Pracowałem w pewnej firmie ponad 2 lata ale zawsze na umowach śmieciowych i na początku miesiąca już postanowiłem tego nie podpisywać i odszedłem,
Nie pracowałeś, co najwyżej współpracowałeś wykonując dla nich zlecenia i dzieła.
ale szef dzwoni do mnie i mówi, że mam coś tam poprawiać w projekcie, bo klient chciał inaczej itp, a jak nie to spotkamy się w sądzie.
Chyba Twój "szef" ze swoim klientem, jeśli tamten go pozwie. Nie ma kasy, żeby płacić godziwie ludziom, a będzie miał na procesy? Wątpliwe. ;)
Szkoda, że nie masz protokołu odbioru, ale z drugiej strony - dzieło wykonałeś, dostałeś kasę, pewno dostawałeś kolejne zlecenia/dzieła, a teraz gość nagle się budzi? No sorry, ale jak miał jakieś wątpliwości, to powinien je zgłosić w momencie jak przekazywałeś, a nie po jakimś czasie.
Po czasie można jedynie domagać się naprawy "gwarancyjnej" błędów, a nie dodawania nowych ficzerów. Ale to i tak przez jakiś czas, np. rok-dwa (zgodnie z umową) i na naprawę każdego błędu jest czas (określony w umowie).
Kilka osób pisało tutaj o tej umówie jakby to było coś fachowego, a ja tam pracowałem normalnie po 8 godzin dziennie i byłem traktowany jakbym był na umowie o pracę
Więc możesz "szefowi" powiedzieć, że chcesz dostać zaległą umowę o pracę za te dwa lata. I w tej sprawie chętnie się z nim w sądzie spotkasz. Januszowi zmięknie rura.
Nie ma żadnego opisu programu. Wpisy zawsze były ogólne czyli "wykonanie programu XXX, wykonanie programu YYY". Jest, ale to co teraz dostałem to nie są poprawki, bo coś nie działa tylko inne funkcjonalności.
No więc możesz teraz podpisać nową umowę o dzieło na wykonanie nowego dzieła: "rozbudowy programu XXX o nowe funkcje". Chociaż z cwelem, który na dzień dobry grozi sądem ja bym umowy nie podpisał. :)