Czy programowanie można podciągnąć pod umowę o dzieło?

0

No właśnie, bo podobno od ostatniej zmiany władzy zrobiło się tak, że nie każdą pracę programisty można potraktować właśnie jako dzieło. Nawet słyszałem, że niektórzy kombinują i tworzą stronę na umowie o dzieło na zasadzie wykonania projektu graficznego, co może być trochę na granicy obecnego prawa.

Reasumując, jeśli nie mam działalności gospodarczej, to co jest lepsze: umowa zlecenie czy umowa o dzieło, oraz w jakich przypadkach lepsze jedno a w jakich drugie?

0

Jak najbardziej. Umowa o dzieło moim zdaniem lepsza, bo masz 50% KUP. Ale pamiętaj że musisz wykonać dzieło, czyli umowa musi zawierać opis tego co będzie tym dziełem. Nie powinno Cie tez obowiązywać miejsce pracy, tzn nie może być tak że zleceniodawca zazyczy sobie byś pracował w godzinach 8-16 w siedzibie firmy. Jak wspomniałem już w przykładzie, zleceniodawca nie może Ci też narzucić godzin pracy. Poza tym skoro to dzieło to raczej odpada praca w trybie zadaniowym. To tak w skrócie. Ja bym osobiście unikał takich umów, chyba że masz drugie źródło dochodu (uop/jdg). Aa i w sumie nie powinieneś mieć wynagrodzenia godzinowego, tzn jeśli będziesz logować czas pracy i na jego podstawie będzie wyliczana wypłata.

3
finito napisał(a):

No właśnie, bo podobno od ostatniej zmiany władzy zrobiło się tak, że nie każdą pracę programisty można potraktować właśnie jako dzieło.

Nieprawda, nic od strony prawa się nie zmieniło od dziesiątków lat. Nigdy tak nie było, że każda praca programisty mogła być traktowana jak dzieło. To dość oczywiste, bo dzieło to jest efekt jakiś działań, musi być oryginalne i mieć swoje indywidualne cechy pozwalające na jego wyróżnienie. Dziełem może być wykonanie jakiejś aplikacji, albo skryptu, nawet sam kod źródłowy, cokolwiek twórczego.
A np. siedzenie 8h w biurze, patrzenie w logi i naprawianie bugów jeśli wystąpią, i otrzymywanie za to stałej, miesięcznej kwoty, to nie jest dzieło - mimo, że praca wielu programistów tak wygląda. I wielu próbuje taką pracę optymalizować podatkowo poprzez UoD, co w razie kontroli jest łatwo podważane i karane.

4

Ja obecnie pracuję na UoD, wygląda to tak że mam umowę np na 3 miesiące w której zawarte są zadania i co miesiąc wystawiam rachunek za wykonanie części zadań, po miesiącu jest to 1/3 kwoty z umowy itp, w tej umowie jest zapis: forma przekazania dzieła i tam jest wpisane kod źródłowy oraz dokumentacja techniczna. Słownie umówiłem się z przełożonym w jakie dni i w jakich godzinach będę pracował w biurze, natomiast jest to elastyczne.

0

Tyle, że umowa o dzieło jest umową rezultatu, a nie określoną terminowo. Takie coś może zostać podważone przez US albo ZUS.

1
somekind napisał(a):

Tyle, że umowa o dzieło jest umową rezultatu, a nie określoną terminowo. Takie coś może zostać podważone przez US albo ZUS.

Czas trwania umowy , który miałem na myśli w poprzednim poście jest zapisany w umowie w następujący sposób: Rozpoczęcie wykonywania przedmiotu umowy powinno nastąpić do dnia ...., zakończenie i dostarczenie przedmiotu umowy Zamawiającemu powinno nastąpić do dnia..... . Tak to wygląda w moim przypadku.

0

Pisałem już pod jednym z tematów, że w zasadzie dzieło może zawierać pewne elementy zlecenia i nadal być uważane - no właśnie za umowę o dzieło. Jeżeli jest ono połączone z np. z konsultacjami w zakresie projektu, doradztwem jak oprogramowanie ma funkcjonować, czy jak stawiane cele przez zamawiającego (poprawna forma przy UoD) mogą być informatycznie rozwiązane. Koniec końców w ostateczności musi powstać coś "w świecie zewnętrznym", mające swój pewien substrat materialny. Mimo, że tworzysz kod zbliżony do kodu, który gdzieś tam funkcjonuje to nie znaczy, że twój wytwór nie może być dziełem. Inną kwestią są już prawa autorskie do wytworzonych już wcześniej utworów.
Co do postu wyżej to jak wspominałem takie rozwiązanie (umowy segmentowe) to chyba najlepsze rozwiązanie jeśli chodzi o realizację współpracy

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1