Psychika po wyrzuceniu z pracy

2

Od razu mówię, że na początku byłem amatorem i wykorzystałem czas gdy przyjmowano każdego. Najpierw na studiach (dzienna i państwowa, ale poziom śmieszny) dorabiałem w jednej firmie, a po studiach przeszedłem do innej na pełny etat. To była mała firma gdzie płace były żałosne, ale chodziło mi o doświadczenie. Wiadomo że jak kasa mała to też się nie do końca starałem i tak wyszło, że mnie zwolnili. Ta firma i tak już padła i sobie poradziłem psychicznie z tym po długim czasie (nawet mimo że na drugi dzień byłem już na rekrutacji w innej firmie do której mnie przyjęli), ale koszmary wróciły. W tej ostatniej firmie już się wziąłem za siebie, przeczytałem dużo książek i przerobiłem dużo kursów, żeby być lepszym i zostałem seniorem. Ogólnie już bardzo dużo umiem i uważam, że teraz jestem bardzo dobry, więc postanowiłem iść dalej. Byłem na rekrutacji w nowej firmie, która mi dobrze poszła i zgodzili się na moje warunki, ale spotkałem tam przełożonego z tej firmy z której mnie wyrzucono i on na to miał duży wpływ. On akurat pracuje w innej firmie, ale mieszczącej się w tym samym budynku. I teraz znów jestem załamany i nie wiem co zrobić. Po prostu mi wstyd za to co się stało i ten gość mi będzie o tym przypominał. Nie pociesza mnie fakt, że tamta firma i tak padła, a on miał w tym udział. Bardziej się martwię, że o mojej nowej powie, że jest słaba skoro przyjmują takich jak ja. Szukać dalej czy zostać w obecnej gdzie się dobrze czuje? Jak sobie poradzić z psychiką na przyszłość?

4

chyba po prostu za dużo się przejmujesz

0

Po prostu mi wstyd za to co się stało i ten gość mi będzie o tym przypominał.

A co ci da użalanie się nad przeszłością ? Nie zmienisz już jej, a tylko tracisz czas na pogrążaniu się. Jest duża szansa że ten koleś się nie przejmuje tym epizodem i skupia się na chwili obecnej, nowej firmie. Mówię to jako osoba która jest na wylocie z pewnej znanej Krakowskiej firmy za tzw. "poor performance" i nie jest to 1 przypadek, ale z tego powodu nie mam zamiaru skoczyć z mostu czy podciąć żył (choć to by może rozwiązało problem mojego kredytu). Ty jesteś w otyle komfortowej sytuacji, że masz dobrą pracę i z tego co piszesz, poduczyłeś się i masz obecnie w miarę stabilną pozycję w firmie. Problem jest tylko w twojej głowie, szczególnie, że tamta osoba pracuje w innej firmie niż ty.

2

Obawiasz się, że jakiś gość mógłby nazywać twoją firmę słabą, bo przyjęli do niej gościa(ciebie), który "długi czas temu" był słaby?

A no tak, bo przecież ludzie to się nigdy nie zmieniają i niczego nie uczą, więc pewnie jesteś nadal słaby (just kidding lol)

btw: ten gość jest jakiś wpływowy, że gdyby tak powiedział, to nagle żaden programista by do was nie aplikował czy coś?

btw2: Ja to bym podbił do niego dla zabawy i zapytał coś typu "elo andrzej, co tam? dalej męczysz tego phpa?"

16
Nieposkromiony Ogrodnik napisał(a):

Od razu mówię, że na początku byłem amatorem i wykorzystałem czas gdy przyjmowano każdego. Najpierw na studiach (dzienna i państwowa, ale poziom śmieszny) dorabiałem w jednej firmie, a po studiach przeszedłem do innej na pełny etat. To była mała firma gdzie płace były żałosne, ale chodziło mi o doświadczenie. Wiadomo że jak kasa mała to też się nie do końca starałem i tak wyszło, że mnie zwolnili. Ta firma i tak już padła i sobie poradziłem psychicznie z tym po długim czasie (nawet mimo że na drugi dzień byłem już na rekrutacji w innej firmie do której mnie przyjęli), ale koszmary wróciły. W tej ostatniej firmie już się wziąłem za siebie, przeczytałem dużo książek i przerobiłem dużo kursów, żeby być lepszym i zostałem seniorem. Ogólnie już bardzo dużo umiem i uważam, że teraz jestem bardzo dobry, więc postanowiłem iść dalej. Byłem na rekrutacji w nowej firmie, która mi dobrze poszła i zgodzili się na moje warunki, ale spotkałem tam przełożonego z tej firmy z której mnie wyrzucono i on na to miał duży wpływ. On akurat pracuje w innej firmie, ale mieszczącej się w tym samym budynku. I teraz znów jestem załamany i nie wiem co zrobić. Po prostu mi wstyd za to co się stało i ten gość mi będzie o tym przypominał. Nie pociesza mnie fakt, że tamta firma i tak padła, a on miał w tym udział. Bardziej się martwię, że o mojej nowej powie, że jest słaba skoro przyjmują takich jak ja. Szukać dalej czy zostać w obecnej gdzie się dobrze czuje? Jak sobie poradzić z psychiką na przyszłość?

Robisz tak: kupujesz porządnego łiskacza typu Single Malt, żadne tam gówniane blendy jak Dżony Łolker czy inny syf dla plebsu. Idziesz do tego typa i przy wszystkich tak, żeby wszyscy slyszeli mu go wręczasz z tekstem "Kierowniku chciałbym kierownikowi podziękować, za to, że mnie kierownik wyrzucił z tej firmy, którą doprowadziliście chwilę potem do upadku. Dzieki temu miałem szansę zacząć od nowa w dobrze prowadzonym biznesie i nabrać doświadczenia, z którym teraz jestem cenionym fachowcem. Jeszcze raz dziękuję." Optymanie by było, gdyby ludziowie z twojej f-my też to słyszeli.

Pzdr.

1

Generalnie gościu najwyraźniej działa na Ciebie jak trigger deprecjonujący Twoje poczucie wartości. Postaraj się od tego uniezależnić i uświadom sobie, że Twoje odczucia i wiara w siebie nie powinny być uwarunkowane jego osobą. Oczywiście byłoby idealne, jeśli otaczałyby nas tylko te osoby, które lubimy, ale niestety czasem jest tak, że musimy na co dzień przebywać z kimś, kto nas wku*wia/źle nam się kojarzy. Umiejętność do wypracowania jak każda inna.

2
Nieposkromiony Ogrodnik napisał(a):

On akurat pracuje w innej firmie, ale mieszczącej się w tym samym budynku.

czyli zasadniczo nie ma wpływu na twoją obecną karierę, a tym bardziej na stanowisku seniora, być może prozaicznie nawet ta porażka spowodowała, że się wziąłeś za naukę i jesteś tam gdzie jesteś, proste, nic dzieje się bez przyczyny

1

HAHA :D

Ja zostałem zwolniony z podrzędnej korporacji bo się za bardzo opierdalałem. Mówili mi, że się nie nadaję na programistę i jestem głupi.

Zrobiłem sobie 2 lata sielanki na studiach, poprawiłem się i zatrudniłem się w dużej, dużo lepszej korporacji.

Nagle rok po moim zatrudnieniu mniej więcej co 3 miesiące mój były liniowy przyszedł do mojej firmy na stanowisko wyższe o 1 stopień, spotkałem 2 "kolegów" z byłej pracy i 1 koleś który przyszedł tam za mnie prawie trafił do mojego obecnego zespołu za poleceniem, w skrócie prawie cały mój zespół razem z byłym liniowym wylądował w moim obecnym korpo.

Musieli iść za poleceniem bo sami nie mogli się dostać / przejść przez proces rekrutacyjny. I dalej tu jestem.

Daj spokój chłopie gorzej niż to co tu opisałem nie będzie :D to tylko jeden janusz.

0

To jakie wrażenie po sobie zostawiasz jest istotne. Mówiąc marketinogowo - swoją markę budujesz całe życie. Mówiąc po ludzki - świat IT jest mały, ludzi się znają, też zmieniają firmy, mają kontakty i znajomych u konkurencji, et cetera.

Z drugiej strony, jedna czy dwie wpadki nie przekreślą Twojej pozycji. Zakładając, że ktokolwiek dotrze do Twojej historii, a to wcale nie jest pewne, to myślę, że w tym wypadku jest ważne byś swoją obecną postawą potrafił pokazać, że to co było w przeszłości jest już nieaktualne. Nie jesteś alfą i omegą, możesz popełniać błędy, istotne byś potrafił wyciągać z nich wnioski. Nie jesteś też w centrum wszechświata, więc Twój były przełożony może już o tym nie pamiętać, mieć inne ważniejsze sprawy na głowie, woleć milczeć albo mieć to w du***.

0

Ja nie rozumiem w sumie jaki problem, czym Ty się dokładnie tutaj przejmujesz? Że ktoś komuś coś powie?

1

myslalem ze to bait, ale jak ludzie odpisuja normalnie to hmm

2
Nieposkromiony Ogrodnik napisał(a):

Od razu mówię, że na początku byłem amatorem i wykorzystałem czas gdy przyjmowano każdego. Najpierw na studiach (dzienna i państwowa, ale poziom śmieszny) dorabiałem w jednej firmie, a po studiach przeszedłem do innej na pełny etat. To była mała firma gdzie płace były żałosne, ale chodziło mi o doświadczenie. Wiadomo że jak kasa mała to też się nie do końca starałem i tak wyszło, że mnie zwolnili. Ta firma i tak już padła i sobie poradziłem psychicznie z tym po długim czasie (nawet mimo że na drugi dzień byłem już na rekrutacji w innej firmie do której mnie przyjęli), ale koszmary wróciły. W tej ostatniej firmie już się wziąłem za siebie, przeczytałem dużo książek i przerobiłem dużo kursów, żeby być lepszym i zostałem seniorem. Ogólnie już bardzo dużo umiem i uważam, że teraz jestem bardzo dobry, więc postanowiłem iść dalej. Byłem na rekrutacji w nowej firmie, która mi dobrze poszła i zgodzili się na moje warunki, ale spotkałem tam przełożonego z tej firmy z której mnie wyrzucono i on na to miał duży wpływ. On akurat pracuje w innej firmie, ale mieszczącej się w tym samym budynku. I teraz znów jestem załamany i nie wiem co zrobić. Po prostu mi wstyd za to co się stało i ten gość mi będzie o tym przypominał. Nie pociesza mnie fakt, że tamta firma i tak padła, a on miał w tym udział. Bardziej się martwię, że o mojej nowej powie, że jest słaba skoro przyjmują takich jak ja. Szukać dalej czy zostać w obecnej gdzie się dobrze czuje? Jak sobie poradzić z psychiką na przyszłość?

Następnym razem jak spotkasz typa jeszcze raz i coś by krzywo nawet popatrzył, to podejdź do niego na kozaku i powiedz, że wiesz do jakiej szkoły chodzą jego dzieci i odejdź od niego jak gdyby rozmowy nie było. Sposób skuteczny w 100% :D

0

Idź do lekarza jak masz takie problemy.

1

Ja tam jestem zdania, że w firmach powinni być zatrudnieni psycholodzy. Zaraz, w sumie panie z HRu mają często dyplom psychologii, może to one powinny przejąć tę rolę. A może już są? W końcu po coś są tam zatrudnione.

3

psycholodzy to patologia umysłowa i pseudonauka. Nie wiem jak ktoś myślący może uznawać kompetencje tych ludzi.

0

Też nie uważam psychologii za poważną naukę, a odkrycia psychologów często balansują na krawędzi pseudonauki (czasami nią po prostu są), ale jednak potrzeba kogoś w firmach, kto by się zajął takimi rzeczami jak czuwanie nad stanem psychiki pracowników, rozwiązywanie konfliktów komunikacyjnych, czy odpowiednie motywowanie całego zespołu czy robienie szkoleń z zakresu radzenia sobie ze stresem albo selekcjonowanie kandydatów pod kątem testów inteligencji, żeby nie zatrudniać byle kogo.

Firmy idą na łatwiznę i załatwiają to "bonusami", czyli masz darmową kawę, opiekę medyczną, piłkarzyki, playstation, kursy angielskiego i bądź szczęśliwy, zadowolony i rób swoją robotę, ale czasem to jednak nie wystarcza (szczególnie, że nadmiar rozrywki po prostu rozleniwia i ludzie zamiast pracować się opieprzają cały czas, co też nie jest dobre), i myślę, że jednak by się przydała jakaś fachowa opieka psychologiczno-psychiatryczna. Może nie byłoby tylu patologii i Januszowania w firmach albo tylu absurdalnych, zaburzonych wyimaginowanych złudzeń (np. ficzer, który wymaga miesięcy pracy ma być robiony w tydzień - to też oznaka jakichś zaburzeń myślenia, które psychiatra i odpowiednia terapia mogłyby skorygować).

1

a później dochodzi do tego że dostajesz łatkę psychopaty bo nie uśmiechasz sie non stop/ nie układasz rąk w piramidkę lub nie patrzysz brzydkiej babie psycholog prosto w oczy podczas rozmowy. Na psychologię idą wścibskie baby ktore lubują się historiami życia innch ludzi i lubią się do nich wtrącać , próbują nimi sterować itp. Typowo babska dziedzina dla podludzi.

4

Uwielbiam jak ludzie wypowiadają się na tematy o których nie mają pojęcia.

2
Brunatny Kura napisał(a):

a później dochodzi do tego że dostajesz łatkę psychopaty bo nie uśmiechasz sie non stop/ nie układasz rąk w piramidkę lub nie patrzysz brzydkiej babie psycholog prosto w oczy podczas rozmowy. Na psychologię idą wścibskie baby ktore lubują się historiami życia innch ludzi i lubią się do nich wtrącać , próbują nimi sterować itp. Typowo babska dziedzina dla podludzi.

Na psychologię idą różne osoby z różnych powodów. Zresztą podobnie jak na informatykę.

3
LukeJL napisał(a):

Też nie uważam psychologii za poważną naukę, a odkrycia psychologów często balansują na krawędzi pseudonauki (czasami nią po prostu są)

A jakiś konkretny przykład?

4

No ja tu widzę doskonały przykład tego, że naukowcy chcą usunąć niesprawdzony pomysł ze swojej dziedziny. Co w tym nienaukowego?

0

Naukowcy tak (np. prace Witkowskiego), ałe wpływ na konkretnych ludzi mają raczej szamani z tytułem magistra psychologii i raczej w takim kontekście zaczął się tu ten temat.

5

No wiesz, oni są po prostu tak dobrzy w tej psychologii jak magistrzy informatyki w pisaniu czystego i stabilnego kodu. ;)

0

Wszyscy którzy pocieszają, albo śmieją się z problemów opa niech sobie przypomną jakiegoś gościa w swojej firmie, który nie był całkowitym juniorem, a nie ogarniał i robił głupie błędy, a potem go wywalili. Już zawsze się wam z tym będzie kojarzył.

0

I co w związku z tym ? Nie każdy jest wymiataczem i #Programista15k.

To że taki ktoś może popsuć firmie opinie. Ile znacie gości, którzy jako programiści zostali wyrzuceni z pracy?

1

Sądząc po tym co tworzą Comarch, sap, asseco i jak się tym zachwycają ludzie to przy odpowiednim doborze cen za program można uzyskać totalny zachwyt odbiorcy tworząc totalny shit. Z moich obserwacji wynika że klient i tak nie wie z czym ma do czynienia wiec popsucie opinii nie wchodzi w grę. Za to zadowolenie klienta jest tym wyższe im wiecej zaplacil za soft choćby to byl jakis shotcode.

1

Najbardziej mnie bawi reakcja części osób na tym forum, jak ktoś poda niskie zarobki, a reszta na niego najeżdża że "psuje rynek". A co ma biedak zrobić jak ma problem z wejściem na rynek lub został z poprzedniej pracy wyrzucony i znalezienie pracy w takim stanie jest dość dużym wyzwaniem. Nikt mi nie wmówi, że wyrzucenie z pracy i potem każda kolejna nieudana rozmowa nie odbijają się na psychice takiej osoby, przez co z każdą kolejną próba coraz trudniej utrzymać fasadę, że jesteś pogodny, optymistyczny, "team player" itp. Pozostaje tylko myśleć pozytywnie i próbować dalej nie zważać na takich jak Bogaty Pomidor.

1
kate87 napisał(a):

Sądząc po tym co tworzą Comarch, sap, asseco i jak się tym zachwycają ludzie to przy odpowiednim doborze cen za program można uzyskać totalny zachwyt odbiorcy tworząc totalny shit. Z moich obserwacji wynika że klient i tak nie wie z czym ma do czynienia wiec popsucie opinii nie wchodzi w grę. Za to zadowolenie klienta jest tym wyższe im wiecej zaplacil za soft choćby to byl jakis shotcode.

Notowania Comarchu spadły w kilka miesięcy o 40%, a Asseco wyrzucają z WIG20. To jeszcze nie dramat, ale kolorowo to nie wygląda.

1
Wesoły Terrorysta napisał(a):
kate87 napisał(a):

Sądząc po tym co tworzą Comarch, sap, asseco i jak się tym zachwycają ludzie to przy odpowiednim doborze cen za program można uzyskać totalny zachwyt odbiorcy tworząc totalny shit. Z moich obserwacji wynika że klient i tak nie wie z czym ma do czynienia wiec popsucie opinii nie wchodzi w grę. Za to zadowolenie klienta jest tym wyższe im wiecej zaplacil za soft choćby to byl jakis shotcode.

Notowania Comarchu spadły w kilka miesięcy o 40%, a Asseco wyrzucają z WIG20. To jeszcze nie dramat, ale kolorowo to nie wygląda.

Akurat Commarch w zeszłym roku przejął firmę w której pracowałam i dostali dość sporo dobrego jakościowo kodu i przede wszystkim kilkunastu niezłych klientów.
Co do Asseco, nie wiem nie wypowiadam się, ale wątpię żeby ekonomiści z giełd brali pod uwagę jakość kodu czy ewentualną "renomę" specjalistów zatrudnionych w firmie. Zwłaszcza że większość spółek IT robiących w księgowości i notowanych na giełdzie ma wielkie hale produkcyjne z wieloma studentami na pokładzie i niewieloma seniorami. Także na jakość nie ma co liczyć.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1