Dlaczego nie każecie sobie płacić za udział w rekrutacji?

13

Tak ostatnio gadałem z jednym takim deweloperem 15+ (lat doświadczenia, o hajs nawet nie pytajcie), który zmienił pracę niedawno był. I tak się pytam czy szukał jakoś tej pracy, bo niezadowolony był z poprzedniej, czy jak. I on m imówi, że nie, że po prostu codziennie dostaje po kilka ofert pracy na linkedinie (to taki fejsbuk dla koroposzczurów na którym korpojełopy sobie liżą jajka wzajemnie i przerzucają się inspirującymi cytatami w stylu Kołcza Majka) i że tak z nudów na jakąś odpowiedział i poszedł na rozmowę. Ale generalnie to wiem, że ludzie pracujący zaledwie pół roku też są nagabywani przez rekruterów. Więc skoro jest tak dobrze i programiści są takimi gwiazdorami, to dlaczego nie biorą pieniędzy za udział w rekrutacjach? Taka jakaś za przeproszeniem Doda, czy inna pseudogwiazdka bierze za 2 godziny występu po kilkadziesiąt kPLN. Wy jesteście przecież chyba lepsi, niż jakaś lala z silikonowymi cycami, nie? Dlaczego nie żadacie zapłaty za swój gwiazdorski występ na rekrutacji, tylko tracicie dzień za darmo, a możnaby w tym czasie pojechać na wycieczkę, przeczytać książkę, etc...

5

Dlaczego to rekrutujący nie powinien zapłacić firmie?

W końcu jej pracownicy też "tracą" czas, a więc i pieniądze, na tym, że muszą się przygotować, porozmawiać z kandydatem etc., więc może on powinien zwrócić te koszty - zwłaszcza w przypadku, gdy ostatecznie nie zatrudnia się tam.

Skoro w takim razie ustaliliśmy, że - krótkowzrocznie - obydwie strony coś tracą - dlatego właśnie zwyczajowo rekrutacje są "darmowe".

0

Ja tam biorę udział tylko w takich rekrutacjach gdzie wiem że firma ma całkiem świeży i młody HRowy stuff. Niektóre firmy poszły o krok dalej i rekrutacje techniczne prowadzą też młode, zgrabne panie z słowiańskim akcentem. Więc skoro można popatrzeć i niezobowiązująco porozmawiać na techniczne tematy to czemu nie.

Zostają też kwestie zdrowotne - jak masz tel. od HRu to musisz wstać i wyjść z pokoju/biura. Dobrze to robi na kręgosłup.

TL;DR; Każę sobie płacić ale nie w walucie.

4
Patryk27 napisał(a):

Dlaczego to rekrutujący nie powinien zapłacić firmie?

A z jakiej to niby racji? Czy gwiazda płaci swoim fanom, za to że dla nich śpiewa? Programiści to GWIAZDORZY. Czego nie rozumiesz?

W końcu jej pracownicy też "tracą" czas, a więc i pieniądze, na tym, że muszą się przygotować, porozmawiać z kandydatem etc., więc może on powinien zwrócić te koszty - zwłaszcza w przypadku, gdy ostatecznie nie zatrudnia się tam.

A co to ma do rzeczy czy się zatrudnia, czy nie? On tam przyszedł dać popis swojego kunsztu. Dlaczego ma to robić za darmo?

Skoro w takim razie ustaliliśmy, że - krótkowzrocznie - obydwie strony coś tracą - dlatego właśnie zwyczajowo rekrutacje są "darmowe".

Nic nie ustaliLIŚMY. Dla firmy to żadna strata tylko koszt działania. Takim sam koszt, jakim jest paliwo do samochodu, czy toner do drukarek.

0
loza_szydercow napisał(a):

Ja tam biorę udział tylko w takich rekrutacjach gdzie wiem że firma ma całkiem świeży i młody HRowy stuff. Niektóre firmy poszły o krok dalej i rekrutacje techniczne prowadzą też młode, zgrabne panie z słowiańskim akcentem. Więc skoro można popatrzeć i niezobowiązująco porozmawiać na techniczne tematy to czemu nie.

Dzień w plecy. Niezarobiona kasa, którą mógłbyś przeznaczyć na kontakt z równie świeżym i młodym stAffem w innej branży. No chyba, że jesteś już z tych co tylko poogladać mogą...

0

no niestety takie realia rekrutacji, nigdy nie wiadomo na co się trafi, czy hr nie zataił 50 etapów rekrutacji, innych wymagań, kompletnie innych języków itp. strata czasu boli, bo faktycznie dzień w papę to czasami kilkaset złoty :/

3

Obie strony "tracą" czas i pieniądze, wiec dlaczego ktoś ma komuś płacić? Ja chcę lepszą pracę, oni nowego pracownika więc to raczej gra do jednej bramki. No chyba, że dostaję zadanierekrutacyjne na kilkadziesiąt godzin, to wtedy jakaś rekompensata by się przydała.

0

ja w początkowym etapie robiłem zadania wszystkie, jak leci, czasem traciłem nawet parę dni... potem zacząłem wybiórczo... teraz robię testy wyjątkowo, z prostej przyczyny, szkoda mi czasu... na rozmowy też już nie jeżdżę... też mi szkoda czasu... jak ktoś mi zaproponuje coś konkretnego, to wtedy mogę rozmawiać, nie mam czasu na pierdoły... i ustalać szczegóły ewentualnej współpracy... jest ryzyko, że zostanę na lodzie, ale cóż, ja się skupiam teraz na działaniu... jedno jest pewne, w Naszym Kraju nie ceni się pracownika, i nie myślę tutaj o sobie... PS. w późnieszym etapie zapraszali mnie na rozmowy zamiejscowe, byłem chętny, o ile zwróciliby mi za podróż... Nikt nie był zainteresowany... no cóż... jaki Kraj, takie metody działania... ale teraz jestem bardzo zadowolony z działania tego forum... :)

3

programista traci czas na rekrutacje ale potem sobie to odbija 100x gdy juz go zatrudnia (bo nic nie robi lub robi co chce) dlatego nie ma co dziadowac i jednak zadbac o to pierwsze wrazenie ;);)

1
hurgadion napisał(a):

ja w początkowym etapie robiłem zadania wszystkie, jak leci, czasem traciłem nawet parę dni... potem zacząłem wybiórczo... teraz robię testy wyjątkowo, z prostej przyczyny, szkoda mi czasu... na rozmowy też już nie jeżdżę... też mi szkoda czasu... jak ktoś mi zaproponuje coś konkretnego, to wtedy mogę rozmawiać, nie mam czasu na pierdoły... i ustalać szczegóły ewentualnej współpracy... jest ryzyko, że zostanę na lodzie, ale cóż, ja się skupiam teraz na działaniu... jedno jest pewne, w Naszym Kraju nie ceni się pracownika, i nie myślę tutaj o sobie... PS. w późnieszym etapie zapraszali mnie na rozmowy zamiejscowe, byłem chętny, o ile zwróciliby mi za podróż... Nikt nie był zainteresowany... no cóż... jaki Kraj, takie metody działania... ale teraz jestem bardzo zadowolony z działania tego forum... :)

Zgadzam się. W testy i milionowe etapy rekrutacji to się można bawić w 1szej, maks 2giej pracy jeśli się nie przekroczyło rozsądnego stażu w poprzedniej. Portfolio programistyczne plus sensowna rozmowa techniczna spokojnie wystarczą do określenia czy człowiek się nadaje na dane stanowisko w większości wypadków. Nie oszukujmy się - większość firm programistycznych i okołoprogramistycznych nie działa w branży "rocket science". A nawet w wypadku tych działających jakby chciały to też by się były w stanie zamknąć w takim cyklu.

0
katelx napisał(a):

programista traci czas na rekrutacje ale potem sobie to odbija 100x gdy juz go zatrudnia (bo nic nie robi lub robi co chce)

Jeśli to prawda co piszesz, to mamy do czynienia z jakąś gigantyczną nieefektywnością rynku.
Rynek dąży zawsze do niwelowania nieefektywności (Ty @katelx powinnaś coś na ten temat wiedzieć)
Każdy normalny biznes poza IT poszedłby z torbami, gdyby prowadził taką politykę zatrudnienia jak IT.
Inaczej pisząc to musi -------- (nie mogę napisać co musi bo dostanę bana)
Czyżby spadek o 20% fejsa był początkiem pękania ITbańki?
Co by było, gdyby rynek powiedział "stop, nie dajemy wiecej hajsu na przepalenie roszczeniowym dzieciakom, dopóki nie pokażą zysków".
Gdzie znajdą robotę te wszystkie 20letnie gwiazdy programistyczne #15k po 2 latach pracy, jak rynek w końcu powie "sprawdzam"? Przecież oni nic nie wiedzą o życiu, ani szukaniu pracy poza szklaną bańką IT.

1
Sceptyczny Dinozaur napisał(a):

Czyżby spadek o 20% fejsa był początkiem pękania ITbańki?
Co by było, gdyby rynek powiedział "stop, nie dajemy wiecej hajsu na przepalenie roszczeniowym dzieciakom, dopóki nie pokażą zysków".
Gdzie znajdą robotę te wszystkie 20letnie gwiazdy programistyczne #15k po 2 latach pracy, jak rynek w końcu powie "sprawdzam"? Przecież oni nic nie wiedzą o życiu, ani szukaniu pracy poza szklaną bańką IT.

/facepalm/ Spadek 20% FB był spowodowany gorszymi niż spodziewanymi wynikami finansowymi. I ten spadek był tak straszny że ostatnio tak beznadziejny kurs akcje FB miały w maju... tego roku.

To rozumiem teraz firmy płacą programistą ogromny hajs bo nie mają z tego zysku i dają z dobrego serca? XDD

"A co by było gdyby" wróżenie z fusów. No programista będzie miał ciężko szukać pracy poza swoją branżą, TAK JAK KAŻDY kto by szukał pracy poza swoją branżą.

0

To o czym piszesz nie ma racji bytu z czysto biznesowego punktu widzenia, bo gdyby tak płacili tym potencjalnym programistom, których jest i tak wielu vs szanse na pozyskanie kogoś takiego to by te wszystkie firmy rekrutacyjne poszły z torbami. No chyba że masz na myśli gości tego pokroju jak ten co stworzył i wprowadził Pythona albo innych takich gości, którzy są na takiej pozycji rynkowej, że faktycznie mogą sobie dyktować takie warunki, tutaj porównanie do najbardziej znanych aktorów filmowych w zasadzie mogłoby być trafione. Tylko że ile jest takich programistów na takiej pozycji na rynku?

W zasadzie nie odwiedzam LinkedIn to i nie wiem co się tam dzieje, choć od czasu do czasu były jakieś tam zaczepki, propozycje przyjęcia do kontaktów, tak samo jak na GL. Mam robotę która ma to do siebie to, że mam deadliny a każdy potencjalny wyjazd na taką rozmowę = dzień w plecy, tu może nie chodzi o koszty tylko o to że gdybym tak jeździł na te rozmowy gdybym miał wiele takich zaczepek, nawet gdyby płacili, to bym rzecz jasna zawalał terminy realizacji a i tak mam kary umowne. Nie mówię o jakichś jednostkowych przypadkach, gdzie mógłbym sobie pozwolić na to żeby przez jakiś jeden dzień nie pracować a ryzyko zawalenia terminów byłoby minimalne.

0

Jedna firma oddaje kasę za przejście rekrutacji - jak przyjmiesz ofertę i przepracujesz 90 dni to Ci płacą 2000. Chyba nie tak źle za 2 telefony i 2h w biurze.

0

OK, tylko ja się tak zastanawiam kto z tych najlepszych poszedłby nawet na taki układ, zwłaszcza że masz tu warunek, musisz przejść rekrutację, z przepracowaniem 90 dni to chyba nie problem. Wiem że są firmy które płacą też tyle albo i więcej za polecenie jakiegoś specjalisty, który też musi najpierw ileś tam przepracować żeby można było otrzymać kasę. Tu masz warunek żebyś ileś tam przepracował. Gdzieś czytałem że co niektóre firmy to biorą kasę za sam fakt że programista przyjdzie na rozmowę (możliwe że to co robią to jakieś badanie rynkowe i to by było w sumie logiczne). Pytanie czy nie mogłoby być akurat odwrotnie? A oto chyba chodzi założycielowi wątku :-)

1
pre55 napisał(a):

To rozumiem teraz firmy płacą programistą ogromny hajs bo nie mają z tego zysku i dają z dobrego serca? XDD

No właśnie ------- rozumiesz z tego jak działa ekonomia, rynki finansowe i skąd się bańki biorą. W tym momencie chyba już większość IT dostarcza usługi dla IT. Skądś musi się brać ta kasa, którą IT zasysać musi zzewnątrz. Pytanie skąd ją finalnie zasysa - czy na końcu łańcucha stoją zadowoleni klienci, czy jest to efekt pompowania kasy przez fundusze inwestycyjne w spółki IT. Jeżeli to drugie to kwestia czasu jak to ---------.

0

Ja bym powiedział, że podczas rekrutacji programista dostają całkiem dobrą zapłatę w postaci informacji ile jest aktualnie wart na rynku pracy. Zakładając, że dostanie propozycje pracy oczywiście.

A HRy dostają zapłatę w postaci... Wypłaty :)

0
Sceptyczny Dinozaur napisał(a):
pre55 napisał(a):

To rozumiem teraz firmy płacą programistą ogromny hajs bo nie mają z tego zysku i dają z dobrego serca? XDD

No właśnie ------- rozumiesz z tego jak działa ekonomia, rynki finansowe i skąd się bańki biorą. W tym momencie chyba już większość IT dostarcza usługi dla IT. Skądś musi się brać ta kasa, którą IT zasysać musi zzewnątrz. Pytanie skąd ją finalnie zasysa - czy na końcu łańcucha stoją zadowoleni klienci, czy jest to efekt pompowania kasy przez fundusze inwestycyjne w spółki IT. Jeżeli to drugie to kwestia czasu jak to ---------.

A IT musi zasysać kasę zewnątrz bo wg ciebie nie zarabia tak? Spółki notowane na giełdzie publikują dane skąd firmy biorą finansowanie możesz sobie sprawdzić ile to inwestorzy ile to przychody z innych źródeł.

6

Sceptyczny Dinozaur, jesteś genialny! 500zł za godzine rozmowy na ręke, 4h dziennie na rozmowach wychodzi 2k dziennie. Licząc 20 dni roboczych wychodzi 40k na pół etatu nie odliczając kosztów podróży i noclegów. Po co komu etat. Bezstresowo, pozwiedzasz sobie, czasami sobie poczytasz o jakimś frameworku tylko, praca marzeń normalnie :D

0
pre55 napisał(a):

A IT musi zasysać kasę zewnątrz bo wg ciebie nie zarabia tak? Spółki notowane na giełdzie publikują dane skąd firmy biorą finansowanie możesz sobie sprawdzić ile to inwestorzy ile to przychody z innych źródeł.

Globalnie branża musi ściągać hajs z rynku, jeżeli się tak dynamicznie rozwija. BTW zarabianie to zasysanie kasy zzewnątrz. Jak wyciagnąłeś z lewej kieszeni i wsadziłeś do prawej to nic nie zarobiłeś. Jak wyciągnąłęś z kieszeni kogoś innego to zarobiłeś. Czego w tym nie rozumiesz geniuszu ekonomii?

0
Sceptyczny Dinozaur napisał(a):

Globalnie branża musi ściągać hajs z rynku, jeżeli się tak dynamicznie rozwija. BTW zarabianie to zasysanie kasy zzewnątrz. Jak wyciagnąłeś z lewej kieszeni i wsadziłeś do prawej to nic nie zarobiłeś. Jak wyciągnąłęś z kieszeni kogoś innego to zarobiłeś. Czego w tym nie rozumiesz geniuszu ekonomii?

Tylko ty twierdzisz że IT to bańka która niby pęka bo poszła korekta na FB xD IT rośnie bo jest coraz więcej rzeczy codziennego użytku które są zależne od IT drony, smartwatche, autonomiczne samochody, coraz większa ilość robotów w fabrykach, google VR roboty odkurzające czy nawet żarówki sterowane przez Wifi. Tego nie było jeszcze nie tak dawno. IT rośnie bo jest coraz więcej rzeczy, które trzeba zaprogramować i które kupują końcowi użytkownicy stąd płyną pieniądze.
Jedynym januszem ekonomii jesteś ty bo nie rozumiesz rozrostu rynku IT więc rzucasz słowo "bańka" bo to takie ekonomiczne hehe mądre słowo nie mając pojęcia o rynku. Spójrz sobie na Snapchata nie zarabia = od wejścia na giełdę jest 2 razy tańszy niż był w dniu wejścia.

9

On tam przyszedł dać popis swojego kunsztu. Dlaczego ma to robić za darmo?

Pomysł na startup. Platforma streamingowa, na której pokazywano by walki programistów (na żywo, spotkania w realu). W formie teleturnieju/reality show, gdzie np. dwóch programistów by musiało na czas zrobić zadania rekrutacyjne typu napisać algorytm, który steruje robotem. I którego programisty robot wygra, ten się przedostaje do kolejnego etapu. Albo casting na programistę, w którym by było wyjątkowo wredne jury (złożone z doświadczonych, ale również bardzo złośliwych programistów, którzy jechali by po kandydacie. No i babeczki z HR też miałyby za zadanie się przejechać po kandydacie i zadawać najbardziej dziwne pytania, ku uciesze gawiedzi).

No chyba że masz na myśli gości tego pokroju jak ten co stworzył i wprowadził Pythona albo innych takich gości, którzy są na takiej pozycji rynkowej, że faktycznie
mogą sobie dyktować takie warunki, tutaj porównanie do najbardziej znanych aktorów filmowych w zasadzie mogłoby być trafione. Tylko że ile jest takich
programistów na takiej pozycji na rynku?

zrobienie Pythona to naprawdę coś i Guido van Rossum rzadko się zdarza. Ale przecież w świecie programowania jest więcej mniejszych celebrytów. Czasem nawet napisanie zwykłej biblioteki w JavaScript albo prowadzenie ciekawego konta na Twitterze sprawia, że ktoś staje się programistycznym celebrytą.

Tylko, że oni mają często mieszane źródła dochodu. Czyli np. praca na etat + zyski z kursów na jakimś egghead czy czymś podobnym + rozwijanie własnego produktu + zyski z własnej książki itp.

3
LukeJL napisał(a):

Pomysł na startup. Platforma streamingowa, na której pokazywano by walki programistów (na żywo, spotkania w realu). W formie teleturnieju/reality show, gdzie np. dwóch programistów by musiało na czas zrobić zadania rekrutacyjne typu napisać algorytm, który steruje robotem. I którego programisty robot wygra, ten się przedostaje do kolejnego etapu. Albo casting na programistę, w którym by było wyjątkowo wredne jury (złożone z doświadczonych, ale również bardzo złośliwych programistów, którzy jechali by po kandydacie. No i babeczki z HR też miałyby za zadanie się przejechać po kandydacie i zadawać najbardziej dziwne pytania, ku uciesze gawiedzi).

Ja wciąż czekam na gessler programowania albo programy rodem z discovery, gdzie pokazują jak sie pracuje w danym zawodzie ;)
'a teraz zasłużona przerwa na piłkarzyki'

0

Są na Youtube filmiki typu "day in the live of programmer", ale na tych filmikach pokazują głównie jedzenie lanczy i socjalizację, a jak ktoś siada do kompa, to jest cięcie i nie pokażą ekranu. Częściowo to może być podyktowane tajemnicą (bo przecież Google nie pokaże ludziom, nad czym ich pracownicy faktycznie pracują), ale i tak jak się podliczy ile godzin faktycznie pracują, a ile jedzą, to wychodzi na to, że przez np. 4 czy 5 godzin gość je różne rodzaje lodów, lanczy albo się socjalizuje (tzn. oczywiste, że nie pracuje się 8 godzin nigdy, bardziej mnie zastanawia spędzanie tylu godzin na jedzeniu w ciągu dnia).

1
Sceptyczny Dinozaur napisał(a):

Jeśli to prawda co piszesz, to mamy do czynienia z jakąś gigantyczną nieefektywnością rynku.
Rynek dąży zawsze do niwelowania nieefektywności (Ty @katelx powinnaś coś na ten temat wiedzieć)

rynek jest jaki jest, przykladowo mamy deficyt programistow automatyzujacych jakis tam sektor (powiedzmy finansowy), idealnie potrzebowalibysmy tak 10k wypasow, dostajemy 100 wypasow, 9900 takich sobie i mimo to ze robia cos sensownego przez co najwyzej 20% czasu to i tak pozwala nam to jednak ogarnac 10x wiecej klientow i zwolnic 50k ludzi robiacych finanse manualnie.

2

Więc skoro jest tak dobrze i programiści są takimi gwiazdorami, to dlaczego nie biorą pieniędzy za udział w rekrutacjach?

A kto mówi że nie bierzemy? :P Brałem udział przynajmniej w kilku rekrutacjach na które składało się:

  • opłacona wycieczka samolotem do innego kraju
  • opłacony hotel na przynajmniej jedną noc (żeby można było przylecieć jednego dnia, wyspać się i potem mieć rozmowę drugiego dnia)
  • zwrot "diety" za te 1-2 dni które sie tam było

;)

0

Dlaczego nie każecie sobie płacić za udział w rekrutacji?

Mój manager twierdzi, że byłby to kiepski krop PRowy.

1
Shalom napisał(a):

Więc skoro jest tak dobrze i programiści są takimi gwiazdorami, to dlaczego nie biorą pieniędzy za udział w rekrutacjach?

A kto mówi że nie bierzemy? :P Brałem udział przynajmniej w kilku rekrutacjach na które składało się:

  • opłacona wycieczka samolotem do innego kraju
  • opłacony hotel na przynajmniej jedną noc (żeby można było przylecieć jednego dnia, wyspać się i potem mieć rozmowę drugiego dnia)
  • zwrot "diety" za te 1-2 dni które sie tam było

;)

Stasiu odplynales

0

Stasiu odplynales

ESA zapraszajaca na inteview:

We would suggest you take a plane to Amsterdam airport (Schiphol) the day before your interview and then a train to Leiden Station. In Leiden you should take a taxi to your hotel. Please pre-book your taxi with Brouwers Taxis who will offer you the ESTEC discounted rate. 
Please make your own flight arrangements, using budget airlines where these are available. We invite you to use the services of our internal ESTEC Hotel Desk who can help you with your hotel reservations as we have preferential rates with hotels in the area.
Your economy travel expenses (air ticket, train, taxi) as well as hotel costs and a daily allowance will be reimbursed to you after submission of your expenses.

Analogicznie wyglądało to też dla CERNu i dla jakiejś randomowej firmy w Londynie. Zdarzyło mi się też że zwracali tylko koszty przelotu, bo interview ustawiali tak żeby dało się przylecieć na czas i wrócić tego samego dnia (np. w Londynie i w Brukseli).

0

Krwawy Samiec - Shalom pisal o rekrutacji na programiste, a nie na klepacza, ktory sie cieszy jak w poczekalni ma imbryk z darmowa herbata.
Zwroty za dojazdy i oplacenie hotelu nie sa niczym nadzwyczajnym.
Nadzwyczajne jest to, ze niektore firmy z US potrafia sciagnac nawet i studenta na kilka dni do siebie, oprocz podrozy i hotelu zapewniaja mu atrakcje typu mecz, koncert. Takie rzeczy jednak tylko dla najlepszych.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1