Rozmowy rekrutacyjne

0

Cześć,

mam pytanie... jestem w trakcie szukania pracy. W jednej firmie jestem po 1 etapie, w drugiej po ostatnim (czekam na info - wydaje mi się, że są jakieś szanse na otrzymanie pracy). Dzisiaj znalazłem kolejne 3 firmy, które proponują fajne stanowiska (firmy są bliże mojej miejscowości co jest dużym +). Pytanie, czy tyle rozmów na raz to dobre rozwiązanie ? Co mówić, gdy pytają czy bierze się udział w innej rekrutacji ? Czy może, zacząć dalej szukać dopiero jak zakończą się te dwie pierwsze ?

Może ktoś miał podobną sytuację i opowie o swoim doświadczeniu ;-)

5

Co mówić, gdy pytają czy bierze się udział w innej rekrutacji ?

To powiedzieć, że tak, żeby pokazać, że jak się nie zdecydują, to się zatrudnisz gdzie indziej. A firmy lubią prokrastynować i potrafią np. po miesiącu czy dwóch miesiącach oznajmić o wyniku rekrutacji. Bo przecież w branży IT nikt się nie spieszy, a decyzje są odwlekane miesiącami.

Czy może, zacząć dalej szukać dopiero jak zakończą się te dwie pierwsze ?

Jak masz czas i energię, to możesz się bawić w kilka. Tylko lepiej sobie zapisywać gdzieś wszystko to, czego się dowiesz podczas rekrutacji, tj. która firma czego wymaga, jakimi projektami się zajmuje, jakie warunki zatrudnienia oferują, żeby potem ci się nie pomyliło wszystko.

3

czy tyle rozmów na raz to dobre rozwiązanie ?

Za dużo czaszkujesz. W Twoim interesie jest posiadać jak największy wybór. Na Zachodzie jest czymś zupełnie normalnym, że ludzie umawiają się na kilkanaście, czasem kilkadziesiąt rozmów w miesiącu. Jeżeli bardzo zależy Ci na pracy w konkretnym miejscu, poświęcasz wtedy więcej czasu na przygotowanie pod to konkretne miejsce. To wszystko.

Co mówić, gdy pytają czy bierze się udział w innej rekrutacji ?

Prawdę. (Takie pytanie, swoją drogą, to duża czerwona flaga.)

3

Ja miałem taki czas że chyba przez tydzień byłem codziennie na rozmowie kwalifikacyjnej :) To tego byłem na tyle butny że jak mi w jednej firmie powiedzieli że mnie chcą to im powiedziałem że muszę się zastanowić :D

1

Oczywiscie pamiętaj ze na koniec jak będziesz miał np dwie oferty równie fajne to możesz spróbować się targować. Ja tak kiedyś robiłem i jawnie mówiłem że w drugiej firmie zaproponowali mi więcej więc pójdę tam ale jeśli są w stanie dać coś jeszcze od siebie to pójdę do nich. Tak naprawdę nic nie ryzykujesz i możesz tylko zyskać. No chyba ze blefujesz :)

3
  1. Czemu nie? Tym lepiej bo potem masz kilka do wyboru na raz, a nie że nie wiesz czy odrzucać X czy nie, bo Y jeszcze nie dali odpowiedzi. Lepiej mieć wszystkie oferty na stole na raz.
  2. Mówić. Im to jedynie sugeruje że muszą się zdecydować, bo ktoś inny cię weźmie i że muszą to zrobić szybko. Sytuacja totalnie ekstremalna, rekrutowałem sie kiedyś do SES i normalnie, jak to wielka poważna firma, proces trwa tygodniami, ale powiedziałem im że strasznie długo im zeszło na odpowiedź na moją aplikację i mam już oferty od innych firm gdzie aplikowałem i na dniach będę się decydować. W efekcie rozmowy miałem ustawione juz następnego dnia a 3 dni od wysłania im maila z informacją o dedlajnie miałem ofertę
0

Okej, to już chyba podjąłem decyzję i porozsyłam CV do pozostałych.
Spotkaliście się z ofertami pracy w IT, w których wymagają list motywacyjny ? Bo te dwie firmy mają taki warunek. Pytanie co robią ze zgłoszeniem z samym CV? Macie jakieś doświadczenie ?

0
  1. Tak, w ogóle pewnie 80% aplikacji jakie w życiu wysłałem wymagały listu motywacyjnego, ale ja też aplikuje w dziwne miejsca :P
  2. Spotkałem się z sytuacją gdzie niby należało wysłać list, znajomy wrzucił tylko CV i w sumie nie zrobiło to nikomu różnicy. Musisz ocenić sam co to za miejsce. Duże korpo/organizacja moze mieć wymogi formalne i nie przeskoczysz.
7

Ja robie tak. Wysyłam do dwóch firm maks do 3 i czekam co się rozegra. Niestety zazwyczaj gdzie nie wysyłałem tam mnie od razu chcieli. Jeśli wyślesz do 7 firm i potem czekasz na jedna odpowiedź a na przykład czwarta firma cię chce a ty byś wolał tą drugą i mówisz ok biore tą czwartą. I za 3 dni odzywa się firma numer 2 i też cie chce to jesteś w dupie. Bo musisz odmówić i jej i pozostałym 5. Po miesiącu czy po 3 jak cie praca znudzi albo okaże się że to nie to co chcesz to zamknąłeś sobie drogę do tych wszystkich firm. Więc z życia wzięte maks do 3 firm a jak zapytają czy masz inne rozmowy to mówisz, że tak że jeszcze dwie inne firmy i już. PO tygodniu jak nie odzywają się to olej.

Nie rób też programów na zaliczenie to są debilne firmy co lecą w jajo. Albo chce się pracownika albo nie. Krótki test na myślenie czyli jak na przykład rozwiązałbyś taki a taki problem sam algorytm żebyś opowiedział bez kodu. Bo kod to dziś jest na stackoverflow :) niejedną gre byś stamtąd napisał :D

0

Spotkaliście się z ofertami pracy w IT, w których wymagają list motywacyjny ? Bo te dwie firmy mają taki warunek.

Myśl o tym jak o teście mającym wykazać, że nie jesteś kompletnym tumanem i potrafisz sklecić kilka sensownych, poprawnych stylistycznie zdań.

2

Jak firma wymaga listu to odpuść ich sobie to są debile w tej firmie z najwiekszym pajacem na czele czyli szefem. Motywacją są pieniądze... wiecej kasy to wieksza motywacja. Go..no nas interesuje misja firmy i wizja szefa.

2

Co do listu to bym odpuścił i wysłał samo CV. Jak chcą list to powiedz, że dziękujesz w takim razie. Możesz motywować to tym, że gdybyś chciał pisać poematy to zajmowałbyś się filologią jakiegoś języka. Albo pisał listy do ukochanej.
Natomiast proponuję dorzucić kilkudaniowe summary do samego CV. W formie podsumowania co robiłeś do tej pory i co Cię interesuje na dalszym etapie rozwoju. Osobiście mam gdzieś czy ktoś to będzie czytać czy nie. Wrzuciłem bo czułem taką wewnętrzną potrzebę z racji dużej zmiany kierunku rozwoju zawodowego. I tak jak pisałem - niech to zajmie max 8 linijek, a nie całą stronę.

2

odpuść ich sobie to są debile w tej firmie z najwiekszym pajacem na czele czyli szefem
Jak chcą list to powiedz, że dziękujesz w takim razie. Możesz motywować to tym, że gdybyś chciał pisać poematy to zajmowałbyś się filologią jakiegoś języka

Gdzie wymagają listów? Np. ESA, ESO, EUMETSAT, ITER... faktycznie, pajace nie warte waszej uwagi ;) A co więcej te wymienione plus jeszcze np. CERN czy ESS wymagają przedstawienia referencji! Skandal, granda! ;)

Motywacją są pieniądze

Chyba tylko jak ktoś jest biedny albo ma jakieś kompleksy :) Zresztą to nie problem zarabiać dobrze jako programista, ale potem masz do wyboru zarabiać X klepiąc CRUDy albo budując statki kosmiczne. Motywacja będzie taka sama? Może dla niektórych...

edit: oczywiście miejmy trochę rigczu, jeśli firma noname januszex klepiąca formatki w php i strony-wizytówki wymaga od was listu motywacyjnego to pewnie faktycznie coś jest nie tak :P Wyjdzie coś jak:

0
Shalom napisał(a):

odpuść ich sobie to są debile w tej firmie z najwiekszym pajacem na czele czyli szefem
Jak chcą list to powiedz, że dziękujesz w takim razie. Możesz motywować to tym, że gdybyś chciał pisać poematy to zajmowałbyś się filologią jakiegoś języka

Gdzie wymagają listów? Np. ESA, ESO, EUMETSAT, ITER... faktycznie, pajace nie warte waszej uwagi ;) A co więcej te wymienione plus jeszcze np. CERN czy ESS wymagają przedstawienia referencji! Skandal, granda! ;)

Patrzymy w trochę inne miejsca ;-) Podałeś głównie instytucje/organizacje powiązane z dziedzinami nauk/badań etc. Mi chodziło o bardziej banalne miejsca do pracy i banalną pracę. Nie widzę podstaw do pisania listów do firm typu (nazwy totalnie przypadkowe) mBank, Google, Microsoft, HSBC, Sii, Sabre, IT Kontrakt itd. Bo tam raczej nie dostanę pracy polegającej na wysyłaniu rakiet w kosmos.
Znowu kierując się ku pracy z możliwościami wysyłania rakiet w kosmos nie widziałbym problemu w napisaniu listu motywacyjnego. W takiej pracy na pewno znalazłbym dużo punktów do motywacji. Natomiast nie motywuje mnie nic do pisania listu na stanowisko starszego klepacza CRUD. I nie zamierzam pisać na takowe stanowiska bo ktoś ma takie "widzimisię" ;-)

0

ESA, ESO, EUMETSAT, ITER. nikt nie zna tych nazw no faktycznie wielcy . gracze hahaha

2

A nie jest tak, że to od kraju zależy i LM są w Polsce mało popularne, a w niektórych krajach mogą być popularne/wymagane?

0
LukeJL napisał(a):

A nie jest tak, że to od kraju zależy i LM są w Polsce mało popularne, a w niektórych krajach mogą być popularne/wymagane?

List motywacyjny to wymysl komuny. Jedyne co pokazuje to potencjalna glebokosc na ktora dasz sie pracodawcy. Ocenianie pracownika na podstawie sciany tekstu vs rozmowy w 4 oczy.
Nikt podobno nie ma czasu na przegladanie CV wiec na pewno znajdzie czas na czytanie LM ;-)

0

Ja też nie pisze. Raz miałem rozmowę po angielsku, o pracę zdalną, z Panią z HR (nie do końca jestem pewny czy to nie była Polka ale rozmowa była tylko po angielsku) Firma siedzibe ma w Szczecinie. Zapytała mnie czy wiem czym się zajmują. Odpowiedziałem, że nie pamiętam bo już kilkoma firmami prowadzę rozmowy to mi powiedziała, że chyba nie będę dobrym pracownikiem. Jak jestem dalej zainteresowany to mam jej wysłać "Motivation List'. I dałem sobie spokój.

2

List motywacyjny jest bez sensu, bo niby o czym masz w nim pisać? Jasne, jeżeli chcesz programować rakiety wystrzeliwane w kosmos to może nawet będzie miało to sens. Tam trzeba szukać naukowych maniaków i pasjonatów z krwi i kości. List motywacyjny może wtedy potwierdzić profil. List motywacyjny do pracy polegającej na klepaniu CRUD czy formatek to raczej przerost formy na treścią i zwykłe zatrzymanie się firmy w czasach folwarku pańszczyźnianego.

0
Hispano-Suiza napisał(a):

List motywacyjny to wymysl komuny.

W sensie USA XX wieku to komuna?

3

Ale dużo tu ignorantów. Ciekawe czy to ogólne domena młodych programistów. Nie słyszałem, nie widziałem = nie istnieje. Kategorycznie. Nie rozumiem czegoś = głupie. Nie zgodne z moją intuicją = nieciekawe.

1

List motywacyjny do firmy w której kepiej się CRUDy rzeczywiście sens ma mały IMO, ale nie w kaźdej firmie klepie się CRUDy...
Trochę mnie martwi takie bezmyślne krytykowanie listów motywacyjnych na tym forum, ponoć programiści powinni być myślący...

0

Problem z listami motywacyjnymi jest taki, że niewiele wnoszą

0
scibi92 napisał(a):

List motywacyjny do firmy w której kepiej się CRUDy rzeczywiście sens ma mały IMO, ale nie w kaźdej firmie klepie się CRUDy...
Trochę mnie martwi takie bezmyślne krytykowanie listów motywacyjnych na tym forum, ponoć programiści powinni być myślący...

Prawda jest też taka, że 99% ludzi szuka pracy przez internet. I portale przez, które się aplikuje zazwyczaj posiadają tylko miejsce na CV.

2

List motywacyjny do firmy w której kepiej się CRUDy rzeczywiście sens ma mały IMO, ale nie w kaźdej firmie klepie się CRUDy...
Trochę mnie martwi takie bezmyślne krytykowanie listów motywacyjnych na tym forum, ponoć programiści powinni być myślący...

Bardzo często nawet nie wiesz co będziesz robił. Informacje o projekcie na który masz trafić dostaniesz dopiero na rozmowe rekrutacyjnej lub telefonicznej. Jeżeli jesteś outsourcowany to czemu masz motywować coś listem skoro twój własny pracodawca chce cie wypchnąć z firmy możliwie jak najszybciej do klienta..
Nie dajmy się zwariować. Są przypadki gdzie list motywacyjny jest jak najbardziej na miejscu, a są przypadki gdzie to kompletny absurd.

2

Także uważam LM za zbędny. Nie neguje faktu, że są miejsca 'specjalistyczne' (nie mylić ze 'specjalnej troski'... chociaż hmmm :) ). Na pewno jakby mi się firma spodobała to bym taki LM napisał, jakby było wymagane, ale generalnie takie wlazodupne pisma uważam za relikt lat 90.

1
somekind napisał(a):

W sensie USA XX wieku to komuna?

Możemy nazwać to fikcyjną demokracją jeśli tak sobie życzysz ;-)

Czekoladowy Miś napisał(a):

Ale dużo tu ignorantów. Ciekawe czy to ogólne domena młodych programistów. Nie słyszałem, nie widziałem = nie istnieje. Kategorycznie. Nie rozumiem czegoś = głupie. Nie zgodne z moją intuicją = nieciekawe.

Ignorantów w jakiej kwestii?

scibi92 napisał(a):

List motywacyjny do firmy w której kepiej się CRUDy rzeczywiście sens ma mały IMO, ale nie w kaźdej firmie klepie się CRUDy...
Trochę mnie martwi takie bezmyślne krytykowanie listów motywacyjnych na tym forum, ponoć programiści powinni być myślący...

Z tego samego założenia wychodzę. Co innego gdy idziesz do firmy robiącej innowacje na skalę globalną albo chociaż krajową, a co innego jak ma to być firma jakich tysiące.

danek napisał(a):

Problem z listami motywacyjnymi jest taki, że niewiele wnoszą

szydlak napisał(a):

Prawda jest też taka, że 99% ludzi szuka pracy przez internet. I portale przez, które się aplikuje zazwyczaj posiadają tylko miejsce na CV.

Nie jest to prawdą. Nie spotkałem się jeszcze ze stroną typowo ogłoszeniową w której mogłem umieścić tylko CV. Niektóre wręcz nachalnie promowały dorzucanie LM pomimo, że w ogłoszeniu nikt go nie oczekiwał.

Szekel napisał(a):

Bardzo często nawet nie wiesz co będziesz robił. Informacje o projekcie na który masz trafić dostaniesz dopiero na rozmowe rekrutacyjnej lub telefonicznej. Jeżeli jesteś outsourcowany to czemu masz motywować coś listem skoro twój własny pracodawca chce cie wypchnąć z firmy możliwie jak najszybciej do klienta..
Nie dajmy się zwariować. Są przypadki gdzie list motywacyjny jest jak najbardziej na miejscu, a są przypadki gdzie to kompletny absurd.

Nawet jeżeli nie jest to outsourcing to często przy rekrutacjach do typowego korpo nie masz pojęcia gdzie trafisz. Ogłoszenie często jest bardzo ogólne, zawiera 20 technologii. Wydaje mi się, że w takim przypadku kwestia tego co sam wrzucisz do CV. Na bazie tego pewnie jest przydział do jakiegoś konkretnego działu/projektu. Pisanie LM w takim przypadku ma tyle sensu co pisanie podania do US. Pisać możesz tylko nie wiesz co, jak i po co.

lampasss napisał(a):

Także uważam LM za zbędny. Nie neguje faktu, że są miejsca 'specjalistyczne' (nie mylić ze 'specjalnej troski'... chociaż hmmm :) ). Na pewno jakby mi się firma spodobała to bym taki LM napisał, jakby było wymagane, ale generalnie takie wlazodupne pisma uważam za relikt lat 90.

W tym cały problem. Niektórzy z tych lat 90 nadal mają takie myślenie, a mamy jakieś 30 lat do przodu. Weryfikacja poprzez wchodzenie czytającemu w pupę. I znowu napiszę, że nie mam tu na myśli jakichś mocno abstrakcyjnych stanowisk gdzie wymaga się mocno specjalistycznej wiedzy żeby w ogóle móc pracować na np. technicznym stanowisku.

0
Hispano-Suiza napisał(a):
somekind napisał(a):

W sensie USA XX wieku to komuna?

Możemy nazwać to fikcyjną demokracją jeśli tak sobie życzysz ;-)

Czy cały świat to komuna Twoim zdaniem?

0
somekind napisał(a):
Hispano-Suiza napisał(a):
somekind napisał(a):

W sensie USA XX wieku to komuna?

Możemy nazwać to fikcyjną demokracją jeśli tak sobie życzysz ;-)

Czy cały świat to komuna Twoim zdaniem?

Cały świat nie. Ale pod hasłem "demokracja" kryje się wszystko. Daje się ludziom iluzoryczną szansę na własne decyzje przez pryzmat wyborów, a następnie serwuje - socjalizm, system partyjny (vel. system partii dominującej jak u nas w kraju), system dwupartyjny (gdy jedna partia nie dała rady rządzić sama), kapitalizm (gdy wyprzedało się cały majątek narodowy albo zdecydowaną jego większość) tzn. wolnorynkowość.
Lub też komunizm, który pod napływem różnej maści śniadych "kolorów" do jasnych społeczeństw spełnia założenie hasła komunizm

W drugiej połowie lat sześćdziesiątych XX w. komunami zaczęto nazywać miejsca zamieszkiwane przez niezwiązanych ze sobą ludzi, popularne wśród hippisów.

A w takim chociażby UK panuje Monarchia. Co prawda są i politycy ale nikt z nas nie wie jaki mają wpływ na cokolwiek (realny). Natomiast łatkę demokracji można przypiąć wszędzie. W wielu krajach tak to się odbywa, a niektóre nie kryją się z tym, że mają ustrój komunistyczny. I to jest w porządku bo nikt nie ściemnia, że obywatel ma realny wpływ na cokolwiek. Brak sztucznych szopek w postaci wyborów ale też władza często stara się dbać o obywatela (oczywiście są wyjątki od tej reguły).

0
Hispano-Suiza napisał(a):

Cały świat nie. Ale pod hasłem "demokracja" kryje się wszystko. Daje się ludziom iluzoryczną szansę na własne decyzje przez pryzmat wyborów, a następnie serwuje - socjalizm, system partyjny (vel. system partii dominującej jak u nas w kraju), system dwupartyjny (gdy jedna partia nie dała rady rządzić sama), kapitalizm (gdy wyprzedało się cały majątek narodowy albo zdecydowaną jego większość) tzn. wolnorynkowość.

Poniekąd tak, ale czy to prawo jest iluzoryczne czy nie, to już zależy od konkretnego kraju.

Lub też komunizm, który pod napływem różnej maści śniadych "kolorów" do jasnych społeczeństw spełnia założenie hasła komunizm

No nie bardzo, założenia komunizmu nigdzie nigdy nie były ani nie są spełnione.

A w takim chociażby UK panuje Monarchia.

Przecież tam też ustrojem jest demokracja. Monarchia wyklucza się z republiką, a nie z demokracją.

W wielu krajach tak to się odbywa, a niektóre nie kryją się z tym, że mają ustrój komunistyczny. I to jest w porządku bo nikt nie ściemnia, że obywatel ma realny wpływ na cokolwiek.

Tyle, że komunizm nie polega na braku wpływu obywatela na państwo.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1