Dobre pieniądze tylko za granicą lub mając własną firmę?

0

Bo w Warszawie jest już normalnie jak na Zachodzie, programista to nic ponad middle-middle class.
W Krakowie programista to przedstawiciel finansowej elity miasta a w Warszawie po prostu średnio zarabiająca klasa średnia.

0
Mistrzowski Młot napisał(a):

Zastanawia mnie dolbo przy tych Twoich wyliczeniach jedno: średnia pensja w warszawie to obecnie 6200 zł brutto, czyli netto 5 tyś zł....

Zwyczajnie ich żony nie mogą sobie pozwolić na luksus niepracowania.

0

Ursu, chyba nie masz jeszcze dzieci? Możliwość niekorzystania ze żłobka przynajmniej do przedszkola to jest luksus dla obojga rodziców.
Kochający ojciec i mąż powinien zarobić tyle żeby żona mogła iść na trzyletni bezpłatny urlop wychowawczy a to nawet w Warszawie jest luksus.

0

@katelx:

brednie, chyba sie zatrzymales w poprzedniej epoce. po pierwsze kobiety tez pracuja, po drugie jesli chcesz wabic samiczki na portfel to nie wroze ci szczescia w malzenstwie...

Przecież ja nigdzie nie powiedziałem, że moja dziewczyna jest kurą domową, ma swoje ambicje zawodowe(i super), ale niestety nauczyciele w Polsce z etatu nie zarobią dużo, ale robi to co kocha i to jest najważniejsze.

Co rozumiesz poprzez "wybicie się ponad przeciętność"? Zarabianie więcej od innych? Czy to dla Ciebie jedyny wyznacznik ponadprzeciętności?

Możesz mieć ponadprzeciętny umiejętności w IT, a zarabiać mniej niż kolega obok, który dobrze się sprzedaję, a ma mniejsze umiejętności od Ciebie (sad but true). Oczywiście mówię ponad przeciętnym programiście, który ma wiedzę i pasję do tego co robi, a przy tym umie się sprzedać.

Bardziej chciałem dociec, czy jako doświadczony programista, z porządnym mindsetem i odrobiną szczęścia (czyt. dostajesz się do firmy do której ciężko się dostać) jestem w stanie zarobić ponad 20 tysięcy. Dlaczego taka stawka? Po przeważnie na seniorów widzę 15-17k. Pytanie, czy taki senior zatrudniając się w takiej firmie i dostaje 15 koła, to czy po roku jego zarobki rosną, czy stoją w miejscu. Jestem jeszcze w tej fazie, w której zarobki w miarę szybko rosną, ale wiem, że za kilka lat to się zmieni.

1

Mam pytanie wobec tych osób tak walczących o równouprawnienie, przykład realistyczny:
Jest sobie fajna niewiaste, przedszkolanka. Jej ta praca odpowiada, ale hajsu za dużo nie zarobi (gdzieś koło 2k na ręke). Jesli jakiś ogarnięty koleś ją spotka, to według tfu feministek chyba nie powinien się nią zainteresować, no bo co by było jakby on zarabial np. 15 razy więcej od niej? Może to kogoś zdziwić, ale są mężczyźni którym nie będzie przeszkadzało że kobieta nie skupia się na przyklad "robieniu kariery" w korpo.

PS
@Ursu jak już kobieta się tak by bala o swoje środki to może sie dogadac prawnie przed ślubem, poza tym są jeszcze alimenty. Nie każda jest programista 10k+ i myśle że akurat pani kasjerka z biedronki wolałaby siedziec w domu. To że ktoś preferuje "nowoczesny model rodziny/małżeńeństwa", nie znaczy że każdy.

1

W sumie co złego w gold diggerkach? Tak działa świat i ewolucja od setek tysięcy lat. Na miejscu większości programistów to bym się cieszył, że takie mechanizmy istnieją w społeczeństwie, bo biorąc pod uwagę tylko naszą aparycję to byśmy nigdy nie zar*chali.

2

Mam wrażenie, że spore zarobki dla młodych ludzi wyrządziły tej branży krzywdę.

Patrząc na dynamikę zmian w kraju myślę, że w przeciągu 10-15 lat sytuacja się unormuje, to znaczy pensje reszty, a także koszty życia w Polsce dociągną do tych zza zachodniej granicy.

Nauczyciela w Polsce może zarobić do ok. 4.000 zł netto miesięcznie (z dodatkami, 1,5 etatu pensum, max poziom rozwoju zawodowego), co nie jest tragedią.

0
dzejes napisał(a):

Mam wrażenie, że spore zarobki dla młodych ludzi wyrządziły tej branży krzywdę.

Patrząc na dynamikę zmian w kraju myślę, że w przeciągu 10-15 lat sytuacja się unormuje, to znaczy pensje reszty, a także koszty życia w Polsce dociągną do tych zza zachodniej granicy.

Nauczyciela w Polsce może zarobić do ok. 4.000 zł netto miesięcznie (z dodatkami, 1,5 etatu pensum, max poziom rozwoju zawodowego), co nie jest tragedią.

4k po 15 latach i jeszcze 1.5 etatu - no to nie jest tragedia na pewno...

4
dzejes napisał(a):

Mam wrażenie, że spore zarobki dla młodych ludzi wyrządziły tej branży krzywdę.

Patrząc na dynamikę zmian w kraju myślę, że w przeciągu 10-15 lat sytuacja się unormuje, to znaczy pensje reszty, a także koszty życia w Polsce dociągną do tych zza zachodniej granicy.

Nauczyciela w Polsce może zarobić do ok. 4.000 zł netto miesięcznie (z dodatkami, 1,5 etatu pensum, max poziom rozwoju zawodowego), co nie jest tragedią.

Żenada. Widać, że pokolenie PRL nie wymarło niestety. Myślenie pokroju 'inni mają gorzej, ile zarabiasz złodzieju/gówniarzu, nic nie robisz'.
10k to kosztuje leasing za pierwsze lepsze Porsche czy dobrego Mercedesa. Gdzie reszta opłat. Szkoda, że wszyscy krzyczą ile to się zarabia w IT, ale nikt nie weźmie prostego kalkulatora i nie policzy jaki jest aktualnie koszt życia. W ciągu 10 lat wszystko zdrożało 2-3 krotnie. Poza tym, bycie programistą oznacza ciągłą naukę. Poza prawnikami, którzy muszą kuć co chwilę zmiany w prawie jest to jeden z niewielu takich zawodów. Nauczycielka raczej nie będzie się uczyć na nowo gramatyki, bo ta się nie zmieni. W matematyce na poziomie pods-liceum też raczej nic nowego nie odkryją.

4

Szczerze mówiąc szkoda że większość osób tutaj piszących nigdy nie pracowała w innych krajach, chociażby bliskich Niemczech, UK czy Francji. Polecam taką terapię, życie w Londynie na juniorskiej pensji uczy pokory.

1
Zimny Mleczarz napisał(a):

4k po 15 latach i jeszcze 1.5 etatu - no to nie jest tragedia na pewno...

A wiesz, ile wynosi mediana zarobków w Polsce?

itsme napisał(a):

10k to kosztuje leasing za pierwsze lepsze Porsche czy dobrego Mercedesa

Dobry troll, prawie zacząłem odpisywać na poważnie.

A co do tej nieustannej nauki - przecież w pracy nauczycielki nie chodzi o znajomość przedmiotu, tylko umiejętność uczenia, a ta - zapewniam - to trudna sztuka i paradoksalnie jest znacznie mniej podatna na ryzyko automatyzacji, niż programowanie ;)

0

Zawsze mozesz zostac architektem w jakims banku z zagranicznym kapitalem. O ile masz wybitna wiedze i ponadprzecietne softskille to mozesz wynegocjowac bardzo porzadna stawke - 30+ do ugrania.
Finanse w kazdej specjalistycznej branzy to nie jest problem. Problemem jest to czy jestes tyle wart i na tyle dobry zeby przekonac pracodawce, ze spadles mu z nieba i albo Ty albo nikt.

Jak wskoczysz na najwyzszy level to i pieniadze sie znajda. Mimo wszystko licz sie z tym, ze pewnego poziomu mozesz nie byc w stanie przeskoczyc jak wielu ludzi w kazdej specjalistycznej branzy. I wtedy dostep do duzych pieniedzy jest dla Ciebie zamkniety.

Prosciej ogarnac jakis swoj biznes (nawet dodatkowo) niz piac sie po korpo szczebelkach. Kazdy lubi inny sport tak wiec probuj.

3
Marny Jamnik napisał(a):

Polecam taką terapię, życie w Londynie na juniorskiej pensji uczy pokory.

Raczej wegetarianizmu ew. freeganizmu. ;)

0

Mnie trochę śmieszy powszechna na tym forum opinia, że programiści w Polsce są nie wiadomo jakimi bogaczami, a kobiety tak bardzo na to lecą. Oczywiście, że zarabiamy dużo jak na Polskę. Wiadomo: zarobki są - powiedzmy - na poziomie Europy Zachodniej, a koszty życia dużo niższe. Tyle, że nawet te słynne 15K miesięcznie czyni z pracownika coś około middle middle class (czasem pukając do upper middle class). Tzn. możesz sobie wieść spokojnie życie w domku na przedmieściach z dobrym samochodem w garażu, ale chyba nikt nie będzie się kłócił, że to nie wiadomo jakie bogactwo - tak powinno wyglądać życie normalnego człowieka, który coś tam umie. Nazywać kobietę która na to leci 'gold diggerką'... Serio? 15K to - sprawdziłem - 3 uncje złota... Szału nie ma :) Naprawdę są w Polsce ludzie, którzy zarabiają lub po prostu mają dużo więcej.

Ja rozumiem, że jesteśmy w Polsce przyzwyczajenie do tego, że większość ludzi zarabia kwoty uwłaczające godności i pewnie stąd bierze się przekonanie, że jak ktoś zarabia pięciocyfrową kwotę, to jest już prawie jak Gates. Tak jednak nie jest. Zarabiamy porządne pieniądze, ale to tyle. Jeśli chce się za to kupić dom, to rzeczywiście, albo trzeba dość długo oszczędzać, albo wziąć kredyt. Na pewno takie zarobki nie czynią z nikogo krezusa.

Rozumiem OP - chce być bogaty. I wydaje mi się, że ma dobre intuicje - praca programisty na etacie (czy na B2B) raczej go do tego nie doprowadzi. Jeśli już chce się zarabiać duże pieniądze w IT, no to imho albo własna firma, albo trzeba iść w management.

1

no programiści zarabiają 15k, ale to w sumie niezbyt wiele, no taka przeciętna wypłata. A prawdziwy programista zaczyna się od 30k

Tak podejść kiedyś do kościoła w niedziele (gdy jest więcej osób) jak będzie kazanie związane z $$ i przerwać mówiąc, że za 5000 na rękę to się nie da przeżyć

Nie wiem tylko, czy później dzwonić po pogotowie czy od razu na kostnice, i że w sumie mogliby od razu tirem przyjechać.

340539_halyna-mam-zawal.jpg

3

Czuję się wyrwany z rzeczywistości... Skromne marzenie 60m2 w nowiutkimi bloku, auto ~100k, drobne wycieczki i zapas gotowki na starość to nic w porownaniu do tego co tu czytam

1

na razie zarabiam nie tak źle, bo jestem młody, ale za kilka lat oświadczę się dziewczynie, będzie trzeba pomyśleć o większych kosztach i bez porządnych zarobków, to można sobie jedynie pomarzyć.

Polecam czym prędzej wyjść z założenia, że po małżeństwie będziesz sponsorem bo jesteś facetem albo zarabiasz więcej. Z resztą sama @katelx Ci to napisała

To troche tak jest, że im więcej się zarabia, tym więcej się chce.

Eureka. Chcesz mieć 30k/mc choć obecnie masz 7k/mc? Musisz powstrzymać chęć posiadania więcej, bo zerować swoje zarobki na koniec miesiąca jest bardzo łatwo. Trudniej nieco jest oszczędzać część zarobków. A już bardzo trudno je inwestować tak, by przynosiły profity. Ot sposób na 30k/mc (liczba przykładowa)

Ale ogólnie to prawda co piszesz. Po prostu na etacie (czy tam b2b jak zwał tak zwał) jest jakiś sufit, w każdej dziedzinie. Możesz być uber wymiataczem od HFT albo innych wąskich dziedzin i zarabiać równowartość 50-100-150k/mc zł będąc na etacie. Ale wciąż, skalowalność pracy na etacie jest słaba, więc generalnie zawsze odbijesz się od sufitu.

btw wygórowanych wymagań autora bym nie hejtował, każdy ma jakieś cele co ludzi zresztą od pokoleń napędza :P z resztą sami chcielibyście to samo i więcej

2

@dzejes

Nauczyciela w Polsce może zarobić do ok. 4.000 zł netto miesięcznie (z dodatkami, 1,5 etatu pensum, max poziom rozwoju zawodowego), co nie jest tragedią.

Widać, że nigdy nie znałeś żadnego z nich osobiście, bo wiedziałbyś jakie bycie nauczycielem czy w ogóle pełnienie roli pedagogicznej w szkole jest trudne.. jak mi nie wierzysz przejdź się do swoich byłych nauczycieli na kawe i zapytaj o realia tego zawodu

choćby w ciul nadgodzin, zebrań i spotkań, które są płatne w sumie dokładnie 0, dodając do tego masę telefonów od rodziców, narzekań, rozwiązywania konfliktów, chore sytuacje, które dzieci non stop tworzą - to pierwsze co przyszło mi na myśl ale zdecydowanie nie jedyne. jeśli już cokolwiek płatnego masz zrobić (bo nie ma że możesz, tylko MASZ) to kwota ta zazwyczaj to 50-80zł

1

Do wszystkich tych co się tak spieli z tą aparycja i gold diggerkami na poprzedniej stronie. Zalozcie tindera z wyraźnym zdjęciem swojej twarzy i bez zawodu/wyksztalcenia w opisie, zobaczycie ile dostaniecie lajkow. Bardziej obiektywnego sposobu sprawdzenia wyglądu chyba nie ma. Większość facetow ma zdecydowanie zawyzona samoocene, potem włącza tindera i zero lajkow przez miesiąc, a potem tysiące pytań na reddicie czy to bug tindera.... nie to ewolucja i zasada 80/20

4

@mlk o_O

Tyle, że nawet te słynne 15K miesięcznie czyni z pracownika coś około middle middle class

Wg statystyk 7k brutto to jest top 10% polskiego społeczeństwa a 20k brutto (czyli coś około 15k netto) to jest już top 1% pracujących. Chyba nie rozumiesz słowa middle skoro dla ciebie to jest middle class.

0

Nie wiem gdzie wy szukacie tych działek i domów za takie ceny?

W wieku 24 lat wziąłem kredyt na 20 lat rata to 1700 zł/msc za to buduje dom na pomorzu jakieś 15 minut rowerem do otwartego morza. Niecałe 60 minut do Gdańska pociągiem, które kursują co 15 minut.

Działka 1 155 m² za mniej niż 100 tys. zł. Koszt budowy domu do 300 tys. zł do stanu "do zamieszkania". Później tylko uzbroić w lepsze wykończenie. I za łącznie 6 tys. zł netto dajemy radę we dwie osoby.

Zarobki 15 tys. zł/msc? Pomarzyć.

Domki letniskowe w okolicznych wsiach nad jeziorami to 50-100 tys. zł.

0
azalut napisał(a):

Widać, że nigdy nie znałeś żadnego z nich osobiście, bo wiedziałbyś jakie bycie nauczycielem czy w ogóle pełnienie roli pedagogicznej w szkole jest trudne.. jak mi nie wierzysz przejdź się do swoich byłych nauczycieli na kawe i zapytaj o realia tego zawodu

Mogę zapytać żony, jesteśmy po ślubie dopiero 7 lat, pewnie jeszcze mogę się wiele o tym zawodzie nauczyć. I naprawdę polecam czytanie ze zrozumieniem, mój post dotyczył zarobków w kontekście przeciętnych zarobów w Polsce, w której to 4k netto to jest pensja dobra.

3

@Shalom: termin typu 'middle class' nie oznacza po prostu ludzi mieszczących się w 5 środkowych decylach. Raczej rozumie się przez to pewien poziom majętności, wykształcenia, zachowań, pewien kapitał społeczny i kulturowy. Gdyby było tak jak Twoja wypowiedź sugeruje, tzn. że jesteś w klasie średniej o ile zarabiasz w okolicach średniej lub mediany, to w każdym kraju liczba osób należąca do klasy średniej byłaby taka sama. Ale tak nie jest: w Korei Połnocnej praktycznie nie ma klasy średniej, w Ukrainie jest bardzo mała, w Polsce jest tego trochę więcej (ale wciąż mało), a rozbudowana klasa średnia jest w bardziej cywilizowanych krajach typu Niemcy, czy Francja.

Tak jak napisał @alagner - to że mamy małą klasę średnią, świadczy po prostu o biedzie naszego społeczeństwa.

Jeszcze zacytuję wikipedię:

W obecnym rozumieniu tego pojęcia do klasy średniej włącza się przede wszystkim kategorie społeczno-zawodowe, charakteryzujące się względną samodzielnością (osoby pracujące we własnych firmach lub wykonujących pracę umysłową), oraz pewnym poziomem dobrobytu, niebędące jednakże ani posiadaczami dużych majątków, ani nielegitymujące się arystokratycznym pochodzeniem (głównie w Wielkiej Brytanii). Do klasy średniej należą przede wszystkim osoby o wyższym wykształceniu oraz o wyższych kompetencjach kulturowych niż klasa robotnicza (niższa).

Jak widać kryterium do zaliczania się do klasy średniej nie jest zarabianie więcej niż - nie wiem - 50% społeczeństwa, ale po prostu odpowiedni poziom życia.

Oczywiście ja nie twierdzę, że nie ma programistów, którzy zarabiają bardzo duże pieniądze. Mowię o większości. Przecież nawet te 15K, o których tutaj piszemy, to już jest wyższa półka programistów.

2
teez napisał(a):

Ja się nastawiam, że aktualnie odkładam z pensji ok. 80% (student, więc mogę "wegetować" jakby to większość nazwała za 2.5k/miesiąc)

szkoda, że musisz wegetować, ja bym się bawił, po 30stce to już raczej stary ramol, okulary, lapek i klepiesz kod

5
Mistrzowski Młot napisał(a):

W sumie co złego w gold diggerkach?

Jeżeli zależy ci na tworzeniu pustego związku, a nie związku z osobą która cię będzie wspierać w każdej niedoli, to nic. Pytanie tylko, po co w takim wypadku brać ślub?

Co do ogólnego oburzenia w tym wątku - nie chodzi o to, że OP ma wielkie marzenia, tylko o to, że mając już dużo nie docenia tego co ma i zamiast nauczyć się sensownie zarządzać finansami stwierdził, że do życia "na poziomie" potrzebna mu przynajmniej 2,5x wyższa pensja. Do tego dochodzą ludzie twierdzący, że za 10k to ledwo da się żyć gdy ma się rodzinę, lub że 15k to nie jest nic szczególnego, od taka przeciętna pensja, a tak w ogóle to na tym etacie nic nie da się zarobić... Serio przykro się czyta ten wątek. Mam nadzieję, że żaden dziennikarz NaTemat tutaj nie wejdzie, bo populacja artykułów o roszczeniowych arystokratach IT zwiększy się, choć być może po raz pierwszy w historii dziennikarstwa będą to artykuły napisane z sensem.

8

Twierdzenie że 10k jest spoko bo inni zarabiają 4k to tak jakby stwierdzic że facet ktory chleje piwo przed telewizorem jest dobry bo inni biją swoje żony a on tylko hoduje brzuch.
Należy sobie postawić jedno zasadniczo ważne pytanie -> a co mnie k... inni obchodzą? To że na przykład duża część osób umie angielski na poziomie B2 nie znaczy że dla mnie B2 to jest wysoki poziom bo dla mnie jest to słaby i chcę miec przynajmniej C1. A roszczeniowośc polega na tym że żąda się czegoś bezpodstawnie, za to że sie jest. Myslenie o tym co można zrobić żeby miec więcej nie ma nic wspolnego z rozszczeniowością.

2
scibi92 napisał(a):

Twierdzenie że 10k jest spoko bo inni zarabiają 4k to tak jakby stwierdzic że facet ktory chleje piwo przed telewizorem jest dobry bo inni biją swoje żony a on tylko hoduje brzuch.
Należy sobie postawić jedno zasadniczo ważne pytanie -> a co mnie k... inni obchodzą? To że na przykład duża część osób umie angielski na poziomie B2 nie znaczy że dla mnie B2 to jest wysoki poziom bo dla mnie jest to słaby i chcę miec przynajmniej C1. A roszczeniowośc polega na tym że żąda się czegoś bezpodstawnie, za to że sie jest. Myslenie o tym co można zrobić żeby miec więcej nie ma nic wspolnego z rozszczeniowością.

Nikt nie twierdzi, że masz się porównywać do dołu, że niby "względem nich jesteś bogaty, zatem jest ok". Nie, patrz na lepszych i leć do przodu, ale bez oderwania od rzeczywistości.

Bo jeżeli ktoś zarabia tyle, że jest to w top ok. 5% i twierdzi, że to taka przeciętna sumka, to ma urojenia.

0

@WeiXiao: odpowiem tu, bo dłuższy post.
O co my się kłócimy? Zarobki w granicach górnych 5% to z definicji nie jest 'przeciętna sumka' (to by była mediana, albo raczej dominanta). Ja tylko twierdzę, że:

  1. Zarabianie powiedzmy 10k nie czyni z Ciebie bogacza, tylko co najwyżej gwarantuje wygodne życie. Oczywiście jak na Polskę to dużo, ale bycie wysokim karłem nie czyni jeszcze z nikogo wielkoluda.
  2. Nie ma nic szczególnie złego w chęci zarabiania znacznie większy pieniędzy. Możesz to nazwać chciwością, może będziesz miał rację, ale nie jestem pewien...
  3. Samo programowanie nie koniecznie musi prowadzić do zarabiania naprawdę dużych pieniędzy. (Choć może do tego prowadzić - bo możesz mieć własny produkt, własny software house, albo awansować do kadry managerskiej w danej firmie i powiedzmy zostać CTO, co może się wiązać z większymi kwotami)
2

Do wszystkich tych, którzy zaczynają jakąś g••no burze w związku z dziewczynami "utrzymankami" itp, itd. To, że dziewczyna zarabia mniej, nie znaczy, że od razu leci na kasę, czy coś i że nie może się związać z kimś kto zarabia więcej (wtf w ogóle). W Polsce mało zarabiają zwykłe zawody, dlatego to tak wygląda, w Niemczech ta różnica byłaby praktycznie żadna.

Celem tego topic'a było dowiedzenie się od starszych stażem programistów, czy realne jest przekroczenie pewnych barier zarobkowych, nazwijmy to "w normalny sposób", czyli swoją ciężko pracą, a nie wbijanie się na szczeble korpo, tworzenie własnej firmy, ucieczka za granice? Temat myślę, że się wyczerpał. Na pewno jest ciężko.

0

Ja tam myślę, że da się na etacie w PL, tylko inwestować w mieszkania pod wynajem na bieżąco.

0 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 0