Cześć,
często można spotkać się tu z taką opinią:
Przy proszeniu o podwyżkę nie należy stawiać ultimatum: albo podwyżka albo koniec współpracy. Ja się pytam, jak to? Już dwukrotnie musiałem odwołać się do tego argumentu jako ostatecznego:
- argumentacja standardowa, wykazywanie swojej ceny
- tak, my cię bardzo doceniamy, poklepanie po pleacach, ale nie ma takiej możliwości bo u nas się tak zarabia a nie inaczej
- dobrze w takim razie będę się rozglądał za miejscem, gdzie się tyle zarabia
- poczekaj... a może jednak się da. I dwukrotnie okazało się, że się da.
Chciałem się zapytać o Wasze doświadczenia. Czy naprawdę trzeba uciekać się do takiej argumentacji?