Jak w temacie.
Zatrudnili mnie.
Lider jednego z zespołów miał narkolepsję i spał sobie smacznie w pracy. W momencie gdy ktoś zwrócił mu uwagę, to zaczął się odbijać na bramce i wracał na parking spać w samochodzie.
Produkt na milion linii kodu typu spaghetti w Javie i C zarządzany CVSem, który i tak nie wiem po co był, bo i tak commit polegał na zzipowaniu kodu i wysłaniu go na serwer. Żadnych procedur, wszystko na gębę. Poczciwi ludzie tam pracowali, a firma dawała dobre warunki, ale i tak zwiałem prędko. to było jakieś 3 lata temu
Oj, można by wymieniać długo:) PM nie ogarniający tematu na całym froncie, choć od tego jest: projekt jedzie sam siłą bezwładności...
Wrzucenie produkcyjnych, prywatnych danych o firmach i osobach fizycznych do repo jako dane testowe. Kilkanaście tysięcy NIPów, PESELi, maili, imion, nazwisk itp.
Długo by wymieniać.
Największą był duży projekt w banku gdzie testerzy pisali wymagania, PM swoje kontakty ograniczał do świty, milestony były redukowane (z pięciu zrobiły się cztery, potem trzy) i podobne zabawy.
Na imprezie firmowej dali piwo chyba 2% i nie bylo wodki :/
Przełożony mojego przełożonego który był odpowiedzialny za rekrutacje miał niski skill w wychwytywaniu larpingu przez co mój dział miał przez 52 tygodnie z rzędu 40%+ wyższe wyniki niż reszta pododziałów co zaskutkowało wysypywaniem sie programów do zliczania obrotów.
Na propozycję zainstalowania i wprowadzenia Bugzilli (jira tamtych czasów) management zareagował zarządzeniem o zakazie robienia błędów w kodzie.
To było w czasach internetu łupanego, ale nadal cieszy.