jak jest naprawdę - rekrutacja it

4
jarekr000000 napisał(a):
superdurszlak napisał(a):
  1. Archeologia mająca na celu ustalenie co to g***o robi??? jest mało ciekawa

To dziwne. Ta archeologia to dla mnie jedna z ciekawszych prac. Satysfakcja jak już się dojdzie co poeta miał na myśli (i zwykle się okazuje, że nie był chory) - jest duża.

Nie zrozum mnie źle. Dłubanie w czymś, co faktycznie miało jakąś swoją wizję, poeta składał to do kupy faktycznie mając coś na myśli jest OK. Fajnie było np. zobaczyć od strony bebechów, jak działa kompilator, rozkminiać, czemu akurat pod tą architekturą w tym konkretnym przypadku produkował błędny kod i w końcu to naprawić.

Natomiast babranie się z czymś, co zostało napisane chaotycznie, z masą błędów, kodem napisanym absolutnie nieczytelnie, masą zahardkodowanego shitu, tylko po to, by postawić na nogi coś, co nie do końca wiadomo jak powinno działać, bo współautor ma fochy a jednocześnie blokuje zrobienie po naszemu, każąc się dopasowywać do jego wymogów, których nawet nie chce ujawniać, więc trzeba albo odgadywać je z tego kodu, albo czekać aż po paru miesiącach uzna za stosowne je ujawnić i kazać nam zaorać kawał roboty - to już jest gotowy przepis na wrzody na żołądku, a nie ciekawa praca.

2

Często łatwo powiedzieć patrząc w kod: Ło panie! Kto tu panu tak zepsuł. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że kod pisali agenci konkurencji itd.
Ale przy przejrzeniu historii itp. okazuje się, że prawda jest różna. Uwielbiam ten moment kiedy zrozumiem dlaczego i zwykle okazuje się, że to wcale nie sabotażyści byli. Czasem nawet geniusze, którzy przegrali po prostu z biznesem. (Mówiliśmy, że chcemy prosty CMS?.. LOL to był żart. Sprzedaliśmy to klientowi jako system zarządzania flotą).
Czasem nawet to ten zespół co tak sprząta po poprzednikach i narzeka... to własnie są psuje, bo nie zadali sobie trudu przeczytania javadoców i musza hakować.
Taki czysty sabotaż jak opisujesz wyżej widziałem raz (chyba) i to było bardzo dawno temu.

0

Nie, moi drodzy, nie jestem bootcampowiczem ;) ani nawet osoba chcącą dostać pracę w branży IT. Wczoraj wysłałam kilka cv, jak na razie, no cóż - odezwu brak :)) Ale to jeszcze za wcześnie by wyciągnąć jakiekolwiek wnioski. Przyznam też, że cv nie było odpicowane, bo mi się zwyczajnie nie chciało dla tego eksperymentu takiego tworzyć, może to też będzie miało jakiś wpływ na nikły odzew.

2

Mnie tylko martwi przerwa w zatrudnieniu... Chyba juz poltora roku nie pracuje, bo nie chce sie chwytac czegos spoza programowania albo chociaz it (jestem na drugim roku), jednak obawiam sie ze z czasem moje szanse na znalezienie jakiejkolwiek pracy maleją... własnie z uwagi na przerwe w zatrudnieniu. Gdziekolwiek jestem na rozmowie, to doświadczenie o które pytają to doświadczenie "komercyjne", czyli "a dostała pani za to pieniądze", "a czy ktoś tego używa", "a gdzie moge to zobaczyć?", bo HR nie znają sie na niczym oprócz oceniania ludzi i wkladania ich do szufladek: gbur, idiota, nie umie sie wyslowic itp. Z drugiej strony, sądze ze do helpdesku/Junior Admin wymagaja certyfikatow, na ktore nie mam pieniedzy... Krotko mowiac jestem w dupie

0
lambdadziara napisał(a):

Mnie tylko martwi przerwa w zatrudnieniu... Chyba juz poltora roku nie pracuje, bo nie chce sie chwytac czegos spoza programowania albo chociaz it (jestem na drugim roku), jednak obawiam sie ze z czasem moje szanse na znalezienie jakiejkolwiek pracy maleją... własnie z uwagi na przerwe w zatrudnieniu. Gdziekolwiek jestem na rozmowie, to doświadczenie o które pytają to doświadczenie "komercyjne", czyli "a dostała pani za to pieniądze", "a czy ktoś tego używa", "a gdzie moge to zobaczyć?", bo HR nie znają sie na niczym oprócz oceniania ludzi i wkladania ich do szufladek: gbur, idiota, nie umie sie wyslowic itp. Z drugiej strony, sądze ze do helpdesku/Junior Admin wymagaja certyfikatow, na ktore nie mam pieniedzy... Krotko mowiac jestem w dupie

Myślę, że skoro studiujesz, przerwa w zatrudnieniu nie powinna być tak istotna. Jesteś dopiero na drugim roku, może powinnaś szukać jakichś staży. Nie jestem haerowcem w branży IT, ale kiedyś pracowałam jako konsultant w agencji i mieliśmy różne projekty. Takie osoby jak Ty, wydaje się są w dość dobrej sytuacji. Mnie najbardziej zastanawia sytuacja juniora samouka albo juniora po studiach bez doświadczenia.

1

Hej ale pytanie posrednie: czy ktos z was chodził kiedykolwiek na dni otwarte w firmach, chodził na próbne rozmowy kwalifikacyjne podczas dnie otwartych? Naprawde polecam takie imprezy, sie idzie w rozmowach dowiedziec jak wyszlo i czego trzeba sie douczyc. Jeśli nikt nie chce waszej cefauki (bo nikt nie odpowiada) to przeciez to jest najprostszy sposób na feedback what is wrong.

0

Z ogromnym zapotrzebowaniem programistów to jest prawda. Wystarczy wejść na jakąkolwiek strone większej firmy. Rekrutacja jest niemal cały czas na mase różnych stanowisk, albo wpisac na jakims nofluffjobs "java developer" i mamy liste wielu stanowisk. Problem w tym, że w tych wszystkich artykułach nie pisze o jednej kluczowej kwestii. Mianowicie chodzi o doświadczonych programistow pokroju mid/senior a nie juniorów, których jest dzisiaj pod dostatkiem.

6
Czitels napisał(a):

Z ogromnym zapotrzebowaniem programistów to jest prawda. Wystarczy wejść na jakąkolwiek strone większej firmy. Rekrutacja jest niemal cały czas na mase różnych stanowisk, albo wpisac na jakims nofluffjobs "java developer" i mamy liste wielu stanowisk. Problem w tym, że w tych wszystkich artykułach nie pisze o jednej kluczowej kwestii. Mianowicie chodzi o doświadczonych programistow pokroju mid/senior a nie juniorów, których jest dzisiaj pod dostatkiem.

Nie widzę czegoś takiego jak "ogromne zapotrzebowanie" - widzę natomiast dużą łatwość w znajdywaniu świetnie wykwalifikowanych pracowników i jest to jeden z najważniejszych powodów tworzenia różnych filii, agencji, outsourcingów czy też zlecania projektów polskim firmom. Mała i nikomu nie znana firma z 3miasta ma około tysiąca aplikacji rocznie, firma średnia, dość znana aczkolwiek kontrowersyjna ma około 5 tysięcy kandydatów rocznie.
Gdyby faktycznie był problem z pracownikami, to nie byłoby tylu beznadziejnych firm, takiej rotacji, tylu narzekań a przede wszystkim 90% firm nie mogłoby sobie pozwolić na zlewanie kandydatów. Przed chwilą właśnie dostałam skargi na jedną z firm, gdzie kandydaci zrobili testowe apki na rekrutację po czym zostali zlani - poważne i profesjonalne podejście do rekrutacji ma może z 10% firm. Gdyby był jakikolwiek problem z kandydatami to nie traktowano by ich jak śmieci - bo zła opinia się rozniesie - ale co z tego jak nawet do tych najgorszych z najgorszych przychodzi po sto aplikacji i desperaci piszą listy, że są gotowi pół roku za pół pensji pracować? Firmy zlewają kandydatów bo wiedzą doskonale, że jutro będzie 10 następnych, napędzanych nieustanną biegunką niczym nieuzasadnionej wizji eldorada w IT.
I z tą rekrutacją 24h 365 dni w roku to jest tak, że owszem, są duże firmy co rekrutują ciągle ale nie zawsze są wakaty lub nie ma zgody biznesowej :) Jest też bardzo wiele firm, które ciągle rekrutują ale nikogo prawie nie zatrudniają - dzieje się tak z wielu powodów, o niektórych z nich szkoda nawet pisać. Kto nie wierzy to niech powysyła CV do tych firm i przekona się sam - najwięcej narzekań ba brak jakiejkolwiek odpowiedzi (mimo spełniania warunków) jest właśnie od tych wiecznie rekrutujących.
Z tym, że nie szuka się juniorów to też nieprawda. Większość ogłoszeń to wymóg zaledwie dwóch lat doświadczenia - czyli poziomu junior właśnie. Tylko po co pisać "junior" w ogłoszeniu, skoro to odstraszy bardziej doświadczonych a za to przyciągnie ludzi bez żadnego doświadczenia? Najbardziej poszukiwaniu są specjaliści z doświadczeniem od 2 do 5 lat, bo szuka się głównie tanich a nie ekspertów z wymaganiami z kosmosu, bardzo dużo kandydatów ma i tak zbyt wysokie kwalifikacje, chwalą się najnowszymi technologiami a i tak na 90% będą poprawiać literówki w jakiś starych projektach :)
Wiele razy firma się domaga "musi znać dobrze Worda" a potem się okazuje, że używają notatnika - ale przecież to IT, więc musimy być elo i bajecznie wyczesani na prawo, czyż nie?

0

zauwazylem ze czesc firm robi ciagla rekrutacje ale bardziej za zasadzie ze jak przyjdzie ktos z ciekawym doswiadczeniem, dobra wiedza i malymi wymaganiami to sie zatrudni jak akurat bedzie jakis nowy projekt lub ktos odejdzie. bedac na kilku rozmowach nikt nie bym mi w stanie powiedziec przy jakis projekcie bym ewentualnie pracowal.

0
Karolina Kasia napisał(a):
Czitels napisał(a):

Z ogromnym zapotrzebowaniem programistów to jest prawda. Wystarczy wejść na jakąkolwiek strone większej firmy. Rekrutacja jest niemal cały czas na mase różnych stanowisk, albo wpisac na jakims nofluffjobs "java developer" i mamy liste wielu stanowisk. Problem w tym, że w tych wszystkich artykułach nie pisze o jednej kluczowej kwestii. Mianowicie chodzi o doświadczonych programistow pokroju mid/senior a nie juniorów, których jest dzisiaj pod dostatkiem.

Nie widzę czegoś takiego jak "ogromne zapotrzebowanie" - widzę natomiast dużą łatwość w znajdywaniu świetnie wykwalifikowanych pracowników i jest to jeden z najważniejszych powodów tworzenia różnych filii, agencji, outsourcingów czy też zlecania projektów polskim firmom. Mała i nikomu nie znana firma z 3miasta ma około tysiąca aplikacji rocznie, firma średnia, dość znana aczkolwiek kontrowersyjna ma około 5 tysięcy kandydatów rocznie.
Gdyby faktycznie był problem z pracownikami, to nie byłoby tylu beznadziejnych firm, takiej rotacji, tylu narzekań a przede wszystkim 90% firm nie mogłoby sobie pozwolić na zlewanie kandydatów. Przed chwilą właśnie dostałam skargi na jedną z firm, gdzie kandydaci zrobili testowe apki na rekrutację po czym zostali zlani - poważne i profesjonalne podejście do rekrutacji ma może z 10% firm. Gdyby był jakikolwiek problem z kandydatami to nie traktowano by ich jak śmieci - bo zła opinia się rozniesie - ale co z tego jak nawet do tych najgorszych z najgorszych przychodzi po sto aplikacji i desperaci piszą listy, że są gotowi pół roku za pół pensji pracować? Firmy zlewają kandydatów bo wiedzą doskonale, że jutro będzie 10 następnych, napędzanych nieustanną biegunką niczym nieuzasadnionej wizji eldorada w IT.
I z tą rekrutacją 24h 365 dni w roku to jest tak, że owszem, są duże firmy co rekrutują ciągle ale nie zawsze są wakaty lub nie ma zgody biznesowej :) Jest też bardzo wiele firm, które ciągle rekrutują ale nikogo prawie nie zatrudniają - dzieje się tak z wielu powodów, o niektórych z nich szkoda nawet pisać. Kto nie wierzy to niech powysyła CV do tych firm i przekona się sam - najwięcej narzekań ba brak jakiejkolwiek odpowiedzi (mimo spełniania warunków) jest właśnie od tych wiecznie rekrutujących.
Z tym, że nie szuka się juniorów to też nieprawda. Większość ogłoszeń to wymóg zaledwie dwóch lat doświadczenia - czyli poziomu junior właśnie. Tylko po co pisać "junior" w ogłoszeniu, skoro to odstraszy bardziej doświadczonych a za to przyciągnie ludzi bez żadnego doświadczenia? Najbardziej poszukiwaniu są specjaliści z doświadczeniem od 2 do 5 lat, bo szuka się głównie tanich a nie ekspertów z wymaganiami z kosmosu, bardzo dużo kandydatów ma i tak zbyt wysokie kwalifikacje, chwalą się najnowszymi technologiami a i tak na 90% będą poprawiać literówki w jakiś starych projektach :)
Wiele razy firma się domaga "musi znać dobrze Worda" a potem się okazuje, że używają notatnika - ale przecież to IT, więc musimy być elo i bajecznie wyczesani na prawo, czyż nie?

Mnie zaciekawiło to, że niektóre firmy rekrutują, a nikogo nie szukają, bo spotkałam się z tym w innych branżach. Możesz zdradzić coś więcej na ten temat? Czy firmy w ten sposób badają rynek? Bo nic innego nie przychodzi mi na myśl.

Jesteś rekruterką IT?

0

Mnie zaciekawiło to, że niektóre firmy rekrutują, a nikogo nie szukają, bo spotkałam się z tym w innych branżach. Możesz zdradzić coś więcej na ten temat? Czy firmy w ten sposób badają rynek? Bo nic innego nie przychodzi mi na myśl.

ja np widze ze firmy badaja w ten sposob rynek lokalny, zbieraja baze ludzi ktorymi byliby zainteresowani, w ten sposob sie tez orientuja ile trzeba zaplacic.
nie jest powiedziane ze przyjma kogokolwiek w ciagu kulku miesiecy ale np jakby sie wykruszylo kilka osob lub startowal jakis wiekszy projekt to maja kontakt do ludzi ktorzy ogarneliby temat. a cv teraz z tego co slysze przychodzi masa.

0
Karolina Kasia napisał(a):

[...]

Bingo. Można jeszcze zwrócić uwagę na casus Sabre które robi regularne czystki dla poprawy wyników finansowych na papierze, a i tak ciągle znajduje bez problemu odpowiednio wykwalifikowanych kandydatów. Gdyby były rzeczywiste braki to już dawno by wegetowali, bo wszyscy potencjalni kandydaci zatrudniliby się w innych firmach.

6
jarekr000000 napisał(a):

To dziwne. Ta archeologia to dla mnie jedna z ciekawszych prac. Satysfakcja jak już się dojdzie co poeta miał na myśli (i zwykle się okazuje, że nie był chory) - jest duża.
Kolejna ciekawa praca to jak podtrzymać przy życiu produkcję, która ledwo zipie, albo w zasadzie już umarła. Każdy dzień jak na ostrym dyżurze.
Kolejna rozrywka to dwa razy w roku mamy taki dziwny bug nie do powtórzenia na testach. Sherlock Holmes to powiastki dla przedszkolaków przy tym.
Reszta to nudy. Greenfieldy to nudy - robię takie czasem, żeby nie wyjść z wprawy, ale nudy.
Choć fakt, że największe nudy to dopisywać kolejne ficzery do systemu, który dobrze działa, ma czysty kod, dobrze dobraną architekturę i praca jest dobrze zorganizowana. Na szczęście to rzadkość.

jarekr000000 napisał(a):

Często łatwo powiedzieć patrząc w kod: Ło panie! Kto tu panu tak zepsuł. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że kod pisali agenci konkurencji itd.
Ale przy przejrzeniu historii itp. okazuje się, że prawda jest różna. Uwielbiam ten moment kiedy zrozumiem dlaczego i zwykle okazuje się, że to wcale nie sabotażyści byli. Czasem nawet geniusze, którzy przegrali po prostu z biznesem. (Mówiliśmy, że chcemy prosty CMS?.. LOL to był żart. Sprzedaliśmy to klientowi jako system zarządzania flotą).
Czasem nawet to ten zespół co tak sprząta po poprzednikach i narzeka... to własnie są psuje, bo nie zadali sobie trudu przeczytania javadoców i musza hakować.
Taki czysty sabotaż jak opisujesz wyżej widziałem raz (chyba) i to było bardzo dawno temu.

A teraz niech to samo powie hydraulik Henryk:

Podłączenie komuś sedesu, gdy przyłącza są w łazience to nudy. Ciekawa praca jest wtedy, gdy rury trzeba puścić metr nad ziemią przez sypialnię. Albo, gdy nie ma kasy na rury i sedes będzie na środku salonu
Rozrywka jest jak rury przeciekają, trzeba wtedy stać i zatykać palcami. Sherlock Holmes wymięka.
No i praca nie może być dobrze zorganizowana. Najpierw czekamy aż glazurnik położy płytki, potem je skuwamy i mocujemy sedes. Potem idziemy do pokoju za ścianą, rozwalamy resztę ściany żeby się dostać do sedesu i móc go podłączyć.
Uwielbiam ten moment, kiedy zrozumiem "dlaczego" i zwykle okazuje się, że poprzednicy to byli geniusze i sedes faktycznie musi być na balkonie. Klient chciał mieć dobrą wentylację, a oni z nim przegrali.

Ja wiem, że rozwiązywanie zagadek jest fajne, ale jest jeszcze bardzo dużo softu do napisania, wyzwań biznesowych i technologicznych nie zabraknie. Tymczasem my spędzamy czas walcząc z długiem technologicznym, kodem spaghetti i innymi patologiami. I jeszcze niektórzy widzą w tym jakiś wyższy cel.
Gdyby w innych branżach było takie olewcze podejście do projektowania i trzymania się dobrych praktyk jak w IT, to nasza cywilizacja byłaby teraz na etapie co najwyżej domów piętrowych drewnianych i niezadaszonych pojazdów konnych. (Chociaż w takim świecie konie pewnie wyprzedziłby nas w rozwoju i nie dały się tak wykorzystywać.)

1
somekind napisał(a):
jarekr000000 napisał(a):

To dziwne. Ta archeologia to dla mnie jedna z ciekawszych prac. Satysfakcja jak już się dojdzie co poeta miał na myśli (i zwykle się okazuje, że nie był chory) - jest duża.
Kolejna ciekawa praca to jak podtrzymać przy życiu produkcję, która ledwo zipie, albo w zasadzie już umarła. Każdy dzień jak na ostrym dyżurze.
Kolejna rozrywka to dwa razy w roku mamy taki dziwny bug nie do powtórzenia na testach. Sherlock Holmes to powiastki dla przedszkolaków przy tym.
Reszta to nudy. Greenfieldy to nudy - robię takie czasem, żeby nie wyjść z wprawy, ale nudy.
Choć fakt, że największe nudy to dopisywać kolejne ficzery do systemu, który dobrze działa, ma czysty kod, dobrze dobraną architekturę i praca jest dobrze zorganizowana. Na szczęście to rzadkość.

jarekr000000 napisał(a):

Często łatwo powiedzieć patrząc w kod: Ło panie! Kto tu panu tak zepsuł. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że kod pisali agenci konkurencji itd.
Ale przy przejrzeniu historii itp. okazuje się, że prawda jest różna. Uwielbiam ten moment kiedy zrozumiem dlaczego i zwykle okazuje się, że to wcale nie sabotażyści byli. Czasem nawet geniusze, którzy przegrali po prostu z biznesem. (Mówiliśmy, że chcemy prosty CMS?.. LOL to był żart. Sprzedaliśmy to klientowi jako system zarządzania flotą).
Czasem nawet to ten zespół co tak sprząta po poprzednikach i narzeka... to własnie są psuje, bo nie zadali sobie trudu przeczytania javadoców i musza hakować.
Taki czysty sabotaż jak opisujesz wyżej widziałem raz (chyba) i to było bardzo dawno temu.

A teraz niech to samo powie hydraulik Henryk:

Podłączenie komuś sedesu, gdy przyłącza są w łazience to nudy. Ciekawa praca jest wtedy, gdy rury trzeba puścić metr nad ziemią przez sypialnię. Albo, gdy nie ma kasy na rury i sedes będzie na środku salonu
Rozrywka jest jak rury przeciekają, trzeba wtedy stać i zatykać palcami. Sherlock Holmes wymięka.
No i praca nie może być dobrze zorganizowana. Najpierw czekamy aż glazurnik położy płytki, potem je skuwamy i mocujemy sedes. Potem idziemy do pokoju za ścianą, rozwalamy resztę ściany żeby się dostać do sedesu i móc go podłączyć.
Uwielbiam ten moment, kiedy zrozumiem "dlaczego" i zwykle okazuje się, że poprzednicy to byli geniusze i sedes faktycznie musi być na balkonie. Klient chciał mieć dobrą wentylację, a oni z nim przegrali.

Ja wiem, że rozwiązywanie zagadek jest fajne, ale jest jeszcze bardzo dużo softu do napisania, wyzwań biznesowych i technologicznych nie zabraknie. Tymczasem my spędzamy czas walcząc z długiem technologicznym, kodem spaghetti i innymi patologiami. I jeszcze niektórzy widzą w tym jakiś wyższy cel.
Gdyby w innych branżach było takie olewcze podejście do projektowania i trzymania się dobrych praktyk jak w IT, to nasza cywilizacja byłaby teraz na etapie co najwyżej domów piętrowych drewnianych i niezadaszonych pojazdów konnych. (Chociaż w takim świecie konie pewnie wyprzedziłby nas w rozwoju i nie dały się tak wykorzystywać.)

Jeżeli senior developerem i architektem rozwiązania zostaje czlowiek 3 lata po studiach to nie ma sie czemu dziwic. Tworzą systemy potworki.

1
Arek00 napisał(a):

Jeżeli senior developerem i architektem rozwiązania zostaje czlowiek 3 lata po studiach to nie ma sie czemu dziwic. Tworzą systemy potworki.

Myślę że taki señor developer jak to ładnie ujął @Shalom na mikro po prostu by wymiękł próbując to w ogóle skleić do kupy.

Wieloletni inżynier z kolei, który zjadł zęby na swojej robocie jak najbardziej jest w stanie wymóżdżyć takiego gniota, że wzmianka o nim (nieważne czy nim będzie system czy inżynier) wywoła konsternację, długą ciszę, a po niej posłuszne opuszczenie kuchni przez dotąd radośnie plotkujących devów. Wystarczy, że zafiksuje się na punkcie swojej wizji i nie dopuści do siebie myśli, że nie jest alfą i omegą i pierwszy pomysł nie zawsze jest najlepszy.

1
Arek00 napisał(a):

Jeżeli senior developerem i architektem rozwiązania zostaje czlowiek 3 lata po studiach to nie ma sie czemu dziwic. Tworzą systemy potworki.

3 lata po studiach to mglisty zwrot. Ktoś będąc 3 lata po studiach może mieć za sobą ileś lat programowania, jeśli zaczął przed studiami.

Poza tym - niektórzy są zdolni, inni nie są. Czyjegoś poziomu "3 lata po studiach" ktoś inny może w ogóle nie osiągnąć przez całe życie.

Taki Linus Torvalds stworzył Linuksa na studiach, a u nas dzisiaj studenci robią na studiach programy pokroju Hello World i nawet z tym mają problem. Wątpię, żeby tacy ludzie i po 20 latach byli w stanie stworzyć system operacyjny albo coś innego ambitnego.

1
LukeJL napisał(a):

dzisiaj studenci robią na studiach programy pokroju Hello World

Ja żyje z takich programów.

0
LukeJL napisał(a):
Arek00 napisał(a):

Jeżeli senior developerem i architektem rozwiązania zostaje czlowiek 3 lata po studiach to nie ma sie czemu dziwic. Tworzą systemy potworki.

3 lata po studiach to mglisty zwrot. Ktoś będąc 3 lata po studiach może mieć za sobą ileś lat programowania, jeśli zaczął przed studiami.

Poza tym - niektórzy są zdolni, inni nie są. Czyjegoś poziomu "3 lata po studiach" ktoś inny może w ogóle nie osiągnąć przez całe życie.

Taki Linus Torvalds stworzył Linuksa na studiach, a u nas dzisiaj studenci robią na studiach programy pokroju Hello World i nawet z tym mają problem. Wątpię, żeby tacy ludzie i po 20 latach byli w stanie stworzyć system operacyjny albo coś innego ambitnego.

Chodzi mi tendencję w it gdzie czlowiek z malym doswiadczeniem decyduje o architekturze systemu. Linus tworzyl jądro systemu. Tam ważne byly technikalia. Nie wiele w tym architektury.

2
Arek00 napisał(a):

Chodzi mi tendencję w it gdzie czlowiek z malym doswiadczeniem decyduje o architekturze systemu. Linus tworzyl jądro systemu. Tam ważne byly technikalia. Nie wiele w tym architektury.

Jądro systemu bez architektury? To mogło mieć prawo bytu w latach 60. gdy sam koncept systemu operacyjnego był relatywnie nowy :D

1
superdurszlak napisał(a):
Arek00 napisał(a):

Chodzi mi tendencję w it gdzie czlowiek z malym doswiadczeniem decyduje o architekturze systemu. Linus tworzyl jądro systemu. Tam ważne byly technikalia. Nie wiele w tym architektury.

Jądro systemu bez architektury? To mogło mieć prawo bytu w latach 60. gdy sam koncept systemu operacyjnego był relatywnie nowy :D

Skrot myslowy: Architektura byla juz okreslona. Nic nie trzeba bylo wymyślać. Lunus uzyl tutoriala 'jadro unixa dla programistow c' :)

0
[superdurszlak napisał(a)]

Jądro systemu bez architektury? To mogło mieć prawo bytu w latach 60. gdy sam koncept systemu operacyjnego był relatywnie nowy :D

No przecież tam nie ma architektury, to jest monolit.

3

Sytuacja wygląda tak że juniorzy są przyjmowani rzadko i niechętnie. Na rynku jest już wystarczająco dużo ludzi wyszkolonych w okresie boomu it, ci ludzie mają 28-35 lat i będą jeszcze długie lata pracować, a rynek pracy w Polsce będzie się kurczył, powodem jest to że zaczyna być drogo, drogo może sobie być ale w kraju gdzie firma ma centralę i zatrudnia wymiataczy, ale tutaj jest outsourcing a ludzie którzy są słabi, lub przeciętni zaczynają oczekiwać cudów na kiju, podczas gdy w Korei czy Chinach za tę samą kasę można mieć naprawdę dobrych ludzi którzy cisną robotę po 12 godzin a nie myślą o lekcjach jogi i stołach bilardowych.

0

podczas gdy w Korei czy Chinach za tę samą kasę można mieć naprawdę dobrych ludzi którzy cisną robotę po 12 godzin a nie myślą o lekcjach jogi i stołach bilardowych.

No tutaj to bym się kłócił mocno co do poziomu wymiatania i ich ogólnego podejścia do rozwiązywania problemów, dwa outsourcing z Chin w obecnych czasach to chyba szaleństwo, USA wymiata Chinczyków z ich podwórka IT więc jeśli chodzi o zachód (a tam większość firm z PL świadczy usługi to nie są dla nas konkurencją).

0

@Oggy:

Ty myślisz, że ludzie piszący najlepszy soft siedzą po 12h? xd

Sytuacja wygląda tak że juniorzy są przyjmowani rzadko i niechętnie.

Wiele zależy od miasta. No chyba, że juniorami nazywasz ludzi, którzy bawią się od pół roku w programowanie

przecież nie jest normalną sytuacją że ktoś kto ma dwa lata doświadczenia zarabia nagle tyle co doświadczony lekarz,

Doświadczony lekarz siedzący w Polsce zazwyczaj nie leczy klienta w stanach.

2

Minął jakiś tydzień od rozesłania przeze mnie cv nieistniejącego kandydata. Odzew ZEROWY. Nie zadzwonił dosłownie nikt w sprawie aplikacji. Jedna firma wysłała tylko jakiś test weryfikacyjny na maila -którego nie rozwiązałam rzecz jasna, bo nie mam zielonego pojęcia o programowaniu :P Może i tydzień to mało, ale z własnego rekruterskiego doświadczenia wiem, że jeśli zależy nam na kimś, to odzywamy się szybko, maksymalnie do tygodnia właśnie, to samo było kiedy sama szukałam pracy. Również odzew był zwykle 2-3 dni od złożenia aplikacji, maksymalnie tydzień (ale ja z innej branży jak wspominałam:) stąd też czas który upłynął, jest wystarczający dla mnie na pokuszenie się o jakieś wnioski.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1