

TLDR: to zły pomysł ;)

0

Odświeżam :P

1

To raczej security niż dev:
https://niebezpiecznik.pl/post/general-karol-molenda-na-podsluchu/

Generał brzmi rozsądnie, ale ja w wojsku spędziłem zbyt wiele czasu żeby dać się na to nabrać :D

0

Jest i jakiś tam plusik bycia w wojsku:
https://businessinsider.com.pl/twoje-pieniadze/emerytury/emerytura-zolnierzy-a-wiek-nowe-zasady-od-lipca/713yrz1
Co dla oficerów po wacie daje możliwość przejścia na emeryturę w wieku ~45 lat (uczelnia wlicza się w czas służby).
Jednak wciąż nie sądzę, żeby nawet tylko 25 lat użerania się z tym systemem było tego warte.

1

Trzymaj sie z dala od sluzb mundurowych. Odszedlem ponad rok temu po 19 latach w mundurze i nadal mam leb zryty tak bardzo, ze nawet zapominam jak sie uzywa polskich literek...

3

Tam gdzie kończy się logika, tam zaczyna się wojsko

5

Muszę napisać w poście, bo nie zmieściło mi się w komentarzu do poprzedniej dyskusji:

Emocje mają tutaj niestety wiele do rzeczy, bo jeżeli chodzi o temat służb mundurowych, to jest to zazwyczaj narastająca latami frustracja i poczucie bezsilności wobec bezsensowności tego całego systemu. Wypowiedzi ludzi, którzy z tym zerwali zazwyczaj będą przesiąknięte emocjami, bo decyzja o odejściu przeważnie wynika z wejścia negatywnych emocji na tak wysoki poziom, że człowiek mówi sobie w końcu "Mam tego dosyć! Pieprzę to!" i postanowienia zerwania z tym życiem bez względu na to, jak trudne to mogłoby być.
I następuje to naprawdę po wielu szansach, jakie dawali instytucjom publicznymi i długim czasie wmawiania sobie "Wcale nie jest tak źle. Na pewno później będzie lepiej." Po prostu zrozumieli, że nie ma żadnego później, bo to wszystko jest po prostu chore i zepsute, i po wielu latach, jakie w to włożyli.. Cóż.. Mówiąc najdelikatniej:
Mocno ich to zdenerwowało.

Także wybaczcie nam proszę emocje, które się czasami do tego tematu wkradają. ;) Jeżeli chodzi o wojsko - mi osobiście, niestety, jeszcze długo będą towarzyszyły.

3

@Silv: nie, nie trzeba się zgadzać z tym co tutaj piszemy.
Słyszałeś o tym, że np. policjanci kupują gdzieniegdzie papier do drukarek za własne pieniądze? Oczywiście do spraw służbowych.
Inny przykład z policji: http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,24856349,policjanci-jedza-sniadanie-siedzac-na-podlodze-dowodca-kazal.html

Z wojskowego podwórka to z ostatnich grubszych spraw to np: http://niewygodne.info.pl/artykul9/04789-Utylizacja-naboju-po-5zl-za-sztuke.htm
No ale tak grube sprawy nie będą może mocno przeszkadzać młodemu żołnierzowi. Natomiast może przeszkadzać mu niesamowita niegospodarność. Przykład: wysłanie w trasę przez całą Polskę samochodu ciężarowego z 1 żołnierzem tylko po to żeby zawieźć kilka dokumentów (które można było wysłać nawet pocztą bo nie było to nic zastrzeżonego czy tym bardziej tajnego).
Oczywiście z tym można żyć, śmiać się i cieszyć z wycieczek w czasie których nie trzeba nic robić.
No ale codzienna służba jest nieco inna. Bo np prowadzi się zajęcia szkoleniowe. I na te zajęcia trzeba przygotować konspekty (bo metodyka jest najważniejsza). Normalny człowiek mógłby pomyśleć, że organizacja pracy jest ważna więc ok. Ale nie do końca, bo to nie jest tak że przygotowujesz sobie jeden konspekt na jeden temat i w razie potrzeby zabierasz odpowiedni. Tu na każde zajęcia ma być nowy.
Czyli co zajęcia leci nawet 30 stron papieru tylko po to, żeby ktoś z sekcji kontrolującej szkolenia mógł sobie na to popatrzeć. A tych zajęć w skali tygodnia jest dużo, czasem bardzo. Na szczęście papier jest :D

A spróbuj tylko nie mieć - i tutaj możemy przejść do kolejnego punktu czyli mentalności wojskowej.
Przede wszystkim wątpię żebyś podyskutował sobie tak jak w komentarzach, że argumenty nie takie i że nie trafiają. A przynajmniej nie z przełożonym. Bo przełożony to najczęściej cham, który zgnoi cię za każdym razem kiedy mu się coś nie spodoba. A nie spodobać się może wiele rzeczy. Od niezapiętej kieszeni w mundurze, poprzez noszenie w kieszeniach munduru różnego rodzaju rzeczy (chyba nie myślałeś że kieszeń służy do noszenia w niej rzeczy, prawda? xD) do bluzgania za stan sprzętu za który jesteście wspólnie odpowiedzialni. Bo stoi niesprawny, nie da się naprawić bo nie ma części, on jest za cienki żeby ogarnąć logistykę a jego przełożony ma na to wywalone i również bluzga go za stan sprzętu, którego tak właściwie to przecież potrzebuje.
Czasem jednak sprzęt daje utrzymać się w dobrym stanie, np wysyłając kilkuletni autobus na generalny remont do zewnętrznego serwisu. Remont generalny to poważna sprawa więc i poważnie kosztuje - np tyle co zakup prawie nowego autobusu (albo i nowego - zależy oczywiście kto kupuje bo dla wojska które jest bardzo poważną instytucją to wszystko ma cenę nie urągającą godności tej służby xDDD).
No i fajnie, drogi remont to autobus pewnie wraca jak nowy, każdy się cieszy. Do czasu pierwszego wyjazdu kiedy okazuje się że nagle psuje się sprzęgło. Ciekawski kierowca zagląda wtedy tu i ówdzie. I od tej ciekawości dostaje kociej mordy bo okazuje się, że z remontu autobus wrócił w gorszym stanie niż tam wyjechał. I co wtedy się dzieje? Wracamy do sytuacji gdzie przełożony bluzga podwładnego za stan sprzętu i jedyne co słuchać poza wyklinaniem niewinnego żołnierza do 10 pokoleń wstecz to zdania typu: "MA BYĆ I CH..J!".

No ale to formacja mundurowa, dyscyplina i porządek. To trzeba oczywiście często kontrolować i generować tony kwitów na wszystko. Np na korzystanie z siłowni. Leży sobie w tej nieszczęsnej siłowni "książka wykorzystania obiektu szkoleniowego" do której wpisuje się (a przynajmniej powinien) każdy korzystający. No ale jak przyjeżdża kontrola, która obejmuje WF to nie można przecież pokazać że na siłownię chodzi 20 żołnierzy z całej jednostki. Wybiera się więc "ochotnika", który wypełnie takie książki nazwiskami, datami, podpisami itp. Na 2 lata wstecz xD

O awansach nie będę pisał bo każdy wie jak to jest. Kto ma zrobić karierę ten zrobi nawet jeśli jest imbecylem i niczego nie umie. Co najlepsze, jak ten kretyn stanie się twoim przełożonym to dopiero robi się wesoło... xD

I nie warto przyznawać się do jakichkolwiek dodatkowych umiejętności ponad to co jest opisane w wymaganiach na stanowisku. Wtedy w magiczny sposób dostajesz kilka razy więcej zadań, których oczywiście nie musisz robić bo nie masz ich w karcie obowiązków. Ale tylko spróbuj nie zrobić :D

1

Z tego wszystkiego wynika jeden ważny wniosek: system szkolenia, a w tym studiowania w służbach mundurowych jest nieefektywny. Jako wieczny student trafiłem kiedyś na resortowe szkolenie, które odbywało się w trybie stacjonarnym i trwało prawie pięć miesięcy. Program nie był związany z IT. Po kilku tygodniach uświadomiono nas, że mamy do przerobienia zakres materiału z kompletnych studiów z czegoś-tam. Było nas 206 ludków. Wszyscy mieli co najmniej magistra, część miała już obronione doktoraty. Ewidentnie nie byliśmy zielonymi stdenciakami. Ostatni egzamin zdało nas 104 (słownie: stu czterech). Efektywność: niecałe 51%... Koszt szkolenia na łebka: 62k. Moja firma wyrzuciła w błoto ponad sześć baniek. To suche fakty, pozbawione emocjonalnego nalotu. Opinię może sobie każy wyrobić według uznania. Aha. Po powrocie żona powiedziała mi, że osiwiałem. Być może dlatego, że sypialiśmy po dwie godziny na dobę. A ze szkolenia oczywiście nic nie pamiętam, bo w takim trybie konieczne było podejście typu 3xZ: zakuj, zalicz, zrób miejsce w głowie na kolejną partię materiału.

2

Odradzałbym jak reszta kolegów wyżej. Jak mawia stare polskie przysłowie, "lepiej chjm czesać jeża, niż się kształcić na żołnierza" :D W najgorszym przypadku można umrzeć w trakcie, jak to pokazują ostatnie przypadki. Aczkolwiek znam paru łebskich z akademii, którzy sprawdzili by się świetnie w biznesie.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1