Developer do wszystkiego, czy do niczego? Wąskie specjalizacje vs przekrój technologiczny na stanowisku

0

Niedawno na rozmowie o pracę palnąłem, że u poprzedniego pracodawcy nie podobało mi się, że zatrudniałem się na stanowisko C# .Net dev, a kazali mi programować w Javie (o której pojecie mam znikome). A oni mi na to: "U nas też tak może być, całkiem prawdopodobne.'. Zrobiłem oczy jak talerze i szukałem jakiegoś zdania, żeby wybrnąć pozytywnie.

Mam pytanie, czy to już obecnie praktyka, tendencja w zespołach projektowych?

ja zrozumieć moglem, że full-stack ogarnia top-down: od front-endu po back-end.
Bo specyfika różna i trudno coś sknocić mentalnie.

Ale to już kolejny raz trafia mi się podeście, że firma chce mieć armię konsultantów (bo taki zawód, jak programista ginie), która ogarnia różne technologie od strony back-endu.

jakie macie podejście do tego?

Mnie się wydaje, że trudno masterować jednocześnie kilka języków programowania. a wystarczy poczytać forum że każde środowisko ma setki swoich specyficznych niuansów i albo jest się wybitnym w jednej dziedzinie albo przeciętnym w wielu (poza jakimiś tam Leonardo da Vinci itp).
Plus fakt, że zostałem programistą C#, bo lubię w nim programować.
a teraz jeszcze do tego brokuły i fasolka.
screenshot-20190219230019.png

0

Pewnie zależy od firmy.

Owszem z fullstackowym podejściem się spotkałem, natomiast z nakłanianiem mnie, czy wręcz zmuszaniem siłą, żebym zaczął ogarniać zupełnie inny ekosystem i związany z nim język - to nie.

0

Zależy na jakie stanowisko aplikowałeś. Jeżeli na programista programów, to w sumie nawet by pasowało.

A poważniej, to jeżeli firma daje czas na naukę i płaci normalną stawkę, to nie widzę w tym nic pokracznego. Dla pracodawcy to na pewno wygoda. Z tym Leonardo wydaje mi się, że trochę za daleko pojechałeś, bo chyba nie ma aż tak dużej kognitywnej różnicy między Javą a C#. Jednak jeśli Tobie taka sytuacja nie pasuje, to szukaj pracy gdzieś indziej. Ofert w .NET, gdzie programuje się faktycznie w .NET nie brakuje.

0

Zgadzam się z poprzednikami, a od siebie dodam byś użył umysłu jeśli nie wiesz co robić. Zdziwisz się, ale to naprawdę działa.

4

Nie jest to normalna i cywilizowana praktyka, ale ma miejsce. Jest oznaką, że cię wykiwano w ogłoszeniu i zwabiono na rozmowę o stanowisku, które cię nie interesuje. Że marnuje się twój czas i ich czas - co oznacza że są c**** w zarządzaniu czasem i logicznym myśleniu. W takich momentach albo podnosisz stawkę o której rozmawiacie jeśli jesteś w stanie przeboleć pracę z tym innym językiem, albo wychodzisz z sali obrzucając ich wymownym spojrzeniem, na które w 100% zasłużyli wszyscy zaangażowani w marnowanie twojego czasu. Przełknięcie tego niczym młody ministrant na zakrystii jest zrozumiałe co najwyżej w skrajnie podbramkowych sytuacjach.

8

Zrobiłem oczy jak talerze i szukałem jakiegoś zdania, żeby wybrnąć pozytywnie.

A po co? To był dobry moment, żeby wstać i wyjść...

0
aurel napisał(a):

Zrobiłem oczy jak talerze i szukałem jakiegoś zdania, żeby wybrnąć pozytywnie.

A po co? To był dobry moment, żeby wstać i wyjść...

Nie ma co przesadzać. Czy którekolwiek miejsce pracy jest tak idealne, że w dokładnie każdym aspekcie organizacji pracy jest zgodne z tym co uważamy za słuszne? Ja też uważam, że przerzucanie się z języka na język nie jest dobre, prawdopodobnie podczas potencjalnej rozmowy wyraziłbym taką opinię, ale aby zaraz z powodu tego wychodzić, jak gdybym został osobiście mocno urażony? Przesada.

Jest dużo o wiele poważniejszych problemów (zwykle nie dających się wychwycić podczas rozmowy rekrutacyjnej), niż możliwość bycia przerzuconym do pracy z innym językiem/środowiskiem.

2

Nie ma co przesadzać. Czy którekolwiek miejsce pracy jest tak idealne, że w dokładnie każdym aspekcie organizacji pracy jest zgodne z tym co uważamy za słuszne? Ja też uważam, że przerzucanie się z języka na język nie jest dobre, prawdopodobnie podczas potencjalnej rozmowy wyraziłbym taką opinię, ale aby zaraz z powodu tego wychodzić, jak gdybym został osobiście mocno urażony? Przesada.

Nie byłabym urażona, tylko nie miałoby sensu dalej tracić czasu - nie zamierzam programować w Javie, a OP wyraźnie zaznaczył, że właśnie to mu przeszkadzało w poprzedniej pracy. Ładowanie się do kolejnej firmy, gdzie robią to samo, jest IMHO bez sensu.

Poza tym ja nie mam nic przeciwko przerzucania między językami (na co dzień programuję w C# i VBA, sporadycznie JS, PHP, czasem trzeba coś sprawdzić w bazie SQLem albo napisać skrypt w batchu). Ale przerzucanie do Javy kogoś od .NETa to już jednak gruba przesada :D To trochę tak, jakbyś zatrudniał się na specjalistę od Windows, a na rozmowie powiedzieli: "Będzie pan pracował na Linuxie"...

2

Ja bym mogl zmieniac z Javy na C#, potem na Scale, potem na F#, potem na Pythona itp. Byle tylko nie kazali dotykac JS, a z tym jest co raz wiekszy problem :/

2

Trzy historie: 1) zatudnili mnie jako frontendowca, a robie tylko w bazach danych, 2) zatrudnili kolege, seniora Javy, jako javowca, ktoremu nastepnie kazali programowac w React, 3) zatrudnili kolege, seniora Javy, jako javowca, ktoremu nastepnie kazali pisac w czystym JS. Ktos tu gdzies ostatnio pisal, ze 3miasto jest fajne... Tak, bardzo :P

1

A w tej poprzedniej firmie to było tak, że aplikowałeś do .NET, a wrzucili Cię od razu do Javy, bo tak, czy najpierw faktycznie rzeźbiłeś w .NET, a potem zostałeś przeniesiony bo np. musieli jakoś zagospodarować programistów między projektami? :P

Jeśli to pierwsze to faktycznie jest to bardzo słabe, jeśli to drugie... no, życie, też bym wolał choć trochę się w czymś wyspecjalizować zamiast nadgryzać każdy temat po trochu :/

Na pocieszenie powiem Ci, że jeśli to ta firma, co myślę, to aplikowałem do Pythona i pierwszy projekt faktycznie rzeźbiłem w Pythonie :P Tylko potem został zaorany i zagospodarowali mnie do innego na zasadzie:

- Wolisz robić front-end czy uczyć się Kotlina i back-end?
- Choćby i assembly, byleby nie babrać się z JS. Mamy dostęp do szkoleń z tego?
- Mamy, zaloguj się tu *link*

Btw. jakiś czas później, jak ktoś wpadł na świetny pomysł wszyscy jesteśmy full-stackami, to po 3 tygodniach byłem już bliski PTSD - i oczywiście zdążyłem trochę napsuć na froncie.. Także łączę się w bólu ze wszystkimi pchniętymi w objęcia JSa :D

0

W sumie dobrze, że sami Ci o tym powiedzieli. Jeśli chcesz się rozwijać w C# to szukaj takiej firmy, która Ci to zapewni. Fajnie jest od czasu do czasu zmienić technologię i spróbować czegoś nowego ale pod warunkiem, że programista sam tego chce a nie jest zmuszany na siłę.

0
xxpaxx napisał(a):

Trzy historie: 1) zatudnili mnie jako frontendowca, a robie tylko w bazach danych, 2) zatrudnili kolege, seniora Javy, jako javowca, ktoremu nastepnie kazali programowac w React, 3) zatrudnili kolege, seniora Javy, jako javowca, ktoremu nastepnie kazali pisac w czystym JS. Ktos tu gdzies ostatnio pisal, ze 3miasto jest fajne... Tak, bardzo :P

Też znam sporo takich historii z 3miasta (np. Senior Java został DevOpsem), ale uważam, że tak jest po prostu wszędzie.

Byle tylko nie kazali dotykac JS, a z tym jest co raz wiekszy problem :/

Dlaczego nie lubicie JS? Coraz częściej spotykam się z tym, że programiści piszą czego woleliby unikać i nawet załączają listy technologii oraz firm :)
Zazwyczaj każdy nowy pracownik dostaje jakieś "zgniłe jajo" - technologia, obszar, projekty, którymi nikt inny nie chce się zajmować lub firma nie może pozyskać takich specjalistów.

czy to już obecnie praktyka, tendencja w zespołach projektowych?

Budżety rosną pewnie wolniej niż technologie, więc przypada coraz więcej i więcej na jednego specjalistę (o ile można tak nazwać kogoś, kto robi wszystko ale w niczym się nie specjalizuje). Kiedy np. trzeba coś zmienić na stronie fb, to idealnie mieć UI/UX designera, front-end developera oraz back-end developera, jednak fb nie ma budżetu na tyle osób (bo nie ma tyle pracy dla nich albo z innych powodów) więc lepiej mieć jednego człowieka, który zrobi wszystko od A do Z. Jak jest z 10 projektów a każdy w 10 różnych technologiach i po parę godzin z każdego (mniej lub bardziej losowo) to firmy muszą sobie jakoś radzić. Jest też dużo firm, gdzie specjalizacja jest możliwa, ale nie ma na nią zgody biznesowej.

I wszystko byłoby ok gdyby nie to "kazali" - firmy tak robią, bo ludzie się godzą, często nadrabiając braki w tej czy innej technologii po nocach, bo z tym czasem na naukę to wiadomo jak jest. Niepokorni/nie dający rady albo sami odchodzą albo są zwalniani a na ich miejsce już czekają kolejni - witamy w eldorado IT :)

0

Devops to raczej kultura pracy, Znam developerów którzy interesują się devops i lubią robić zadania związane z konstruowaniem i utrzymywaniem infrastruktury.

Pisanie frontendu również nie musi być takie przykre. Jeżeli designy są jasne i przejrzyste to jest kilka fajnych narzędzi do pisania, które są ciepło odbierane przez back-end developerów.
np ReasonML.

Z własnego ogródka. Aktualnie robię zadanie, które w innej firmie mogłoby być dedykowane data science. Wykonuje je, żeby nauczyć i dotknąć nowych rzeczy. Nikt mnie do tego nie zmuszał.

Dlatego też specjalizacja nie musi znaczyć bezwzględnie wykonywanie zadania w obrębie dedykowanej dziedziny.

3

DżawaSkrypty klepią – z kilkoma wyjątkami – tylko kobiety i soyboye.

0

Zawsze można postawić sprawę jasno: nie umiem, ale jeśli przełożonemu nie przeszkadza, że w czasie pracy się nauczę, to jest o czym rozmawiać. Czasem jest robota na parę tygodni/ miesięcy i firmie bardziej opłaca się wykorzystać istniejącego pracownika, niż zatrudniać nowego. Gorzej, kiedy szef każe uczyć się po godzinach ;) .
Swoją droga z punktu widzenia pracodawcy lepiej kiedy pracownik stara się być elastyczny, niż by miał się zapierać w stylu "nie, bo nie i już".

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1