Szef mi grozi

0
trojanus napisał(a):

Żadnego z projektów które miałem w umowie nie robiłem sam i wszędzie było, że mam wykonać projekt i nic nie było o utrzymaniu.

Olej to, człowieku...
Twój "były" może co najwyżej pozwać Ciebie do sądu pracy - i to bezpodstawnie - nic na tym nie zyska... a Ty go możesz pozwać o sądu cywilnego o nękanie - już podstawne!
...i tak można w koło Macieju...
Olej gościa, nie odbieraj telefonów, idź na dupki...

Sąd pracy? Zamawiający dzieło lub zleceniodawca jakby chciał się sądzić to musi i może iść do cywilnego.

0

Nie pierwszy raz janusz robi coś takiego i nie ostatni.

Mojemu znajomemu "zaakceptował" wypowiedzenie słowne a potem nie chciał go puścić przez 3 miesiące i powiedział "życie".

Odpisz mu "ok, nic nie zepsułem i nie przyjdę rozszerzać produktu"

Albo napisz, że chcesz zaporową kwotę z góry.

0

Proponuję dalszą korepondencję z byłym szefem prowadzić tylko w formie pisemnej. Poinformuj go wysyłając list polecony ze zwrotnym poleceniem odbioru (zrób ksero tego listu dla siebie), że zgłoszenia w zakresie usuwania błędów objętych gwarancją będą przyjmowane pisemnie pod adres takim i takim (jeżeli nie zostało to ujęte w umowie inaczej), a jak dostaniesz od niego pismo to niestety trzeba z tym pismem i umową udać się do prawnika i nie skąpić kilku stów na poradę prawną.

0

miało być "zwrotnym potwierdzeniem odbioru"

3

Zamiast słuchać wynurzeń na tym forum to po prostu skonsultuj sobie swoją umowę z prawnikiem. Jak cierpisz na kryzys pieniądza to w wielu miastach istnieje darmowe poradnictwo prawne (np. Kolping).

13
Świetny Kury napisał(a):

Pracowałem w pewnej firmie ponad 2 lata ale zawsze na umowach śmieciowych i na początku miesiąca już postanowiłem tego nie podpisywać i odszedłem,

Nie pracowałeś, co najwyżej współpracowałeś wykonując dla nich zlecenia i dzieła.

ale szef dzwoni do mnie i mówi, że mam coś tam poprawiać w projekcie, bo klient chciał inaczej itp, a jak nie to spotkamy się w sądzie.

Chyba Twój "szef" ze swoim klientem, jeśli tamten go pozwie. Nie ma kasy, żeby płacić godziwie ludziom, a będzie miał na procesy? Wątpliwe. ;)

Szkoda, że nie masz protokołu odbioru, ale z drugiej strony - dzieło wykonałeś, dostałeś kasę, pewno dostawałeś kolejne zlecenia/dzieła, a teraz gość nagle się budzi? No sorry, ale jak miał jakieś wątpliwości, to powinien je zgłosić w momencie jak przekazywałeś, a nie po jakimś czasie.
Po czasie można jedynie domagać się naprawy "gwarancyjnej" błędów, a nie dodawania nowych ficzerów. Ale to i tak przez jakiś czas, np. rok-dwa (zgodnie z umową) i na naprawę każdego błędu jest czas (określony w umowie).

Świetny Kury napisał(a):

Kilka osób pisało tutaj o tej umówie jakby to było coś fachowego, a ja tam pracowałem normalnie po 8 godzin dziennie i byłem traktowany jakbym był na umowie o pracę

Więc możesz "szefowi" powiedzieć, że chcesz dostać zaległą umowę o pracę za te dwa lata. I w tej sprawie chętnie się z nim w sądzie spotkasz. Januszowi zmięknie rura.

Świetny Kury napisał(a):

Nie ma żadnego opisu programu. Wpisy zawsze były ogólne czyli "wykonanie programu XXX, wykonanie programu YYY". Jest, ale to co teraz dostałem to nie są poprawki, bo coś nie działa tylko inne funkcjonalności.

No więc możesz teraz podpisać nową umowę o dzieło na wykonanie nowego dzieła: "rozbudowy programu XXX o nowe funkcje". Chociaż z cwelem, który na dzień dobry grozi sądem ja bym umowy nie podpisał. :)

7
somekind napisał(a):

Nie ma kasy, żeby płacić godziwie ludziom, a będzie miał na procesy? Wątpliwe. ;)

Janusze zawsze mają kasę, na nowego SUVa dla żony, na Cayenne w leasingu dla siebie, na rodzinne wakacje na Teneryfie w kwietniu i na Seszelach w lecie, na budowę domu dla córki.

Gdyby płacili pracownikom to wtedy tej kasy nie mieliby.

Januszowe gadki - wiecie, sami widzicie, ile ja biedny mam wydatków, ledwie wiążę koniec z końcem dlatego nie mogę wam normalnie więcej zapłacić

2

Janusze zawsze mają kasę, na nowego SUVa dla żony, na Cayenne w leasingu dla siebie, na rodzinne wakacje na Teneryfie w kwietniu i na Seszelach w lecie, na budowę domu dla córki.

Tekst całkiem dobry na raperski kawałek. Ubierzmy to w rymy :D

EDIT: nie no, żarty żartami, ale taka jest prawda! I tu nie ujmuję "Januszom", którzy i tak płacą chore podatki, ale jeśli pracownik zarabia, to jego szefuńcio ma drugie tyle. Deal with it!

1

Jak to mówią "Jeden rabin powie tak, inny rabin powie nie". Idź do prawnika i niech on przestawi swoje zdanie na podstawie umowy. Bo na razie to trwa zażarta dyskusja na forum, a nikt nie wie jakie masz zapisy w umowie :P.
A do tego czasu prowadź całą korespondencję mailowo, a wszelkie rozmowy nagrywaj i finał.
Na pewno mu tych zmian nie rób za darmo bo nigdy się nie odczepi.

0

No a jeśli po dobroci nie uda się rozwiązać problemu to pamiętaj, że w sądzie wygrywa nie ten, kto ma racje, ale kto ma lepszego papuge ;).

0
luźny sandał napisał(a):

Janusze zawsze mają kasę, na nowego SUVa dla żony, na Cayenne w leasingu dla siebie, na rodzinne wakacje na Teneryfie w kwietniu i na Seszelach w lecie, na budowę domu dla córki.

Gdyby płacili pracownikom to wtedy tej kasy nie mieliby.

Januszowe gadki - wiecie, sami widzicie, ile ja biedny mam wydatków, ledwie wiążę koniec z końcem dlatego nie mogę wam normalnie więcej zapłacić

Jeśli janusz umie liczyć, to sobie policzy, że mu się nie opłaca po sądach latać, lepiej znaleźć inną ofiarę do wykonania tego zlecenia. Janusze grożą sądami, a nie do nich chodzą.

6

Z opisu wynika, że w najgoorszym razie... jeśli Janusz jest szaleńcem i pozwie Cię do sądu... (bardzo nie sądze) -> to zakladasz natychmiast sprawę o ustalenie istnienia stosunku pracy (ewidentnie był).
Wtedy obaj tracicie troche na zaległych składkach (janusz więcej)... a ty niezależnie ubijasz sprawę numer 1... bo na umowę o pracę odpowiedzialności nie masz....

0

"sam mówił że funkcjonalność była zdefiniowana ogólnie" - tylko, że to działa w obie strony. Jeżeli były szef nie uszczególnił w umowie zakresu dzieła to też ma problem bo jak udowodnić, że dana funkcjonalność miała być wykonana w danym projekcie. Trzeba pamiętać, że umowa co do zasady nie może stawiać żadnej ze stron w gorszej pozycji. Najlepiej jednak porozmawiać z prawnikiem, a na przyszłość czytać i dokładnie analizowac zapisy w umowach.

1

Jeśli dajmy na to w umowie była mowa o "aplikacji do wystawiania faktur" i nic poza tym, to można zaembedować dwa skany faktur, dać przyciski "wystaw 1" i "wystaw 2", i dzieło będzie zgodnie z umową. ;)

Brak załącznika do umowy z dokładnymi wymaganiami szkodzi bardziej zleceniodawcy. Jak ja się bawiłem w UoD (takie prawdziwe, nie udawanie etatu), to w specyfikacji wymagań bywały nawet mockupy GUI i struktury tabel, a zmiany które pojawiały się w trakcie wykonywania były w formie załączników podpisywanych przez obie strony. Dzięki temu wszyscy sobie ufaliśmy. ;)

0

Bedzie dobrze

1
Świetny Kury napisał(a):

Pracowałem w pewnej firmie ponad 2 lata ale zawsze na umowach śmieciowych i na początku miesiąca już postanowiłem tego nie podpisywać i odszedłem, ale szef dzwoni do mnie i mówi, że mam coś tam poprawiać w projekcie, bo klient chciał inaczej itp, a jak nie to spotkamy się w sądzie. Oczywiście na umowach były tylko ogólne teksty i żadnych wymagań. W umowach są kary umowne jeśli nie dotrzymam terminu, albo coś specjalnie zepsuje, ale nic takiego nie miało miejsca. Myślicie żeby robić te poprawki czy gdzieś to zgłosić? Tylko gdzie skoro nie miałem umowy o pracę? To mała firma i w sumie mu się nie dziwie, bo teraz nie może nikogo za mnie znaleźć (info od kolegów), bo hajs mały a wymagania duże, ale skoro takie umowy podpisywał to musiał się z tym liczyć że odejdę.

wyglada jak "próba rozboju w białym kołnierzyku"
na początek w ramach ostrzeżenia zapytaj które kolano chce mieć złamane, jeśli nadal będzie dzwonił, a nie sprecyzuje które, to wybierz losowo

1

Dla mnie sprawa jest jasna, o podobnych słyszałem.

Nie wolno Ci ulegać szantażowi, bo to janusza niczego nie nauczy. On wydyma nie tylko Ciebie, ale tez kolejnych - bo nauczy się że działa.
A pamietaj, że Ty jako programista masz o wiele lepszą systuację niż pracownicy nie IT (którzy np. nie mogą w 7 sekund znaleźc nowej, lepszej pracy).
Nie sądze, żeby do jakiegokolwiek sądu/pozwu doszło - gość chyba nie jest samobójcą. Tobie też nie polecam zakładać - bo to kosztuje czas i nerwy, życie jest za krótkie.
Jeśli jednak gość jest samobójcą to wydaj pare stów na porady prawne i obgdajcie jak gościa załatwić na miętowo. Może zgarniesz nawet jakieś odszkodowanie za stracony czas :-).

Nie używaj tylko żadnych gróźb (jak sugerowano wyżej) nawet zawalaowanych.
Na wszelki wypadek zachowaj korespondencję i nagrywaj rozmowy.

3

miałem kiedyś podobną sytuację, wysłałem papiery do prokuratury i janusz się obsrał przy pierwszym telefonie od policji, potem były przeprosiny i temat zakończony :)

1

@Świetny Kury
Nie panikuj i nie daj się szantażować.

  1. Moim zdaniem: strachy na lachy
  2. Nawet jeśli szef pójdzie do sądu, to: procesy cywilne trwają długo, ciężar dowodu jest po jego stronie itd.
  3. Zbierz materiał dowodowy po swojej stronie, póki go masz i pamiętasz: umowy, Twoje notatki i maile, commity do repo itd.
    4. Idź do prawnika (prawnik powie Ci to, co w pkt. 1)
  4. A propos sądów pracy: jeśli faktycznie pracowałeś w określonym miejscu i czasie, pod kierownictwem, to Twoja umowa jest umową o pracę niezależnie od tego jak się to nazywa i wygląda na papierze. W Polsce sądy pracy w przeważającej liczbie wypadków stają po stronie pracownika

Więcej nie piszę, bo nie znam szczegółów stanu faktycznego => idź do prawnika.

0

Jeszcze jedno. Jeśli chcesz dalej debatować na ten temat to możesz udać się na https://forumprawne.org/

0

Śmieszny temat - człowieku nikt Cię nie pozwie, bo nikomu nie chce się bawić z sądami. Gwarantuje Ci to - pisze to anonimowo jako osoba z nerwicą, która ma BARDZO wybuchowy charakter i już w niejednym sklepie powyzywałem ludzi (teraz do nich już nie chodzę, bo się wstydzę), nawet się na strażnika granicznego wkurzyłem i wydarłem i nic - nikt mnie nie pozwał, a Ty się martwisz jakimś januszem.......

3

Ja powiem jedno, kolegom w mieście powiedz co gość wyprawia. W większych miastach jak się rozejdzie że firma X to januszerka ciągająca po sądach to nikt tam do roboty nie przyjdzie albo najgorszy sort i gość ma po zawodach.

0

Miałem podobną sytuacje jakiś 7 lat temu, jeden Janusz podpisywał ze mną umowy o dzieło miesiąc w miesiąc(przez ponad rok), wszystkie były bardzo ogólne nie precyzowały co ma być dokładnie wykonane. Jak odszedłem i nie miał mu kto robić to straszył mnie sądami, żądał oddania pieniędzy za poprzednie umowy(!). Zamknął się jak go uświadomiłem że mogę łatwo udowodnić że umowa miała znamiona umowy o pracę co będzie miało wiele nieprzyjemnych konsekwencji dla niego (PIP, podatek, zaległe składki itd).

6

Widzę, że straszenie sądem ciągle na topie. Nie przejmowałbym się tym. Mnie sąsiad ponoć rekin światowej finansjery (w jego mniemaniu) od 5 lat straszy sądem i jakoś pozwu nie dostałem. A na prawnika na pewno go stać.

W sytuacji opisanej w wątku to na zleceniodawcy ciąży udowodnienie, że nie wywiązałeś się z umowy. Aby to zrobić, musi wskazać konkretne rzeczy, które miałeś zrobić a nie zrobiłeś, udowodnić, że się ich podjąłeś (tj. zaakceptowałeś warunki umowy i zakres prac), a następnie udowodnić, że nie wykonałeś ich należycie. Jest wiele powodów, dla których udowodnienie tego, będzie bardzo trudne i kosztowne:

  1. Nie ma co liczyć na to, że sąd zrozumie jakiekolwiek aspekty techniczne. Jak zeznawałem kiedyś jako świadek w podobnej sprawie, sąd miał problem z zaprotokołowaniem słowa MySQL :D
  2. Jeśli sąd czegoś nie rozumie, to musi powołać biegłego sądowego. W przypadku procesu cywilnego konieczność powołania biegłego i ponoszenia wszelkich opłat związanych z audytem/ekspertyzą do czasu zakończenia procesu będzie spoczywała na powodzie (stronie wnoszącej pozew). Ekspertyza biegłego sądowego najprawdopodobniej będzie kosztowała znacznie więcej niż wzięcie studenta i zlecenie naklepania mu tych zmian, nawet jeśli miałby pracować przez 3 miesiące na pełny etat.
  3. Zleceniodawca zapłacił Ci za dzieło (zapłacił?), a skoro strony nie umówiły się inaczej, to na podstawie faktu zapłaty domniemuje się, że dzieło zostało odebrane. Na wszelki wypadek zachowaj dowód przelewu.
  4. Zleceniodawca zamówił dzieło na firmę, więc UOKiK w niczym mu nie pomoże, a przepisy Ustawy o Prawach Konsumenta nie mają zastosowania.
  5. Wobec odbioru dzieła, zleceniodawcy pozostaje udowodnienie, że dzieło miało wady o których zleceniobiorca go nie poinformował przed odbiorem. Musi udowodnić nie tylko samą wadę / niezgodność dzieła z umową, ale również fakt, że w chwili odbioru o niej nie wiedział i nie mógł jej stwierdzić.

Art. 556 kodeksu cywilnego
§ 1. Wada fizyczna polega na niezgodności rzeczy sprzedanej z umową.
W szczególności rzecz sprzedana jest niezgodna z umową, jeżeli:

  1. nie ma właściwości, które rzecz tego rodzaju powinna mieć ze względu na cel w umowie oznaczony albo wynikający z okoliczności lub przeznaczenia;
  2. nie ma właściwości, o których istnieniu sprzedawca zapewnił kupującego, w tym przedstawiając próbkę lub wzór;
  3. nie nadaje się do celu, o którym kupujący poinformował sprzedawcę przy zawarciu umowy, a sprzedawca nie zgłosił zastrzeżenia co do takiego jej przeznaczenia;
  4. została kupującemu wydana w stanie niezupełnym

Poza tym:
Dostałeś przedsądowe wezwanie do usunięcia wady dzieła? Jeśli nie, to bym się nie martwił na zapas.

Co możesz zrobić teraz:

  • zabezpiecz dowody zapłaty za dzieła / zlecenia
  • zabezpiecz korespondencję z firmą / jej klientami
  • jeśli możesz, zabezpiecz kopię kodu źródłowego (najlepiej z historią - może lokalny git)
  • dalszą korespondencję z firmą prowadź wyłącznie na piśmie (mailowo też dobrze - email jest trudnym dowodem do podważenia w sądzie).

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1