Jakie macie obserwacje w tym temacie? Bo ja mam wrażenie, że niestety większość midów
jest na poziomie juniorów a seniorzy na poziomie co najwyżej mida.
Jak dla mnie to brak pasji. Jak ktoś nie ma pasji do programowania, to się nie rozwija tylko robi, żeby zrobić. Taka osoba może mieć 10 lat doświadczenia, ale być na poziomie entry level, jeśli przez 10 lat tylko będzie klepać kod, byle klepać, bez żadnej refleksji, bez żadnego pogłębiania tematu, bez żadnego eksperymentowania "jak można zrobić coś lepiej" itp.
Niektórzy bronią ludzi bez pasji, że niby programowanie to zawód jak każdy inny i niektórzy poszli tylko dla kasy lubią mieć work-life balance, a nie uczyć się ciągle.
Ok, to nazwijmy "pasję" inaczej - np. specjalizacją albo profesjonalizmem. Nie chodzi o motywację, czy ktoś robi to tylko dla kasy czy nie, a raczej o to, czy jest w stanie pogłębiać swoją wiedzę i się rozwijać. Jeśli nie, to jak dla mnie taka osoba nie powinna się pchać do tego zawodu, bo ten zawód jednak wymaga ciągłej nauki i rozwoju.
A ludzie się pchają.
A potem spoczywają na laurach. Znam język X, znam wzorce projektowe, umiem klepać, naklepałem już 5 lat komercyjnie, jestem bossu. Nie muszę się nic więcej uczyć, bo mi się należy gruby hajs za to, że jestem wieloletnim klepaczem.
Najsmutniejsze jest to, że firmy też tak myślą i są w stanie zatrudnić ludzi tylko na podstawie np. przepracowanych lat doświadczenia (które niewiele znaczą).
Czyli z jednej strony roszczeniowość słabeuszy, z drugiej strony naiwność firm, i jest symbioza.
Poza tym bus factor zapewne też gra rolę (projekty pisane przez słabych programistów są zwykle trudne w utrzymaniu przez osobę, która nie zna projektu, więc tym sposobem słaby programista może się utrzymać w firmie czy doczekać nawet seniora, z tej racji, że nie da się go zwolnić, bo jak się go zwolni, to nikt już nie zrozumie tego projektu i gównianego kodu).