Próbowaliście założyć swój start-up? Ja bym chciał...

2

Cześć, od 2 miesięcy pracuję nad projektem (biznesplan + kod), z myślą o tym, że chciałbym widzieć ten projekt na produkcji, zarabiający sam na siebie, na mnie i pracowników. Nie jest to może jakiś rocket science, być może nie zrewolucjonizuje świata, ale wypełnia pewną lukę na rynku (taka przynajmniej mam nadzieję analizując rynek), a nawet jeśli nie, to będzie b. mocno konkurencyjny.

Przyznam szczerze, że projekt pochłonął mnie totalnie, do tego stopnia, że nie potrafię się zaangażować w 100% w pracy. Brzmi to nieciekawie, ale nie widzę w pracy, jak rozwiązujemy problemy klientów i nie czuję tego, jak firma się rozwija, nie widzę cegiełek, które dokładamy.

Czasem mam ochotę rzucić to pracę i zrealizować swoje marzenia. Nie myślę o zarabianiu większych $$ (przynajmniej nie w pierwszej kolejności), a o zrobienie czegoś pożytecznego, fajnego. Nie chciałbym tylko programować, czuję, że to za mało.

Też mieliście takie parcie na stworzenie czegoś swojego?

0

Miałem i dalej mam. Każdego dnia po powrocie z pracy poświęcam tak dużo wolnego czasu ile tylko jestem w stanie na tworzenie własnych projektów/pomysłów. Realizuj marzenia. Pracuj na własny sukces, nie innych.

7

A Jakbys nie Mial jeszcze nazwy:):
http://hackurname.com/
https://github.com/veekaybee/hustlr

0

@lion137:

Dzięki wielkie, co prawda nazwę już wymyśliłem i jestem na nią nastawiony (mimo, że wersja .com jest zajęta i kosztuje 1000$), ale jeśli z ankiety wyjdzie, że pupowata nazwa, to chętnie skorzystam. Zazdroszczę tym, którzy tworzą swoje biznesy i w ostatnim czasie pojawili się na rynku i ich świadomość zwrasta. Nie tego, że być może zarabiają więcej, ale, że robią coś fajnego, są aktywni społecznie i widać, że to fajni ludzie po prostu i robią fajne rzeczy.

Myślę nad tym, żeby skończyć wersję MVP, pokazać power produktu i wizję na przyszlość i znalezć inwestora/ów. Niestety nie będzie mnie stać na rozwój tego, projekt dość ambitny (przynajmniej skalowo) i chciałbym ruszyć z nim pełną parą, gdyby tylko któryś ze sponsorów dał zielone światlo - automatycznie wtedy rzucam pracy, bez jakiegokolwiek zastanowienia.

0

miałem + uczestniczyłem w kilku a teraz zakładam kolejny, najbardziej mam dylemat w kwestii czy zakładać spółke z o.o. czy lecieć dalej na dg no i te walnięte rozliczenia wpływów od klientów zza granicy, tu vat takim tam taki, aż łeb boli.

0

@mr_jaro:
Jesteś tylko na swoim, czy pracujesz też w jakiejś firmie?

I w sumie mam jescze jedno pytanie do Ciebie, jeśli byłbyś w stanie odpowiedzieć. Wszystkie Twoje produkty były finansowane ze swojej kieszeni, czy miałeś za sobą inwestorów?

0

Mam dg, robie głównie na b2b. W żadnym projekcie nie byłem sam bo samemu się nic nie zdziała chyba, że to na prawdę coś małego. Inwestorów typowych nie było po prostu każdy coś wkładał z własnej kieszeni. W aktualnym projekcie ja robię kod, kumpel ogarnia markieting, za projekt graficzny po prostu zapłacę innemu znajomemu, pozostałe rzeczy leżą na głowach i portfelach moim i kumpla razem.

2

@mr_jaro: moim zdaniem na razie możesz jechać na DG, a jak się całość rozrośnie, to przekształcisz się w sp. z o.o.

Ważna rzecz - myśl o tym już teraz, a w szczególności podczas zawierania umów z klientami/kontrahentami dodawaj stosowne zapisy, które w przyszłości ułatwią Ci zamianę strony umowy.

Znam ból braku takich zapisów z autopsji - kilkanaście lat temu sprzedawałem osiedlówkę z kilkoma setkami klientów. Niestety, zawierając na początku z nimi umowy, nie przewidziałem opcji sprzedaży, więc żeby była możliwość sprzedaży sieci wraz z klientami (chodziło o to, żeby ich umowy nadal były ważne, mimo faktu zmiany dostawcy) musiałem chodzić po mieszkaniach i podpisywać kilkaset aneksów ;)

0

@cerrato: tzn to co ja robię to będzie typowa płatna usługa www. Wszelkie regulaminy itp nie bedę robił sam tylko zamówię od doświadczonych w tych kwestiach prawnikach. ze spółką to chodzi tutaj głównie o jedną kwestie: dupochron. Jakbym robił na polske to bym się nie bał, ale robiąc na cały świat usługę, "troche się cykam" :)

0

A jakie jest ryzyko, że coś skopiesz i będziesz miał z tego powodu problemy? I jakiego typu straty możesz spowodować - czy jedynie brak dostępności usługi, czy możesz wytworzyć poważniejszy bałagan po stronie swoich klientów?
Piszesz, że jest to płatna usługa WWW. Rozumiem, że płatność oznacza konieczność płacenia za dostęp, a nie to, że sam będziesz płatności zbierał/przetwarzał? (pytam w kontekście pytania zawartego w poprzednim zdaniu).

0

@cerrato: ktoś płaci i ma dostep, w ramach abonamentu (zastanwiam się nad wykorzystaniem po prostu mechanizmów paypala). Ryzyko jakie jest to standardowo że się cos sypnie i nie będzie dostępnej usługi przez x czasu, włamanie (wypłynięcie danych osobowych) będą przetwarzane m.in statystyki z gry, a wiele osób używa swojego imienia i nazwiska, jak to ma się do rodo, skoro ja się nie pytam nikogo o przetwarzanie tego, bo o tym zadecydował admin tej ligi, uruchamiając mój plugin na dedyku gry. Teoretycznie to już jego problem, żeby o wszystkim poinformować swoich userów, no ale właśnie "teoretycznie".

0

No tak nie do końca. Owszem - to admin ligi (czy ktokolwiek, kto administruje danymi osobowymi) powinien mieć z Tobą zawartą umowę powierzenia danych osobowych, ale fakt, że tego nie ma wcale nie działa na Twoją korzyść. Jeśli coś się stanie to Ty będziesz się tłumaczył, dlaczego miałeś dostęp do danych, do których nie powinieneś (a tłumaczenie "mam, bo Zdzichu mi to dał" raczej za wiele nie da - jak wspomniałem, w takiej sytuacji powinieneś mieć stosowną umowę). Ponadto jeśli dane gdzieś od Ciebie wyciekną - to także Twój problem.

Pytanie jest inne - pomijając debilizm, jakim jest RODO, zastanawia mnie, jakie straty mogą ponieść Twoi klienci. Moim zdaniem to raczej temat do mocnego przemyślenia przez prawnika, ale stosując zapis o obniżeniu opłaty abonamentowej w wypadku dłuższych niedostępności oraz określając gdzieś w regulaminie jakiś poziom SLA, raczej nie widzę podstaw, żeby ktoś Cię puścił z Torbami z powodu awarii apki.

Jeszcze inną sprawą jest to, że obecnie rejestracja spółki z o.o. to 5 tysięcy kapitału na start oraz 200-300 miesięcznie za księgowość. Nie są to kwoty, które zabijają. Raczej większym problemem jest wymóg pełnej księgowości - skończy się płacenie kartą firmową za McDonalda albo gacie w Decathlonie ;)

0

@mr_jaro:

A próbowaliście z inwestorami, czy nie chcieliście? Ja zastanawiam się, czy inwstorzy są chętni, jeśli widzą potencjał. Tak naprawdę taki inwestor może stracić niewiele nawet, jeśli taki checkpoint będzie szybko i coś nie zostanie spełnione, tylko wtedy taki inwestor musi raczej być z tych "technicznych". Chociaż nie wiem, bo pojęcie mam małe w tym temacie jeszcze.

0

Nie próbowałem, pamiętaj, że inwestor nie wejdzie za nic, on będzie chciał udziały najczęściej 51% bo chce mieć decydujący głos skoro wkłada kase.

2

Jakbyście szukali człowieka do robienia atmosfery to wiadomo - piszcie na priv ;)

0

https://www.szukam-inwestora.com zobacz sobie czego wymagają tacy inwestorzy tutaj

0

A mnie zastanawia jedna rzecz. Jak chronicie się przed ewentualną kradzieżą pomysłów? No wiecie, przedstawiacie swój pomysł, oni twierdzą, że się nie podoba a za jakiś czas widzicie to gdzieś indziej. Może to głupie, ale ...

0
szymon7500 napisał(a):

A mnie zastanawia jedna rzecz. Jak chronicie się przed ewentualną kradzieżą pomysłów? No wiecie, przedstawiacie swój pomysł, oni twierdzą, że się nie podoba a za jakiś czas widzicie to gdzieś indziej. Może to głupie, ale ...

Nie da się, dlatego szczegóły dopiero po podpisaniu odpowiednich umów typu nda a i tak nie wygrasz :)

2

Inwestor i inwestor, jak jakieś żebraki kościelne. Tylko dyjcie i dyjcie. Może najpierw rozkręć swój pomysł by zarabiał jakieś małe grosze, ale chociaż zarabiał, pokazując w ten sposób, że choć zderzyłeś się z jakąś najmniejszą potrzebą rynku, której próbujesz sprostać. Potem dopiero szukaj inwestora, pokaż mu, że coś zarabiasz, ale chcesz zwiększyć skalę, chcesz spróbować, więcej pomysłów próbować, więc potrzebujesz kapitału.

PS 9/10 startupów upada, najczęściej to właśnie te z kategorii "dyjcie! dyjcie!"

1

@TurkucPodjadek: Częściowo masz rację, ale nie do końca :P

Zgadzam się, że pojmowanie przez niektórych idei startupów oraz inwestorów na zasadzie "mam pomysł na apkę, proszę o 2 miliony zł i biuro za free na 3 lata" jest co najmniej słabe. Ale nie zgadzam się z tym, że trzeba mieć działający komercyjnie produkt. Wręcz przeciwnie - moim zdaniem lepiej się wstrzymać z wchodzeniem na rynek do czasu, kiedy aplikacja/produkt będzie dopieszczona. Oczywiście - dobrze mieć działający prototyp, żeby coś pokazać inwestorowi i udowodnić, że jest się czymś więcej, niż tylko marzycielem, ale pomiędzy działającym prototypem a czymś, co już zarabia, jest dość duża przepaść.

Zwłaszcza, że wypchnięcie na rynek czegoś, co "działa bo działa", ale nie jest ani wystarczająco dojrzałe, ani nie ma stosownego zaplecza technicznego (chociażby serwery - na kilkuset użytkowników mogą być OK, ale gdy się ich pojawią tysiące, to całość może paść) jest złym pomysłem. Często dany projekt ma jedną szansę na zaistnienie, a jeśli ją spali, to już drugiej może nie dostać. I żeby nie było że wymyślam - pewnie pamiętasz słynną gąbkę naszej klasy, prawda? To jest właśnie to, o czym piszę, czyli nieprzygotowanie projektu do realnego działania na rynku.

0

Popieram. Jaka technologia?

0

@TurkucPodjadek:
Masz rację, tylko że ja nigdzie w swoich wypowiedziach nie powiedziałem na jakim etapie chciałbym poszukać inwestora. Żeby projekt nabrał rozmachu o jakim myślę, to spora kasa jest potrzebna, którą taki młody człowiek nie jest w stanie posiadać (chyba że ma bogatych rodziców albo już wcześniej zaczął robić własne interesy). Na początek masę pracy własnej, tj. dopieszczenie prototypu, który w założeniu posiada już biznes model i konkurencyjne ficzery, ale no niestety, nie nadaje się jeszcze na produkcję, chociażby ze względów o których mówił @cerrato.

Nie chciałbym sparzyć ludzi do produktu, myślałem bardziej o tajnych beta testerach, którzy mogliby dać feedback, a nie ujawniać jeszcze mocy produktu.
Kolejny powód, konkurencja nie śpi i w przeciwieństwie do mnie, ktoś może mieć i kase i zespól, żeby poprawadzić taki produkt dużo szybciej, dlatego produkt musi mieć zaplecze, ale co najważniejsze "asa w rękawie", żebym mógł się "jakoś" ochronić przed ludźmi, którzy chamsko to wykorzystają, dlatego zanim zacznę szukać inwestora, muszę sie zabezpieczyć. Brzmi to śmiesznie, no ale niestety, takie są realia.

@donPietro
Raczej standard na dzisiejsze czasy, czyli mikroserwisy na GCP czy innym Azurze, ale ze względu na doświadczenie, pewnie to będzie GCP. A jeśli chodzi o reszte to też raczej nic specjalnego: TypeScript do backendu i frontendu, Redis, baza to głównie Mongo, ale malutka część jest też na MySQL, trochę Pythona i do zadań specjalnych planowałem Go.

0
cerrato napisał(a):

@TurkucPodjadek: Częściowo masz rację, ale nie do końca :P

Zgadzam się, że pojmowanie przez niektórych idei startupów oraz inwestorów na zasadzie "mam pomysł na apkę, proszę o 2 miliony zł i biuro za free na 3 lata" jest co najmniej słabe. Ale nie zgadzam się z tym, że trzeba mieć działający komercyjnie produkt. Wręcz przeciwnie - moim zdaniem lepiej się wstrzymać z wchodzeniem na rynek do czasu, kiedy aplikacja/produkt będzie dopieszczona.

Nigdy nie będzie dopieszczona, "dopieszczanie" może trwać w nieskończoność, aż ktoś inny weźmie pomysł, albo inne, dotychczasowe pomysły na rynku na tyle się przyjmą, że mityczne dopieszczenie może już rynku nie przekonać do zmian. Każda kniga o startupach i projektach mówi to w pierwszych rozdziałach. :P

Oczywiście - dobrze mieć działający prototyp, żeby coś pokazać inwestorowi i udowodnić, że jest się czymś więcej, niż tylko marzycielem, ale pomiędzy > działającym prototypem a czymś, co już zarabia, jest dość duża przepaść.

Tak. Tak samo jak przepaść jest pomiędzy żebrakiem, a zarabiającym. Chyba, że mowa o zawodowym żebraku bo to w zasadzie też przedsiębiorca. Analogiczny przykład: jesteś inwestorem, na ulicy prosi Cie o datek żebrak, co Ci obiecuje, że za 5 zł kupi sobie dobry obiad i wreszcie pomyśli jak zmienić swoje życie, bo ma już super pomysł. Prosi Cie też sprzedawca długopisów, który chce 5 zł (a ma już swoje 5 zł), aby zakupić kilka dodatkowych długopisów, by mógł je też odsprzedać. Któremu dasz? Temu co obiecał przemyślenie, czy temu co już pokazał, że jakoś sobie radzi, choć może kokosów nie zarabia?

Zwłaszcza, że wypchnięcie na rynek czegoś, co "działa bo działa", ale nie jest ani wystarczająco dojrzałe, ani nie ma stosownego zaplecza technicznego (chociażby serwery - na kilkuset użytkowników mogą być OK, ale gdy się ich pojawią tysiące, to całość może paść) jest złym pomysłem. Często dany projekt ma jedną szansę na zaistnienie, a jeśli ją spali, to już drugiej może nie dostać. I żeby nie było że wymyślam - pewnie pamiętasz słynną gąbkę naszej klasy, prawda? To jest właśnie to, o czym piszę, czyli nieprzygotowanie projektu do realnego działania na rynku.

To trzeba kombinować. Jak nie masz funduszy to nie będziesz rozkręcał od zera firmy transportowej, bo przecież nie stać Cie nawet na zakup żarówek do TIRa, a co dopiero TIRa albo wielu TIRów. Ale możesz rozkręcać coś innego, co takich nakładów nie wymaga.

Inwestora nie obchodzi to, czy to jest dopieszczone. Inwestora obchodzi czy kiedyś może mu zwrócić się ta inwestycja, ostatecznie - czy nie będzie na tym stratny.

2

Mam wrażenie, że popadasz w skrajności i trochę (mocno?) przejaskrawiasz.

Owszem - jest część portali/usług, które już działają i wymagają dofinansowania - takie pewnie najchętniej dostają kasę, bo ryzyko jest najmniejsze. Ale nie uważam, żeby warunek działania i zarabiania był konieczny - zresztą uzasadniłem to w poprzednim poście, nie chcę się powtarzać.

Przykład z żebrakiem nie do końca pasuje, głównie dlatego, że żebraka nie znasz, natomiast inwestując w jakiś startup masz pewne pojęcie i wizję tego, co chcą robić. Żeby podany żebrak pasował do omawianej sytuacji, w przypadku startupu miało by to wyglądać tak, że przychodzi ktoś do inwestora i mówi "pewnie wymyślę coś ciekawego, na razie jeszcze nie wiem co, ale daj mi kasę na przemyślenia". A ja przecież wyraźnie napisałem w poprzednim poście, że nie popieram podejścia w stylu finansowania marzycieli. Uważam, że aplikacja powinna już być "z grubsza" gotowa, albo przynajmniej jej autor powinien mieć bardzo solidnie wszystko przemyślane i zebrane do kupy, zrobione jakieś symulacje, szacunki, obliczenia itp.

Wracając do przykładu - teoretycznie dając 5zł kolesiowi z długopisami masz większe szanse na powodzenie, ale z drugiej strony w ten sposób jakiegoś wielkiego sukcesu nie osiągniesz, możesz zwiększyć skalę działania, ale nic poza tym. Ideą startupów jest innowacyjność i zapełnianie niszy rynkowych. Owszem - wiąże się to z ryzykiem, ale za to jak się jeden na ileś-tam uda, to sukces powinien być dość spektakularny. A to wiąże się z ostatnią rzeczą, którą napisałeś - czyli przykład z firmą transportową i brakiem kasy na żarówki do TIR'a. Startup nie powinien być odtwórczym powielaniem istniejących schematów, jego ideą jest pomysł i wizja. Idąc tym tokiem rozumowania - szukanie inwestora, który mi kupi 10 albo 120 TIR'ów jest totalnie bezsensowne. ALE jeśli ktoś miałby pomysł, dzięki któremu koszty transportu spadły by o połowę, albo czas dostawy by się 3x skrócił, to taki pomysł z pewnością by znalazł inwestora, bo by to była rewolucja, coś innowacyjnego i bardzo opłacalnego. A to jest clue startupów - nie chodzi o szukanie kasy, bo ktoś może mieć za dużo i się podzieli, ale połączenie inwestora z kasą z kimś, kto ma wizję/pomysł, zaparcie do realizacji, ale nie dysponuje środkami. Dlatego moim zdaniem Twoje przykłady nie pasują do sytuacji :(

0

Wiecie, żaden projekt nie jest dopieszczony, bo każdy ciągle jest dopieszczany. Ale chodzi o to, że na dobrą sprawę niby mógłby pójść produkcyjnie i zarobić pierwsze groszaki, ale jak się go puści nieco póżniej, tj. zatrudni OPów którzy ogarną chaos na infrze, zaadoptuję kilka ficzerów, którę umożliwią wiekszy zasięg i inne biurokracyjne rzczy, to taki produkt będzie bardziej wygrzany i gotowy na większe zyski.

Odchodząc od wszystkiego, dzięki Wam wszystkim, widzę że temat jest na top 1 na tą chwilę, to bardzo fajnie. Mam nadzieję, że napiszę raz jeszcze za około 3-4 miesiące. A może ktoś z Was będzie chciał wtedy dolączyć do Nas. Będziemy szukać na pewno ludzi ogarniających Node'a, JS'a, TS'a oraz Devops. Pozdrawiam serdecznie.

0

Często sami inwestorzy oczekują, żeby produkt jeszcze nie był dostępny na rynku i chcą wejść we wczesnej fazie - jak zawsze więc - to zależy.

4

Przecież najlepsze pomysły są oczywiste i wtórne jak cholera (np. Facebook - któraś z kolei sieć społecznościowa, Pokemon GO - stare jak świat zabawy w podchody, tylko, że za pomocą Augmented Reality, Tesla - kolejne wcielenie elektrycznych samochodów, iPad - tablet to pomysł, który od kilkudziesięciu lat był znany i był wcześniej realizowany wiele razy, nawet przez Apple, jednak dopiero iPad okazał się sukcesem, Uber - idea jechania autostopem przeniesiona do aplikacji mobilnej itp.)

To nie pomysły są cenne, ale np. wizjonerstwo i umiejętność wcielania w życie tych wizji (jak w przypadku Muska), albo całościowy design i jakość produktów (jak w przypadku produktów Apple), albo efekt sieciowy i osiągnięcie dominacji na rynku (jak w przypadku Facebooka, a wcześniej choćby GG w Polsce - używa się tego, bo wszyscy tego używają). Czy inne rzeczy, które nie będą tylko "pomysłem", a jednak czymś o wiele więcej, czego tak łatwo nie da się "ukraść" (nawet jak masz hajs - przecież nawet Google nie zdołało powtórzyć sukcesu Facebooka i Google Plus okazał się niewypałem)

3

W 100% utożsamiam się obecnie z tym co autor wątku napisał w pierwszym poście. Miałem kilka pomysłów, które zapisywałem, ale dość długo nie zabierałem się do pracy, bo miałem wygodne życie w pierwszej pracy na etacie i nie chciałem po godzinach robić drugiego etatu.
W końcu zrobiłem sobie dłuższe wolne od pracy, na wyjazdy i odpoczynek i po pewnym czasie zrobiłem MVP jednego z pomysłów w kilka tygodni.

Też mnie to totalnie pochłonęło. W międzyczasie czytałem wywiady, historie start-up'ów w celu zebrania informacji i tak mnie to zainspirowało, że nie wyobrażam sobie powrotu na etat. Pewnie prędzej czy później trzeba będzie, ale powalczę z własnymi projektami na pewno :)

2

Skoro temat i tak odkopany, to może OP nam powie swój update? O ile zagląda na forum.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1