Mówicie w pracy, że chodzicie na rozmowy kwalifikacyjne do innych firm?

0

Czy wasi przełożeni i koledzy z pracy wiedzą że chodzicie na rozmowy i uczestniczycie w rekrutacjach do innych firm? Jest to dla nich jakis problem?

Myślicie, że lepiej nie chwalić się w pracy uczestnictwem w rekrutacjach czy raczej to nie ma znaczenia?

0

Nie mówię o każdej rozmowie, w której uczestniczyłem, ale jeśli była ciekawa albo wyjątkowo wujowa to wspominam. Generalnie nie spotkałem się z negatywnymi reakcjami.

0

Możesz mówić, w razie jak rzucisz papierami, to nikt nie będzie zaskoczony.

1

Kolegom z zespołu mówię, bo u nas nikt szczególnie związany z firmą się nie czuje, a szkalowanie managementu jest stałym tematem przy piwie.
Przełożonemu nie mówię, bo poza mijaniem się w kolejce po kawę, to widuję go z raz na miesiąc.

8
Pijany Krawiec napisał(a):
  • stajesz się zaszufladkowany jako nielojalny pracownik, myślący już o czymś innym. Obniżasz szanse na bonusy.
  • psujesz morale w zespole

Doprawdy straszne, czemu ktoś mógłby być taki podły wobec pracodawcy i psuć morale zespołu. :D

Ech, ta mentalność niewolnicza.

1
somekind napisał(a):
Pijany Krawiec napisał(a):
  • stajesz się zaszufladkowany jako nielojalny pracownik, myślący już o czymś innym. Obniżasz szanse na bonusy.
  • psujesz morale w zespole

Doprawdy straszne, czemu ktoś mógłby być taki podły wobec pracodawcy i psuć morale zespołu. :D

Ech, ta mentalność niewolnicza.

Czy Ty właśnie porównałeś psucie morali w zespole do mentalności niewolniczej?

0
Pijany Krawiec napisał(a):
  • psujesz morale w zespole

Wiesz, co innego, kiedy ktoś sieje ferment na zasadzie "ale tutaj jest totalny stolec, szukam czegoś nowego", a co innego, gdy jest to "a, przeszedłem się do XXX, zobaczyć, co proponują". O ile morale w zespole nie opiera się na "kompanii braci" oraz "będziemy w tym projekcie do końca świata", to nie widzę nic szkodliwego w tym, że ktoś z zespołu miałby pójść na rozmowę do innej firmy.

Pijany Krawiec napisał(a):
  • stajesz się zaszufladkowany jako nielojalny pracownik, myślący już o czymś innym. Obniżasz szanse na bonusy.

Po pierwsze: jak napisałem wyżej, różnica między "ja spie***lam" a "a sobie paczę". Po drugie - bonusy? Cóż to za mityczne monstrum? :D

0
Skonfundowany Poszukiwacz napisał(a):
Pijany Krawiec napisał(a):
  • stajesz się zaszufladkowany jako nielojalny pracownik, myślący już o czymś innym. Obniżasz szanse na bonusy.

Po pierwsze: jak napisałem wyżej, różnica między "ja spie***lam" a "a sobie paczę". Po drugie - bonusy? Cóż to za mityczne monstrum? :D

Może chodziło o kartę Multisport. Dowiedzą się i Ci odbiorą :D

0
Skromny Kret napisał(a):

Czy Ty właśnie porównałeś psucie morali w zespole do mentalności niewolniczej?

Wręcz przeciwnie. Nie psucie morali, tylko ciągłe myślenie o tym, czy się przypadkiem czymś nie urazi swojego pana i władcy.

2
somekind napisał(a):
Skromny Kret napisał(a):

Czy Ty właśnie porównałeś psucie morali w zespole do mentalności niewolniczej?

Wręcz przeciwnie. Nie psucie morali, tylko ciągłe myślenie o tym, czy się przypadkiem czymś nie urazi swojego pana i władcy.

Gość mówi o psuciu morali w ZESPOLE, a Ty raz o "mentalności niewolnicznej", a drugi raz o "panu i władcy". Za długo siedziałeś w Comarchu, czy skąd takie ocenianie wszystkiego przez pryzmat niewolnika?

4
Skromny Kret napisał(a):

Gość mówi o psuciu morali w ZESPOLE, a Ty raz o "mentalności niewolnicznej", a drugi raz o "panu i władcy".

Zepsute morale w zespole są problemem pracodawcy, ukrywanie się z szukaniem pracy aby nie zaszkodzić pracodawcy, to jak dla mnie przykład mentalności niewolniczej.

Za długo siedziałeś w Comarchu, czy skąd takie ocenianie wszystkiego przez pryzmat niewolnika?

Nie mierz wszystkich swoją miarą.

1
somekind napisał(a):
Skromny Kret napisał(a):

Gość mówi o psuciu morali w ZESPOLE, a Ty raz o "mentalności niewolnicznej", a drugi raz o "panu i władcy".

Zepsute morale w zespole są problemem pracodawcy, ukrywanie się z szukaniem pracy aby nie zaszkodzić pracodawcy, to jak dla mnie przykład mentalności niewolniczej.

Za długo siedziałeś w Comarchu, czy skąd takie ocenianie wszystkiego przez pryzmat niewolnika?

Nie mierz wszystkich swoją miarą.

Dyskusja tutaj dotyczyła pracy w zespole i obniżaniu morali zespołu, tymczasem Ty cały czas sprowadzasz dyskusję do "szkodzeniu pracodawcy" gubiąc w ogóle sens tego, co chciał przekazać autor pierwotnej wypowiedzi. Zespół to nie jest pracodawca tylko zbiór ludzi, którzy mają razem dowozić różne projekty. Nieumiejętne komunikowanie pewnych rzeczy powoduje, że ludzie w zespole mogą poczuć się zdemotywowani i takie coś powoduje spadek morali zespołu (co w konsekwencji prowadzi do braku zadowolenia z pracy). Tylko tyle i aż tyle. Nie ma tutaj mowy o żadnym szkodzeniu pracodawcy, mentalności niewolniczej, czy panu i władcy.

0

Im wyższą ktoś ma pozycję negocjacyjną (dzięki swojemu doświadczeniu, umiejętnością, wiedzy, stopniu niezastępowalności) na rynku pracy na tym więcej może sobie pozwolić we firmie.

0
Skromny Kret napisał(a):

Zespół to nie jest pracodawca tylko zbiór ludzi, którzy mają razem dowozić różne projekty.

A jak nie dowiozą, to czyj to problem? Ich, czy pracodawcy? Rozumiesz już, czemu zatem morale zespołu jest problemem pracodawcy?
A jeśli nie jest, to czemu pracodawcy starają się dbać o zadowolenie pracownika, czemu np. organizują różne imprezy i wyjścia integracyjne? Czasem nie po to, aby zwiększać morale swoich pracowników?

1

Mowimy o czlonkach zespolu czy wpolwiezniach? Jakie psucie morali? Kazdy ma prawo szukac pracy i odejsc. Jesli kogos sie polubilo - mozna dalej sie widywac po pracy.
W pracy masz wykonywac zadanie, a nie budowac towarzystwo wzajemnej adoracji.
Jesli ktos odbiera fluktuacje pracownikow jako psucie morali to chyba sam ma osobowosc albo zaborcza, albo zalezna.

1

@somekind: Problemem jest to, że obaj macie rację.

Owszem, morale w skali makro jest tematem firmowym, firmie powinno na nim zależeć, na pewno jest skorelowane z przychodami firmy i ogólnie jakością świadczonej pracy.

Ale patrząc na ten sam temat w skali mikro, abstrahując od "dużych spraw", psując atmosferę w firmie, de facto sprawiasz też problem swoim kolegom tudzież współpracownikom. Bo to oni siedzą z Tobą codziennie po 8h, rozmawiają, opowiadają albo słuchają żartów, razem chodzicie na obiad czy na fajkę. I różne zachowania mogą mieć wpływ na ich samopoczucie, nastrój itp. Ktoś, drażniąc szefa, może spowodować to, że będzie gorzej traktował pracowników, dokręcał im przysłowiową śrubę, albo szukał dziury w całym, starając się odbudować swoją reputację, nadszarpniętą informacjami o próbach zmiany pracy.

Tak naprawdę cała firma to system naczyń połączonych i nie da się tak, jak Ty sugerujesz oddzielić jego poszczególnych elementów, wszystkie cały czas na siebie oddziaływują. To trochę jak w filmiku, który kiedyś widziałem w necie - żona opieprza klienta, klient opieprza kierownika firmy, kierownik pracownika, pracownik wracając do domu wyżywa się na kimś na ulicy, ten ktoś w domu naskakuje na żonę, żona opieprza dziecko, a dziecko kopie psa. Niby pierwsza osoba w łańcuszku nie odpowiada za kopnięcie psa, ale patrząc szerzej, to ona rozpoczęła serię zdarzeń. I podobnie jest w firmie - wszyscy są ze sobą powiązani i o ile rzeczywiście kiepska wydajność załogi, wynikająca z ch*go nastroju, może być problemem szefostwa, ale pracowanie w takim miejscu, gdzie ludzie się nie lubią i przychodzą jak za karę, jest problemem już bezpośrednio dla ludzi, czyli dla naszych kolegów z pracy.

2

@cerrato - czy uważasz, że lepiej na morale kolegów z zespołu wpływa ukrywanie swojego odejścia aż do ostatniego dnia?
Bo jakby mi kolega z zespołu coś takiego zrobił, to bym się raczej bardzo zirytował. No, ale może ja jestem dziwny i po prostu dla ludzi, których nazywam kolegami jestem po prostu szczery i nie wpuszczam ich w pułapki.

0

No tu masz rację, bycie fair wymaga powiadomienia ze stosownym wyprzedzeniem zarówno szefostwa, jak i kolegów.

Ale dla mnie sytuacja zawarta w pierwszym poście nie jest raczej sytuacją kogoś, kto zmienia pracę, a bardziej opisem osoby, która sobie lubi chodzić po rozmowach i się pobawić w questa o nazwie "przebij się przez interview". Bo albo OP jest kiepski, albo składa podania o pracę w złych miejscach. Inaczej szybko by zmienił prace i przestał się zastanawiać, czy opowiadać ludziom o poszukiwaniu pracy. Zresztą samo uczestnictwo w rekrutacji to jedno, a realna zmiana to coś innego. Od pierwszego spotkania do podjęcia pracy na ogół mija kilka dni/tygodni, więc jest czas żeby "posprzątać" swoje tematy w obecnej firmie. A chodzenie i przez pół roku opowiadanie, że się chce zmienić pracę nie ma żadnego sensu, nikogo przed niczym nie chroni, co najwyżej może ostro wkurzyć szefostwo oraz współpracowników.

3

Z "kolegami" w pracy różnie bywa, dwóch przytaknie ze zrozumieniem, trzeci cię podpierdzieli i narobi kwasu (zakładając, że nowej racy możesz nie dostać i nie odejdziesz), taka proza życia w PL :/

3

Ja nie widze problemu, normalnie rozmawiam, czasem sobie rad udzielaliśmy :-)
Ważne, żeby w miarę dużo ludzi wiedziało. Wtedy jest duża szansa, że to trafi do szefostwa. I wtedy albo jakaś premia nagle spadnie, albo podwyżka, zawsze się przyda parę groszy.

1

Potem do szefa trafi przekaz: "oho, zdaje się że jest bardziej skory do odejścia jak inni pracownicy, trzeba by mięć na niego oko".
Wersja A: "To dobry fachowiec, brakowałoby mi go w zespole, porozmawiam z nim o oczekiwaniach i sugestiach co do pracy, może w zanadrzu przygotuję jakąś podwyżkę lub awans".
Wersja B: "Rozpocząć rekrutacje na jego stanowisko, użyć firmy zewnętrznej by zachować anonimowość, pominąć przy premiach, zapisać na czarnej liście czarnych charakterów".

0

Czytam i jestem zdumiony. Zdawałem sobie sprawę, że są kiepskie firmy, które samą myśl o zmianie pracy traktują jak nielojalność i zdradę, ale nie spodziewałem się, że to jest aż tak powszechne zjawisko. Przecież to powinna być jakaś marginalna patologia, że takie tematy są tabu.

Obecnie zmieniam pracę i kolegów poinformowałem w zasadzie na dzień po złożeniu papierów. Nie wyobrażam sobie zachować się inaczej. A o możliwościach zmiany pracy rozmawialiśmy wszyscy wcześniej zawsze na spokojnie między sobą.

0

Nigdy tego nie robiłem, nie pasowała mi wypłata to się zwolniłem, miałem parę groszy na przetrwanie kilku miesięcy. Przez takie podchody wychodzicie na męskie pipki.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1