Czego mogłyby się nauczyć polskie firmy IT?

0

Przyszedł mi do glowy taki oto temat - o jakich rzeczach słyszeliście, lub jakie widzieliście sami, ale czego zazwyczaj polskie firmy z branży IT nie praktykują? Czego mogłyby się nauczyć polskie firmy IT od swoich kolegów ze Stanów, reszty Europy, Chin, Japonii, itd. ?

To może ja zacznę:

  1. Podziw dla kandydatów, którzy aplikują wieloktrotnie. Mój znajomy zrobił wielkie oczy, gdy powiedziałem mu, że aplikuję do tej samej firmy więcej niż raz. Czasami nawet po 4-5 razy. Coś, co jest standardem w USA, tutaj może wprowadzić tylko zakłopotanie. Najlepsi programiści, jacy pracowali w Google, dostali się do tej firmy dopiero po 3 lub 4 razach. Firmy powinny rozumieć, że pasja jest dużo cenniejsza niż wiedza, ponieważ wiedzę i umiejętności można zdobyć, a pasja to iskra, która pojawia się z chęci zrobienia impactu w projekcie, firmie. Często najlepszym testem rekrutacyjnym jest po prostu okres próbny.

  2. Nieprzymykanie oczu na nadgodziny. W Niemczech, gdy ktoś zostaje w pracy dłużej choćby o godzinę, do menedżerów lub nawet zarządu dzwoni związek zawodowy i pyta się, dlaczego ten pracownik jest wykorzystywany. Ma to zastosowanie tylko przy umowie o pracę, kontraktorzy powinni mieć wybór ile chcą pracować i od której do której. W Polsce większość korpo płaci za nadgodziny, małe firmy już rzadziej. Aczkolwiek przy B2B też często gęsto widziałem zamiatanie tematu nadgodzin pod dywan.

4

Ja bym w "Polskich firmach IT" wymienił "Polski management" :D

3

Nadgodziny to praca ponad ustalony czas. Na B2B nie masz ustalonego czasu pracy więc nie może być czegoś takiego jak nadgodziny.
Nie chcesz pracować na UOP to nie możesz korzystać z przywilejów UOP ;)

0
danek napisał(a):

Nadgodziny to praca ponad ustalony czas. Na B2B nie masz ustalonego czasu pracy więc nie może być czegoś takiego jak nadgodziny.
Nie chcesz pracować na UOP to nie możesz korzystać z przywilejów UOP ;)

Nie masz do końca racji. Jeśli na B2B masz ustaloną ilość godzin jakie kupuje od Ciebie klient to na jakiej podstawie masz pracować więcej? Jeśli dokupi godziny to wtedy tak. No chyba, że sprzedałeś część projektu po ustalonej cenie a nie samą pracę - ale to już zależy od umowy.

Co do UOP jest ustalone które nadgodziny muszą być wypłacane, a które mogą zostać "oddane" przez wolne. Tutaj dużo zależy od pracodawcy. Generalnie będąc na UOP nie możesz odmówić nadgodzin, ale też nie możesz sam decydować jak za to zostaniesz wynagrodzony.

2

@somedev: ciekawe... przy pracy typowej b2b jako podwykonawca zawsze ustalam minimalną ilość godzin w miesiącu a max leży po mojej stronie, jak potrzebuje to i 200h mogę robić. Płacone mam za wypracowane godziny. Inaczej sprawa się ma przy typowym krótkoterminowym projekcie, zrobić oddać, rozliczyć, zakończyć współpracę, wtedy jest fixed price za całość lub etapy. w żadnym z tych przypadków nie mam czegoś takiego jak nadgodziny.

0

Na B2B nie masz ustalonego czasu pracy

To to zależy, jak jest umowa skonstruowana. Na ogół masz określony zakres wykupionej usługi - np. 140 godzin miesięcznie, w ramach których zobowiązujesz się wykonywać zadania zlecone przez zleceniodawcę. Inną sytuacją jest sytuacja, w której nie sprzedajesz swojego czasu, ale masz umowę w ramach której jest rozliczanie zadaniowo. Masz ustaloną kwotę X zł za wykonanie danego zadania, napisanie aplikacji, ogarnięcie projektu itp. I wtedy nikogo nie obchodzi, czy zrobisz to w 5, 20 czy 170 godzin, po prostu za ustaloną kwotę masz obowiązek oddać zamawiającemu działający produkt. W takiej sytuacji nie ma mowy o nadgodzinach. Ale nie oszukujmy się - w 95% przypadków to całe B2B jest zwyczajną praca na etat, udającą prowadzenie firmy, żeby płacić mniejsze podatki :P

2
ZimnyLech napisał(a):
  1. Nieprzymykanie oczu na nadgodziny. W Niemczech, gdy ktoś zostaje w pracy dłużej choćby o godzinę, do menedżerów lub nawet zarządu dzwoni związek zawodowy i pyta się, dlaczego ten pracownik jest wykorzystywany. Ma to zastosowanie tylko przy umowie o pracę, kontraktorzy powinni mieć wybór ile chcą pracować i od której do której. W Polsce większość korpo płaci za nadgodziny, małe firmy już rzadziej. Aczkolwiek przy B2B też często gęsto widziałem zamiatanie tematu nadgodzin pod dywan.

Nadgodziny/rozliczanie godzinowe to w ogóle kpina...
Dajmy na to, że programista działa jak żółw, ewentualnie doucza się w trakcie wykonywania zadania. Nie dokończy swoich tasków w godzinach pracy, więc kontynuuje po godzinach. Czemu ma mieć płacone za to, że jest wolniejszy, słabszy itd.?
Jak pracownik co pół godziny sprawdza facebooka, czy wchodzi na 4programmers, to też powinien mieć potrącone, żeby było uczciwie.

1

@Spine, płacenie ludziom w uop to w ogóle kpina jest, jak pracownik idzie zrobić kawę, gada z kumplem obok czy idzie do toalety to powinien mieć potrącone za to.

0

Dobrze by bylo, gdyby zachodnie korporacje, ktore prowadza dzialalnosc w Polsce zapewnily swoim pracownikom jednakowy poziom benefitow. Jakas symboliczna znizka na silownie, bilet do kina czy pakiet medyczny warty kilkanascie euro - to zaden benefit.

2

mysle ze ciezko wskazac rzecz ktorej polskie firmy musialby sie uczyc, bo to ze sa na zachodzie jakies firmy ze wspaniala kultura to nie znaczy ze jest to regula.
poza tym to tez indywidualna kwestia, przykladowo dla jednego pilkarzyki czy darmowe zarcie to atut, dla innego to mydlenie oczu i strata czasu.
oczywiscie zalezy tez od typu firmy, mysle ze na obecna chwile (juz nawet pomijajac zarobki) wciaz lepiej byc w topowym startupie w stanach, ale w przypadku korpo moze byc duzo korzystniej zostac w polsce.

  1. Podziw dla kandydatów, którzy aplikują wieloktrotnie

nie bardzo rozumiem, albo ktos jest dobry i/lub dobrze rokuje, albo nie. rozmawianie z kims co pol roku to imo troche kabaret niezaleznie od lokalizacji.

  1. Nieprzymykanie oczu na nadgodziny.

nonsens. akurat nadgodziny w polsce to jest swietnie uregulowna kwestia jak sobie to porownasz z zagranica. jesli oczywiscie pracujesz jako najemnik to masz place od godziny, natomiast standardowy korpo/startupo worker ma w umowie okreslone godziny pracy poprzez enigmatyczne "w zaleznosci od tego czego wymaga biznes"

0

Podziw dla kandydatów, którzy aplikują wieloktrotnie. Mój znajomy zrobił wielkie oczy, gdy powiedziałem mu, że aplikuję do tej samej firmy więcej niż raz. Czasami nawet po 4-5 razy. Coś, co jest standardem w USA, tutaj może wprowadzić tylko zakłopotanie. Najlepsi programiści, jacy pracowali w Google, dostali się do tej firmy dopiero po 3 lub 4 razach. Firmy powinny rozumieć, że pasja jest dużo cenniejsza niż wiedza, ponieważ wiedzę i umiejętności można zdobyć, a pasja to iskra, która pojawia się z chęci zrobienia impactu w projekcie, firmie. Często najlepszym testem rekrutacyjnym jest po prostu okres próbny.

Może tam po prostu ludzie wzięli sobie zbyt dosłownie nazwę książki Cracking the Coding Interview :D

1
ZimnyLech napisał(a):

Czego mogłyby się nauczyć polskie firmy IT od swoich kolegów ze Stanów, reszty Europy, Chin, Japonii, itd. ?

To może ja zacznę:

  1. Podziw dla kandydatów, którzy aplikują wieloktrotnie.

Rozumiem, żeby się temu nie dziwić. Nie bardzo rozumiem, czemu miałoby to zaraz budzić "podziw"?

Jeśli faktycznie trudno się do jakiejś firmy dostać, no to podziwiać kandydata można ewentualnie wtedy, gdy uda mu się to już za pierwszym razem.

Ale sam fakt przysyłania swojego CV w kółko nic przecież nie kosztuje i żadnego wyczynu nie stanowi.

  1. Nieprzymykanie oczu na nadgodziny. W Niemczech, gdy ktoś zostaje w pracy dłużej choćby o godzinę, do menedżerów lub nawet zarządu dzwoni związek zawodowy i pyta się, dlaczego ten pracownik jest wykorzystywany.

A jaki procent programistów w Niemczech należy do związków zawodowych?

screenshot-20190610142223.png

1

Doboru HRek ;) https://ifotos.pl/z/qsxspqe

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1