Jak przestać być programistą?

2

widze ze mocno lansowany jest kanal tego kolesia ale w sumie to nic odkrywczego nie mowi

1
NazwaUser napisał(a):

widze ze mocno lansowany jest kanal tego kolesia ale w sumie to nic odkrywczego nie mowi

A cóż odkrywczego da się jeszcze powiedzieć o ludzkiej psychice?

1
Studentowe napisał(a):

Jaki jest powód ? dla którego macie już dosyć bycia programistami?
czy to nie jest trochę tak, że programowanie sprawia FUN dopóki realizuje się własne projekty?

Programowanie sprawia fun dopóki realizuje się ciekawe projekty - nie muszą być własne. Problem w tym, że o ile na początku łatwo taki projekt znaleźć, to im więcej masz doświadczenia tym ciężej znaleźć taki projekt, bo więcej problemów rozwiązujesz z pamięci, bo wszystko już było.

1
NazwaUser napisał(a):

widze ze mocno lansowany jest kanal tego kolesia ale w sumie to nic odkrywczego nie mowi

Ten koleś jest zarazą polskiego IT.

0
Szalony Szczur napisał(a):
NazwaUser napisał(a):

widze ze mocno lansowany jest kanal tego kolesia ale w sumie to nic odkrywczego nie mowi

Ten koleś jest zarazą polskiego IT.

Ja kiedys probowalem zobaczyc co to i zachodze w glowe jak ludzie moga tego sluchac...

0

Kolega z pracy zostal pilotem. Pozniej go spotkalem gdy pilotowal moj samolot na Islandie :)

1

A mi się podoba ten vlog tego gościa, co chodzi po cmentarzu. Takie dość chilloutowe to. Trochę jak ten programista na emigracji, co mieszkał w slumsach w Londynie (może nie w slumsach, ale w jakimś hostelu w ileś osób w pokoju). Nie mam nic przeciwko. Jeszcze inne są przykłady mieszania lifestylowego podejścia z programowaniem i jak dla mnie jest to okej.

Nie lubię natomiast fuszerki (to już inny Polak jest - nie wiem, czy to Z. czy inny, ale był taki koleś, co zły kod pokazywał jako dobry - to tego raczej nie lubię przez to, że promuje złe przykłady złego kodu). Jak się coś pokazuje ludziom technicznego, to jednak powinno być to dobre, a nie na przykładzie kodu spaghetti.

0

Skoro mowa o Aniserowiczu, to ja, jak odpoczywałem po operacji oczu, słuchałem jego podcastów. I bardzo polecam podcast o zdrowiu (są dwie jego części).

3

Aniserowicza słucham czasami na trasie w aucie, bo gość ma coś takiego w sobie, organicznie, że się go przyjemnie słucha. Tak jak o. Szustaka. Niby wielu na YT naucza o Bogu, a jednak tylko o. Szustak zarabia na tym około setki tysięcy miesięcznie. Aniserowicz podobnie – ludzie go znają, brzmi jakoś tak, że można słuchać.
Ale pod nim jest drugie dno. Zobaczcie jak wygląda jego historia życia. Chlanie, palenie, chlanie, palenie, chlanie, potem trochę poprogramował, a potem został celebrytą internetowym, chlanie, chlanie, potem odwyk.
Teraz ponoć już nie pije, ale pamiętam jak na Snapie nachlany z petem w pysku cośtam bredził. Długo go nie oglądałem, ale zajrzałem, bo jakiś youtuber polecał niby.

Poziom filmów na YT ma wyższy, więc może faktycznie wyszedł z tego.

Tyle, że wcale mu tak różowo się chyba nie żyje, bo gdzieś natknąłem się na odcinki o problemach rodzinnych, o psychoterapii na jaką uczęszcza, o tym, że nie ogarnął remanentu i wydał kupę hajsu na podatek, bo źle wykonał spis z natury. Do tego strasznie się mota psychicznie. Założył patronite, potem usunął, mówi, że branie pieniędzy od patronów go dołowało. Tak jakby się mu przeplatały 2 osobowości: Pewnego siebie zwycięzcy i zdołowanego, przestraszonego i zagubionego człowieka.

Wydaje mi się, że Aniserowicz próbuje budować wizerunek supergościa, ale to taki śmiech przez łzy. Teraz gdzieś podobno pracuje, ale na 2h miesięcznie czy tam 2h tygodniowo. Ile można przez 2h zrobić? Wiadomo, że to nie jest praca, tylko kwestia Sprzedawania Nazwiska Celebryty. Ktoś chce mieć to nazwisko w drużynie i mu za to płaci.

To żaden wzorzec przebranżowienia, bo gadających do kamery programistów jest sporo, a jednak tylko jemu się udało jakoś tak psychologicznie zaskoczyć, że ma z tego jakieś pieniądze.

1
heillos napisał(a):

Aniserowicza słucham czasami na trasie w aucie, bo gość ma coś takiego w sobie, organicznie, że się go przyjemnie słucha.

Ludzie ogólnie lubią słuchać o sukcesach, szczególnie marzyciele, którzy "kiedyś" coś tam zrobią, co w praktyce oznacza "nigdy".
To jak ci którzy kolekcjonują wędki, rakiety tenisowe, rowery+osprzęt, przeglądają, czyszczą, dyskutują, potem chowają do szafy.

2
czysteskarpety napisał(a):
heillos napisał(a):

Aniserowicza słucham czasami na trasie w aucie, bo gość ma coś takiego w sobie, organicznie, że się go przyjemnie słucha.

Ludzie ogólnie lubią słuchać o sukcesach, szczególnie marzyciele, którzy "kiedyś" coś tam zrobią, co w praktyce oznacza "nigdy".
To jak ci którzy kolekcjonują wędki, rakiety tenisowe, rowery+osprzęt, przeglądają, czyszczą, dyskutują, potem chowają do szafy.

No bo to jest tak, że Willie Nelson gra na dziurawej gitarze, a i tak publiczność go uwielbia. Bo po prostu robi swoje i to się podoba. A ze sprzętem, to jak z tą opowieścią, co ostatnio się robi popularna w Sieci:

===========
Dziś przyszedł do firmy nowy zestaw komputerowy dla naszego programisty iOS. W skład zestawu wchodzi najnowszy MacBook Pro - 14.500 PLN, iPhone Xs 256 Gb - 5.700 PLN. Do tego magiczna klawiatura i myszka - 800 złotych. Łącznie 21 tysięcy złotych.

Pewnie wielu z Was by się ucieszyło z takiego prezentu, ale niedoczekanie! Dobry programista wie co dobre i kolor „silver” jest już niemodny. Komputer musimy odesłać i zamówić „space grey”.

===========

Choć podobno tutaj programmers faktycznie był zdolny, tylko pieprznięty w dekiel. Ale sporo osób tak ma, że uważa, że konkretny sprzęt z nich zrobi mistrzów. Lepsza gitara będzie lepiej grała, sama.

No ale wracając do Aniserowicza, to myślę, że u niego jest nieco inaczej. Bo treści, jakie przekazuje to jedno, ale ma osobowość taką, że po prostu czasami się przyjemnie odmóżdżyć i popatrzeć jak nawija. Nawet jeśli treść jest taka sobie i w dodatku taka, jak akurat próbuje się kreować. Teraz wciąż opowiada o tym, jak to pracuje na 1/20 etatu (no naprawdę, się napracuje, nie ma co), ale to rzuca, bo to go ogranicza. No super.

Tylko że w tej całej opowieści o sobie, jaką buduje, jak się go uważniej słucha, są coraz większe rysy. Wydaje mi się, że on jest coraz bardziej zagubiony i przerażony. I tak nawija, nawija, bo to nawijanie się sprzedaje, ale tak naprawdę jedzie na tym nawijaniu. To super cecha, mało kto ją ma, co już pisałem. Wspomniany przeze mnie o. Szustak też nawija i ma to gadane. Tylko u niego nie widzę takiego przerażenia i niespójności, jak u Aniserowicza. Tak jakby o. Szustak był szczęśliwy z tym, co robi. Bóg dał mu to coś, co sprawia, że ludzie go uwielbiają słuchać i oglądać, a on przy tym głosi ewangelię i jest szczęśliwy. A Aniserowicz też to Coś ma, ale jakby niespójne, jakby z tym nie był szczęśliwy, tylko pozował na siłę, jak nastolatka, która zaciska zęby na urodzinach i odmawia jedzenia, No Bo Ona Weganka i Studiuje Prawo.

Mam wrażenie, że on jest zagubiony, a się kreuje na spełnionego i na to, że życie jest super, a on nim trzęsie, a nie ono nim.

0 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 0