LukeJL napisał(a):
mechanix napisał(a):

@LukeJL Ale ok, gdzie ja tak napisałem? Powiedzenie "Dawaj X hajsu albo nara" nazywasz negocjacją? "Albo po mojemu albo wcale"

Żeby dyktować warunki aż na takiej władczej stopie ("albo po mojemu, albo wcale, 30 tysięcy i ani złotówki mniej") trzeba mieć silną pozycję negocjacyjną. Żeby się nie okazało, że szef ci mówi "no to spadaj, mam 10 kandydatów na twoje miejsce" albo żeby się nie okazało, że się przeliczyliśmy i że stracimy pracę, a w nowej wcale nam nie dadzą tyle, ile chcieliśmy, jeśli mówimy sobie to tak bez pokrycia. Poza tym - wcale nie jest powiedziane, że jak się coś powie, to trzeba to realizować. Na tym polega dyplomacja, że to są wzajemne podchody.

Tak samo jak np. zasada, żeby negocjując stawkę czasem warto wyjść od wyższej niż chcemy, po to, żeby jak nam obniżą, żeby wyszło tyle, ile chcieliśmy na początku. I mnóstwo różnych takich mniejszych zasad, których sam nie ogarniam do końca, a które są częścią normalnego społecznego życia, dyplomacji, polityki.

Właśnie po to jest faza następująca po pytaniu w modelu który przedstawiłem, żeby zareagować odpowiednio i adekwatnie do reakcji szefa. Dyplomacja nie polega na przypierdoleniu komuś po ryju i mówieniu, że teraz to ma spełnić nasze oczekiwania, bo jak nie to przestaniemy go bić i odejdziemy z jego firmy. Jeśli po cywilizowanym pytaniu zaczyna kręcić to tylko sygnał, że zmiana pracodawcy to rozsądne rozwiązanie kwestii wzrostu wynagrodzenia.