Rekrutacje w przyszłości.

0

Często powołuje się na informacje ze strony schibsted:

This year we received almost 600 applications, which is a record-breaking number (six times higher in comparison to 2014).

I tak się zastanawiam kiedy to wszystko przekroczy jakąś mase krytyczną? Miejsc juniorskich za bardzo nie przybywa, za to ludzi chcących zostać programistami - owszem. Bootcampowicze, samoucy, studenci. Tych pierwszych i drugich jest najwięcej. Czy może dojść do sytuacji, że CV będzie tak wiele, że firmy zamiast wystawiać ogłoszenia będą prowadzić rekrutacje z polecenia? No bo jeżeli przyjmiemy, że niedługo będzie przychodzić 1000CV to jak wyłowić tych, którzy faktycznie coś umieją? Czy może "po drodze" powstać mit, że w IT już nie ma pracy który rozpowszechnią osoby które nigdzie się przez dłuższy czas nie dostały? Co o tym myślicie?

0

rynek wyreguluje jak mawiał Pan Korwin

0

Na pozycje juniorskie automatyzacja pomoże odsiewać kandydatów: codility, testy na inteligencję online,itp. Widzę to u siebie w firmie i odsiew jest konkretny, kilkadziesiąt procent mniej CV.
Przypuszczam, że za jakiś czas liczba osób 'oszukanych' przez bootcampy będzie na tyle duża, że taki interes się skończy.

0

niedługo będzie jak we włoszech: będą specjalne autokary wiązące kandydatów, na JEDNO miejsce pracy, na test rekturacyjny.

1
vendie napisał(a):

Często powołuje się na informacje ze strony schibsted:

This year we received almost 600 applications, which is a record-breaking number (six times higher in comparison to 2014).

I tak się zastanawiam kiedy to wszystko przekroczy jakąś mase krytyczną? Miejsc juniorskich za bardzo nie przybywa, za to ludzi chcących zostać programistami - owszem. Bootcampowicze, samoucy, studenci. Tych pierwszych i drugich jest najwięcej. Czy może dojść do sytuacji, że CV będzie tak wiele, że firmy zamiast wystawiać ogłoszenia będą prowadzić rekrutacje z polecenia? No bo jeżeli przyjmiemy, że niedługo będzie przychodzić 1000CV to jak wyłowić tych, którzy faktycznie coś umieją? Czy może "po drodze" powstać mit, że w IT już nie ma pracy który rozpowszechnią osoby które nigdzie się przez dłuższy czas nie dostały? Co o tym myślicie?

rynek IT jest.... dziwny. Z jednej strony od cholery ludzi na/po studiach szuka pracy i część faktycznie ma problem ze znalezieniem i teoretycznie szukają najlepszych, niby nie ma dorównującego podaży zapotrzebowania na juniorów tylko na doświadczonych specjalistów, więc ciężko się przebić żeby Twoje CV nie utonęło wśród cefałek masy innych studenciaków, a z drugiej firmy IT same wysyłają oferty... po czym wychodzi na to, że póki co nic z tego, bo jesteś na dziennych a tu w grę wchodzi pełen etat albo i relokacja do Warszawy / Londynu / Redmont / Pragi etc więc czy możemy skontaktować się z Panem za rok?

1

będą prowadzić rekrutacje z polecenia

Przeciez od dawna tak jest. Przynajmniej z 10 lat temu tak było, wcześniej nie sledziłem rynku. Firmy wystawiają niewiele ogłoszeń na zewnątrz - najpierw robią rekrutacje "wewnętrzną". Albo wystawiają "ogólne" ogłoszenie że szukają, ale to jest raczej jaka zarzutka żeby wyłowić przypadkiem jakąś perełkę.
Kolejna wartość studiów, konferencji itd -> networking.

jak wyłowić tych, którzy faktycznie coś umieją?

Dodatkowo od dawna stosuje sie automatyczne testy. Dostajesz te 10000 CV, dajesz ludziom foo-bar w codility, zostaje ci 10 CV. Dajesz jeszcze jakiś IQ test albo test z "myślenia" (Ocado ma takie dość fajne testy) i zostaje ci 0 albo 1.

0

Na Netflix powstały już seriale jak obejść system rekrutacyjny i dostać dobrą pracę w kancelarii bez studiów na Harvardzie. :)

A jakby ktoś poważniej się interesował, to na YouTube w materiałach z wykładów często pojawia się temat rekrutacji juniorów.
Adobe, Apple i inne firmy organizują spotkania na wydziałach CS Stanford i UCLA. Końcówka CS na tych uniwersytetach to jedyna popularna i dostępna dla każdego (tylko Stanford jest prywatny) droga do dostania się na staże w topowych firmach IT SV.

W najbardziej rynkowej gospodarce świata mają taki ultra korwinowski kapitalizm. Albo dyplom z Ivy League na Wschodnim Wybrzeżu albo Stanford, UCLA w Dolinie albo sorry Winnetou albo sorry Winnetou.

Tam się prestiżowy dyplom spłaca dłużej od hipoteki. Ciekawe co Korwin na to?

1

Jest więc biznes do zrobienia, bo znajomi chociażby z UWr nie maja problemu z dostaniem się na staże do topowych firm, a studia są tu duzo tańsze. Ile by tu brać za pośrednictwo !?

1

Na Netflix powstały już seriale jak obejść system rekrutacyjny i dostać dobrą pracę w kancelarii bez studiów na Harvardzie. :)

Jakie to seriale?

No bo jeżeli przyjmiemy, że niedługo będzie przychodzić 1000CV to jak wyłowić tych, którzy faktycznie coś umieją?

Problem jest już dawno rozwiązany. Ludzie, którzy coś umieją, zwykle mają w sieci np. fajne projekty na Githubie, ciekawe artykuły na swoich blogach (albo na jakimś Medium), albo są aktywni na forach o programowaniu, gadają na konferencjach, cokolwiek.

Samo wysyłanie przez kandydatów CV (i analizowanie ich przez firmy) zajmuje dziwnie wysoką pozycję w hierarchii ważności ludzi. Tak jakby ten śmieszny papierek (czy teraz częściej: plik PDF) miałby jakąś magiczną moc i świadczył on o wartości danego kandydata jako programisty (chociaż czasem może świadczyć - jak ktoś ma niechlujne CV, np. pełne literówek, to może sugerować, że w codziennej pracy też będzie niechlujny).

0
LukeJL napisał(a):

Problem jest już dawno rozwiązany. Ludzie, którzy coś umieją, zwykle mają w sieci np. fajne projekty na Githubie, ciekawe artykuły na swoich blogach (albo na jakimś Medium), albo są aktywni na forach o programowaniu, gadają na konferencjach, cokolwiek.

Już wiemy, mamy dwie dwójki Największych Programistów:

  1. Panowie Sceptyczny Dinozaur i Czyste Skarpety,
  2. Panowie Seliga i Zelent.
0
Pixie&Dixie napisał(a):

W najbardziej rynkowej gospodarce świata mają taki ultra korwinowski kapitalizm. Albo dyplom z Ivy League na Wschodnim Wybrzeżu albo Stanford, UCLA w Dolinie albo sorry Winnetou albo sorry Winnetou.

Tam się prestiżowy dyplom spłaca dłużej od hipoteki. Ciekawe co Korwin na to?

Tak działa wolny rynek.

0

To wasza wina, sami napędzaliście promocję tego zawodu, oczywiście mówimy o juniorach, ale z 5 lat nowi juniorzy będą midami i na wyższe stanowiska będzie taka sama konkurencja, to ostatnie *5 lat tak dobrej sytuacji dla mid/senior developers.

0

Najgorzej jest w PL, za granicą nikt się nie pcha do tego zawodu ponieważ w innych, "zwykłych" profesjach da się zarobić dobre pieniądze więc nie ma takiego parcia.

https://i.imgflip.com/2aavi5.jpg

0

Po co senior od historycznych technologii?
BTW, 5 lat temu każdy wymiatacz znał większość knifów niezbędnych do dostosowania strony do IE. :)

https://i.redd.it/u0b2pzrdx2t01.png

https://i.imgur.com/ovkkgG5.jpg

1

https://i.redd.it/u0b2pzrdx2t01.png

https://i.imgur.com/ovkkgG5.jpg

To, że się zmienia wszystko i co chwila inna moda, to akurat z perspektywy typowego frontendowca* jest pozytywne zjawisko, ponieważ:

  • zawsze coś nowego wychodzi i można się czegoś nowego uczyć (frontendowcy lubią nowe zabawki)

  • jest zawsze co robić, bo nawet jak nie ma co robić, to wymyśla się jakieś fikcyjne zadanie, np. "przepiszmy istniejący działający projekt na Angulara/Reacta/TypeScript/whatever", mimo, że nie ma takiej potrzeby. Albo "za szybko nam idzie praca, przepiszmy to na Reduxa, będzie więcej kodzenia". Frontendowcy są koderami, a koderzy lubią kodzić, niezależnie od tego, czy ma to sens praktyczny albo biznesowy. Kodzenie = $$$. A więcej frameworków = więcej kodzenia = więcej $$$.

  • jak jest tyle frameworków, to jest o czym pisać artykuły na Medium, robić kursy internetowe, szkolenia, wystąpienia na konferencjach - więc jeśli komuś się znudzi ścieżka programisty, to może zostać edukatorem, trenerem Reacta, guru Angulara, whatever.

To wasza wina, sami napędzaliście promocję tego zawodu, oczywiście mówimy o juniorach,
ale z 5 lat nowi juniorzy będą midami i na wyższe stanowiska będzie taka sama konkurencja,

Taa... wątpię. Wiele osób się zatrzyma na etapie juniora, mając nawet 5 lat doświadczenia. Szczególnie biorąc pod uwagę, że teraz juniorami ludzie zostają od razu, po kilku miesiącach nauki, więc wchodzą do firm totalnie nic nie wiedząc (co innego jak się zaczyna pracę mając za sobą już z parę lat programowania, a co innego jak się wchodzi zielonym).

* typowy frontendowiec - osoba infantylna, która podnieca się nowymi zabawkami bardziej niż nie wiem, bugami w istniejących apkach (powinno być odwrotnie, to rozwiązywanie realnych problemów powinno dawać ludziom skrzydła, a nie to, że jakaś nowa zabawka wyszła)

1

W Polsce jest taki fenomen i bum zwiazany z programowaniem a wynika to tylko i wylacznie ze wzgledu na niskie zarobki w innych branzach. W innych krajach nawet za srednia pensje potrafisz kupic sobie ciuch, wyjsc do restauracji i zyc w miare spokojnie, nie wspomne o osobach ktore nie zmieniaja branzy po 10 latach ze wzgledu na zarobek bo zazwyczaj z takim doswiadczeniem sa dobrze oplacalni. Czy to sie zmieni? Watpie , Polska bedzie tym tanim krajem ktory ma dobrych specjalistow wiec zachod woli wszystko przelozyc tutaj. A co do rekrutacji , musi byc wiekszy odsiew, niedlugo studia liczyc sie zaczna. Najlepiej wyrabiac sobie doswiadczenie z polecenia , nawet w mniejszych firmach - osobie nawet po studiach w technologiach topowych i obleganych moze byc ciezko sie przebic, fakt

2

Bo w Polsce rekrutacja do IT to jakiś żart. Ukończyłem przeciętna (nie topową ale też nie słabą uczelnię), w międzyczasie rozwijałem swoje własne aplikację, głównie Java i spring. Tak więc miałem ok1-2lat doświadczenia niekomercyjnego. Po studiach poświęciłem jeszcze miesięcy na nauke frontu (zaawansowany CSS, js, angular 2), tak aby stać sie full stackiem. Udało mi się załapać na półroczny, darmowy staż na którym niezbyt wiele się nauczyłem, ale zawsze coś

Wysyłałem setki CV, byłem raptem tylko na kilku rozmowach o pracę, po których zero odzewu pomimo dobrych według mnie, udzielonych odpowiedzi na pytania rekrutacyjne.

Wkurzyłem się, wyjechałem do Anglii zarobić trochę kasy. Wysłałem przy okazji kilka CV do firm, 3/4 z nich odpowiedziala, kilka chciało mnie zatrudnić pracowników, wybrałem najlepszą ofertę.

Moim zdaniem rekruterzy w Polsce mają zbyt wygórowane wymagania, w Anglii z praca juniora nie ma żadnego problemu - ale też programista tutaj nie zarabia zbyt wiele w porównaniu do innych zawodów.

1
Czarny Wąż napisał(a):

Bo w Polsce rekrutacja do IT to jakiś żart. Ukończyłem przeciętna (nie topową ale też nie słabą uczelnię), w międzyczasie rozwijałem swoje własne aplikację, głównie Java i spring. Tak więc miałem ok1-2lat doświadczenia niekomercyjnego. Po studiach poświęciłem jeszcze miesięcy na nauke frontu (zaawansowany CSS, js, angular 2), tak aby stać sie full stackiem. Udało mi się załapać na półroczny, darmowy staż na którym niezbyt wiele się nauczyłem, ale zawsze coś

Wysyłałem setki CV, byłem raptem tylko na kilku rozmowach o pracę, po których zero odzewu pomimo dobrych według mnie, udzielonych odpowiedzi na pytania rekrutacyjne.

Wkurzyłem się, wyjechałem do Anglii zarobić trochę kasy. Wysłałem przy okazji kilka CV do firm, 3/4 z nich odpowiedziala, kilka chciało mnie zatrudnić pracowników, wybrałem najlepszą ofertę.

Moim zdaniem rekruterzy w Polsce mają zbyt wygórowane wymagania, w Anglii z praca juniora nie ma żadnego problemu - ale też programista tutaj nie zarabia zbyt wiele w porównaniu do innych zawodów.

Jak są tacy jak Ty którzy godzą się robić za free to po co mają Ci dawać kasę??

0

Moim zdaniem rekruterzy w Polsce mają zbyt wygórowane wymagania, w Anglii z praca juniora nie ma żadnego problemu - ale też programista tutaj nie zarabia zbyt wiele w porównaniu do innych zawodów.

Ale wiesz, że to zespół/team leader przekazuje wytyczne dla HR? XD Oni sami z siebie nie rekrutują do firm jakim im się zachce.

0

Wkurzyłem się, wyjechałem do Anglii zarobić trochę kasy. Wysłałem przy okazji kilka CV do firm, 3/4 z nich odpowiedziala, kilka chciało mnie zatrudnić pracowników, wybrałem najlepszą ofertę.

Moim zdaniem rekruterzy w Polsce mają zbyt wygórowane wymagania, w Anglii z praca juniora nie ma żadnego problemu - ale też programista tutaj nie zarabia zbyt wiele w porównaniu do innych zawodów.

W jakich stronach UK pracujesz?

Sam odnosze wrazenie, ze w UK programista to zawod jak kazdy inny z gatunku tych "troche lepszych". Gdy ktos zapyta o prace i mowisz, ze jestes programmersem to jest "ok", a w Polsce coraz czesciej jest "wow!". Ciezko jest mi nawet uwierzyc, ze tylu inzynierow z innych branz porzuca swoje zawody, zeby probowac swoich sil w IT.

0
vendie napisał(a):

Moim zdaniem rekruterzy w Polsce mają zbyt wygórowane wymagania, w Anglii z praca juniora nie ma żadnego problemu - ale też programista tutaj nie zarabia zbyt wiele w porównaniu do innych zawodów.

Ale wiesz, że to zespół/team leader przekazuje wytyczne dla HR? XD Oni sami z siebie nie rekrutują do firm jakim im się zachce.
Bez znaczenia, dla mnie to jest patologia. Skoro w Anglii pracodawcy byli zadowoleni z moich umiejętności i Wykształcenia, a w Polsce nawet nikt nie dal szansy, no cóż, mam nadzieję ze obsadza wszystkie stanowiska bootkampowiczami i będą się świetnie rozwijać

0

A co do rekrutacji , musi byc wiekszy odsiew, niedlugo studia liczyc sie zaczna

Wątpię. W dobie tak powszechnej edukacji wyższej będą musieli znaleźć inne sito i np. na juniora trzeba będzie mieć 10 lat doświadczenia, a na stażystę 5 lat ekspa. Tym sposobem nikt nowy się nie dostanie już do branży, bo nikt nie będzie potrafił zdobyć 5 lat doświadczenia, skoro żeby zdobyć doświadczenie, trzeba mieć doświadczenie. Ale rekruterzy i tak się nie zorientują, co to oznacza ("paragraf 22") i będą dalej biadolić, że "nie można znaleźć pracowników".

O ile już tak nie jest (chociaż teraz firmy raczej szukają 2-5 lat doświadczenia na juniora, do 10 jeszcze nie doszli).

Gdy ktos zapyta o prace i mowisz, ze jestes programmersem to jest "ok", a w Polsce coraz czesciej jest "wow!".

Bo w Polsce ludzie mają zaniżoną samoocenę i wydaje im się, że programowanie to czarna magia.

0

Moim zdaniem i tak nie ma sensu już się uczyć programowania w Polsce przy takim nasyceniu rynku juniorów

0
vendie napisał(a):

Moim zdaniem i tak nie ma sensu już się uczyć programowania w Polsce przy takim nasyceniu rynku juniorów
Najgorszej mają osoby idące na studia z ziamiarem zostania programistą. Zaniedlugo po studiach będzie można tylko iść w stronę sieci, administrowania, baz danych, help desku itp bo już teraz nawet mało kto po studiach dostanie się na staż (jedynie najlepsi z najlepszych uczelni) a cała reszta przeciętniaków po słabych/średnich uczelniach jak nie wkręcić się pod coś z sieci/baz/ to będzie mieć problem z pracą

1

To jest mistrzostwo świata, iść na półroczny bezpłatny staż po którym nie ma pracy bo Janusz po pół roku zatrudnił za darmo następnych naiwnych po bootcampach.

1
LukeJL napisał(a):

Ludzie, którzy coś umieją, zwykle mają w sieci np. fajne projekty na Githubie, ciekawe artykuły na swoich blogach (albo na jakimś Medium), albo są aktywni na forach o programowaniu, gadają na konferencjach, cokolwiek.

LOL, w większości tylko bardzo dobrzy, często do tego młodzi. To być może 1% popytu na seniorów. Reszta z doświadczeniem na tyle dużym, żeby wskakiwać na pozycje seniorów zwykle ma w dupie programowanie po godzinach na tyle, żeby mieć "fajne projekty na Githubie" i nie jest na tyle zadufana w sobie, żeby pisać artykuły na kolejnym blogasku. Ludzi, którzy mają coś wartościowego do powiedzenia na konferencjach jest już zupełnie garstka.

3
Shalom napisał(a):

będą prowadzić rekrutacje z polecenia

Przeciez od dawna tak jest. Przynajmniej z 10 lat temu tak było, wcześniej nie sledziłem rynku. Firmy wystawiają niewiele ogłoszeń na zewnątrz - najpierw robią rekrutacje "wewnętrzną". Albo wystawiają "ogólne" ogłoszenie że szukają, ale to jest raczej jaka zarzutka żeby wyłowić przypadkiem jakąś perełkę.
Kolejna wartość studiów, konferencji itd -> networking.

jak wyłowić tych, którzy faktycznie coś umieją?

Dodatkowo od dawna stosuje sie automatyczne testy. Dostajesz te 10000 CV, dajesz ludziom foo-bar w codility, zostaje ci 10 CV. Dajesz jeszcze jakiś IQ test albo test z "myślenia" (Ocado ma takie dość fajne testy) i zostaje ci 0 albo 1.

Jeśli testy odfiltrowują 99.9% kandydatów to jest coś nie tak z testami a nie kandydatami. To że jestem programistą i zacznę testować kandydatów z wiedzy o czołgach drugiej wojny światowej co sam bym zdał nie świadczy że ten test sprawdza realne kompetencje niezbędne na danym stanowisku.

0
Czulu napisał(a):
Shalom napisał(a):

będą prowadzić rekrutacje z polecenia

Przeciez od dawna tak jest. Przynajmniej z 10 lat temu tak było, wcześniej nie sledziłem rynku. Firmy wystawiają niewiele ogłoszeń na zewnątrz - najpierw robią rekrutacje "wewnętrzną". Albo wystawiają "ogólne" ogłoszenie że szukają, ale to jest raczej jaka zarzutka żeby wyłowić przypadkiem jakąś perełkę.
Kolejna wartość studiów, konferencji itd -> networking.

jak wyłowić tych, którzy faktycznie coś umieją?

Dodatkowo od dawna stosuje sie automatyczne testy. Dostajesz te 10000 CV, dajesz ludziom foo-bar w codility, zostaje ci 10 CV. Dajesz jeszcze jakiś IQ test albo test z "myślenia" (Ocado ma takie dość fajne testy) i zostaje ci 0 albo 1.

Jeśli testy odfiltrowują 99.9% kandydatów to jest coś nie tak z testami a nie kandydatami. To że jestem programistą i zacznę testować kandydatów z wiedzy o czołgach drugiej wojny światowej co sam bym zdał nie świadczy że ten test sprawdza realne kompetencje niezbędne na danym stanowisku.

Istnieją firmy (gamedev), w których taki test na wiedzę o czołgach by nawet pomógł. Po tym, jak Wargaming z wielgachną pompą oparł 1/3 polskiego drzewka na jakichś rzekomych lub prawdziwych pracach dyplomowych aż mnie kusi, żeby rozpętać jakąś akcję "wyślij WG swoje bazgroły z przedszkola"

0

Nie wiedzialem, ze jest takie zapotrzebowanie na adminow i sieciowcow... ;)
To wlasnie programistow i testerow potrzeba na metry, a prog wejscia nie jest wcale wysoki. W przeciwnym razie obok "java dev bootcamp" bylyby "network engineer w 3 miesiace" oraz "admin+ w 8 tygodni"

1

Jeśli testy odfiltrowują 99.9% kandydatów to jest coś nie tak z testami a nie kandydatami

Nie za bardzo. Często takie codility to jest serio foo-bar, czy podobne zadania to rozwiązania w < 10 linijkach kodu za pomocą jednej pętli i jednego ifa. Problem w tym że wielu ludzi po prostu nie umie programować. Może gdzieśtam nawet poznali składnię języka i wiedzą jak napisać ifa czy fora, ale zupełnie nie potrafią przełożyć problemu na konstrukcje jęzka.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1