Wątek przeniesiony 2018-02-24 19:51 z Off-Topic przez furious programming.

Dziwne pytanie rekrutacyjne

0

Cześć, ostatnio na rozmowie dostałem pytanie aby oszacować ilość lamp ulicznych w Warszawie. Zaskoczyło mnie to i nie wiedziałem co powiedzieć więc strzeliłem jakąś głupią liczbę w stylu 350 tysięcy. Jak podeszlibyście do tego problemu?

1

Może próbowali Cię wyprowadzić z równowagi i sprawdzić czy nie wywrócisz stołu do góry nogami, ja bym tak zrobił

0

Było spytać, a na ch*j mi to wiedzieć !?

0

Podobne pytania chodzą po necie przedstawiane jako pytania rekrutacyjne do Google'a czy innych tego typu firm. Prawidłową odpowiedzią jest głośne myślenie i dedukowanie typu: jeśli w Warszawie jest 1000 ulic, a na każdej ulicy jest średnio 100 lamp to wszystkich lamp będzie 100 000. Rekruter ocenia wtedy twój sposób rozumowania.

0

Tak zwane pytania niby abstrakcyjne/na inteligencję. Imho jeden wielki korporacyjny bullshit. Skoro ktoś zadaje pytanie docelowo "na inteligencję" i się na nie nie odpowie (może pod wpływem stresu, może pod wpływem zaskoczenia?), to jak taka osoba ma się poczuć? To większy strzał w japę niż nieodpowiedzenie na jakiekolwiek pytanie związane z umiejętnościami programistycznymi i na pewno nie zamierzałbym pracować w firmie, która traktuje swojego potencjalnego pracownika jak zwierzę w cyrku.

3

Można od razu wypalić jakąś kwestię typu: "aaa kojarzę te głupawe pytania rekrutacyjne z Internetu, chodzi o to by głośno myśleć i kombinować". Następnie wytłumaczyć, że lepiej czujesz się z pytaniami związanymi z IT niż z losowymi głupawymi zagadkami.

4

Ja bym podziękowała za taką rekrutację, jak potrzebują takie korpo zagrywki to się raczej nie dogadamy.

W sumie moja kumpela szła na rekru na programistę Java, generalnie spoko, wprowadziło ją dwóch kolesiów, gadka szmatka i nagle pytanie na twarz: stawiasz nowe miasto jak ustawisz stacje benzynowe. Zrobiła o lol, pokminiła, że zależy od wielkości miasta, a potem coś odpowiedziała wychodząc z założenia, bo może to jakieś bardziej algorytmiczne zadanie na przełamanie lodów. Zanim skończyła weszła rekruterka i jej przyszły tech lead. Dwaj goście okazało się po prostu zgarneli ją z recepcji i uznali, że to będzie dobry dowcip dla nowej koleżanki. Rekrutację przeszła pomyślnie. Z jednym z tych śmieszków później pracowała w teamie.

6
Zakręcony Rycerz napisał(a):

Cześć, ostatnio na rozmowie dostałem pytanie aby oszacować ilość lamp ulicznych w Warszawie. Zaskoczyło mnie to i nie wiedziałem co powiedzieć więc strzeliłem jakąś głupią liczbę w stylu 350 tysięcy. Jak podeszlibyście do tego problemu?

W Warszawie jest tyle lamp ile powinno być lamp na 1 mieszkańca * ilość mieszkańców. Jak będą drążyć tamat ile konkretnie to odpowiedz, żeby się p****olili bo ty właśnie im podałeś uniwersalną abstrakcję niezależną od szczegółów implementacji.

0

Dobrze ci szła rozmowa, masz bardzo duże szanse na propozycję pracy, więc przyszła pora na pytania zmiękczające. Nie ma byka we wsi który policzy ze 100% pewnością lampy w Warszawie :) Jak to jest skuteczne sam widzisz, aż na forum przyszedłeś tak cię ruszyło bo dałeś się zrobić na szaro starym wyjadaczom. Z pozycji dobrego pewnego siebie gościa do ewentualnych negocjacji o kasę pójdziesz odpowiednio zmiękczony.

5

Afair to Google już dawno zrezygnowało z tych pytań, bo doszli do wniosku że niczego nie sprawdzają. Jeśli chodzi o dziwne pytania rekrutacyjne, to ja proponuje zawsze pamiętać o tym, ze rekrutacja działa w dwie strony ;)
Generalnie jeśli dostajesz pytania, na które nie znasz odpowiedzi, to znaczy że ta praca nie jest dla ciebie:

  • Albo pytanie ma sens i taka wiedza jest koniecznie potrzebna w pracy, więc to że nie umiesz odpowiedzieć oznacza że później miałbyś problemy z wykonywaniem zadań
  • Albo pytanie nie ma sensu, wtedy lepiej uciekać, bo to znaczy, że zatrudniają tam ludzi na podstawie umiejętności niezwiązanych z pracą. W efekcie możesz dostać do teamu ludzi którzy nie umieją programować, ale wiedzą ile piłeczek pingpongowych zmieści się w samochodzie albo ile latarni jest w mieście X.
2

To nie takie proste. Czasami rekrutacje nie są do konkretnego zespołu - takowy wybierasz dopiero jak się dostaniesz - więc sprawdza się wszystko. Nie od dzisiaj wiadomo, że jednym z kluczowych czynników wpływających na skuteczność pracownika jest jego IQ. Niestety, ale w wielu krajach dawanie ludziom testów IQ jest po prostu zabronione jako sposób rekrutacji więc wymyśla się zupełnie oderwane od rzeczywistości pytania z nadzieją, że będą jakiegoś rodzaju 'proxy' na inteligencję i inne cechy.

Podobnie jest zresztą z wymyślaniem algorytmów w 15 min / rekrutowaniem ludzi po wszelakiego rodzaju turniejach (ctfy, algorytmika etc.). Nikt nie będzie pisał wyrafinowanej funkcji optymalizacyjnej w 3h na produkcję ale jeżeli ktoś dobrze sobie z tym radzi na turnieju to jest to 'proxy' na jego pewne cechy (odporność na stress, opanowanie, możliwe zaangażowanie etc.).

To nie znaczy, że jak ktoś nie wygrał ostatnich trzech olimpiad to się nie nadaje; może się nadawać ale po prostu trzeba dużo wysiłku włożyć w proces rekrutacji żeby to sprawdzić a i tak jest to pewnego rodzaju 'gra w pokera'.

1

Nie miałeś im podać konkretnej liczby, tylko przedstawić Twój proces.

Gdybyś opisał że wziąłbyś najbardziej średnie osiedle w Warszawie, oszacowałbyś średnią odległość między lampami, podał średnią ilość lamp na kilometr;...

...to dostałbyś pracę. To jest jak najbardziej sensowne pytanie rekrutacyjne. To że Ty tego nie rozumiesz, nie znaczy że jest głupie.

0
TomRiddle napisał(a):

Nie miałeś im podać konkretnej liczby, tylko przedstawić Twój proces.

Gdybyś opisał że wziąłbyś najbardziej średnie osiedle w Warszawie, oszacowałbyś średnią odległość między lampami, podał średnią ilość lamp na kilometr;...

...to dostałbyś pracę. To jest jak najbardziej sensowne pytanie rekrutacyjne. To że Ty tego nie rozumiesz, nie znaczy że jest głupie.

Jaka jest średnia odległość między lampami na osiedlach? :)

Zapytałby o wydatki miasta na oświetlenie, to jest konkretna kwota dostępna publicznie.
Sprawdziłbyś ile uliczna lampa zużywa prądu, dla błyśnięcia policzyłbyś średni czas trwania jasnego dnia.
kWh na kasę.
Z tego liczba lamp.

Gdybyś pracował i rekrutował w jakiejkolwiek korporacji zajmującą się biznesem to wiedziałbyś jak się do takich zagadnień podchodzi.
Oczywiście gdyby pytania tego typu miały wyłowić ludzi z myśleniem i wiedzą domenową.

Średnia odległość między lampami? Nikt tego nie liczy i nie podaje. Taki sposób podejścia do tematu to licealno-olimpijskie zadania z olimpiad o Bajdocji i Komodocji w treści.

Przykład konkursowy olimpijski
XXIV OI, etap III, dzień próbny. Plik źródłowy piz. Dostępna pamięć: 64 MB. 10.04.2017
Bajtogród jest malowniczym miastem, w którym znajduje się n skrzyżowań połączonych siecią n − 1 dwukierunkowych
dróg. Przy każdym skrzyżowaniu znajduje się dom, a w jednym z nich mieści się pizzeria Bajtazara.
Wszyscy mieszkańcy Bajtogrodu uwielbiają pizzę, więc każdego ranka Bajtazar wypieka n − 1 pizz i rozwozi
je po całym mieście – dokładnie po jednej do każdego domu (poza swoim).
Jako że nikt nie lubi zimnej pizzy, Bajtazar wyposażył swój samochód w supernowoczesny podgrzewacz.
Niestety, jest on także superenergochłonny, więc Bajtazar chciałby go używać jak najkrócej. Postępuje on
więc następująco: pakuje do samochodu kilka pizz, włącza podgrzewacz i rozwozi pizze do niektórych domów.
W momencie dostarczenia ostatniej z nich, wyłącza podgrzewacz i wraca do pizzerii. Bajtazar jest skłonny
wykonać co najwyżej k takich kursów. Zastanawia się teraz, jaki jest minimalny czas pracy podgrzewacza
podczas rozwożenia wszystkich pizz.
Czas pracy podgrzewacza podczas postojów (gdy Bajtazar zanosi pizzę pod drzwi) jest pomijalny.
*

0

Dostałem kiedyś pytanie, ile jest stacji benzynowych w Warszawie. Tego typu pytania mają za zadanie chyba sprawdzić zdolności kombinowania :)

0

Takie pytani albo mają być w stylu jak w reklamie "Nawet najlepsi zrobią wszystko, żeby pracować w PZU" z kurą.
Albo odróżnić wymyślaczy absurdalnych rozwiązań na absurdalne zadania od ludzi którzy będą potrafili odnaleźć się we współpracy z biznesem i na pytanie o liczbę stacji benzynowych w Warszawie zaczną opowiadać jakby szukali informacji, bo tak informacji będzie szukać marketing, prawnicy, ekonomiści. I znajdą liczbę stacji benzynowych w Warszawie.
Lub też współpracować z innym szacowaniem ubezpieczeń, wycen, biznesu.
Albo potraktują pytanie o nie tak znowu dużą ani trudną do oszacowania liczbę stacji benzynowych w mieście jakby to było pytanie w rodzaju "Wyobraź sobie, że jesteś piłeczką pingpongową w mikserze, mikser niedługo będzie uruchomiony, posieka cię na kawałki. CO zrobisz?"
Przeciętny specjalista, żaden wymiatacz o dużych zdolnościach komunikacyjnych, interpersonalnych, komunikatywny zarobi połowę więcej od wymiatacza nerda.

W korporacjach it pracuje na potrzeby analityków, biznesu i nerd który nie potrafi się dogadać z klientem nie powinien tam pracować. Programista senior ma się kontaktować z klientem i umieć nadawać na tej samej fali co klient rozwiązujący temat np. szacowania zagrożeń i zysków biznesu.

W firmach Januszy dziwne pytania są tylko dla zbicia pewności siebie kandydata i obniżenie oczekiwań finansowych.

0

Co do dziwnych pytań rekrutacyjnych : czy można na rozmowie na pytanie o zarobki w obecnej/poprzedniej firmie zasłonić się klauzulą o tajności zarobków ? Dwa razy spotkałem się z czymś takim i odebrałem to jako próbę "zmiękczenia" mojej pozycji negocjacyjnej.

1

dlatego tak ważne jest zabezpieczenie sobie kilku opcji, idziesz na rozmowę, widzisz, że jakieś bzdury, dziękujesz i wychodzisz, idziesz na następne, jeszcze lepiej jak w tym czasie pracujesz, wtedy masz wywalone na jakieś popłuczyny rekruterów, bo zawsze masz opcje rezerwową w postaci obecnego etatu

0
TwójJanuszBrzmiZnajomo napisał(a):

Co do dziwnych pytań rekrutacyjnych : czy można na rozmowie na pytanie o zarobki w obecnej/poprzedniej firmie zasłonić się klauzulą o tajności zarobków ? Dwa razy spotkałem się z czymś takim i odebrałem to jako próbę "zmiękczenia" mojej pozycji negocjacyjnej.

Możesz po prostu odmówić, mówiąc że zarobki w poprzedniej pracy nie powinny mieć znaczenia skoro po rozmowie mają obraz twoich umiejętności. Nie rozumiem czemu ludzie mają z tym problem, przecież jak po takiej odpowiedzi ci podziękują to i tak nie chcesz pewnie tam pracować.

1

@Shalom:

Generalnie jeśli dostajesz pytania, na które nie znasz odpowiedzi, to znaczy że ta praca nie jest dla ciebie

Tylko jeżeli się założy, że rekrutacja ma coś wspólnego z późniejszą pracą, a przecież w większości przypadków to jest nieprawda.
HR może być z warszawy, a oddział w którym się będzie pracować być np w Poznaniu czy Rzeszowie, i wtedy tylko główna siedziba jest korpobetonem, a filie już czysto techniczne.
Fakt, że raz na jakiś czas z tym betonem się zetkniesz, ale na codzień masz na to wywalone.

2

Cześć, ostatnio na rozmowie dostałem pytanie aby oszacować ilość lamp ulicznych w Warszawie.
Zaskoczyło mnie to i nie wiedziałem co powiedzieć więc strzeliłem jakąś głupią liczbę w stylu 350 tysięcy.
Jak podeszlibyście do tego problemu?

Wszedłbym na stronę energetyki, urzędu miasta czy kto tam odpowiada za takie dane. Przeszukałbym też internet, wikipedię itp. Jeśli nie znalazłbym tam odpowiedzi, to próbowałbym skontaktować się z osobą/instytucją, która mogłaby mi udzielić informacji i napisałbym tego typu pytanie i poczekał, aż ktoś mi odpowie.

Prawidłową odpowiedzią jest głośne myślenie i dedukowanie typu: jeśli w Warszawie jest 1000 ulic,
a na każdej ulicy jest średnio 100 lamp to wszystkich lamp będzie 100 000

Szacować rzeczy z kosmosu nie ma sensu i jest po prostu nieprofesjonalne. A potem są estymaty z kosmosu, bo ludzie wierzą, że potrafią cokolwiek "zgadnąć" na zasadzie chłopskiej intuicji i naiwnych przeliczeń (a potem powstają takie rzeczy jak Scrum, który nie do końca działa

1

Programista senior ma się kontaktować z klientem i umieć nadawać na tej samej fali co klient rozwiązujący temat np. szacowania zagrożeń i zysków biznesu.

Zalatuje korpo-bełkotem…

3

Szacować rzeczy z kosmosu nie ma sensu i jest po prostu nieprofesjonalne. A potem są estymaty z kosmosu, bo ludzie wierzą, że potrafią cokolwiek "zgadnąć" na zasadzie chłopskiej intuicji i naiwnych przeliczeń (a potem powstają takie rzeczy jak Scrum, który nie do końca działa

Pytanie o ilość lamp ulicznych w mieście jest wariantem ogólnego pytania o szacowanie X w Y, jak przy szacowaniu ilości piłeczek pingpongowych, które mogłyby się zmieścić w autobusie. Analogicznie mógłbyś dostać pytanie od działu sprzedaży: ile użytkowników może korzystać z systemu nad którym pracujesz? Polecisz wtedy do urzędu? Spędzisz miesiące nad budowaniem infrastruktury do testów obciążeniowych i mierzenia ruchu (żeby zmierzyć w jakich proporcjach są używane poszczególne funkcjonalności systemu)? Jak czas goni to trzeba postawić jakąś bezpieczną hipotezę (założenia) i potem ją weryfikować i poprawiać. Jedno podejście do rozwiązywania wszystkich problemów się nie sprawdzi.

Poza tym zapytanie było wprost o oszacowanie, a nie wynik inwentaryzacji.

0

Programista senior ma się kontaktować z klientem i umieć nadawać na tej samej fali co klient rozwiązujący temat np. szacowania zagrożeń i zysków biznesu.

Programista jest odpowiedzialny zapisanie kodu a nie kontakt z klientem, od nadawania na tych samych falach są rożnego szczebla managerowie którzy ślicznie mówią i uśmiechają się uśmiechają, a do tego po winni być na tyle biegli technologicznie by dogadać się z programistami.

0

Trzeba było podać oszacowanie z dołu, np. 100 i z góry 1e9 :->

0

Załóżmy, że trafisz do projektu który coś robi z latarniami w warszawie i np w każdej latarni musisz mieć instancję Twojej aplikacji(zwykłe IoT), mozliwośc upgradów, jakiś system zarządzania logami czy poprawnością działania i zdalną konreolę po restach(na jakieś szczególne wypadki).
Żeby móc oszacować potrzebne zasoby, technologie i architekturę wypadałoby wiedzieć ile tych latarni jest.
Teraz wystarczy, że klient tego nie powie i już dochodzimy do zadanego problemu oszacowania tej ilości.

Oczywiste jest to, że nie ważne czy przy 50000 strzelimy 60000 czy 70000, ale jakbyśmy strzelili 1000 lub 1000000 to już powodowałoby pewne problemy z architekturą.

Wiadomo, że o takie RZeczy najlepiej dopytać klienta, ale sami przyznajcie ile razy widzieliście projekt gdzie jakichś podstawowych danych brakowało i trzeba było coś przyjąć?

0

Z ciekawości pogooglałem i w LA w 2016 było ich ok 215k.
Warszawa jest ok 4 razy mniejsza, więc mój strzał w 50k jest chyba dosyć dobrym szacunkiem.

Przy takiej ilości i jakiejś zakładanej ilości danych przez to światło wygenerowanych można np określić czytrzymać dane w postgresie, mongo czy jeszcze jakoś inaczej.

0

*W samej tylko Warszawie 104 tys. latarń zużywa rocznie 84 GWh energii. *
http://tiny.pl/gnkn5

0
gk1982 napisał(a):

*W samej tylko Warszawie 104 tys. latarń zużywa rocznie 84 GWh energii. *
http://tiny.pl/gnkn5

To dane sprzed 6 lat. Świat idzie do przodu!

1

Pytanie o lampy i tak jest mniej głupie niż "gdzie widzi się pan/pani za 5 lat" albo "co motywuje pana/panią do pracy" i inne tego typu "mądrości".

0

Powiedzmy sobie szczerze - duża część z tych rozmów kwalifikacyjnych i ankiet, raportów i wykresów robionych po przesłuchaniu iluś-tam kandydatów ma jedynie jeden cel - uzasadnienie dla szefostwa sensu trzymania 19 osób w dziale HR. Tak naprawdę najlepiej by było, jakby pracowników (i nie dotyczy to działu IT, ale każdego innego) wybierali sobie ludzie, którzy tam pracują, którzy tam rządzą, którzy się znają na pracy w danym miejscu.

Ale jest taka moda, że trzeba mieć "pijary" "haery" i jeszcze 20 innych korpo-wynalazków. W efekcie tego wstępną selekcję (na podstawie bliżej nieznanych wytycznych) prowadzą ludzie z HR. Dostają listę "kwalifikacji" które trzeba znać (ale już taka osoba nie zrozumie zależności przykładowo między AJAX a JS i PHP) i jak postawią odpowiednią ilość ptaszków przy twoim nazwisku to przechodzisz dalej. Potem spotykają się i mają z Tobą pogadać. No ale o czym na rozmawiać z programistą laska po ekonomii? Więc pyta o powierzchnię skóry anakondy, piłeczki pingpongowe w autobusie, latarnie w Warszawie, okna w Washingtonie albo co byś zrobił jakbyś wpadł do blendera. Na podstawie takiej rozmowy wypełnia swoje papierki i przekazuje sprawę dalej.

Wszystko wygląda ładnie, przeprowadzili selekcję, ciężko pracują. Ale że przy okazji mogła ileś wartościowych osób odrzucić, osób które się nie prezentują super, albo które są genialnymi koderami, ale nie mają wykształcenia (tylko od 12 rż po 6 godzin dziennie sobie coś klepią w ramach pasji)... kogo to obchodzi? Dział HR wykonał swoją pracę, więc trzeba ich trzymać dalej. Żeby była jasność - nie czepiam się nawet tych ludzi - bo oni wykonują swoją pracę w sposób, w jaki zostali nauczeni - ale raczej uważam, że cały mechanizm jest średnio działający. A jak słyszę bełkoty o "miękkich" i "twardych" umiejętnościach to dosłownie czuję, że coś mi się w środku skręca i zaciska w dość niebezpieczny i nieprzyjemny sposób ;)

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1