Bootcampowcy, samoouki - czyli jak sobie oni radzą w firmie

0

Dobry wieczór, napisałem wcześniej elaborat, ale żeby nie było tl;dr wykasowałem i zapytam wprost - jak radzą sobie w pracy osoby po rozmaitych bootcampach, samouki programowania (bez specjalistycznej wiedzy informatycznej – chodzi mi głównie o algorytmikę, ja mimo, że z matematyką zawsze mi było po drodze i na studiach miałem również analizy, algebry, równania różniczkowe, transformaty Fouriera (były to jedne z moich ulubienych) to nie miałem niestety de facto niczego stricte związanego z matematyką dyskretną. Miałem z kolei wprowadzenie do programowania ­- w sumie 2 + 2 odpowiednio przedmiotów teoretycznych i praktycznych (standardowo C/C++). Dobra przechodząc do meritum, jak radzą sobie osoby bez studiów informatycznych – (bootcampowcy, samouki) jako backendowi programiści – bo część „funkcjonalna” mnie jakoś bardziej kręci w programowaniu. Jak się wkomponowali w pracę w firmie? Czy poszli gdzieś wyżej do regulara chociaż czy bez studiów inf ten krok był dla nich za duży? Wiem, że są osoby spoza IT, które się dostawały gdzieś na juniora, ale w sumie brak informacji jak one sobie radzą z perspektywy osób z otoczenia. Osobiście bym się czuł nieswojo, jakbym musiał każdego o wszystko pytać i raczej bym cierpiał na bezsenność z tego powodu, próbując ogarnąć co jutro może będę musiał zrobić, a co powinienem umieć sam jako (+/-)przeciętny nowy.

4

jako backendowi programiści – bo część „funkcjonalna” mnie jakoś bardziej kręci w programowaniu. Jak się wkomponowali w pracę w firmie?
Czy poszli gdzieś wyżej do regulara chociaż czy bez studiów inf ten krok był dla nich za duży?

O jakiej branży mówisz? Bo przecież taki typowy backendowy programista chyba nie robi niczego, co by wymagało zaawansowanej wiedzy matematycznej. Nawet do machine learning są gotowe biblioteki i pełno tutoriali. Na co komu w takiej sytuacji zaawansowana wiedza ze studiów? (która i tak jest cała w internecie i można się nauczyć jej z netu).

Zresztą co to znaczy "samouk"? Każdy programista powinien być samoukiem, tzn. musi umieć samodzielnie się uczyć (również na błędach). Kategoria samouk jako oddzielna szufladka na programistę, który sam się uczy nie ma sensu.

Każdy jest (powinien być) po trochu samoukiem i po trochu czerpać wiedzę od innych.

0
Krzywy Samiec<-- co? ;d napisał(a):

Wiem, że są osoby spoza IT, które się dostawały gdzieś na juniora, ale w sumie brak informacji jak one sobie radzą z perspektywy osób z otoczenia.

Według tego co mówi marketing kursów programowania co drugi absolwent bootcampu dzięki dodatkowo płatnym opcjom w rodzaju 'Gwarantowana pierwsza praca" dostał pracę Junior Java Programista w pierwszym miesiącu od ukończenia bootcampu.
Z grupy osób które dodatkowo zapłaciły za pakiety typu "Gwarantowana pierwsza praca" 90% dostało pracę programisty Java do 3 miesięcy od wykupienia pakietu.

Więcej informacji na forum w zamieszczonych materiałach reklamowych bootcampów.

TLDR
Samo ukończenie bootcampu to za mało, trzeba wykupić Pakiet Gwarantowana Pierwsza Praca.

1

Dodając do tego co napisał @LukeJL To chyba bardziej zależy od podejścia do programowania, znam ludzi zarówno po studiach jak i samouków którzy się programowaniem naprawdę interesują i zgłębiają tą tematykę i takie coś jak algorytmy nie jest im obce, a znam takich ludzi zarówno jak po bootcampie jak i studiach których interesuje coś dopiero jak muszą to umieć albo wiedzą, że na tym zarobią. Swojego czasu pewnemu gościowi po bootcampie nie byłem w stanie wytłumaczyć, że nie musi używać hibernate do zapisywania w db, że są inne sposoby ... , znam gościa który chce iść w Data Science i jest samoukiem i widzę po jego pytaniach, że uczy się scali, pythona, statystyki i algorytmiki ... . Podsumowując to wszystko zależy od podejścia.

0

Autor słusznie napisał ogólnie o backendzie, gdyż w Warszawie poszerza się oferta, już trzy bootcampy poszukują mentorów do prowadzenia zajęć z .NET.
Mam dwie oferty, proponowane stawki na umowę o dzieło 60 do 70 zł brutto i 60 do 80 zł brutto za godzinę wykładową 90 minut.

3

Nie wiem jak sobie radzą, bo nikt ich u mnie nawet nie zaprasza na rozmowy

5

Nie patrzyłbym na kategorie "studia" i "nie studia", bo w pracy masz ludzi po studiach, które okazują się biologią i socjologią jak ich zapytasz dokładniej ;) Raczej widzę trzy kategorie:

  • "Pasjonat" - umie sporo, ciągle się czegoś uczy, śledzi hacker news, czyta książki itp.
  • "Szeregowiec" - umie tyle ile musi, jeśli coś musi przeczytać to tylko to, co zleci mu szef / team leader itp. ale ogólnie ogarnia
  • "Leń" - mało umie i mu się nic nie chce

Najgorsze jak spotkasz w pracy dużo gadającego lenia, który ma ambicje jakby był Linusem Torvaldsem, a są tacy... Wtedy nic nie zrobi, tylko się mądrzy i wtrąca swoje 5 złotych (3 grosze to za mało...) do większości zadań. Miałem takiego typka w zespole...

Co do studiów i bootcampów- trudniej jest znaleźć pasjonatów po bootcampie niż po studiach, bo zachodzi pytanie "Czemu zabrałeś się za programowanie tak późno, skoro tak ci się podoba?". Siłą rzeczy im wcześniej zaczynasz coś robić, tym jesteś lepszy.

2

Nie znam nikogo po bootcampie, kto zawodowo programuje.

0

Czyli szkoły programowania zmieniły strategie i czas na taśmową produkcje backendowców? No nieźle.

2

To zależy od bootkampu. Jeżeli osoba była na 50-100 albo i 200 godzinnym bootkampie to nie umie nic, więc i pracy nie znajdzie. Musi poświęcić 5x tyle czasu dodatkowo.
Po dobrym bootkampie np 500 godzin w Javie taki absolwent jest lepiej przygotowany niż typowy inżynier informatyki, ponieważ zamiast zbędnej teorii i umiejętności liczenia całek ma zrealizowanych kilka projektów, zna bardzo dobrze podstawową składnie języka i frameworki webowe. Dodatkowo jest wspierany przez doświadczonego mentora, najczęśćiej są to programiści z ponad 5 letnim stażem, którzy potrafią zaoszczędzić wiele czasu. Czasami ucząć się samemu utknie się w takim punkcie, że rozwiązania można byłoby szukać nawet 3 dni a doświadczony mentor rozwiąże taki problem 5-10 minut - dlatego, że podpowie Ci gdzie dokładnie szukać a tak musiałbyś błądzić po omacku z nadzieją, że się uda.

Dlatego wielu bootkampowiczów po dobrych i rzetelnych bootkampach z łatwością dostaje prace, co do samouków większość z nich pracy nie dostanie bo mało komu chciałoby się siedzieć rok czy nawet 2 lata nad nauką programowania, a potem pracować przez pewien okres za śmieszne stawki? To czego nie widać w kursie, to znaczne przyspieszenie czasu nauki, bo po prostu szybko rozwiązujesz problemy. Samouk musi w tym czasie znaleźć odpowiednią książkę, tutorial itp które często są przestarzałe albo kiepsko tłumaczą i uczą złych praktyk. Dlatego po dobrym bootkampie pracę dostajesz po pół roku nauki a samouk musi się uczyć 2-3 razy dłużej, bo po prostu masę czasu traci na poszukiwaniach.

Na tym forum jest straszny hejt na bootkampowiczów bo tutaj w większości ludzie nie mogą znieść tego, że pół roku solidnej nauki daje więcej niż 5 lat bezsensownego klepania projektów nie-biznesowych tylko typowo studenckich na zaliczenie. Pracodawcy patrzą na umiejętności praktyczne - co umiesz zrobić, a więc student z projektami studenckimi ma mniejsze szanse niż osoba z projektami typowo biznesowymi, które są pokazywane na bootkampie. Nie radzę ci sugerować się wpisami tutaj, zamiast tego dołącz do grupy na facebooku, gdzie szuka się pierwszych praktyk i stażu, 90% osób tam to osoby po kursach/bootkampie i każdy z nich bootkamp chwali i pracuje po bootkampie, są osoby po różnych studiach i bootkampie i bootkamp chwalą, dodatkowo dowiesz się wielu ciekawych informacji o tym jak zdobyć pracę, wielu bootkampowiczów potem sobie pomaga wzajemnie i podaje kontakt do firm, które takich bootkampowiczów zatrudniają. Tutaj bootkampowicze nie są mile widziani i każdy powie Ci, że bootkamp jest bee

1

Radzę sobie dobrze, po dwóch latach programowania w określonym systemie mogę już siebie nazwać prawie midem. Projekty ciekawe, pracodawca zadowolony, ja również jestem zadowolony. Sporo nauki przede mną, ale to tak naprawde tak jak przed każdym z nas. W myśl zasady "im więcej wiesz, tym wydaję Ci się jak mało jeszcze wiesz" :)

9

Czasami ucząć się samemu utknie się w takim punkcie, że rozwiązania można byłoby szukać nawet 3 dni a doświadczony mentor rozwiąże taki problem 5-10 minut

to sa wlasnie najcenniejsze rzeczy podczas nauki, jesli wiec, ktos cie przeprowadzi wtedy za reke, to sorry, ale dalej g***o potrafisz

0
Skromny Kura napisał(a):

Dobry wieczór, napisałem wcześniej elaborat, ale żeby nie było tl;dr wykasowałem i zapytam wprost - jak radzą sobie w pracy osoby po rozmaitych bootcampach

bardzo dobrze, wręcz wyśmienicie, czasami tylko jak jest akurat jest mniejszy ruch w lokalu i nikt nie każe im podać BigMaka, to jakimś takim tępym wzrokiem patrzą w ścianę zawieszeni bez ruchu jakby im sie w głowie jakiś garbage collector uruchomił i zeżarł całe zasoby...

Brutalnie ale szczerze i prawdziwie.

Gdyby częściej tak piętnowano robienie naiwnych w bambuko to byłoby mniej ambergoldów i getbacków.

0
Krwawy Szczur napisał(a):

To zależy od bootkampu. Jeżeli osoba była na 50-100 albo i 200 godzinnym bootkampie to nie umie nic, więc i pracy nie znajdzie.

Tylko bootcamp za 25 000 zł w dogodnych ratach z wykupioną opcją jak oni to nazywają? A, wiem, Pierwsza Praca gwarantuje prawie 100% skuteczność przebranżowienia na programistę Java. Może nie tanio ale bez zbędnej teorii, niepotrzebnego wysiłku, zmartwień o pracę, od razu można wskakiwać na upper junior level, po niecałych dwóch latach każdy dostanie upragniony tytuł programista 15k.

Ani nauka własna, ani studia, ani nawet tani bootcamp, na to nie warto tracić cennego czasu.

3

W Quedexie pracowałem z jednym webdeveloperem po boocampie i radził sobie bardzo dobrze. Była to jego pierwsza praca po bootcampie (około pół roku po jego skończeniu, w tym czasie douczał się samodzielnie) i szefostwo było z niego bardzo zadowolone.

1
Mjuzik napisał(a):

Radzę sobie dobrze, po dwóch latach programowania w określonym systemie mogę już siebie nazwać prawie midem.

Doceniam dobrą fantastykę, ale po roku, półtora w margento/wordpress, w wawie gdzie nikt w tym nie chce robić nie nazwałbym tego mid level, sam trochę umiem w php, ale do mida to daleko, co najwyżej mogę się mianować mid-wordpress, czy mid-bootstrap ;)

0

Bootcampy reklamują program gwarantowanej pierwszej pracy do 95% absolwentów kursu Java.
Na forum znajomi znajomych mają super pracę po bootcampie.

Po drążeniu tematu okazuje się, że to Wordpress albo coś podobnego.
No ale wszedł do branży IT i świetnie sobie radzi.
On dwa lata robi Wordpress, to znaczy, że warto kupić trzymiesięczny bootcamp Java.

Zrobił bootcamp
Wszedł do branży na skróty.
Czuje się prawie mid-level.
Sprytne niedomówienia...

Ludzie czytają, widzą oczyma wyobraźni co chcą zobaczyć.

1
Tłusty Fok napisał(a):

Bootcampy reklamują program gwarantowanej pierwszej pracy do 95% absolwentów kursu Java.
Na forum znajomi znajomych mają super pracę po bootcampie.

Po drążeniu tematu okazuje się, że to Wordpress albo coś podobnego.
No ale wszedł do branży IT i świetnie sobie radzi.
On dwa lata robi Wordpress, to znaczy, że warto kupić trzymiesięczny bootcamp Java.

Zrobił bootcamp
Wszedł do branży na skróty.
Czuje się prawie mid-level.
Sprytne niedomówienia...

Ludzie czytają, widzą oczyma wyobraźni co chcą zobaczyć.

95% to ściema, realnie około 50-60% dostaje pracę do 3 miesięcy po ukończeniu bootkampu, parę osób do pół roku a reszta wcale - ale czy każdy student chcący zostać programistą zostaje programistą? Prawdopodobnie nawet więcej studentów programistami nie zostanie bo nie będą potrafili sobie poradzić lub będą zbyt leniwi. Na najlepsze wydziały mało kto się dostanie przez to, że trzeba mieć około 90-100% z rozszerzonej majcy. Jeśli ktoś chce robić coś ambitnego to zapewne potrzebna mu taka umiejętność, ale proszę powiedzcie mi po co front-endowcowi albo programiście javy klepiącego CRUDy aż taka dobra znajomość matematyki? A na każdą sensowną uczelnie(których defacto w Polsce jest 3-5) trzeba być mózgiem matematycznym.

Jeżeli ktoś chce pracować jako programista musi mieć przede wszystkim umiejętności praktyczne - które są dokładnie nauczane na dobrym bootkampie, bo na weekendowym to rzeczywiście może być copy-paste z tablicy bo nie ma czasu a kasa się zgadza. CI absolwenci co się przyłożą mają praktyczną wiedzę wystarczającą do rozpoczęcia pracy jako junior.

Wystarczy serio dołączyć do odpowiednich grup na facebooku i porozmawiać z absolwentami, ci co się przyłożyli na prawdę szybko dostają normalną pracę. Tylko Ci co dostali pracę wiedzieli, ze sam bootkamp nie wystarczy i trzeba dołożyć do tego pracy własnej + projekciki. Ci z podejściem "zapłaciilem 15k to teraz dawać mi 5k na start" pracy nie znaleźli. Narzekają głównie ci leniwi - ale o ile ktoś nie jest wybitnym samoukiem albo studentem AGH lub PW to bootkamp jest jedynym sensownym wyjściem, które pozwoli zostać programistą w pół roku od 0. Można być również samoukiem ale trzeba na to poświęcić 3-4 razy więcej czasu czyli jakieś 1,5-2 lata po godzinach, pytanie kto ma czas i chęci pozbawiać się życia towarzyskiego i pasji na 2 lata i uczyć się po godzinach aby dostać pracę?

0

Odnośnie matematyki, ja na studiach miałem gościa, który z matmą miał straszne problemy ale za to wymiatał z programowania do tego stopnia, że gość od C++ zaproponował mu przejście na lepszy wydział. Różnie to w życiu bywa ;-]

0

Architekt, projektuje rozwiazania na poziomie infrastruktury i systemy rozproszone HA. Spore firmy, duzo hajsu i odpowiedzialnosci. Czasem wysmarkam sie w banknot 100pln jak sobie przypomne ze mnie w******li ze studiow bo melanz poniosl.

// Co ma ukonczenie studiow do alrgorytmiki i matematyki dyskretnej. Mozna czytac chociazby Cormen'a do poduszki, cwiczyc zadania konkursowe i uczyc sie we wlasnym zakresie.

0

Generalnie temat bootcampów jest dość popularny tutaj, i nazwa nie kojarzy się raczej pozytywnie z tego co widzę. Moje zdanie jest takie. Powinny powstać profesjonalne bootcampy dedykowane, które przez określony okres czasu, niekoniecznie 2-3 msce (to może być mało), zwiększą kompetencje np. Juniora na Seniora, w ciut zwiększonym trybie nauki i doświadczenia. Jest wielu w miarę dobrych programistów, ale z tego co się orientuję jest zapotrzebowanie na Programistów o sporym doświadczeniu. I tu jest spore pole do popisu dla Firm Szkoleniowych, no, ale takie szkolenia musieliby prowadzić naprawdę doświadczeni ludzie z wizją, czasem nawet być może z Zagranicy.

0

Bo żeby robić frontent wcale nie trzeba kończyć ani studiów ani bootcampu. Trzeba się tylko przyłożyć do nauki.
Jak słusznie wyżej dwie osoby napisały, wystarczy przyjrzeć się kto i GDZIE znajduje pracę po bootcampie.

Do korporacji na juniora bez właściwych studiów nie przyjmą.
Do małej firmy na front-end nikt ani o studia ani o bootcamp nie pyta. Umiesz to pracujesz.

1
Krwawy Szczur napisał(a):

To zależy od bootkampu. Jeżeli osoba była na 50-100 albo i 200 godzinnym bootkampie to nie umie nic, więc i pracy nie znajdzie. Musi poświęcić 5x tyle czasu dodatkowo.
Po dobrym bootkampie np 500 godzin w Javie taki absolwent jest lepiej przygotowany niż typowy inżynier informatyki, ponieważ zamiast zbędnej teorii i umiejętności liczenia całek ma zrealizowanych kilka projektów, zna bardzo dobrze podstawową składnie języka i frameworki webowe. Dodatkowo jest wspierany przez doświadczonego mentora, najczęśćiej są to programiści z ponad 5 letnim stażem, którzy potrafią zaoszczędzić wiele czasu. Czasami ucząć się samemu utknie się w takim punkcie, że rozwiązania można byłoby szukać nawet 3 dni a doświadczony mentor rozwiąże taki problem 5-10 minut - dlatego, że podpowie Ci gdzie dokładnie szukać a tak musiałbyś błądzić po omacku z nadzieją, że się uda.

Innymi słowy dobry bootcamp uczy lecieć z płaczem do seniora żeby ten rozwiązał za Ciebie każdy problem, którego nie rozwiąże IDE. Jak senior na urlopie to absolwent będzie płakał kącie bo co tu robić, jak żyć, nie ma kto pomóc. Czego w takim razie uczy słaby bootcamp?

Na tym forum jest straszny hejt na bootkampowiczów bo tutaj w większości ludzie nie mogą znieść tego, że pół roku solidnej nauki daje więcej niż 5 lat bezsensownego klepania projektów nie-biznesowych tylko typowo studenckich na zaliczenie. Pracodawcy patrzą na umiejętności praktyczne - co umiesz zrobić, a więc student z projektami studenckimi ma mniejsze szanse niż osoba z projektami typowo biznesowymi, które są pokazywane na bootkampie. Nie radzę ci sugerować się wpisami tutaj, zamiast tego dołącz do grupy na facebooku, gdzie szuka się pierwszych praktyk i stażu, 90% osób tam to osoby po kursach/bootkampie i każdy z nich bootkamp chwali i pracuje po bootkampie, są osoby po różnych studiach i bootkampie i bootkamp chwalą, dodatkowo dowiesz się wielu ciekawych informacji o tym jak zdobyć pracę, wielu bootkampowiczów potem sobie pomaga wzajemnie i podaje kontakt do firm, które takich bootkampowiczów zatrudniają. Tutaj bootkampowicze nie są mile widziani i każdy powie Ci, że bootkamp jest bee

Ok, mam dla kolegów bootkampowiczów praktyczny problem do rozwiązania, poziom "stażysta w trakcie studiów": po zrównolegleniu przetwarzania danych aplikacja w trakcie przetwarzania zawiesza się, gdy jeden z podprocesów zostanie zabity przez system, lub gdy sam się poskłada z powodu błędu np. OOME (Out Of Memory Error). Po wymuszonym restarcie aplikacji taski, w trakcie realizacji których doszło do błędu są w błędnym stanie - nie zostały ani zakończone, ani przerwane, toteż mimo zaprzestania wykonania mają status "running". Twoim zadaniem jest obsłużenie opisanego scenariusza tak, by proces główny w przypadku zamknięcia przez system lub zgłoszenia błędu wymuszającego zamknięcie/restart aplikacji poprawnie zamykał taski oraz był w stanie zareagować na błędy w podprocesach. Aplikacja pisana w Pythonie z interfejsem webowym, działająca pod Linuxem na pojedynczym urządzeniu (wieloprocesorowym lub wielordzeniowym). Czas realizacji dowolny, ale zakładamy że skorzystanie z pomocy seniora jest z różnych względów niemożliwe.

Skoro student uczący się zbędnej teorii sobie z tym poradził, to absolwent bootcampa tym bardziej powinien to raz-dwa rozwalić, w końcu naumiał się składni i frameworka pod okiem mentora :)

7

Ziomki, ziomeczki, poziomeczki! Jak ktoś chce zostać programistą, to może nim zostać i to nawet bez bootcampu, bez studiów. Wystarczy tylko chcieć! Tylko tyle i aż tyle.

Problem w tym, że większości się nie chce i szukają drogi na skróty, po linii najmniejszego oporu. Wchodzą na forum i pytają "czego muszę się nauczyć" albo "jaki muszę zrobić projekt do portfolio" albo "czy jak się nauczę języka x to dostanę pracę" albo "co muszę napisać w CV". Ich celem jest tylko otrzymanie pracy jako programista i nie interesuje ich to czy wniosą jakąś wartość dodaną do firmy do której aplikują. Mają w nosie to, że programowanie to tylko narzędzie do osiągnięcia jakiegoś celu biznesowego, a nie cel sam w sobie.

Żeby dostać tę pracę i przy tym się za bardzo nie wysilać, zrobią wszystko łącznie z podpisaniem cyrografu z diabłem. Nie dziwcie się zatem, że ktoś wydaje 15k na bootcamp, który ma "gwarancję" otrzymania zatrudnienia. To bardzo ładnie brzmiące hasełko, przynęta na leniwych i niecierpliwych.

Zamiast wydawać te 15k wystarczyłoby poświęcić godzinę czy dwie odpowiedzieć sobie na pytania:
1 co umiem i lubię robić?
2 w jaki sposób mogę pomóc "Januszowi" albo "korporacji x" w prowadzeniu biznesu?
3 w jaki sposób mogę pomóc jakiejś grupie ludzi (potencjalnym klientom)?
4 czego mogę się jeszcze nauczyć, żeby odpowiedzieć sobie na powyższe pytania jeszcze raz i otrzymać więcej odpowiedzi?

Gdyby każdy chociaż raz w życiu zadał sobie takie pytania i szczerze na nie odpowiedział to świat byłby piękniejszy. Okazałoby się, że nie muszą się uczyć jakiegoś nudnego programowania, że nie muszą płacić 15k za bootcamp albo nie muszą poświęcać lat życia na zrobienie studiów, które są dla nich męczarnią. Możliwe, że niektórzy odpowiadając sobie na te pytania zrobiliby pierwszy biznes plan i otworzyli własny biznes. Ale po co to robić, po co wysilać szare komórki, jeżeli Godzilla czy inny bootcamp przygotowała dla mnie gotowe rozwiązanie i odpowiedź na pytanie co będę robić w życiu.

5

title

1

Słuchajcie a może byśmy wspólnie gierkę napisali? taki RPG o programistach gdzie albo by się zdobywało kolejne doświadczenie wykonując coraz trudniejsze zadania, z programowania albo wywalając kasę na bootcamp

0

Tak odnośnie wydawania kasy na przebranżawianie się do IT, może jednak wybrać co innego? - na Onecie dzisiaj link do artykułu o tym jak piloci samolotów pasażerskich zarabiają po kilkanaście-kilkadziesiąt tysięcy i ciągle jest zapotrzebowanie na kilkaset tysięcy nowych - nie trzeba studiów, tylko drogi kurs i dobre zdrowie! Może się ktoś skusi? https://businessinsider.com.pl/firmy/zarzadzanie/ile-zarabia-pilot-praca-pilota-w-lotnictwie-biznesowym/3wrclce

2

też sporo rozwiązałoby wprowadzenie licencji i np. punktu premii za programistę w rodzinie (programiści czystej krwi), dla osób nie przestrzegających czystego kodu skierowanie do obozów dla internowanych na szkolenie, jednostki na ulicach sprawdzające wyrywkowo dokumenty i pytania testowe od zmroku itp. ale co ja mogę, moje zdanie się nie liczy... :/

3

Krwawy Szczur
. Samouk musi w tym czasie znaleźć odpowiednią książkę, tutorial itp które często są przestarzałe albo kiepsko tłumaczą i uczą złych praktyk.
Dlatego po dobrym bootkampie pracę dostajesz po pół roku nauki a samouk musi się uczyć 2-3 razy dłużej,
bo po prostu masę czasu traci na poszukiwaniach.

Widocznie kiepski z niego samouk, skoro nie potrafi znaleźć aktualnych informacji na temat popularnego języka programowania.

Bardziej mnie przekonuje ten podział, który @Pipes napisał

Pipes napisał(a):

Nie patrzyłbym na kategorie "studia" i "nie studia", bo w pracy masz ludzi po studiach, które okazują się biologią i socjologią jak ich zapytasz dokładniej ;) Raczej widzę trzy kategorie:

  • "Pasjonat" - umie sporo, ciągle się czegoś uczy, śledzi hacker news, czyta książki itp.
  • "Szeregowiec" - umie tyle ile musi, jeśli coś musi przeczytać to tylko to, co zleci mu szef / team leader itp. ale ogólnie ogarnia
  • "Leń" - mało umie i mu się nic nie chce

Tylko zaaplikowane do procesu uczenia się:

  • pasjonat - umie wyszukiwać informacje i to nie tylko te oficjalne - a jak nie może znaleźć czegoś w dokumentacji to czyta choćby kod źródłowy bibliotek, issues na Githubie czy specyfikację języka w poszukiwaniu odpowiedzi (nie mówiąc już o szukaniu Stack Overflow - szukaniu, bo spamować nowymi pytaniami każdy umie, sztuka coś odnaleźć, co już zostało zadane i odpowiedziane dawno temu).
  • szeregowiec - czyta tylko materiały, które są widoczne na pierwszy rzut oka - oficjalna dokumentacja, tutorial na Youtube, książka itp. Jak czegoś nie wie, pyta na forum, Stack Overflow itp. Potem jakoś idzie dalej.
  • leń - nie chce mu się nawet przejrzeć oficjalnej dokumentacji, pyta na forum o każdą głupotę, a jak ktoś mu odpowie, to narzeka, że i tak nie rozumie i ma postawę roszczeniową "źróbcie za mnie".

I to nie ma raczej wiele wspólnego z tym, czy ktoś ma czy nie ma studiów, tak samo ludzie po studiach mogą być nieogarnięci.

0

Znowu temat schodzi w kwestie typowo teoretyczne. Ja się chciałem zapytać, jak radzą sobie takie osoby w rzeczywistości (na początku, i dalej) - ktokolwiek widział, czy to temat YETI? Jeśli o mnie chodzi, to skończyłem AGH na wydziale fizyki i inf stosowanej, ale nie studiowałem inf. niestety :P

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1