Witam. Bardzo lubię programownie, jest to moja pasja, jednak mam tak dużo pracy ( ok 12h dziennie, 2 firmy ), że nie mam czasu
ani chęci nic poklepać sobie w domu, bo by mi życia nie wystarczyło. Gdy już mam chwile wolnego, to wole sobię godzine pograć w gry albo
wyjść na basen.. Czy to czyni mnie złym programistom ? Dużo się naczytałem że ludzie z pasją powinni klepać też coś w domu po pracy i tak się zastanawiam
czy rzeczywiście coś w tym jest..
Nie.
/zamykam
Uważam, że nie. Pasja to pasja - nic więcej i nic mniej. Można mieć pasję do czegoś, nigdy "po prostu" (= zawsze z parametrem). Jeśli ją czujesz=masz do programowania - świetnie. Co wynika z pasji? Że robisz to, do czego ją masz. Ty już programujesz. Jeśli miałbyś pasję do programowania np. innego niż w pracy, to byłby wtedy punkt do większych rozważań, ale teraz raczej jest spoko w mojej opinii. Chyba, że nie czujesz się z tym dobrze. Ale na pewno każdy jest inny, jeden robi coś w domu, inny nie.
A poza tematem to odradzałbym pracować tyle czasu dziennie. Gdyby była taka możliwość, może wystarczy Ci jedna firma i resztę czasu spróbujesz zrobić coś sam, gdyby Ci się chciało?
niektórzy oceniają czy ktoś jest dobry np. po testach codility... gdzie liczy sie tylko algorytmika/matma.
to ze nie masz projektow to trudno. moze staraj sie widzielic jakis kod, dodac go na github z MIT/apache2 i pozniej uzyc w projekcie u klienta, dwie pieczenie na jednym ogniu :)
Nie wiem, czym się przejmujesz. Twój czas to Twój czas. Mój github jest 'pusty' bo mam wersję płatną, wszystkie moje repo są prywatne. A porftolio się wymaga tylko od początujących frontendowców, reszta się obroni bez tego.
Jakkolwiek nie spojrzeć na to pytanie to wynik jest zawsze na tak. Pytanie retoryczne?
Ja klepie kod 14 godzin na dobe. 8h praca w firmie i 6 w domu zdalnie. Też nic nie ma na Githubie.
Ostatnio słyszałem, że przeciętny człowiek ma okazje podziwiać pełny zachód słońca kilka/kilkanaście razy w swoim życiu. Naszła mnie refleksja, że może ciśnięcie po kilkanaście godzin dziennie dla kogoś to nie najlepszy sposób na życie. (po nikim nie jadę, piszę o sobie)
Złym to nie, ale jednak myślę, że posiadanie czegoś (i to nie byle czego - jak masz wrzucić kalkulator albo notatnik to lepiej nie wrzucać nic) na gicie może czasami pomóc. Zwłaszcza przy przechodzeniu z korpo do bardziej pasjonackiej firmy a'la software house, gdzie potencjalnie Twoje umiejętności będzie oceniać nie babka z HR, tylko ktoś z pojęciem. Ale jak się nie ma czasu i ma to być zapakowany jakiś szajs, to naprawdę szkoda coś takiego pchać.
Oczywiście, że tak.
Ciekawe skąd w ludziach ta konieczność bycia dobrze ocenionymi przez obcych ludzi w Internecie.
To już nawet śmieszne nie jest.
Rób swoje, rozwijaj się, a jak Ci ktoś powie, że jesteś klepaczem a nie programistą, albo, że jesteś słaby, to może i jesteś, ale to nie jego sprawa.
Rób dalej swoje, i nawet jak teraz jesteś słaby, to za jakiś czas możesz już nie być.
Zupełnie nie rozumiem w czym problem, i po co potrzebujesz potwierdzenia własnej wartości.
@Silv:
Tak, wiem, że jest potrzeba afiliacji itd, ale dlaczego masz być akceptowany przez jakichś ludzi w Internecie których nie znasz?
Jest zasadnicza różnica pomiędzy byciem akceptowanym i poważanym wśród faktycznych znajomych, a w śród jakich randomowych osób, które mogą być botami, trolami, lub jednym człowiekiem z kilkoma kontami.
Gdzieś czytałem na reddicie w podobnym temacie, że o ile możesz być dobrym programistą, to przez fakt ze nie klepiesz kodu w domu nie zdobywasz dodatkowego doświadczenia do tych mitycznych 10k godzin, które człowiek potrzebuje aby osiągnąć biegłość w danej dziedzinie. A skoro pracodawca ma wybór pomiędzy osobą która poświęca swój wolny czas na udoskonalanie swoich umiejętności, a osobą która tego nie robi to jak myślisz kogo wybierze ? Weź tez pod uwagę, że ich twój "life-and-work balance" tak naprawdę guzik obchodzi, bo każdy chce mieć jak największy zysk z pracownika. Po prostu taki programista rokuje lepiej dla finansów firmy.
TwójJanuszBrzmiZnajomo napisał(a):
Gdzieś czytałem na reddicie w podobnym temacie, że o ile możesz być dobrym programistą, to przez fakt ze nie klepiesz kodu w domu nie zdobywasz dodatkowego doświadczenia do tych mitycznych 10k godzin, które człowiek potrzebuje aby osiągnąć biegłość w danej dziedzinie.
Reddit to taki anglojęzyczny wykop.pl, nie powinieneś traktować tego poważnie.
A skoro pracodawca ma wybór pomiędzy osobą która poświęca swój wolny czas na udoskonalanie swoich umiejętności, a osobą która tego nie robi to jak myślisz kogo wybierze ?
Tego, który zrobi lepsze wrażenie na rozmowie kwalifikacyjnej.
Weź tez pod uwagę, że ich twój "life-and-work balance" tak naprawdę guzik obchodzi, bo każdy chce mieć jak największy zysk z pracownika. Po prostu taki programista rokuje lepiej dla finansów firmy.
Zgadzam się z tym, że każdy chce mieć jak największy zysk z pracownika.
Tyle tylko że zysk nie musi się skalować liniowo i człowiek lepszy w kodowaniu o 20% nie musi przynosić wiekszych zysków od konkurenta. Za to programista, który potrafi pogadać z klientem o pogodzie może faktycznie zarobić więcej. Już nawet nie wspomnę o tym, że np. wiedza o tym, że na poziomie OS można ustawić flagę keep-alive na połączenia po TCP może być dużo cenniejsza niż duże ilości kodu w repozytorium.
Nie robiąc nic poza pracą zawodową bardzo łatwo utknąć w jakiejś niszy lub starej technologii, w tym samym czasie świat idzie do przodu. Nie jest to tylko problem programistów, ale praktycznie wszystkich zawodów. Przykładowo będąc budowlańcem 10 lat temu robiło się tradycyjne fundamenty i stawiało kominy, obecnie inwestorzy co raz częściej zamiast fundamentów oczekują płyty fundamentowej, a zamiast kominów kanałów pod rekuperację. W przypadku programistów prędkość zmian jest tak szybka, że ciężko nad tym nadążyć. Co chwila powstają nowe frameworki JS, a Google co roku wypuszcza nową wersję Androida. W związku z tym ograniczając się tylko do pracy zawodowej tkwimy w miejscu, a nawet się cofamy.
W związku z powyższym odpowiedź na pytanie postawione w tym wątku jest jasna i nie podlega dyskusji.
Nie robiąc nic poza pracą zawodową bardzo łatwo utknąć w jakiejś niszy lub starej technolog
oraz
będąc budowlańcem 10 lat temu robiło się tradycyjne fundamenty i stawiało kominy, obecnie inwestorzy co raz częściej zamiast fundamentów oczekują płyty fundamentowej, a zamiast kominów kanałów pod rekuperację
@Haskell: Wszystko się zgadza, ale rozwój powinien być częścią życia zawodowego a nie odbywać się po godzinach.
Liczenie na to, że pracownik się doszkoli w swoim wolnym czasie (i jeszcze za własne pieniądze) jest januszowaniem i tyle.
Rozwój i poznawanie nowych technologii (dotyczy to każdej branży) jest bardzo ważny - ale na to jest czas i miejsce w ramach tygodnia pracy. A po godzinach bierzesz dzieciaki na basen albo żonę do SPA. I zapominasz co to jest firma, szef i kolega z biurka obok.
cerrato napisał(a):
A po godzinach bierzesz dzieciaki na basen albo żonę do SPA.
Każdy ma wolny wybór. Możesz być grubym Januszem, który pracuje w ochronie za 2zł za godzinę, a po pracy zakłada kapcie i siada z piwem przed telewizorem albo wybitnym chirurgiem, który spędza w pracy, na konferencjach i nauce 80 godzin tygodniowo.
Niech mnie Bóg broni przed chirurgiem, który mnie operuje po 75 godzinach swojej pracy w danym tygodniu.
Każdy ma wolny wybór. Możesz być grubym Januszem, który pracuje w ochronie za 2zł za godzinę, a po pracy zakłada kapcie i siada z piwem przed telewizorem
@Haskell: Trochę (a właściwie to bardzo) przejaskrawiasz i naciągasz rzeczywistość. To, że ktoś chce mieć w czasie wolnym czas wolny nie powoduje, że staje się idiotą i prostakiem (jak sugerujesz pisząc o grubasie przed TV). Mi chodzi jedynie o to, że rozwój powinien stanowić część kariery a nie być zarezerwowany na czas wolny. Poza tym wypoczęty pracownik jest bardziej wydajny. W świecie coraz więcej firm to rozumie i skracają tydzień pracy, dają dodatkowe płatne urlopy itp. Natomiast nie jest tak, jak Ty to przedstawiasz - że masz dwie skrajności i nic po środku.
Uważam, że jeśli ktoś w pracy się nie rozwija to świadczy to przede wszystkim o fakcie, że to nie jest najlepsze miejsce na dłuższa metę. Dobry szef wysyła pracowników na różne szkolenia, konferencje, kupuje im prenumeraty branżowych czasopism, daje czas na "bezproduktywne" siedzenie w necie i czytanie o nowościach itp. I to wszystko robi w czasie pracy, traktując to jako normalny element składowy zatrudnienia, uznając to za inwestycję w "swoje mienie" - którym w danej chwili jest pracownik (z tym "mieniem" to taki skrót myślowy, proszę o brak tekstów w stylu "obecnie nie ma już niewolnictwa" lub podobnych).
A jeśli ktoś każe pracować codziennie 8 godzin, nie dając miejsca na rozwój czy poszerzanie kwalifikacji, to nie jest dobrym szefem. A przede wszystkim nie można oczekiwać, że pracownik będzie cokolwiek (czy to niedokończone tematy, czy szkolenia) robił po godzinach - to nie jest fair w stosunku do niego.
Jesli nie programujesz nic w domu to mozesz juz przestac byc programista, naprawde. Jak mozna nie rozwijac sie po godzinach? Tylko to co w pracy? Dobry mi zart... Takiego nigdy bym nie zatrudnil do mojej firmy
cerrato napisał(a):
A jeśli ktoś każe pracować codziennie 8 godzin, nie dając miejsca na rozwój czy poszerzanie kwalifikacji, to nie jest dobrym szefem. A przede wszystkim nie można oczekiwać, że pracownik będzie cokolwiek (czy to niedokończone tematy, czy szkolenia) robił po godzinach - to nie jest fair w stosunku do niego.
Tak jak już pisałem, każdy ma wolny wybór. Jeżeli szef nie umożliwia poszerzenia kwalifikacji w czasie pracy, to można przyjąć pozę obrażonego Janusza (to nie fair) i stwierdzić, że woli z dziećmi na basenie obserwować jak jego wiedza i umiejętności się przeterminowują.
Z ciekawości
4p liczy się jako rozwijanie?
Jeżeli szef nie umożliwia poszerzenia kwalifikacji w czasie pracy, to można przyjąć pozę obrażonego Janusza (to nie fair) i stwierdzić, że woli z dziećmi na basenie obserwować jak jego wiedza i umiejętności się przeterminowują.
@Haskell: Jak masz taką firmę, to szukasz innej, w której masz możliwości rozwoju. I tyle w temacie...