Jedyne co wiem, to że będę wypytywany o moje soft skills i prace w zespole.
Czy jest w ogóle sens się na takie coś przygotowywać?
Ja mam wrażenie, że przy takich rozmowach najlepiej pytać, a samemu niewiele mówić - a na pewno nie na tematy techniczne, no chyba, że menedżer jest techniczny - ale to warto ustalić, np. popatrzeć na profil Linkedin, zobaczyć gdzie pracował, co robił, też wejść na stronę firmy w zakładkę "o nas" i popatrzeć, kto to jest. Wygooglać, zobaczyć co gość robił wcześniej, jakie ma poglądy, żeby nie palnąć jakieś głupoty (mnie się zdarzyło kiedyś powiedzieć negatywnie o Scrumie, a okazało się, że to jakiś zwolennik Scruma był i potem nastała niezręczna cisza). Poza tym mając jakiś życiorys danego człowieka (i firmy, którą zarządza), można potem się odnieść do tego w rozmowie.
Najgorsze chyba to iść na żywca nie robiąc researchu w necie na temat tego, kim jest dany człowiek (mi się zdarzyło niestety, że myślałem, że idę na rozmowę techniczną i dopiero w połowie rozmowy się zorientowałem, że nie rozmawiam z programistą tylko z jakimś menedżerkiem za dychę. I ja mu o kodzie i frameworkach, a on pewnie w życiu kodu na oczy nie widział).
Czy jest może tutaj ktoś, kto nie przeszedł tego etapu?
To trochę inaczej działa. Mnie się kiedyś zdarzyło, że przejściu
- rozmowy telefonicznej z HR
- i na żywo: z programistą i jeszcze raz z HR
- miałem czwartą już rozmowę - właśnie z jednym z ważniejszych gości w firmie (nie pamiętam dokładnie nazwy jego stanowiska) oraz z HR.
No i cóż, wszystkie rozmowy wydawało mi się, że poszły w miarę ok, a i tak potem mnie odrzucili z jakiegoś śmiesznego powodu i powiedzieli, że nie mają dla mnie obecnie projektu, ale może kiedyś (tzn. to nie wyglądało, jakbym sfejlował ostatni etap, tylko jakby ogólnie się zastanawiali, czy mnie zatrudnić do danego projektu i uznali, że jednak nie - przypuszczam, że mieli już lepszego kandydata albo coś).