brak studiów, czy można to ukryć

0

Jak wyżej, czy wpisanie do cv studiów, jakiegoś licencjatu z informatyki podczas gdy go realnie nie mam może wyjść? Interesuje mnie b2b i wtedy nie musiałbym przynosić dokumentów, pytanie tylko czy może to wyjść w jakiś inny sposób? O braki w wiedzy się nie martwię bo kiedyś studiowałem prawie 2 lata pokrewny kierunek ale rzuciłem

0

A po co robić jakieś przekręty jak można nie wpisać nic w związku z wykształceniem?

  • krótsze CV
  • więcej miejsca na wpisanie doświadczenia i umiejętności
  • brak problemów przy ewentualnej wpadce

Ja szukając pierwszej pracy w życiu tak zrobiłem. Jedna na pięć firm zapytała czemu nic nie ma, pozostałe do tej pory nie wiedzą czy miałem te studia czy nie. Jeżeli ci to nie odpowiada to są inne możliwości gdzie bez studiów można zarobić więcej, a się narobić mniej. Programista to nie jakiś święty graal wbrew temu co myśli większość.

0
Nieposkromiony Kaczor napisał(a):

A po co robić jakieś przekręty jak można nie wpisać nic w związku z wykształceniem?

  • krótsze CV
  • więcej miejsca na wpisanie doświadczenia i umiejętności
  • brak problemów przy ewentualnej wpadce

Ja szukając pierwszej pracy w życiu tak zrobiłem. Jedna na pięć firm zapytała czemu nic nie ma, pozostałe do tej pory nie wiedzą czy miałem te studia czy nie. Jeżeli ci to nie odpowiada to są inne możliwości gdzie bez studiów można zarobić więcej, a się narobić mniej. Programista to nie jakiś święty graal wbrew temu co myśli większość.

bo nie mam żadnego doświadczenia w IT, a teraz większość firm wymaga studiów albo statusu studenta

1

Po Bootcampie nie potrzeba studiów, kończysz i masz pracę.

2

spoko spotkasz w pracy kumpla z uczelni i będzie bardzo zdziwiony że jakoś Cię na tych studiach nie spotkał

10

Młodzi nie znają już słowa honor :(

0

Wykonaj kilka wartościowych projektów za które potencjalnie ktoś byłby w stanie zapłacić to cie zatrudnią. Być może na tym nawet zarobisz, założysz firmę i sprzedasz własny produkt. A jak nie to zadziała statystyka. Pójdziesz do 10 firm, 2 cię zatrudnią.

1

Wpisuj. Przeciez i tak tego nie sprawdza.
Najwyzej bedzie smieszne.

1

oczywiscie ze moze wyjsc i spora szansa ze wyjdzie, wystarczy ze ktos w pracy studiowal na tym samym roku co u ciebie w CV a na to jest spora szansa. pozniej by to sie ciagnelo za toba caly czas

0

chodzi mi raczej o to czy pracodawca przy podpisaniu umowy weryfikuje dyplom, prosi o pokazanie w przypadku jeśli w ogłoszeniach wymagają dyplomu

2

"Cześć Biały Programista, widzę że nie masz doświadczenia, zatem jaki fajny projekt lub temat licenjcatu/magisterki robiłeś na studiach?" Zwykłe przełamanie pierwszych lodów a już wpadniesz ;) Po co sobie nerwów dokładać. Pisz prawdę a brak studiów pokryj ciekawymi projektami, które wpiszesz do CV i o których opowiesz. Mnie w kilku nie pytali, w jednej tak (ale właśnie bardziej dla pogadania o doświadczeniach) ale pytali mnie o doświadczenia z poprzedniej pracy więc jak takich nie masz musi na coś innego paść (studia, osobiste projekty).

I gdzie była ta ankieta aby ograniczyć postowanie anonimom?

0
AsterFV napisał(a):

"Cześć Biały Programista, widzę że nie masz doświadczenia, zatem jaki fajny projekt lub temat licenjcatu/magisterki robiłeś na studiach?" Zwykłe przełamanie pierwszych lodów a już wpadniesz ;) Po co sobie nerwów dokładać. Pisz prawdę a brak studiów pokryj ciekawymi projektami, które wpiszesz do CV i o których opowiesz. Mnie w kilku nie pytali, w jednej tak (ale właśnie bardziej dla pogadania o doświadczeniach) ale pytali mnie o doświadczenia z poprzedniej pracy więc jak takich nie masz musi na coś innego paść (studia, osobiste projekty).

I gdzie była ta ankieta aby ograniczyć postowanie anonimom?

temat pracy inżynierskiej można zawsze wymyślic

1

To dobry sposób, żeby sobie zawalić życie zanim się je dopiero zaczęło. Jak lubisz takie ryzyko to próbuj.

1

Jak wyżej, czy wpisanie do cv studiów, jakiegoś licencjatu z informatyki podczas gdy go realnie nie mam może wyjść?

To prawie jak pożyczanie Ferrari i ściemnianie dziewczynom, że to twoje.

To "prawie" jednak odnosi się do tego, że licencjat to g**no-papierek, i w rezultacie bardziej by to przypominało chwalenie się Paszportem Polsatu, którego nie masz.

Już chwalenie się nieistniejącym doktoratem czy profesurą byłoby bardziej prestiżowe.

8

Po co zatrzymywać się na zmyślonych studiach?

  • możesz zmyślić sobie doświadczenie zawodowe i startować od razu na mida/seniora. Najwyżej się spalisz ze wstydu na paru rekrutacjach, ale ktoś się w końcu nabierze, prawda?
  • możesz zmyślić sobie ukończenie studiów podyplomowych, nawet kilku. Kto zakwestionuje kompetencje kandydata który nie tylko "skończył" prestiżową uczelnię, ale na dodatek robił jeszcze podyplomówki? A nawet jeśli, to ktoś się w końcu nabierze, prawda?
  • możesz zmyślić sobie, że właściwie to jesteś w trakcie doktoratu - kto by to sprawdzał?
  • możesz zmyślić sobie, że jesteś tak naprawdę dyrektorem jakiegoś departamentu X z innego oddziału firmy, którego rekruter pewnie na oczy nie widział, i mają Cię zaprowadzić do Twojego nowego biura bo od teraz zawiadujesz jakimś tam departamentem Y - jeśli udało Ci się naściemniać z trzema poprzednimi punktami, zostanie dyrektorem departamentu to będzie bułka z masłem.
1

Zawsze też możesz papiery podrabiać :D

Wpisz sobie Ph.D z infy i fizyki oraz 5 lat expa w Comarchu w tym 2 lata jako CTO

0
superdurszlak napisał(a):
  • możesz zmyślić sobie, że jesteś tak naprawdę dyrektorem jakiegoś departamentu X z innego oddziału firmy, którego rekruter pewnie na oczy nie widział, i mają Cię zaprowadzić do Twojego nowego biura bo od teraz zawiadujesz jakimś tam departamentem Y - jeśli udało Ci się naściemniać z trzema poprzednimi punktami, zostanie dyrektorem departamentu to będzie bułka z masłem.

Akcja jak z jakiegoś serialu :) Na Supernatural często się przebierają za FBI-owców i udają, że są jakimiś grubymi szychami i że jak ktoś czegoś nie zrobi, to będzie miał kłopoty.

4

W sumie, na tym etapie to po co w ogóle iść w programowanie?

Masz predyspozycje do polityki :D

0

To już lepiej kupic jakiś dyplom na Ukrainie czy w innej Bialorusi - jakiegos Donbas University nikt nie będzie sprawdzał.

0

Tak, autorze, może wyjść. Ba, wyjdzie na pewno, pytanie tylko kiedy :)
Nie wymyślaj głupio, bo się wpakujesz w kłopoty, przy których utrata pracy, którą zyskałeś przez oszustwo to będzie małe piwo.

W przypadku B2B nie dość, że wylecisz z hukiem, to niewykluczone, że potencjalny pracodawca postara się odzyskać pieniądze, które otrzymałeś w ramach pensji.
Dodatkowo, niezależnie od formy współpracy, z pewnością będzie się za Tobą ciągnął smród w branży, bo ludzie migrują i wieści się rozchodzą. Nawet jeśli to nie strona oszukana o to bezpośrednio zadba.

Ponadto jest to, jak wyżej wspomniałem, oszustwo. Za oszustwo grozi Ci do 8 lat pozbawienia wolności.

Także żarty żartami, ale to pytanie jest zwyczajnie głupie. ;)

Proponowałbym raczej wziąć się za naukę, żeby brak dyplomu zniwelować sensowną wiedzą nabytą samodzielnie lub złapać dowolną pracę, która pozwoli się utrzymać i wymyślić jak ten dyplom zdobyć uczciwie. W ten sposób stracisz najwyżej czas.

2

O braki w wiedzy się nie martwię bo kiedyś studiowałem prawie 2 lata pokrewny kierunek ale rzuciłem

I naprawdę sądzisz, że wiedza na studiach to ta sama wiedza potrzebna w pracy?

Lepszą alternatywą będzie po prostu zorientowanie się jakich umiejętności szukają pracodawcy, intensywna nauka tych umiejętności, a następnie złożenie CV albo tam gdzie nie wymagają wykształcenia, albo nawet tam gdzie wymagają, bo wymagania są pisane na kolanie często, a rynek weryfikuje (chyba, że firma ma jakieś głupie polityki Kuriozalna sytuacja - brak Magistra przeszkodą dla pracodawcy. , ale tego nie przewidzisz).

W normalnej firmie, jak będą mieć dwóch kandydatów - dobrego bez studiów i słabeusza po studiach - to wybiorą tego pierwszego. Niestety wiadomo, że w jakimś procencie firm będą preferować słabeuszy po studiach (przypuszczam, że w jakichś dużych, bo tylko duże firmy mogą sobie pozwolić na takie trwonienie pieniędzy).Ale zastanów się czy w takich firmach chciałbyś pracować.

Interesuje mnie b2b i wtedy nie musiałbym przynosić dokumentów, pytanie tylko czy może to wyjść w jakiś inny sposób?

Mam wrażenie, że firmy, które oferują B2B i firmy, które wymagają koniecznie wykształcenia to zupełnie inne firmy (mogę się mylić, ale wydaje mi się, że te drugie raczej preferują UoP).

1
  1. Możesz próbować, ale jest szansa że ktoś cię jednak poprosi o ten dyplom i potem będzie się to za tobą ciągnąć, bo ludzie w branży jednak się znają.
  2. Może to byś podciągnięte pod jakieś poświadczenie nieprawdy i oszustwo, za co grozi odpowiedzialność karna
  3. Tak jak napisał @superdurszlak po co się ograniczać z samymi studiami? Wpisz PhD + 10 lat doświadczenia i startuj na jakiegoś senior architekta ;)
4

Ja w poprzedniej pracy miałem stanowisko Młodszy Inżynier Systemowy (trafiłem tam przez przypadek po stażu). Co prawda developowałem jakieś wewnętrzne toole, bo jako jeden z niewielu w zespole umiałem programować. Wiedzę na junior developera miałem, ale korporacyjnego doświadczenia oficjalnie nie. Zmieniłem sobie zatem na linkedinie słówko "Systemowy" na "Oprogramowania" i nagle zaczęły spływać oferty. Dostałem się do kilku bez większego problemu.

Zmierzam do tego, że czasami lekkie nagięcie rzeczywistości to nic złego, jeśli jesteś pewien swoich umiejętności. To tak jakbyś miał 4 lata doświadczenia, a firma wymaga kategorycznie 5 i kropka. Wiesz, że masz wiedzę większą niż ludzie nawet i po 7, więc obchodzisz ten durnowaty wymóg mówiąc, że masz 5 lat doświadczenia.

Kłamanie w kwestii studiów to już chyba jednak trochę przegięcie moim zdaniem;) Jak masz dużą wiedzę, to brak studiów nie powinien być przeszkodą.

1

Z doświadczeniem jest o tyle dziwnie, że nie wiadomo jak to liczyć. Tzn. jeśli ktoś podąża standardową ścieżką i skończył studia a po studiach zaczął kodzić tylko:

  • na cały etat (a nie na część etatu)
  • w biurze (a nie remote)
  • w zespole (a nie pracując w pojedynkę)
  • za pieniądze (a nie hobbystycznie)

To wiadomo. Po prostu bierze się i podlicza dupogodziny

Natomiast jeśli doświadczenie jest np. zdobyte na niepełnym etacie, na freelance, w pracy zdalnej, w projektach open source to już niektóre HRki mogą kręcić głowami i nie liczyć tego jako "prawdziwego doświadczenia". Panuje kult dupogodzin wysiedzianych na open space. Dlatego w zasadzie samemu trzeba się często określić ile ma się tego doświadczenia, na podstawie oceny własnych umiejętności i zdobytych doświadczeń. Tak, żeby ułatwić przeliczenie stanu faktycznego na abstrakcyjny koncept pod tytułem "doświadczenie".

Kłamanie w kwestii studiów to już chyba jednak trochę przegięcie moim zdaniem;) Jak masz dużą wiedzę, to brak studiów nie powinien być przeszkodą.

No, skończenie studiów to trochę co innego. Jest to binarne. Albo masz, albo nie. Choć czasem sytuacja wygląda nietypowo, bo studia można robić 3 lata, ale nie skończyć. Nie napisać tego licencjata. Myślę, że sporo jest takich osób. Można się bawić w prezydenta* można po prostu wytłumaczyć jak było. Dzisiaj przecież rzucenie studiów w połowie albo w ogóle nie pójsćie na studia to nie jest powód do wstydu, a wręcz przeciwnie, można się lansować na to (a potem będą mówić "nie skończył studiów, a osiągnął sukces" albo "nie skończył studiów, a ma wiedzę większą od absolwenta").

*Olek twierdził, że miał wyższe wykształcenie, mimo, że studiów nie skończył, nie napisał magisterki. A inny polski prezydent, niejaki Bolek chwali się ciągle, że ma ileś doktoratów, mimo, że są to doktoraty honorowe tylko.

3
LukeJL napisał(a):

Z doświadczeniem jest o tyle dziwnie, że nie wiadomo jak to liczyć. Tzn. jeśli ktoś podąża standardową ścieżką i skończył studia a po studiach zaczął kodzić tylko:

  • na cały etat (a nie na część etatu)
  • w biurze (a nie remote)
  • w zespole (a nie pracując w pojedynkę)
  • za pieniądze (a nie hobbystycznie)

To wiadomo. Po prostu bierze się i podlicza dupogodziny

Zapomniałeś jeszcze uwzględnić tego, że ktoś mógł siedzieć od początku do końca na jednym stacku, lub przynajmniej w jednym głównym języku, a kogoś innego mogło rzucić raz tu, raz tam. W korpo nie jest chyba niczym niezwykłym, że klepiesz sobie jak gdyby nigdy nic w powiedzmy C++, a pewnego dnia dowiadujesz się, że managiery gdzieś 4 szczebelki wyżej wsadziły patyk w szprychy Waszego projektu, lądujesz w projekcie który pisze w dajmy na to Clojure, robisz szkolenia z Clojure i od teraz klepiesz w Clojure, bo tak wyszło.

Teraz weź gościa, który przepracował komercyjnie, na pełen etat, w zespole, w biurze 3 lata w Perlu, 4 lata w Javie, 3 lata w Scali i 2 lata w Elixirze, a teraz postanowił wrócić do Javy.

Ile lat doświadczenia policzy mu HR?

  • 12, bo tyle dupogodzin wypracował w swojej karierze
  • 7, bo tyle wypracował w językach JVM-owych
  • 4, bo tyle wypracował w Javie
  • mniej lub wręcz nic, bo wprawdzie wypracował te 4 lata w Javie, ale to było dawno temu i nieprawda

Myślę, że możesz spytać o to 4 osoby z HR i dostaniesz 4 różne odpowiedzi. Choć mój wrodzony pesymizm podpowiada, że każda kolejna jest ze 2 razy bardziej prawdopodobna od poprzedniej. :)

Natomiast jeśli doświadczenie jest np. zdobyte na niepełnym etacie, na freelance, w pracy zdalnej, w projektach open source to już niektóre HRki mogą kręcić głowami i nie liczyć tego jako "prawdziwego doświadczenia". Panuje kult dupogodzin. Dlatego w zasadzie samemu trzeba się często określić ile ma się tego doświadczenia, na podstawie oceny własnych umiejętności i zdobytych doświadczeń. Tak, żeby ułatwić przeliczenie stanu faktycznego na abstrakcyjny koncept pod tytułem "doświadczenie".

I tu wchodzi Efekt Krugera-Dunninga. Wyjdzie na to, że taki patentowany matoł z mlekiem pod nosem, jak ja może się oceniać dużo wyżej, niż w rzeczywistości się znajduje, a ktoś dużo mocniejszy może wręcz podświadomie zaniżać własne doświadczenie. A jak patentowany matoł będzie miał gadane, to jeszcze mu się uda całkiem drogo swoją skórę sprzedać.

No, skończenie studiów to trochę co innego. Jest to binarne. Albo masz, albo nie. Choć czasem sytuacja wygląda nietypowo, bo studia można robić 3 lata, ale nie skończyć. Nie napisać tego licencjata. Myślę, że sporo jest takich osób. Można się bawić w prezydenta* można po prostu wytłumaczyć jak było.

Czy rozpoczęcie studiów i nieskończenie ich nie jest wręcz gorsze, niż nie zaczynanie ich wcale? Pomijam sytuacje gdy np. nie mogłeś skończyć studiów z uwagi na stan zdrowia czy jakieś sytuacje rodzinne, ale jak ktoś nie kończy, bo imprezował i wyleciał albo zapachniała mu kaska i nie raczył już skończyć licencjatu, to nie świadczy o nim najlepiej.

Dzisiaj przecież rzucenie studiów w połowie albo w ogóle nie pójsćie na studia to nie jest powód do wstydu, a wręcz przeciwnie, można się lansować na to (a potem będą mówić "nie skończył studiów, a osiągnął sukces").

I jeszcze to zabawne myślenie "skoro Gates rzucił studia (czy tam wyleciał) i został miliarderem, to rzucam studia, by zostać miliarderem" ;)

1

@superdurszlak: akurat Gates byl juz calkiem bogaty "z domu"

1

Edukacja w PL jest do bani, więc jaki sens tu coś kombinować? Jak nie możesz się pochwalić jakimś znaczącym papierem to się nie chwal i tyle. Weź też pod uwagę, że fakt zdobycia tytułu naukowego nie rozpatruje się zawsze w kategorii "wiedza i umiejętności", tylko często w kategorii "osiągnięcie" - mogłeś sobie np. wejść na Mount Everest, dostałeś dyplom no ale co Ty właściwie umiesz? Pokazałeś trochę samozaparcia i tyle, przecież równie dobrze mogłeś ściągać, ślizgać się itp. i nic ze studiów nie wynieść.
Mówisz, że studiowałeś dwa lata - jeśli uważasz, że coś z tego wyniosłeś, to co szkodzi się pochwalić np. "Studiowałem na MIT 2 lata, ale rzuciłem bo Bill Gates mi zaproponował spółkę" - jak gadasz z HRem to koloryzuj, unikaj tematów niezręcznych ale i też nie kłam, bo to prędzej czy później wyjdzie.
I jak dla mnie wszystko włącznie z maturą i wyżej jest do bani. To marnowanie młodości na zakuwanie ablativów absolutów i dorabianie w barach czy magazynach po nocach - no na logikę, np. technik-sprzedawca, idziesz najpierw do podstawówki 8 lat, potem 5 lat technikum i to wszystko by potem i tak przejść taki sam kurs w dyskoncie jak ludzie prosto z ulicy? Przecież przez 5 lat można nauczyć się i zdobyć praktyczne doświadczenie w 2-3 zawodach.
Moim zdaniem maturę i studia powinno się rozważać wtedy, kiedy myśli się o karierze naukowej - ale weź tak rób w kraju, gdzie nawet od sprzedawców wymaga się co najmniej matury :)
Po prostu każdy musi mieć studia i już, dlatego radzę też każdemu po prostu kupić sobie dyplom i się nie przejmować, natomiast bardziej przejmować się zawodem, który chce się wykonywać.

2
  • Wiesz, studia są do bani. To marnowanie młodości.
  • Nie przesadzaj stary, z kumplami nieźle wspominamy nasz fajny wydział...
  • Nie, tam było 5 na 1 miejsce, nie dostałem się
  • Uuuu, to gdzie poszedłeś?
  • Na Wydział Spawalnictwa, Budowy Kotłów i Informatyki Stosowanej
  • Więc mówisz, że zmarnowałeś 5 lat do magistra?
  • No nie, tylko 3. Pierwszy rok z warunkami jakoś przeszedłem, na drugim dwa lata próbowałem zanim mnie ostatecznie wylali.
  • No ale masz 2 lata zaliczone, może...
  • Nie bardzo, tych ogonów z pierwszego roku w końcu nie pozaliczałem.
  • No to miałeś pecha i z tą maturą ci nie wyszło...
  • Matura to bzdura.
1

Ja nie mam żadnych studiów skończonych (studiowałem, ale.. nie wyszło :P). Tylko raz pytano mnie o brak wykształcenia w CV, ale nie wpłynęło to na proces rekrutacji (dostałem ofertę).

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1