Mam tu na myśli, że kierowanie się najwyższym dostępnym wynagrodzeniem, spośród otrzymanych ofer,t może na początku kariery zaszkodzić w specyficznych sytuacjach. Bowiem można trafić na pracę za wynagrodzenie sporo wyższe niż u konkurencji, ale niewiele wnoszące do rozwoju programisty. Co może się skończyć tym, że czowiek zatrzyma się na tym poziomie tak zarobkowym, jak i umiejętności, na dłużej. Bo nie będzie się mu opłacało zmienić pracy ze względów finansowych, do tego u konkurencji może mieć jednocześnie za małe umiejętności na podobnym stanowisku.
3
3
To się nazywa "złota klatka". Masz dobre warunki, lepsze niż to co oferuje konkurencja, ale jednocześnie praca jest słaba.
5
Tylko, że nie masz żadnej gwarancji, że w firmie, która zapłaci mniej, nauczysz się więcej. Małe firmy próbują przekonać, że opłaca Ci się przyjsć do nich zamiast do korpo, właśnie ze względu na rozwój, ale to goowno prawda. Skąd taki junior ma wiedzieć, gdzie się więcej nauczy? Jedyna opcja to wybranie kasy i samodzielna ocena później, pracę zawsze można zmienić.
0
Trzeźwy Pomidor napisał(a):
Tylko, że nie masz żadnej gwarancji, że w firmie, która zapłaci mniej, nauczysz się więcej. Małe firmy próbują przekonać, że opłaca Ci się przyjsć do nich zamiast do korpo, właśnie ze względu na rozwój, ale to goowno prawda. Skąd taki junior ma wiedzieć, gdzie się więcej nauczy? Jedyna opcja to wybranie kasy i samodzielna ocena później, pracę zawsze można zmienić.
No to jest właśnie ból bycia początkującym, że się można tak wkopać. Lecz samo wybranie kasy nie jest tu dobrym pomysłem, jednak chociaż minimalne patrzenie na profil stanowiska i zbieżność z zainteresowaniami powinna być, sam język programowania nie wystarczy. W Pythonie można tak klepać strony WWW, jak i skrypty dla serwerowni, czy w prototypy w programach badawczych dla uczelni. Wszystkie te zagadnienia mają zróżnicowany poziom trudności i poziom płac, zależny od koniunktury rynkowej.