Co w przypadku gwałtownego załamania branży programistycznej?

1

Załóżmy, że ktoś napisał algorytm, który pisze algorytmy.
Mediana zarobków programistów spada do 1000 PLN.
Wszystkie inne branże pozostają na tym samym poziomie.

Zanim zaczniemy uciekać przed morderczymi pralkami i odkurzaczami minie trochę czasu ;-)
Trzeba za coś płacić rachunki.

W jaki sposób, jak najszybciej, w Polsce osiągnąć poziom zarobków sprzed hipotetycznego krachu (mediana 6 373 PLN według wynagrodzenia.pl)?
Na kogo najlepiej się przebranżowić, zanim skończą się oszczędności, nie musząc rezygnować z obecnego poziomu życia/wynagrodzenia/komfortu pracy?

1

Kto zna się na matematyce i potrafi logicznie myśleć poradzi sobie wszędzie.

Wynaleziono algorytm, który pisze algorytmy, czyli już od 100 lat mamy samosterujące się samochody, samosterujące się fabryki, autonomiczne roboty. Pozostaje tylko ekspansja do innych układów planetarnych.

6

Myślę, że bliżej do tego kierowcom, a jakoś nie słyszałem, żeby mieli takie rozkminy.

3

Jeśli kiedyś powstanie algorytm tworzacy algorytmy, będzie to oznaczało że powstała sztuczna inteligencja w pełnym slowa tego znaczeniu. Co wtedy? Nic.. Jeśli inteligencja będzie nastawiona pokojowo, to pierwsze co zrobi to wyeliminuje pojęcia pieniądza, banków, finansów. Następnie skupi się na pozyskiwaniu surowców i zdobywaniu nowych terenów (inne planety), ekspansja, kolonizacja. Ludzkośc (bo nie tylko branża it to odczuje, będzie mogła mieć wszystko, część osób żadnych władzy zdziczeje i będą urządzać polowania na ludzi, część będzie walczyc z AI jak w matrixie, część nie ogarnie rzeczywistości i będzie tkwić w jakimś stanie pseudo-wegetacji.

4

Pójdę na pewien portal dla dorosłych gdzie są pewne transmisje. Otworze tam swój kanał i będę robił sprośne rzeczy. Np. dzielił przez 0

2

Najlepiej zostać supermodelem, albo prostytutką te zwody znikną jako ostatnie.

5

Ja mam kilka opcji:
Wrócę do handlu.
Wrócę do serwisu IT.
Ze szwagrem będę sprowadzał auta (zresztą już mi proponował), lub praca na serwisie (pracowałem w ASO, znam specyfikę i potrafię zrobić drobne naprawy).
Kuzaj w UK robi w firmie rentową, kasę trzepie sporą.
Dalsza rodzinka w DE ma sklep.

Czasami mnie korci aby ruszyć dupe z lapka i popracować fizycznie, albo gdzieś w górach z prawdziwą zimą (a może by to wszystko rzucić i wyjechać w Bieszczady).

1

Można zostać influencerem, teraz jak jesteś popularny w mediach społecznościowych, to masz hajsy.

Poza tym w języki mogę iść, chociaż te które znam (np. słoweński) są niezbyt poszukiwane na polskim rynku pracy. Ale w sumie zawód tłumacza też raczej nie będzie istniał, jeśli będą tak zaawansowane algorytmy, to pewnie wreszcie programy tłumaczące też ktoś ulepszy do tego poziomu, że nie będzie więcej potrzebny człowiek.

7

Głowa do góry, powstaną nowe zawody jak np. historyk informatyki, archeolog starego kodu (ta profesja właściwie już istnieje...), psycholog od zrujnowanych inżynierów oprogramowania. Będzie można zakładać kółka anonimowych programistów, może powstanie jakiś ruch anarchistyczny i będziemy palić opony przed sejmem. Powstaną nowe teorie spiskowe i będzie można zostać celebrytą nie mniejszym niż ci od płaskiej ziemi.
Widzę sporo atrakcyjnych możliwości :)

1

Zostanę cukiernikiem ... mam fach w ręku, byłem w telewizji, renoma jest :D ale z programowania lepsz pieniążki, więc warto się uprzednio jakoś ustabilizować na przyszłość

2

Każdy powinien dywersyfikować źródła zarobków. Dlatego posiadam drugi biznes, który przynosi prawie tyle samo co IT, planuje kolejny. To nie chodzi o to co kto robi, tylko czy ma głowę na karku - czy na IT, czy na sadzeniu ziemniaków można zarobić. No ale to kwestia myślenia. Polskie uczelnie reklamują się, że dla ich absolwentów czeka praca. Gdzieś słyszałem, że Harvard reklamuje się mówiąc, że ich absolwenci sami sobie tworzą miejsce pracy. Niemniej nie sądzę, by krach nastąpił. Jeszcze nie byłem świadkiem żadnego krachu tego typu, który byłby tak gwałtowny przy przeciętny zarobek spadł poniżej 10% normalnej stawki jak proponujesz.

2

Zawsze można zostać spawaczem.

3

chcesz się bać

  • pomyś o raku
  • cięzkiej chorobie dziecka
  • wypadku gdzie tracisz wzrosk
  • pożarze swojego mieszkania/domu
  • udarze u rodziców
    itd

i co wtedy?
może też wojna być?
rząd nałoży jakiś podatek

a jak już to ogarniesz to pomyśl co w przypdaku gdy ktoś napisze algo do algo i Twoja firma go kupi

jak na razie rak lub utrata wzroku jest bardziej prawdopodobna

1

Pewnie wyjechałbym za granicę i wziął jakąkolwiek pracę, pewnie coś z aktywnością fizyczną, najlepiej blisko gór, coś z rowerami, nartami. Przed programowaniem grałem w zakłady, ale do hazardu nie chciałbym wracać, bo i mnie w ogóle nie ciągnie, a i bawiłem się w różne programy partnerskie/reklamowe w necie - na tym jest duża kasa, ale to niestabilne w cholerę.

2

"Można zostać influencerem, teraz jak jesteś popularny w mediach społecznościowych". Tak, lub kocią behaviorystką, modelką plus size na instagramie, pracownikiem NGO, to prawda. Jest tylko jedno pytanie: Kto będzie na to wszystko robił?:-D:-D

3

Poszedłbym na bootcamp profesjonalny piłkarz w 3 miesiące, albo bootcamp supermodel w 6 tygodni.

2

Ja bym został TikTokerem! (wczoraj poznałem to słowo)

1

Kupił bym ziemie i został rolnikiem. Jedzenie jest zawsze potrzebne.

1

Wydaje się to być mało prawdopodobny scenariusz. Ktoś też będzie musiał rozwijać te algorytmy do pisania algorytmów. No chyba, że to pójdzie tak daleko, że będą rozwijać się same ;).
Myślę, że zająłbym się czymś "przyziemnym", np. jakąś pracą rzemieślniczą typu stolarz albo pracą w gastronomii typu barista, barman, pracą w hotelu/hostelu, bądź też czymś związanym ze sportem, rekreacją lub muzyką od strony organizacyjnej lub pomaganiem innym (jest mnóstwo inicjatyw wolontariackich i ktoś to wszystko organizuje). Alternatywnie mógłbym się zająć jakąś inną robotą biurową, ale jeśli zautomatyzują programowanie, to zakładam, że w tym czasie pozostałe, bardziej powtarzalne i schematyczne prace też będą zautomatyzowane.

1

zostałbym indie game developerem i utrzymywałbym się z moich dwustu g**no gierek, które kupowałyby dzieci na zabicie nudy ;) ew. z wyświetleń/premium/skrzynek :D nie mogę sobie wyobrazić, że ai przejmie branżę gier ;) change my mind

3

Dobrze że jestem grafikiem. Tak zaprogramowany robot, który dłubie w Photoshopie lub coś maluje, nie istnie...

title

Ok, spoko, po zawodówce jestem jeszcze elektrykiem. Tak zaprogramowany robot, który śmiga instalacje, nie istnie...

title

Dobra, to w którą stronę te Bieszczady...?

1

Zawsze można iść w budowlanke.....

ew. iść na magazyn i pakować te buty do kartonów ....

1

Założe dowolną firmę i zatrudnie programistow chcących pracować za 1500, bo zdesperowani.

6
Michał Kuliński napisał(a):

W jaki sposób, jak najszybciej, w Polsce osiągnąć poziom zarobków sprzed hipotetycznego krachu (mediana 6 373 PLN według wynagrodzenia.pl)?
Na kogo najlepiej się przebranżowić, zanim skończą się oszczędności, nie musząc rezygnować z obecnego poziomu życia/wynagrodzenia/komfortu pracy?

Piszesz tak jakby zarobki w wysokości 6 tys. zł to byłyby jakieś dobre zarobki. Byłem niedawno w Amsterdamie i chciałem wynająć pokój w hotelu na 3 noce. To nie było centrum miasta. Poszedłem do pierwszego hotelu, pytam się o cenę i mi mówią 1 tys. euro. Poszedłem do drugiego hotelu i tam mi powiedzieli, że mogą mi spuścić cenę do 800 euro. To nie były 5 gwiazdkowe hotele, tylko 3 gwiazdkowe. Myślisz, że 1 tys. euro to dużo pieniędzy? Nie, to w Polsce ludzie zarabiają grosze. W Niemczech czy w Holandii sprzątaczka zarabia więcej niż 1 tys. euro miesięcznie. A ceny żywności w Niemczech wcale nie są wyższe niż w Polsce. W niemieckim Lidlu żywność jest tańsza niż w polskim Lidlu. Olej napędowy w Niemczech jest tańszy niż w Polsce i Polacy mieszkający blisko granicy jeżdżą tankować do Niemiec.
Zarobki w wysokości 6 tys. zł to nic nadzwyczajnego pod warunkiem, że nie pracuje się w biednych krajach takich jak Polska, Rumunia czy Bułgaria.
I nawet jakby doszło do gwałtownego załamania branży informatycznej, to zachodnim firmom i tak będzie się opłacało zatrudniać polskich parobków programistów za marne 6 tys. zł. To i tak będzie tańsze niż utrzymanie sprzętu na którym działałby ten algorytm do pisania algorytmów.

2
Igor1981 napisał(a):

Piszesz tak jakby zarobki w wysokości 6 tys. zł to byłyby jakieś dobre zarobki. Byłem niedawno w Amsterdamie i chciałem wynająć pokój w hotelu na 3 noce. To nie było centrum miasta. Poszedłem do pierwszego hotelu, pytam się o cenę i mi mówią 1 tys. euro. Poszedłem do drugiego hotelu i tam mi powiedzieli, że mogą mi spuścić cenę do 800 euro. To nie były 5 gwiazdkowe hotele, tylko 3 gwiazdkowe.

Jeśli, zamiast rezerwować hotel przez strony, chodzisz od jednego do drugiego, to nie dziwne, że przepłacasz - mniej więcej dwukrotnie. Pomijając przypadki typu jakiś festiwal, gdzie wszystkie hotele na pół roku do przodu kupione, miałbyś nocleg w centrum w trzygwiazdkowym za 100-130 EURo za noc. Pomijając kasę - straszna strata czasu takie łażenie.

2
Michał Kuliński napisał(a):

W jaki sposób, jak najszybciej, w Polsce osiągnąć poziom zarobków sprzed hipotetycznego krachu (mediana 6 373 PLN według wynagrodzenia.pl)?
Na kogo najlepiej się przebranżowić, zanim skończą się oszczędności, nie musząc rezygnować z obecnego poziomu życia/wynagrodzenia/komfortu pracy?

Na piekarza, było o tym w poprzednich wątkach, temat do zamknięcia.

1

Inne zawody są nudne. Automatyk pracuje na głośniej hali produkcyjnej. Finansista babrze się w papierach. Handlowiec użera się z klientami. Budowlaniec użera się z robolami. Analityk w korporacji sporządza wciąż te same modele i robi z nich nudne raporty.

1

EXIT BAG

1

Zapuszczę wąsy, wymyślę sobie pseudonim na F i dołączę do Braci Figo Fagot.

1

Większość przedmiotów codziennego użytku jest masowo produkowana, a i tak znajduje się popyt na pracę rzemieślników, a ci robią kasę na robieniu najróżniejszych rzeczy, od ozdóbek, przez meble, po repliki średniowiecznej broni i biedy raczej nie klepią. Z tworzeniem softu byłoby pewnie podobnie :)

Gorzej (dla mnie), że do tego typu pracy trzeba mieć choć odrobinę wyobraźni i nie wiem, jakiegoś zmysłu artystycznego i poczucia smaku, więc raczej byłbym do odstrzału :D

Nie wiem, może wreszcie znalazłbym pracę godną prawdziwego służbisty. Podobno ISTJ to straszni służbiści i drobiazgowi upierdliwcy. Do policji czy wojska się nie nadaję, bo nie dogoniłbym kulawego uciekającego z głazem na plecach, ale może chociaż pozwoliliby mi przybijać pieczątki na poczcie za 13zł/h brutto? Albo zostałbym kontrolerem skarbowym i sprawdzał, czy na pewno sklepikarz nie wisi US 30gr za które można by mu zamrozić konta i u***ić.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1