Pierwsza praca i problemy

0

Tys studia widzial chyba z polskich swriali. Idź ukoncz jakies bardzo trudne studia to pogadamy. Pewnie wymieklbys w pierwszym semestrze jak wiekszosc slabeuszy.

0
Biały Szpak napisał(a):

Ja widzę problem w tym, że wielcy programiści, którzy poszli na swoje studia (w większości z przypadku, nie mieli pomysłu na siebie, często wybrali ten kierunek, bo zwyczajnie się do niczego nie nadawali) się wywyższają, obrażają i poniżają osoby z bootcampów. Nawet na tym forum jest takich sytuacji pełno.

Problemem tutaj nie jest bycie bootcampowcem, problemem jest to, że ktoś idzie na taki bootcamp i myśli że tylko po czymś takim dostanie pracę za dwa - trzy koła bo przecież "w IT ludzi brakuje". Dodaj do tego fakt, że taki człowiek nie ma żadnego rozeznania w rynku, a próbuje się kłócić - to ciężko wtedy brać kogokolwiek na poważnie.

Nie wiem jak to się ma do powszechnej wśród programistów opinii, że osoby z IT są zajebiście przyjacielskie.

Bo w większości są. Polecam spojrzeć na działy techniczne i wątki, w których zadaje się pytania inne niż "co to NPE".

0
cmd napisał(a):

Może zamiast wbijać na "juniora" lepiej było poszukać jakiegoś stażu?

A czym się różni "staż" od pozycji juniora? Tu i tu dopiero zaczynasz i się uczysz. Chyba ludzie nie bardzo wiedzą co to jest staż, a jest to dokładnie opisanie w ustawie.

0

Od dobrobytu się w d. poprzewracało. Kiedyś nie było staży. Ba, jeszcze kilka lat temu nawet nie widziałem typowo juniorskich ogłoszeń, tylko raczej normalnie webdeveloper czy jakoś tak i po prostu zatrudniali tylko z doświadczeniem.

7

Proszę włączyć napisy

0
wartek01 napisał(a):

Problemem tutaj nie jest bycie bootcampowcem, problemem jest to, że ktoś idzie na taki bootcamp i myśli że tylko po czymś takim dostanie pracę za dwa - trzy koła bo przecież "w IT ludzi brakuje". Dodaj do tego fakt, że taki człowiek nie ma żadnego rozeznania w rynku, a próbuje się kłócić - to ciężko wtedy brać kogokolwiek na poważnie.

Ale jak jest dobry, to czemu ma takiej nie dostać? A jak jest kiepski to i studia by mu niewiele pomogły...

0
wartek01 napisał(a):
Biały Szpak napisał(a):

Ja widzę problem w tym, że wielcy programiści, którzy poszli na swoje studia (w większości z przypadku, nie mieli pomysłu na siebie, często wybrali ten kierunek, bo zwyczajnie się do niczego nie nadawali) się wywyższają, obrażają i poniżają osoby z bootcampów. Nawet na tym forum jest takich sytuacji pełno.

Problemem tutaj nie jest bycie bootcampowcem, problemem jest to, że ktoś idzie na taki bootcamp i myśli że tylko po czymś takim dostanie pracę za dwa - trzy koła bo przecież "w IT ludzi brakuje". Dodaj do tego fakt, że taki człowiek nie ma żadnego rozeznania w rynku, a próbuje się kłócić - to ciężko wtedy brać kogokolwiek na poważnie.

Nie wiem jak to się ma do powszechnej wśród programistów opinii, że osoby z IT są zajebiście przyjacielskie.

Bo w większości są. Polecam spojrzeć na działy techniczne i wątki, w których zadaje się pytania inne niż "co to NPE".

Ale przecież ludzie po bootcampach (przynajmniej w dużych miastach) jak najbardziej są w stanie znaleźć pracę w tych widełkach płacowych i sam jestem w stanie takie osoby wskazać (nawet jakiś czas temu pomagałem sobie podglądając gita osoby, która robiła swój pierwszy projekt tuż po bootcampie, czyli nie przyłożyła się na tyle do bootcampa, by w jego trakcie mieć już projekt, a jednak potrafiła się ogarnąć, by robotę znaleźć). W czym więc problem? Zresztą nawet jeśli by sobie tak wyobrażali, a pracy by nie było - to w czym tu problem? Z tego powodu zasługują na obelgi i traktowanie jak gorsze osoby? Poważnie tak uważasz? Dalej - nawet jeśli część osób tak uważa (co nie jest bezpodstawne, chociaż fakt faktem, teraz nie jest tak łatwo zaczepić się gdzieś od razu po bootcampie jak kiedyś), to ja nie wiem dlaczego należy uogólniać i ładować wszystkich do jednego wora. Znaczy wiadomo, uogólnianie w omawianiu jakichś spraw bardzo pomaga, ale to tylko wtedy, gdy występuje jakaś reguła, od której odstają jakieś skrajne przypadki, ale tutaj nie ma mowy o żadnej regule. Przypadki są naprawdę bardzo różnorodne.

Co do tego, że w większości są - może i tak, ale nie sądzę, by tych super osób było jakoś więcej niż w innych grupach społecznych. Też mi tak zawsze powtarzano, obracałem się wśród fajnych programistów i mi się wydawało, że to prawda, ale wystarczy nawet tutaj spojrzeć (na forum dużo bardzo aktywnych osób, w tym tych pomagających w tematach technicznych, niesamowicie pluje jadem) jak sprawa wygląda. Nie, nie jest lepiej. Po prostu będąc osobą ok mamy z osobami ok do czynienia i stąd takie subiektywne wrażenie. Osób z IT jest wiele, więc możemy sobie pozwolić na oddzielanie ziaren od plew, jak ktoś nam się nie podoba to go zlewamy i poznajemy się z kimś spoko, i nie zauważamy stanu faktycznego. Inaczej mówiąc, nasze próbki są po prostu niereprezentatywne. A przynajmniej tak mi się wydaje. Nie przeprowadziłem żadnych specjalistycznych badań, więc rzecz jasna mogę się mylić.

0

Co to się porobiło z tymi bootcampowcami, ostatni raz zaglądalem na forum kilka miesięcy temu i nie było jeszcze tego...
Widzę że tradycyjna edukacja poszła w odstawkę, bo po co zawracać sobie głowę jakąś teorią.
@Shalom pisał że powinny powstać szkoły zawodowe... No i powstały takie bootcampy, a wychodzący z nich ludzie są bez żadnego szacunku dla inżynierów / magistrów, bez pasji, chcący tylko "zacząć zarabiać".
Ilość spagetti kodu naprodukowanego w najbliższych latach będzie duużo większa jak do firm wpuszczą ludzi którzy nie spierdolili kilku projektów by nauczyć się czysto pisać kod. I nie powiecie mi, że wyssaliście taką umiejętność z mlekiem matki. Gdyby tak było to nie potrzebowalibyście bootcampów.

0
Pijany Szczur napisał(a):

Ale przecież ludzie po bootcampach (przynajmniej w dużych miastach) jak najbardziej są w stanie znaleźć pracę w tych widełkach płacowych i sam jestem w stanie takie osoby wskazać (nawet jakiś czas temu pomagałem sobie podglądając gita osoby, która robiła swój pierwszy projekt tuż po bootcampie, czyli nie przyłożyła się na tyle do bootcampa, by w jego trakcie mieć już projekt, a jednak potrafiła się ogarnąć, by robotę znaleźć). W czym więc problem?

My razem z koleżankami poszłyśmy na taki kurs i wszystkie dostałyśmy pracę w javie już na pierwszej rozmowie. Polecam kursy każdemu. Po kursie praca jest pewna.

0

No tak, to działy reklamy szkółek programowania piszą te wszystkie posty.... Przecież to oczywiste, że też wcześniej na to nie wpadłem....

0
Fajna Baśka napisał(a):
Pijany Szczur napisał(a):

Ale przecież ludzie po bootcampach (przynajmniej w dużych miastach) jak najbardziej są w stanie znaleźć pracę w tych widełkach płacowych i sam jestem w stanie takie osoby wskazać (nawet jakiś czas temu pomagałem sobie podglądając gita osoby, która robiła swój pierwszy projekt tuż po bootcampie, czyli nie przyłożyła się na tyle do bootcampa, by w jego trakcie mieć już projekt, a jednak potrafiła się ogarnąć, by robotę znaleźć). W czym więc problem?

My razem z koleżankami poszłyśmy na taki kurs i wszystkie dostałyśmy pracę w javie już na pierwszej rozmowie. Polecam kursy każdemu. Po kursie praca jest pewna.

I wszystkie oczywiście wcześniej byliście fryzjerkami :)

0

Mówicie tak źle o tych bootcampach bo sami nie mieliście tej wygody i musieliście zasuwać na studiach. Wystarczy pojsc na dobry bootcamp i miec troche oleju w glowie zamiast od razu niepotrzebne nikomu studia robic

0
Bootcampy to zło napisał(a):

zasuwać na studiach

Yyy, co? Zasuwać na studiach? Kto takich głupot naopowiadał? Na studiach się melanżuje.
No chyba, że ktoś poszedł na medycynę, to może wtedy.

1

Zapomniałem ustawić nick i jakby co to Pijany Szczur to Biały Szpak. Sorki za młyn, muszę chyba w końcu konto założyć. Wyjaśniam to, bo przez zamieszanie może się wydawać, że w dyskusji jest więcej osób, niż jest w rzeczywistości i przez to mogłaby być źle odebrana (a w zasadzie moja osoba (osoby) jako pracownika jakiejś firmy oferującej bootcampy)

Uczynny Mleczarz napisał(a):

Co to się porobiło z tymi bootcampowcami, ostatni raz zaglądalem na forum kilka miesięcy temu i nie było jeszcze tego...
Widzę że tradycyjna edukacja poszła w odstawkę, bo po co zawracać sobie głowę jakąś teorią.
@Shalom pisał że powinny powstać szkoły zawodowe... No i powstały takie bootcampy, a wychodzący z nich ludzie są bez żadnego szacunku dla inżynierów / magistrów, bez pasji, chcący tylko "zacząć zarabiać".
Ilość spagetti kodu naprodukowanego w najbliższych latach będzie duużo większa jak do firm wpuszczą ludzi którzy nie spierdolili kilku projektów by nauczyć się czysto pisać kod. I nie powiecie mi, że wyssaliście taką umiejętność z mlekiem matki. Gdyby tak było to nie potrzebowalibyście bootcampów.

Nie poszła w odstawkę, bo po co zawracać sobie głowę jakąś teorią, tylko ktoś chce się wdrożyć w branżę jak najszybciej i to jest świetne podejście, gdy ktoś jest już dorosłą osobą. Jaka jest lepsza alternatywa, robić studia zaoczne i pracować poza branżą? Jak ktoś chce programować i tego kogoś stać to niech zrobi bootcamp i pracuje w branży jak najszybciej, super sprawa. Przecież to nie wyklucza studiowania takiego samego jak w przypadku, gdyby na bootcamp nie poszedł (nie oszukujmy się, na bootcampy nie uczęszczają raczej takie osoby, które są w wieku "poborowym" na studia dzienne, mające nadmiar gotówki od rodziców i mogące sobie pozwolić na kilka lat niepracowania).
I coś w tym złego, że ktoś pracuje w zawodzie bez pasji i chce zarabiać? Bardzo dobrze. Pensje programistów są tak napompowane, bo ich na rynku zwyczajnie brakuje. Na zdrowy rozsądek - nie wiem czemu przeciętny programista miałby zarabiać więcej niż przeciętny przedstawiciel innego zawodu, który wymagał pracy własnej i nauki. Jeśli zarabia, to właśnie znaczy, że ludzi w branży jest za mało. Rynek weryfikuje. Co do braku szacunku dla inżynierów/magistrów - jeszcze z czymś takim się nie spotkałem, za to cały czas spotykam się z brakiem szacunku z ich strony. Zwłaszcza na tym forum.

No, będzie spaghetti kodu więcej. No i? Jeśli firmy zatrudniają osoby tworzące spaghetti kod, to znaczy to tyle, że ten super czysty kod jednak nie jest tak potrzebny. Nie wszystko musi być zajebiście zrobione. W każdej branży tak jest. Krzywo położone płytki, płyty chodnikowe, cokolwiek. Usterkę kiedyś oglądałeś? Życie to nie uniwersytet, a prosta apka to nie pojazd kosmiczny.

0
Biały Orzeł napisał(a):

Ale jak jest dobry, to czemu ma takiej nie dostać? A jak jest kiepski to i studia by mu niewiele pomogły...

Nie może być dobry, skoro nic lub prawie nic nie robił wcześniej a na bootcampie też go nie nauczyli. No chyba, że mówimy o cudownie uzdolnionych programistach.

Pijany Szczur napisał(a):

Ale przecież ludzie po bootcampach (przynajmniej w dużych miastach) jak najbardziej są w stanie znaleźć pracę w tych widełkach płacowych i sam jestem w stanie takie osoby wskazać

Ale czy ja kiedykolwiek napisałem, że bootcamp eliminuje kogokolwiek z rynku pracy? Pisałem o ludziach, którzy nic nie umieli przed bootcampami, a po ich zaliczeniu wydaje im się, że to już koniec wędrówki.

Zresztą nawet jeśli by sobie tak wyobrażali, a pracy by nie było - to w czym tu problem? Z tego powodu zasługują na obelgi i traktowanie jak gorsze osoby? Poważnie tak uważasz?

Po pierwsze - daruj sobie te dramatyczne zwroty w stylu "traktowanie jak gorsze osoby". Nie jak gorsze osoby, tylko jak dużo gorszych profesjonalistów, i doskonale o tym wiesz. Póki osoby, które prawie nic nie umieją tylko sobie coś wyobrażają - to mnie nie obchodzi. Problemy zaczynają się wtedy, kiedy tacy ludzie zaczynają wysyłać CVki do różnych firm. Generują koszty (rekrutacje), windują wymagania (na bootcampach uczą pod klucz, więc pracodawcy wymagają czegoś więcej), i dodatkowo bardzo mocno mogą zaszkodzić, jeśli taka osoba jednak przejdzie sito. Bo zazwyczaj firmy nie lubią zwalniać, wobec czego taka osoba może "utknąć".

ja nie wiem dlaczego należy uogólniać i ładować wszystkich do jednego wora. Znaczy wiadomo, uogólnianie w omawianiu jakichś spraw bardzo pomaga, ale to tylko wtedy, gdy występuje jakaś reguła, od której odstają jakieś skrajne przypadki, ale tutaj nie ma mowy o żadnej regule. Przypadki są naprawdę bardzo różnorodne.

No ok, zgadzam się. Tylko, że nie pisałem o wszystkich przypadkach, tylko pewnej szczególnej grupie ludzi.

Co do tego, że w większości są - może i tak, ale nie sądzę, by tych super osób było jakoś więcej niż w innych grupach społecznych.

To wolny kraj, wierz w co chcesz.

ale wystarczy nawet tutaj spojrzeć (na forum dużo bardzo aktywnych osób, w tym tych pomagających w tematach technicznych, niesamowicie pluje jadem) jak sprawa wygląda.

Znowu bezsensowne słówka. Złośliwa uwaga to nie "plucie jadem", zwłaszcza jak ktoś pyta o rzeczy które można znaleźć w Google. Albo pisze tematy w stylu "wiem, że takich tematów było już wiele ale jestem wyjątkowy i...".

Jeszcze raz - bootcampy obecnie osobiście kojarzą mi się z ludźmi, którzy nie chcą się szkolić w programowaniu, ale zwabieni przez artykuły takie jak ten: http://natemat.pl/105597,it-arystokracja idącymi owczym pędem za kasą. Praca dla kasy to nic złego, dopóki idą w parze z nią umiejętności. Ale umiejętności wymagają czasu i pracy - na pewno więcej, niż te trzy miesiące.

0

Jednak osoby które ukończyły studia informatyczne lub siedzą w branży wiele lat mają też dużą wiedzę ogólną z zakresu informatyki. Programowanie nie sprowadza się przecież tylko i wyłącznie do klepania formatek z wykorzystaniem JS, ale często trzeba z klientem np. ustalić czy na serwerze pod bazę lepszy będzie RAID1 czy RAID5, omówić wirtaulizację środowiska za pomocą vmware, postawić mysql na linuxie czy zainstalować apache. Po prostu po takim 3 miesięcznym kursie osoba nawet nie będzie znała hasłowo tych tematów. Owszem wierzę, że z takiego kursu może dużo wynieść osoba, która ma już podstawy czy to będzie samouk czy też np. administrator sieci chcący się przebranżowić, ale nie osoba zaczynająca od zera (tu nie zadziała metodo od zera do bohatera), a już zupełnie pomijam częsty brak znajomości słownictwa technicznego w j. angielskim. Miałem kiedyś okazję kończyć studia podyplomowe z zakresu informatyki, ale już pracowałem w branży kilka ładnych lat. Pomiędzy osobami zaczynającymi od zera i osobami pracującymi np. jako administratorzy sieci była po prostu przepaść.

0
cw napisał(a):

Jednak osoby które ukończyły studia informatyczne lub siedzą w branży wiele lat mają też dużą wiedzę ogólną z zakresu informatyki. Programowanie nie sprowadza się przecież tylko i wyłącznie do klepania formatek z wykorzystaniem JS, ale często trzeba z klientem np. ustalić czy na serwerze pod bazę lepszy będzie RAID1 czy RAID5, omówić wirtaulizację środowiska za pomocą vmware, postawić mysql na linuxie czy zainstalować apache. Po prostu po takim 3 miesięcznym kursie osoba nawet nie będzie znała hasłowo tych tematów. Owszem wierzę, że z takiego kursu może dużo wynieść osoba, która ma już podstawy czy to będzie samouk czy też np. administrator sieci chcący się przebranżowić, ale nie osoba zaczynająca od zera (tu nie zadziała metodo od zera do bohatera), a już zupełnie pomijam częsty brak znajomości słownictwa technicznego w j. angielskim. Miałem kiedyś okazję kończyć studia podyplomowe z zakresu informatyki, ale już pracowałem w branży kilka ładnych lat. Pomiędzy osobami zaczynającymi od zera i osobami pracującymi np. jako administratorzy sieci była po prostu przepaść.

Zdecydowanie jest tak jak mówisz. Wcale nie uważam, że bootcamp sam w sobie jest czymś lepszym niż studia. Jest tylko inną drogą, mającą swoje (tak) plusy i minusy. Ja tu się spieram tylko z chamskim podejściem wobec absolwentów kursów.

0
Biały Szpak napisał(a):

I coś w tym złego, że ktoś pracuje w zawodzie bez pasji i chce zarabiać? Bardzo dobrze. Pensje programistów są tak napompowane, bo ich na rynku zwyczajnie brakuje. Na zdrowy rozsądek - nie wiem czemu przeciętny programista miałby zarabiać więcej niż przeciętny przedstawiciel innego zawodu, który wymagał pracy własnej i nauki. Jeśli zarabia, to właśnie znaczy, że ludzi w branży jest za mało.

Dokładnie!!!! Dlaczego niby programista miałby zarabiać więcej niż murarz / piekarz?! Przecież temu i temu wystarczy miesięczne szkolenie!!! IT Arystokracja!!! W dupach się poprzewracało!!!

Jeśli zarabia, to właśnie znaczy, że ludzi w branży jest za mało.

Sorry ale 100 klepaczy po bootcampie nie zastąpi jednego programisty z pasją i po studiach. Pensje wysokie w IT są, ale dla specjalistów a nie ludzi z doskoku. Więc pensje, owszem, spadną, ale wiecznym juniorom.

0

Ja tu się spieram tylko z chamskim podejściem wobec absolwentów kursów.

Aha, bo słabe zdanie o bootcampach = chamskie podejście. Jak was nie zatrudnią to pozwijcie pracodawców o dyskryminacje!

1

Przydałyby się zawodówki kształcące programistów klepaczy, na pierwszy ogień twórca szablonów, asystent webdevelopera, obróbka layoutu itd.

0
Biały Szpak napisał(a):

I coś w tym złego, że ktoś pracuje w zawodzie bez pasji i chce zarabiać? Bardzo dobrze. Pensje programistów są tak napompowane, bo ich na rynku zwyczajnie brakuje. Na zdrowy rozsądek - nie wiem czemu przeciętny programista miałby zarabiać więcej niż przeciętny przedstawiciel innego zawodu, który wymagał pracy własnej i nauki. Jeśli zarabia, to właśnie znaczy, że ludzi w branży jest za mało. Rynek weryfikuje. Co do braku szacunku dla inżynierów/magistrów - jeszcze z czymś takim się nie spotkałem, za to cały czas spotykam się z brakiem szacunku z ich strony. Zwłaszcza na tym forum.

Pensje programistów są napompowane przez to, że robiąc z dowolnego miejsca na świecie jesteś w stanie pracować dla klienta z dowolnego miejsca świata, jak by ten piekarz czy murarz mógł dostarczać bułki do UK / murować domy w USA żyjąc w Polsce, za stawki z tych krajów, to też żył by jak pączek w maśle :)

0

Pensje programistów są napompowane przez to, że robiąc z dowolnego miejsca na świecie jesteś w stanie pracować dla klienta z dowolnego miejsca świata, jak by ten piekarz czy murarz mógł dostarczać bułki do UK / murować domy w USA żyjąc w Polsce, za stawki z tych krajów, to też żył by jak pączek w maśle :)

To by miało sens, tylko w takim USA też programiści dobrze zarabiają. Jest mniejsza róznica między np. lekarzem a programistą w USA, ale ciągle programiści tam nie głodują jednak.

Więc może to jakiś czynnik, ale nie jedyny. Praca programisty po prostu jest (obecnie) dużo warta ;].

0
Krzywy Ogrodnik napisał(a):
Biały Szpak napisał(a):

I coś w tym złego, że ktoś pracuje w zawodzie bez pasji i chce zarabiać? Bardzo dobrze. Pensje programistów są tak napompowane, bo ich na rynku zwyczajnie brakuje. Na zdrowy rozsądek - nie wiem czemu przeciętny programista miałby zarabiać więcej niż przeciętny przedstawiciel innego zawodu, który wymagał pracy własnej i nauki. Jeśli zarabia, to właśnie znaczy, że ludzi w branży jest za mało.

Dokładnie!!!! Dlaczego niby programista miałby zarabiać więcej niż murarz / piekarz?! Przecież temu i temu wystarczy miesięczne szkolenie!!! IT Arystokracja!!! W dupach się poprzewracało!!!

Jeśli zarabia, to właśnie znaczy, że ludzi w branży jest za mało.

Sorry ale 100 klepaczy po bootcampie nie zastąpi jednego programisty z pasją i po studiach. Pensje wysokie w IT są, ale dla specjalistów a nie ludzi z doskoku. Więc pensje, owszem, spadną, ale wiecznym juniorom.

Zdolni albo pracowici ludzie bez pasji też dadzą radę działać tak jak przeciętni pasjonaci (a może i nawet solidni) i jak najbardziej zaniżą pensje, przecież to jest naturalne zachowanie rynkowe. Nie wiem gdzie Ty tu problem widzisz. Nic nie mówię, że jemu wystarczy miesięczne szkolenie. Przestań wciskać wykrzykniki i płakać. Specjalnie się rozpisałem, by źle zrozumianym nie zostać, ale tacy jak Ty nawet czytać nie chcą i zawsze przeczytają to, co chcą przeczytać.

Krzywy Ogrodnik napisał(a):

Ja tu się spieram tylko z chamskim podejściem wobec absolwentów kursów.

Aha, bo słabe zdanie o bootcampach = chamskie podejście. Jak was nie zatrudnią to pozwijcie pracodawców o dyskryminacje!

Nie. Nie wciskaj mi w usta czegoś, czego nie powiedziałem. Ani w klawisze czegoś, czego nie napisałem.

Czekoladowy Miś napisał(a):

Przydałyby się zawodówki kształcące programistów klepaczy, na pierwszy ogień twórca szablonów, asystent webdevelopera, obróbka layoutu itd.

Nie wiem, ale bardzo możliwe, że faktycznie zawodówki powinny odbić w tę stronę. Jeśli takie są wymagania rynku (napiszę tutaj dodatkowo, bo znowu zostanę przez osoby pokroju Krzywego Ogrodnika zakrzyczany - nie mówię, że takie wymagania są, bo nie wiem, nie badałem tematu, ale jeśli są -) to dlaczego nie?

0
Chory Wąż napisał(a):
Biały Szpak napisał(a):

I coś w tym złego, że ktoś pracuje w zawodzie bez pasji i chce zarabiać? Bardzo dobrze. Pensje programistów są tak napompowane, bo ich na rynku zwyczajnie brakuje. Na zdrowy rozsądek - nie wiem czemu przeciętny programista miałby zarabiać więcej niż przeciętny przedstawiciel innego zawodu, który wymagał pracy własnej i nauki. Jeśli zarabia, to właśnie znaczy, że ludzi w branży jest za mało. Rynek weryfikuje. Co do braku szacunku dla inżynierów/magistrów - jeszcze z czymś takim się nie spotkałem, za to cały czas spotykam się z brakiem szacunku z ich strony. Zwłaszcza na tym forum.

Pensje programistów są napompowane przez to, że robiąc z dowolnego miejsca na świecie jesteś w stanie pracować dla klienta z dowolnego miejsca świata, jak by ten piekarz czy murarz mógł dostarczać bułki do UK / murować domy w USA żyjąc w Polsce, za stawki z tych krajów, to też żył by jak pączek w maśle :)

To jak to jest, że polskie firmy robiące soft na polski rynek (wykluczam lokalnych gigantów którzy często są zblatowani z władzą czy gałęziami strategicznymi) też są wstanie płacić co prawda statystycznie niższe pensje jak lokalne oddziały zagranicznych korpo, ale jednak zdecydowanie ponad średnią i ciągną dalej?

0

To dość oczywiste. Jeśli 5-10 ludzi w kilka miesiecy jest wstanie napisać program który podniesie na najbliższe x lat wydajność pracy np. kilku tysięcy ludzi o kilkadziesiąt procent, to nie ma co sie dziwić że rentowność jest duża. Już nie wsponinająć że nie które programy podnoszą wydajność o tysiące procent albo czynią nie możliwe możliwym albo tworzą nową nisze na rynku. Kolejną kwestią jest to że dobry i/lub wdrożony w produkt programista jest wiele razy bardziej wydajny niż ktoś z ulicy i to że "9 kobiet nie urodzi dziecka w miesiąc" wiec zwyczajnie opłaca się płacić.

0
Czekoladowy Miś napisał(a):
Chory Wąż napisał(a):
Biały Szpak napisał(a):

I coś w tym złego, że ktoś pracuje w zawodzie bez pasji i chce zarabiać? Bardzo dobrze. Pensje programistów są tak napompowane, bo ich na rynku zwyczajnie brakuje. Na zdrowy rozsądek - nie wiem czemu przeciętny programista miałby zarabiać więcej niż przeciętny przedstawiciel innego zawodu, który wymagał pracy własnej i nauki. Jeśli zarabia, to właśnie znaczy, że ludzi w branży jest za mało. Rynek weryfikuje. Co do braku szacunku dla inżynierów/magistrów - jeszcze z czymś takim się nie spotkałem, za to cały czas spotykam się z brakiem szacunku z ich strony. Zwłaszcza na tym forum.

Pensje programistów są napompowane przez to, że robiąc z dowolnego miejsca na świecie jesteś w stanie pracować dla klienta z dowolnego miejsca świata, jak by ten piekarz czy murarz mógł dostarczać bułki do UK / murować domy w USA żyjąc w Polsce, za stawki z tych krajów, to też żył by jak pączek w maśle :)

To jak to jest, że polskie firmy robiące soft na polski rynek (wykluczam lokalnych gigantów którzy często są zblatowani z władzą czy gałęziami strategicznymi) też są wstanie płacić co prawda statystycznie niższe pensje jak lokalne oddziały zagranicznych korpo, ale jednak zdecydowanie ponad średnią i ciągną dalej?

Nie użyłem słowa "tylko", ale stawiam, że jak by zabrać zagraniczne korpo to w polskich firmach stawki by spadły zapewne, może nie do 2k netto, ale by spadły, ze względu na to, że "po co płacić więcej, jak mogę mniej" :) A niestety, dla firmy z UK zapłacić takie magiczne 15k-20k, to jakieś 3k-4k GBP, więc stawka nie specjalnie wysoka, dlatego podbili stawki na rynku :)

W UK programista nie zarabia 8-10 razy tyle co Pani na kasie, u nas niestety rozwarstwienie zarobków jest mega duże, między innymi właśnie przez bardzo łatwą możliwość outsourcingu :)

2
Chory Wąż napisał(a):

[...] u nas niestety rozwarstwienie zarobków jest mega duże, między innymi właśnie przez bardzo łatwą możliwość outsourcingu :)

Raczej odwrotnie - dzięki możliwości outsourcingu chociaż część społeczeństwa może zarabiać dobre pieniądze.

No chyba, że wolałbyś żeby wszyscy zarabiali tak samo słabo - wtedy nie byłoby rozwarstwienia ;)

0

Płaca za taką sama prace powinna byc rowna na calym świecie! Wtedy nie byloby takich patologi, ze ludzie musza sie przeprowadzac aby wiecej zarabiac wykonujac to samo!

1
wartek01 napisał(a):

Po pierwsze - daruj sobie te dramatyczne zwroty w stylu "traktowanie jak gorsze osoby". Nie jak gorsze osoby, tylko jak dużo gorszych profesjonalistów, i doskonale o tym wiesz. Póki osoby, które prawie nic nie umieją tylko sobie coś wyobrażają - to mnie nie obchodzi. Problemy zaczynają się wtedy, kiedy tacy ludzie zaczynają wysyłać CVki do różnych firm. Generują koszty (rekrutacje), windują wymagania (na bootcampach uczą pod klucz, więc pracodawcy wymagają czegoś więcej), i dodatkowo bardzo mocno mogą zaszkodzić, jeśli taka osoba jednak przejdzie sito. Bo zazwyczaj firmy nie lubią zwalniać, wobec czego taka osoba może "utknąć".

Nie dramatyzujmy proszę. Firmy też się uczą.
-- Wysłałem 40 CV z linkiem do GitHuba. Nie mam żadnej odpowiedzi. Co robić?!

0
Maciej Cąderek napisał(a):
Chory Wąż napisał(a):

[...] u nas niestety rozwarstwienie zarobków jest mega duże, między innymi właśnie przez bardzo łatwą możliwość outsourcingu :)

Raczej odwrotnie - dzięki możliwości outsourcingu chociaż część społeczeństwa może zarabiać dobre pieniądze.

No chyba, że wolałbyś żeby wszyscy zarabiali tak samo słabo - wtedy nie byłoby rozwarstwienia ;)

Nie ma to jak szukać dziury w całym, napisałem tylko obserwację z naszego rynku pracy, która nie występuje w "zachodnich" krajach.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1