W sensie USA XX wieku to komuna?
Możemy nazwać to fikcyjną demokracją jeśli tak sobie życzysz ;-)
Ale dużo tu ignorantów. Ciekawe czy to ogólne domena młodych programistów. Nie słyszałem, nie widziałem = nie istnieje. Kategorycznie. Nie rozumiem czegoś = głupie. Nie zgodne z moją intuicją = nieciekawe.
Ignorantów w jakiej kwestii?
List motywacyjny do firmy w której kepiej się CRUDy rzeczywiście sens ma mały IMO, ale nie w kaźdej firmie klepie się CRUDy...
Trochę mnie martwi takie bezmyślne krytykowanie listów motywacyjnych na tym forum, ponoć programiści powinni być myślący...
Z tego samego założenia wychodzę. Co innego gdy idziesz do firmy robiącej innowacje na skalę globalną albo chociaż krajową, a co innego jak ma to być firma jakich tysiące.
Problem z listami motywacyjnymi jest taki, że niewiele wnoszą
Prawda jest też taka, że 99% ludzi szuka pracy przez internet. I portale przez, które się aplikuje zazwyczaj posiadają tylko miejsce na CV.
Nie jest to prawdą. Nie spotkałem się jeszcze ze stroną typowo ogłoszeniową w której mogłem umieścić tylko CV. Niektóre wręcz nachalnie promowały dorzucanie LM pomimo, że w ogłoszeniu nikt go nie oczekiwał.
Bardzo często nawet nie wiesz co będziesz robił. Informacje o projekcie na który masz trafić dostaniesz dopiero na rozmowe rekrutacyjnej lub telefonicznej. Jeżeli jesteś outsourcowany to czemu masz motywować coś listem skoro twój własny pracodawca chce cie wypchnąć z firmy możliwie jak najszybciej do klienta..
Nie dajmy się zwariować. Są przypadki gdzie list motywacyjny jest jak najbardziej na miejscu, a są przypadki gdzie to kompletny absurd.
Nawet jeżeli nie jest to outsourcing to często przy rekrutacjach do typowego korpo nie masz pojęcia gdzie trafisz. Ogłoszenie często jest bardzo ogólne, zawiera 20 technologii. Wydaje mi się, że w takim przypadku kwestia tego co sam wrzucisz do CV. Na bazie tego pewnie jest przydział do jakiegoś konkretnego działu/projektu. Pisanie LM w takim przypadku ma tyle sensu co pisanie podania do US. Pisać możesz tylko nie wiesz co, jak i po co.
Także uważam LM za zbędny. Nie neguje faktu, że są miejsca 'specjalistyczne' (nie mylić ze 'specjalnej troski'... chociaż hmmm :) ). Na pewno jakby mi się firma spodobała to bym taki LM napisał, jakby było wymagane, ale generalnie takie wlazodupne pisma uważam za relikt lat 90.
W tym cały problem. Niektórzy z tych lat 90 nadal mają takie myślenie, a mamy jakieś 30 lat do przodu. Weryfikacja poprzez wchodzenie czytającemu w pupę. I znowu napiszę, że nie mam tu na myśli jakichś mocno abstrakcyjnych stanowisk gdzie wymaga się mocno specjalistycznej wiedzy żeby w ogóle móc pracować na np. technicznym stanowisku.