@somekind: Problemem jest to, że obaj macie rację.
Owszem, morale w skali makro jest tematem firmowym, firmie powinno na nim zależeć, na pewno jest skorelowane z przychodami firmy i ogólnie jakością świadczonej pracy.
Ale patrząc na ten sam temat w skali mikro, abstrahując od "dużych spraw", psując atmosferę w firmie, de facto sprawiasz też problem swoim kolegom tudzież współpracownikom. Bo to oni siedzą z Tobą codziennie po 8h, rozmawiają, opowiadają albo słuchają żartów, razem chodzicie na obiad czy na fajkę. I różne zachowania mogą mieć wpływ na ich samopoczucie, nastrój itp. Ktoś, drażniąc szefa, może spowodować to, że będzie gorzej traktował pracowników, dokręcał im przysłowiową śrubę, albo szukał dziury w całym, starając się odbudować swoją reputację, nadszarpniętą informacjami o próbach zmiany pracy.
Tak naprawdę cała firma to system naczyń połączonych i nie da się tak, jak Ty sugerujesz oddzielić jego poszczególnych elementów, wszystkie cały czas na siebie oddziaływują. To trochę jak w filmiku, który kiedyś widziałem w necie - żona opieprza klienta, klient opieprza kierownika firmy, kierownik pracownika, pracownik wracając do domu wyżywa się na kimś na ulicy, ten ktoś w domu naskakuje na żonę, żona opieprza dziecko, a dziecko kopie psa. Niby pierwsza osoba w łańcuszku nie odpowiada za kopnięcie psa, ale patrząc szerzej, to ona rozpoczęła serię zdarzeń. I podobnie jest w firmie - wszyscy są ze sobą powiązani i o ile rzeczywiście kiepska wydajność załogi, wynikająca z ch*go nastroju, może być problemem szefostwa, ale pracowanie w takim miejscu, gdzie ludzie się nie lubią i przychodzą jak za karę, jest problemem już bezpośrednio dla ludzi, czyli dla naszych kolegów z pracy.