Wątek przeniesiony 2018-10-30 12:39 z Edukacja przez somekind.

Skąd ten hype na kodowanie? (słabe zarobki)

4

Cześć,

od jakiegoś czasu noszę się z zamiarem przekwalifikowania. Biorę pod uwagę głównie programowanie i stąd od jakiegoś czasu przeglądam to forum, także temat o zarobkach i szczerze mówiąc jestem "trochę" zdziwiony. Biorąc pod uwagę jak pompowana jest ta branża, wysyp wszelkiech maści kursów i bootcampów, które pękają w szwach, dziesiątki artykułów o kosmicznych zarobkach, to zarobki (wzięte z tematu o waszych zarobkach) delikatnie mówiąc napawają mnie niepokojem.

2 słowa o mnie,
W mojej bazowej branży, po skończeniu inżyniera i odbyciu 3 miesięcznego stażu zaraz dostałem pierwszą pracę, gdzie moja pierwsza pensja wyniosła ok 4100zł netto. Po pół roku pracy podpisałem umowę na czas nieokreślony i miałem z premiami już ponad 5000zł.

Z nieistotnych w tym momencie powodów rzuciłem to i wszedłem w pośrednictwo kredytowe.

Wszedłem z zerową wiedzą, z zerowym doświadczeniem w tym temacie, w ogóle w pracy z klientem, a do pracy przygotowało mnie 2 tygodniowe szkolenie.

Po I miesiącu zarobiłem 0zł
Po II miesiącu zarobiłem 0zł
Po III zarobiłem prawie 7000 zł (netto na fakturze)
i kolejne 6 miesięcy moje zarobki zawierały się w widełkach 4800 - 9000zł

W oddziale łącznie ze mną 6 pośredników i dodam, że byłem tam najsłabszy pod względem zarobków.

Po 9 miesiącach mojej pracy tam, manager oddziału dostał awans na regionalnego i trzeba było "awansować" któregoś z nas. Żaden z pośredników nie chciał tego, bo zarabiali tak dobrze, żyli sobie tak "na luzie", że po prostu nie chcieli pakować się w normowany czas pacy, rozliczanie z efektów, "użeranie z pośrednikami" itd. i woleli zajmować się tylko sprzedażą. Padło na mnie :)

Po 9 miesiącach pracy wskoczyłem na managera z podstawą 4500zł netto + 3, 5 lub 7% przychodu całego oddziału, w zależności od wyrobionego wolumenu. Żeby nie wchodzić w szczegóły piastuję to stanowisko od 6 miesięcy, a moja pensja jeszcze nie była nigdy niższa niż 8000, najwięcej prawie 13 000 zł (netto na fakturze).

Jak widać wziąłem pierwszą branże z brzegu, gdzie próg wejścia wynosi 0. Podjąć to zajęcie może praktycznie każdy kto przyjdzie z ulicy, jako tako wygląda, ładnie się wypowiada, posiada jakiekolwiek wyższe wykształcenie i ma conajmniej 23 lata (to są nasze realne wymogi).

Żeby dodać smaczku powiem, że największa faktura jaką widziałem w naszym oddziale przez okres mojej pracy to prawie 30 000zł, zarobione przez 26 letniego chłopaka.

No ludzie!

W międzyczasie odbyłem kilka szkoleń sprzedażowych w stolicy, gdzie spotykali się handlowcy, przedstawiciele różnych branż, poznałem trochę ludzi czy to z branży medycznej, nieruchomości, czy nawet sprzedających sprzęt do warsztatów samochodowych i powiem szczrzerze, że zarobki niektórych są dla mnie wręcz SZOKUJĄCE. Nawet nie chce tego tutaj przytaczać bo już nie ma sensu.

I teraz do meritum, wchodzę w wasz temat o zarobkach, a tam po roku pracy, który poprzedził pewnie rok-kilka lat programowania, prócz tego w większości studia informatyczne- bardzo ciężkie zresztą, zarobki w stylu 3,5,7 tysięcy na uop, jak już ktoś ma 10-12k na fakturze to już jest szał i jakieś pojedyncze osobniki mające kilkadziesiąt tysięcy, gdzie takich jest już BARDZO NIEWIELU i nawet nie chce wiedzieć ile pracy kosztowało ich, żeby być tam gdzie są.

Zatem, skąd do jasnej ciasnej ten szał na programowanie ze względu na te niby super zarobki, które w gruncie rzeczy są dosyć słabe, biorąc pod uwagę skill jakim trzeba się wykazać? Bardzo wysoki próg wejścia, często wymagane wykształcenie informatyczne, a najlepiej jeszcze mieć mniej niż 25 lat bo 35 lat to już dinozaur.

Jak wy się na to zaopatrujecie?

(Żeby nie zaśmiecać tematu nie mówmy o mojej motywacji rozpoczęcia poszukiwań pomysłu na przebranżowienie bo bym musiał klepnąć drugie tyle tekstu co powyżej, dodam, że na pewno nie finansowe bo bym musiał mocno skłamać :))

ps. i dlaczego nigdy na wp/onecie/interii nie widziałem artykułu zachęcającego do pracy handlowca i zarobkach 5000-50000zł :)?

Zapraszam do dyskusji.

0

" Biorąc pod uwagę jak pompowana jest ta branża, wysyp wszelkiech maści kursów i bootcampów, które pękają w szwach, dziesiątki artykułów o kosmicznych zarobkach, to zarobki (wzięte z tematu o waszych zarobkach) delikatnie mówiąc napawają mnie niepokojem."

No właśnie dlatego zarobki są jakie są. Nie wiem po co wypluwać o tym od razu ścianę tekstu.

E: A, i studia informatyczne w cale nie są trudne, a na pewno nie trudniejsze od większości inżynieryjnych kierunków.

1

Bo stosunek zarobków do uciążliwości i odpowiedzialności za pracę jest świetny.

3

Nie jest tak różowo, przy sprzedaży produktów masz cele miesięczne/kwartalne, nie wyrobisz, zaczyna się kwas, dodatkowo różne są umowy, po drugie nie każdemu chce się użerać z klientami w marynarce/garniaku, jeździć po klientach, jakieś terminy itp.

2

Jaki hype na programowanie, ja od 12 lat programuje i do dzisiaj nie jestem programistą.
Można powiedzieć, że to hobby bardziej.

Ja jeszcze nigdy na oczy programisty nie widziałem, więc z d**y te tematy...

2

Na windykacjach można zarobić jeszcze więcej niż na wciskaniu kredytów. I studiów do tego nie potrzeba.

0

Po prostu ludzie zarabiający taką kasę to na ogół nie są te same osoby, które marnują czas na przesiadywaniu w internetach

4

Wielu ludziom wydaje się że to jest łatwa robota. Siedzisz w biurze, pijesz kawę, klikasz w komputer :)

1

ta webowka w ktorej wiekszosc robi (w tym ja) jakos specjalnie wymgajaca nie jest

15
filemonczyk napisał(a):

ta webowka w ktorej wiekszosc robi (w tym ja) jakos specjalnie wymgajaca nie jest

Już wiem, skąd sie biorą te kujowe stronki.

5

Cóż, sprzedaż jest bardzo w cenie, ale to praca zdecydowanie nie dla każdego. Trzeba umieć i lubić rozmawiać z ludźmi — to już dyskwalifikuje większość ludzi, zwłaszcza tych, którzy idą w programowanie. Poza tym duża część ludzi ma poważne zastrzeżenia moralne wobec „wciskania ludziom rzeczy których nie potrzebują”. Nie napisałeś też nic o rotacji? Może po prostu jesteście dobrzy w tym co robicie? To chyba jest najbardziej w cenie.

Co do prograowania to wspomniano powyżej, można zarabiać stosunkowo małym wysiłkiem, na umowie o pracę przeważnie niewielką masz odpowiedzialność. Poza tym zawód jest modny, choć i to pewnie powoli mija.

1

Kurcze, chyba się nie zrozumieliśmy trochę :)

Nie chciałem pisać, że handlowcy > programiści, tylko raczej, że jest mnóstwo branż gdzie zarabia się podobnie lub dużo lepiej, a nie ma takiego hajpu jak na programistów, mimo często BARDZO NISKIEGO PROGU WEJŚCIA. Gdzie u handlowców próg wejścia często nie istnieje.

Bycia handlowcem, wierzcie mi, można nauczyć małpe. To jest rzemiosło jak każde inne. Trzeba się nauczyć rozmawiać z ludźmi i wyrobić sobie pewne mechanizmy radzenia sobie ze stresem, najlepiej z pomocą psychologa, zresztą nieistotne.

Martwi mnie tylko jeśli chodzi o branże IT, że ze względu na dobry marketing zawodu programisty, zarobki lecą na pysk, a wymagania pracodawców rosną. To jest najbardziej przytłaczające biorąc pod uwagę chęć przebranżowienia.

Weźmy osobnika, który chce się przebranżowić. Rok musi poświęcić na intensywną naukę żeby przy odrobinie szczęścia dostać pracę juniora, gdzie dostanie pewnie ze 2,5-3k netto na start. Przecież to jest dramat.

Miałem ostatnio na rozmowie kwalifikacyjnej 21 latkę, która w punkcie Apartu wyciąga po 4 k w tych "lepszych" miesiącach, no ludzie. Przecież to jest niepoważne.

I teraz postawić obok siebie gościa, który minimum rok spędził na intensywnej nauce i tą panieneczkę, która chodzi sobie na ploty i śmiechy z koleżaneczkami i pokazuje ludziom pierścionki, on - 2 500, ona - 4 000zł. Dramat.

Pieniądze nie są u mnie na pierwszym miejscu, ale nie ukrywam, że jest to demotywujące dosyć patrząc na kierunek, w którym to zmierza.

Dajcie jakieś światło w tunelu i powiedzcie, że nie ma aż takiej tragedii, jak ja to widzę ze swojej perspektywy, bo mnie załamka ogarnia :)

4

Bycia handlowcem, wierzcie mi, można nauczyć małpe

Nie można. To jest praca z obcymi ludźmi. Wiele osób miałoby z tym problem.

zarobki lecą na pysk

Tylko zarobki oferowane abslowentom bootcampów. Z tego co ja obserwuje to zarobki rosną.

I teraz postawić obok siebie gościa, który minimum rok spędził na intensywnej nauce i tą panieneczkę, która chodzi sobie na ploty i śmiechy z koleżaneczkami i pokazuje ludziom pierścionki, on - 2 500, ona - 4 000zł. Dramat.

Ale ona już więcej nie wyciągnie. A on co roku będzie mial 100% podwyżki przez następne kilka lat. Taki lekarz czy prawnik też na początek nic nie dostaje a uczy się długo, ale potem dość szybko to sobie "odbija".

8
Mały Ogórek napisał(a):

Kurcze, chyba się nie zrozumieliśmy trochę :)
Bycia handlowcem, wierzcie mi, można nauczyć małpe. To jest rzemiosło jak każde inne. Trzeba się nauczyć rozmawiać z ludźmi i wyrobić sobie pewne mechanizmy radzenia sobie ze stresem, najlepiej z pomocą psychologa, zresztą nieistotne.

? Powiem tak, pracowałam w sprzedaży 6 miesięcy, i właśnie te 6 miesięcy utwierdziło mnie w przekonaniu że nie chcę tego nigdy więcej robić, nawet za 50 razy tyle co wtedy zarabiałam.

3
Shalom napisał(a):

Ale ona już więcej nie wyciągnie. A on co roku będzie mial 100% podwyżki przez następne kilka lat. Taki lekarz czy prawnik też na początek nic nie dostaje a uczy się długo, ale potem dość szybko to sobie "odbija".

Tak sobie staram się to tłumaczyć, żeby było mi lżej.

A potem przeglądam ogłoszenia i widzę PROGRAMISTA PHP, min. 2 lata stażu komercyjnego, wynagrodzenie 3000-6000zł netto na Fakturę, czyli de facto może to być nawet niecałe 2 tysiące.

Wypadałoby sobie jasno powiedzieć, czego warto się uczyć, żeby szybko zacząć solidnie zarabiać w IT, a co kompletnie odpuścić, bo fan fanem, ale na koniec dnia trzeba zrobić te kilka przelewów za rachunki, za kredyt, zrobić zakupy i nagle się okazuje, że zaczyna się wyliczanie czy wystarczy do pierwszego. A nie ma gorszego zabójcy kreatywności, chęci rozwoju i radości z wykonywanej pracy niż zamartwianie się o kase.

0

czego warto się uczyć, żeby szybko zacząć solidnie zarabiać w IT

Dobrze można zarabiać w każdej technologii o ile jesteś w tym dobry. Słabi klepacze kokosów nie zbierają.

4

To ja odpowiem tylko na zadany temat: Skąd ten hype na kodowanie
Stąd, że idzie ładnie ogolić młodych naiwnych na 10tys za 3 miesięczne kursy wmawiając im że będą świetnymi programistami z zarobkami po 10k netto po roku czasu.
I kursy bootcampy kręcą hype, robią reklamy kolejni naiwni łapią się płacą 10k wychodzą z mizerną wiedzą i dostają 2.5k netto na rękę.
Stąd ten hype i ta moda na bycie programistą bo ktoś na tym rozgłosie ładnia zarabia ;)

A zawód programisty to bardziej hobby a nie ślinienie się na kase, tu przychodzi sie po pracy do domu i jak się ma chwilę wolnego z radością się dłubie własny projekcik, grę czy coś innego co sprawia radość tobie z tego ze programujesz (a już w ogóle, jak ktoś używa twojego działa które sam stworzyłeś np. grę).

1

lat 30, 8 lat w it. aktualnie 25k miesiecznie netto, najlepszy miesiac to 45k. praca w biurze/dom/zdalnie, bez meczenia sie z klientami etc. kto co lubi. jak zarabiasz 100k miesiecznie to gratuluje i zycze wiecej. do it pcha sie wiele ludzi ktorzy nie znaja sie na tym ale praca w korpo za 5k miesiecznie to i tak lepiej niz praca na kasie w sklepie po psychologii czy jakims multikulti licencjacie.

8

Skąd hype...? Jako handlowiec, dziwne, że się nie domyśliłeś ;) Wiesz, kto na hypie zarabia najwięcej? Sprzedawcy bootcampów...

0

Niedługo absolwenci bootcampów będą tak doładowani najświeższą wiedzą o wszelkich nowinkach, że zawstydzą developerów z długoletnim stażem, którzy sami będą musieli się douczać po godzinach, żeby nadgonić bootcampowiczów.

0

Zależy to też w dużej mierze od miasta. Przykładowo w warszawie, korposzczury po zarządzaniu wyciągają tyle samo albo więcej niż programiści. Wydaję mi się, że to w pozostałych miastach różnica jest duża na korzyść IT, i stąd powstały te stereotypy.

Niestety tak to jest, cwana Grażynka po sgh zakręci się w jakimś korpo, po 10 latach jest menagerem w Nestle i wyciąga 20k netto. A programiści zapierdzielają od dziecka, młodość nad książkami, a potem z trudem może dojdą do tych 15k w wieku 35 lat, jak są dobzi.

Prawda jest taka, że w kapitaliźmie najwięcej zarabiają kapitaliści. Janusz mający małą fabrykę parówek, który skończył technikum, wozi się po Mazowieckiej Ferrari, a kodziarz po mimuw, starym oplem.

0

"Ja też tak gadam jak ktoś dzwoni, z jakimiś reklamami, klasyka :> I tak każdy ma takie predyspozycje. Ja na pierwszy rzut oka wiem czy gadać z gościem czy nie, to widać wiec nawet nie warto czasem gadać. - Szalony Programista "

g**no wiesz. Kiedy pracowałem w sprzedaży to najwięcej spraw domykałem z największymi gburami i chamami. Kiedy tylko zaczynałem z nimi rozmowę, to sam nie wierzyłem, że mi się uda, ale brnąłem w to dalej wbrew sobie. Twoje myślenie nie jest w niczym lepsze od podejścia, że "programowanie to klikanie w komputer".

0

**Czarny Kowal **

mylisz osoby prowadzące przedsiębiorstwo z regularnymi pracownikami. kapitalizm nie ma tu nic do rzeczy...

0

Ale w programowanie pcha się naprawdę OGROOMNA masa ludzi. To jest niemożliwe, aby każdy z nich nawet po roku nauki zaczął pracować jako programista..

0

pozdro

nie mylę, tylko właśnie mówię, że będąc przedsiębiorcą czyli kapitalistą, nawet jak na niczym się nie znasz zarabiasz parę razy tyle co ktoś po topowych uczelniach i kierunkach. Przykład z właścicielem fabryki parówek jest jak najbardziej realny.

0

Mówiąc na niczym się nie znasz, mam na mysli brak jakiejś zaawansowanej wiedzy przedmiotowej/technicznej, co nie wyklucza oczywiście inteligencji i zdolności biznesowych.

0

A soft skille mówi Ci to coś? O ile umiejętności twarde można dość szybko rozwijać, to soft skille zależą w dużej mierze od osobowości. Nie wyobrażam sobie jakoś spełnionego introwertyka w handlu..

0

Czarny Kowalu, w takim razie co polecasz robić młodym ludziom aby mieli szanse na świetlaną przyszłość? Iść na SGH/Ekonomię którą tak promujesz? Czyżby studia na mimuw były zatrudne że masz do nich taką awersję? Ja akurat tam będę studiował matematykę, ale jeśli masz sensowne argumenty mówiące za tym że mimuw to żadna przyszłość to z chęcią poczytam.

0

Jedno jest pewne, w Polsce jest masa bardzo trudnych kierunków, po których właściwie nie ma co robić. Ekonomia/rachunkowość/finanse do najtrudniejszych nie należą a popyt jest całkiem duży

0

Szalony Wąż:

jeśli w warszawie, to tak, polecam ekonomię/finanse/zarządzanie. Zarobki i perspektywy takie same jak po informatyce, a pracy 3 razy mniej i nie spędzisz młodości w izolacji nad książkami i komputerem.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1