Hej, tak ostatnio się zastanawiam jaki moment jest takim najoptymalniejszym do zaczęcia programowania tak na poważnie.
Teraz jestem na 1 roku studiów (21 lat), coś tam sobie czasem pokoduje, dorabiam w tzw. shitPRACY.
Ostatni sobie założyłem, że do 23/24 roku życia chciałbym wejść w "branżę" tak na poważnie, a teraz przez te 2/3 chcę się bawić, nie martwić zbyt wieloma rzeczami - ot takie przedłużenie sobie dzieciństwa.
Jak to wyglądało w Waszych przypadkach? Od razu uderzaliście w IT czy jednak woleliście imprezować?
Na studiach nie imprezowałem, tylko douczałem się praktyki samodzielnie plus ogarniałem materiał ze studiów (matematyka, algorytmika). Jako, że byłem po prowincjonalnym liceum, musiałem nadrobić braki matematyczne, przez co jak 3/4 tych którzy przetrwali pierwszy rok (odpadało jakieś 70%) studiowałem nieco dłużej. Trudno, w końcu topowa uczelnia, a człowiekowi który mnie uczył matematyki należą się srogie konsekwencje za chałturę którą o ile mi wiadomo wciąż odstawia w tym samym liceum. Ci którzy podjęli pracę w czasie studiów końćzyli je w 90% później niż planowe 5 lat, lub rzucali je całkowicie. Imprezować zacząłem dopiero niedawno. Pierwszą pracę w branży podjąłem na 5tym roku wykaszając konkurencję w procesie rekrutacyjnym do firmy programistycznej o bardzo wąskiej specjaliazacji. Jeśli nie ciśnie cię kwestia finansowa (masz około 1k na miesiąc mieszkając z kimś lub w akademiku), to radzę jednak skupić się na studiach. Branża nie ucieknie, a ze studiów jednak idzie wynieść wiele wartościowych rzeczy. Pracuj nad stylem kodu i jego czytelnością. Nie wierz w brednie, że matematyka się nie przydaje. Tak, nawet na podium polskich uniwerków wielu wykładowców i ćwiczeniowców prowadzi zajęcia matematycznie wybitnie c**** (jestem po jednym z polskich TOP2 więc wiem o czym mówię), ale jak masz ambicje na bycie kimś więcej niż klepaczem systemów do zarządzania magazynem wacików i podpasek to trzeba przynajmniej to ustawow 3 na semestr wyciągać.